Nigdy tak naprawdę niewiadomo, co się kupi
-
Widzę że w dyskusji doszliśmy do dywagacji na temat nowe lepsze od nowego.
W całym wątku padło bardzo fajne określenieCytat:
Znajomi Niemcy przyjmują zasadę, że jak auto (nowe) kosztuje więcej niż 6 ich miesięcznych pensji netto, to ich na nie nie stać...
Po naszej stronie Odry można by powiedzieć "Mierz siły na zamiary". Często jest tak że kupuje się auto na krawędzi budżetu i każda naprawa staje się katastrofą.
To że nowy samochód jest lepszy od starego/używanego to wie każdy i każdy się z tym zgodzi.
Niestety nasza siła nabywcza ($) jest zazwyczaj zdecydowanie za mała by wyjechać nowym autem z salonu, dlatego też kupujemy używki. Wertujemy oferty, oglądamy poszczególne egzemplarze w nadziei że uda nam się kupić coś z czego będziemy zadowoleni. Koledzy drzonca, kokeeno, leo mają nowy samochód, fajnie ale poza tym jeden ma jeszcze Matiza, a drugi Corolle. Przy zarobkach które podaje GUS ciężko mieć dwa samochody - dwa nowe samochody. Toteż rynek wtórny ma się dobrze, a cały proces zakupu nowego-używanego auta dodatkowo utrudniają handlarze, mistrzowie szpachli i palnika. -
Problemem są, niestety praktycznie zawsze, nieuczciwi sprzedawcy: moja żona kupiła (dała więcej niż średnia) używanego dwunastoletniego Matiza od sąsiadki, której zmarł mąż, a ona bała już się jeździć, ale: cały czas widziałem ten samochód pod domem, więc wiem, że nie miał stłuczki, za wymianę paska rozrządu i kilku pierdół dała niecałe 600PLN i do tego jeździ na gaz, więc jest zadowolona, bo stosunkowo mało wydaje na paliwo. Do tego przebieg tego matiza był mniejszy niż mojej byłej już siedmioletniej Liany, gdzie za 600PLN to mogłem wymienić olej i filtry (a wymiana durnych gumek pod drążkiem stabilizatora to koszt 300PLN, bo nie było zamienników za kilkanaście PLN)... I tak można kupować używane auta: znając ich historię, a nie wysłuchując bajek od handlarzy (bo wtedy to już się robi loteria, nawet po sprawdzeniu przez mechaniora mogą wyjść niezłe kwiatki)...
-
Skoro C4 spełniał
moje założenia, to po co przeplacać?
Co do ceny serwisuwow ale żeś auto kupił
Przeklęty silnik 1.6 z BMW w którym po 20 tyś potrafi się rozsypać silnik w którym to co chwilę pada jakiś czujnik, ciągłe usterki mi. miechów ( pneumatycznych poduszek tylnego zawieszenia - może ich nie masz to był by o jeden problem mniej ) , gnijące wiązki tylnej klapy etc. Jeśli przypadkiem masz pomarańczowy płyn w zbiorniczku wyrównawczym to nie proś w ASO o dolewkę ( standardowo jest niebieski )
-
Autostradowa jazda
90-100km/h w Norwegii oraz 110-120 w Szwecji (idealnie z takimi predkosciami, bo
mandaty zabijaja), 100% autostrada z przerwami na tankowanie, srednie spalanie
silnika 1.4 uwaga uwaga 7.5l! Klima oczywiscie wylaczona. Dwie osoby na pokladzie i
(...)Oczywiście mowa o i30? Nie podejrzewałbym hultaja o takie cechy...
-
Widzę że w dyskusji doszliśmy do dywagacji na temat nowe lepsze od
nowego.Ale wciąż mieścimy się w temacie wątku...
To że nowy samochód
jest lepszy od starego/używanego to wie każdy i każdy się z tym zgodzi.Też tak uważam.
Niestety nasza siła
nabywcza ($) jest zazwyczaj zdecydowanie za mała by wyjechać nowym autem z salonu,
dlatego też kupujemy używki.I to też jest zrozumiałe. Prawie zawsze decyduje wysokość budżetu. Lecz jeżeli ten budżet jest wyższy i zahacza o ceny nowych aut, chociaż o mniejszym prestiżu, ale niezłych... warto się zastanowić. Chociażby dlatego, że rynek jest koszmarny, przesycony szpachlowozami i oszustami.
Koledzy drzonca,
kokeeno, leo mają nowy samochód, fajnie ale poza tym jeden ma jeszcze Matiza, a
drugi Corolle.... a trzeci tico...
