Motoryzacja w PRL
-
-
A tak było tuż po PeeReLu - kto pamięta giełdę w Słomczynie?
To był ewenement... Kupiłem tam samarę w 1995 r. -
A tak było tuż po
PeeReLu - kto pamięta giełdę w Słomczynie?
To był ewenement...
Kupiłem tam samarę w 1995 r.Parkowaliśmy kiedyś na tym podwórku z przejazdową stodołą (1:16 z tego filmiku)...
Ogólnie byłem tam parę razy, nawet ojciec tam sprzedał Wartburga 1.3, a szwagier Esperaka
Teraz aut jest tam mało, za to wszelakiego innego badziewia zatrzęsienie
P.S. Jak Samarkę wspominasz? Długo użytkowałeś?
-
-
P.S. Jak Samarkę wspominasz? Długo użytkowałeś?
Kupiłem 8-latkę, jeździłem 3 lata, sprzedałem jako 11-letnią.
Piszesz o przebitce? W 1995 r. sprzedający wystawił kartkę: 64 mln zł, po negocjacjach kupiłem za 57 mln, po 3 latach sprzedałem za 75 mln (no, było to już po denominacji, więc w przeliczeniu za 7,5 tys. tzw. "PLN"). Fakt - po przejściu przez moje łapy, choć starsza, wyglądała o niebo lepiej niż przy zakupie. Zapuszczona była wtedy strasznie, brzydki lakier, maska pogięta (otworzyła się komuś podczas jazdy). Ale co zrobić, najarałem się na samarę, w tym czasie w Słomczynie były trzy - jedna zdecydowanie zbyt droga, druga mocno podejrzana (chyba jeszcze "ciepła"), wziąłem ostatnią, bo wyboru już nie miałem. A byłem chyba czwartym jej właścicielem.
Wspominam ją średnio dobrze. Ogólnie naprawdę fajnie wymyślony wózek (napęd konstruowało... Porsche), nowoczesny jak na tamte czasy, jednak miała wieeelką wadę - rosyjskie wykonanie... Nietrwałe, niespasowane toto było, zrobione z lichych materiałów. Dosłownie wszystko. Rdzewiała mocno i sama w sobie stanowiła zagadkę; za każdym razem, gdy szedłem rano do garażu, zastanawiałem się: co dziś padnie, co dziś przecieka, po jakim czasie odpali? Gdyby taką samarę produkowała jakaś inna firma z bardziej "technicznie zaawansowanego" kraju, byłby to bardzo fajny wozik. No i właśnie ticacz, którego kupiłem po samarze, tak bardzo mnie pozytywnie zaskoczył i... rozkaprysił na przyszłość. Jego stan techniczny po 16 latach jest o niebo lepszy niż samary po ośmiu.
Ale fakt, przede mną zaniedbana była bardzo. Jak się potem okazało, po mocnym dzwonie w środkowy słupek i niewyciągnięta do końca (widać było przy dokładnych oględzinach, po geometrii kół tylnych, po pofalowanej podłodze pod wykładziną i cofniętym jednym przednim kole... o 4 cm w stosunku do drugiego ). Po 3 miesiącach zaczęła ściągać w prawo i nie dało się tego naprawić. Mechanicznie też zmęczona; silnik na zimno odpalał po dłuuugim kręceniu (nie zwalczyłem tego przez 3 lata), w miarę oszczędna do 70 km/h (średnio 7 l/100 km) - silnik 1,3 do lekkiej, 3-drzwiowej budy. Wciągał 0,7 l oleju na 1000 km (szybko przeszedłem z Elfa na polski produkt ), chociaż z tyłu nie było chmury. Przyspieszenie średnie, szału nie było. Zaleta - dobrze szła w terenie i miała niesamowicie dobre ogrzewanie.
W sumie... nie kupiłbym więcej. Chyba, żeby wykonali ją gdzieś indziej, z innych materiałów i przez innych ludzi. -
Były wersje Samary zwane Baltic wykonywane w Finlandii
Tu możesz poczytać klik
-
Całkiem dobry artykuł o motoryzacji w PRL:
http://wyborcza.pl/zdjeciazhistoria/1,13..._.html#TRrelSST