Przy zarobkach które podaje GUS ciężko mieć dwa samochody - dwa nowe
samochody.Dwa nowe rzeczywiście jest trudno, ale jedno auto nowe z popularnej półki + drugie stare, małe... da radę utrzymać. Dodam tylko, że chociaż tylko ja mam prawo jazdy w domu, wszystko przemawiałoby za tym, żeby staruszka sprzedać. Ale tutaj znowu do głosu dochodzą aspekty ekonomiczne (nie pozbędę się dobrego, zadbanego i sprawnego autka o wartości rynkowej nieproporcjonalnie niższej do wartości rzeczywistej), jak również sentymentalne . A są takie autka, które dadzą się utrzymać za cenę niewiele większą od kieszonkowego dla nastolatka... Zawsze to lepiej mieć drugie auto pod ręką (na zakupy, dojazdy itp.), które domowego budżetu nie zrujnuje.
Oczywiście gdy byłoby z kasą źle, trzeba byłoby jednego się pozbyć (samochód nie jest priorytetem).
Jasne jest też, że jednoczesny zakup dwóch aut jest operacją mocno kosztowną. Na "luksus" kupienia jednego i pozostawienia drugiego trzeba poczekać trochę, popracować... Ale zauważam, że coraz więcej ludzi tak robi - zostawia sobie stare auto, które mogłoby sprzedać za bezcen.Tak w ogóle zgadzam się ze wszystkim, co napisał Sholek.
-
Autostradowa jazda
90-100km/h w Norwegii oraz 110-120 w Szwecji (idealnie z takimi predkosciami, bo
mandaty zabijaja), 100% autostrada z przerwami na tankowanie, srednie spalanie
silnika 1.4 uwaga uwaga 7.5l!Dramat - Santa Fe (fakt, że znienawidzony obecnie przez pismaków diesel) pali mniej przy takiej jeździe. A to po pierwsze ponad 1700 kg masy własnej, po drugie stałe AWD, po trzecie automat.
-
I to wszystko w aucie, które zaledwie od roku jest na rynku? To nieźle
Silnik na razie przejechał prawie dychę kkm i nic mu nie dolega (ta sama jednostka jest montowana też od niedawna w Pugach 308), jak na razie właściciele nie narzekają. Co do pneumatycznego zawieszenia - niestety, nie ta liga: jest dostępne dopiero od C5 i to chyba Exclusive: dwóch znajomych wzięło tę C5 w wersji biturbo i są cholernie zadowoleni - szczególnie właśnie z komfortowego zawieszenia, które w naprawach wychodzi taniej od japońskich Suzuki...Myślę, że pojeżdżę te trzy lata (póki jest na gwarancji), no może cztery, a potem wezmę coś nowego (byle nie japońca, chociaż to teraz trudno trafić, bo większość "japońców" teraz to węgrzy, brytyjczycy, czy turcy - mógłbym napisać epopeję na temat narzekań znajomego na temat marnej jakości nowego Civica w tym cieknących amorków i problemów z przekładnią kierowniczą, tylko po co - nie ma już aut niezawodnych - ważny jest serwis, a ten w okolicach Wrocławia Suzuki, czy Hyundai mają marny, a do Ciroena przynajmniej mam blisko)...
-
Nie tylko Santa Fe, bliźniaczy produkt Hyundai Tucson. Silnik 2.0 CRDI moc 113KM, napęd na 4 koła, najmniejsze spalanie w trasie jakie udało mi sie uzyskać w tym sprzęcie to 9.5l w trasie! miasto 13-14l ropy.
Dla porównania w mojej firmie jest honda accord z 2007r. z silnikiem 2.0 i-Vtec 155KM benzyna, wyprzedzanie nim to poezja, spalanie po trasie 7.5l, miasto 10l. Jechaliśmy nią z Białegostoku do Rzeszowa i przyznam że w jedną stronę zbiornik 50l starczył w zupełności.
Zadziwia mnie to że tuscon ze swoim nowocześniejszym dieslem pali wiecej niż starsza technologicznie nie doładowana benzynowa jednostka hondy.
-
Dla porównania w
mojej firmie jest honda accord z 2007r. z silnikiem 2.0 i-Vtec 155KM benzyna,
wyprzedzanie nim to poezja, spalanie po trasie 7.5l, miasto 10l. Jechaliśmy nią z
Białegostoku do Rzeszowa i przyznam że w jedną stronę zbiornik 50l starczył w
zupełności.Mnie focus z 2009 spalił prawie 50l ropy na trasie Kraków Gdańsk (660km), ale o ekonomii nie ma co mówić...
standardowo palił ok 6,5l. Nowy focus mimo skrzyni 6 biegowej przy tym samym silniku pali w mieście minimalnie więcej, w trasie minimalnie mniej. Jak na razie średnie na przestrzeni 4kkm wychodzą pomiędzy 6,2 a 6,7l 70-85% miasto -
I to wszystko w
aucie, które zaledwie od roku jest na rynku? To nieźleTe samochody mają "systemowe" usterki. Jeśli jest to nanowsze C4 to może z wiązką nie bedzie problemu
Silnik na razie
przejechał prawie dychę kkm i nic mu nie dolega (ta sama jednostka jest montowana
też od niedawna w Pugach 308), jak na razie właściciele nie narzekają. Co doznawcy tematu z BMW, Pułga i Cytryny odradzają te silniki Na AK był kiedyś watek z foto popękanych mostków w tym motorze.
pneumatycznego zawieszenia - niestety, nie ta liga: jest dostępne dopiero od C5 i to
w C4 napewno były, być może w starszej generacji ale były
chyba Exclusive: dwóch znajomych wzięło tę C5 w wersji biturbo i są cholernie
zadowoleni - szczególnie właśnie z komfortowego zawieszenia, które w naprawach
wychodzi taniej od japońskich Suzuki...cen w Suzi nie znam - nie wypowiem się, ale jeśli jest drożej niż w cytrynie to znaczy że jeste koszmarnie drogo
Myślę, że pojeżdżę
te trzy lata (póki jest na gwarancji), no może cztery, a potem wezmę coś nowego
(byle nie japońca, chociaż to teraz trudno trafić, bo większość "japońców" teraz to
węgrzy, brytyjczycy, czy turcy - mógłbym napisać epopeję na temat narzekań znajomego
na temat marnej jakości nowego Civica w tym cieknących amorków i problemów z
przekładnią kierowniczą, tylko po co - nie ma już aut niezawodnych - ważny jest
serwis, a ten w okolicach Wrocławia Suzuki, czy Hyundai mają marny, a do Ciroena
przynajmniej mam blisko)...Serwisuj zgodnie z zaleceniami i będędzie Citroen co kwartał robi promocje dla klientów na części exploatacyjne wiec sobie zakupuj je w tych lepszych cenach
-
Taki marginesik mały, na nowe tico w 97' w moich okolicach czekało się gruuubo ponad pół roku. Zobaczcie sobie też to http://www.youtube.com/watch?v=EjkrdYy7zCQ , to dopiero radość z 4 kółek
-
Oczywiście mowa o
i30? Nie podejrzewałbym hultaja o takie cechy...szwagier jeździł i30 z silnikiem 1.4 109 KM przez 2 tygodnie jako autem zastępczym i jeżdżąc z lekką nogą (jego auto z lpg było, Hyundai tylko na benzynę - więc wiadomo) w cyklu mieszanym wychodziło mu ponad 8,5 l/100 km
-
szwagier jeździł
i30 z silnikiem 1.4 109 KM przez 2 tygodnie jako autem zastępczym i jeżdżąc z lekką
nogą (jego auto z lpg było, Hyundai tylko na benzynę - więc wiadomo) w cyklu
mieszanym wychodziło mu ponad 8,5 l/100 kmSilniki benzynowe w hyundaiu nie nadają się pod gaz więc alternatywy nie ma na tańsza jazdę takim autem
W tym modelu najlepiej sprawuje się 1.6 diesel, którym ciężko jest wykręcić ponad 6 l ON/100 km -
Taki marginesik
mały, na nowe tico w 97' w moich okolicach czekało się gruuubo ponad pół roku.
Zobaczcie sobie też to http://www.youtube.com/watch?v=EjkrdYy7zCQ , to dopiero
radość z 4 kółekz braku laku ludzie z wszystkiego się cieszyli, dziś wszystko jest kasy nie ma i koło się zamyka
-
Taki mam zamiar. I tak od kosztów odpiszę 32%, a gwarancję mam na 3 lata - jeśli będzie jeździł bezproblemowo, to jeszcze rok pojeździ, a jak nie, to pójdzie wcześniej na sprzedaż.
Silniki 1.6VTI miały wadę rozrządu, która została usunięta w 2009 roku, o ile mi wiadomo. Jak na razie posiadacze nowej C4 nie narzekają (ale znaleźć jakiegoś, który miałby to auto dłużej niż rok jest raczej ciężko)... -
Taki mam zamiar. I
tak od kosztów odpiszę 32%, a gwarancję mam na 3 lata - jeśli będzie jeździł
bezproblemowo, to jeszcze rok pojeździ, a jak nie, to pójdzie wcześniej na sprzedaż.
Silniki 1.6VTI
miały wadę rozrządu, która została usunięta w 2009 roku, o ile mi wiadomo. Jak na
razie posiadacze nowej C4 nie narzekają (ale znaleźć jakiegoś, który miałby to auto
dłużej niż rok jest raczej ciężko)...znam kogoś kto kupił ten model i już miał jakieś przeboje z wszech obecnymi tam czujnikami.W którejś z nowych cytryn było też coś nie tak z samym rozrządem ( łyżwy- prowadnice )
-
Piękne w autach na gwarancji jest to, że za naprawy takich problemów nie trzeba płacić.
-
Nie tylko Santa Fe, bliźniaczy produkt Hyundai Tucson. Silnik 2.0 CRDI moc 113KM, napęd na 4 koła, najmniejsze spalanie w trasie jakie udało mi sie uzyskać w tym sprzęcie to 9.5l w trasie! miasto 13-14l ropy.
Tucson jest mniejszy (i znacznie lżejszy - to bliźniak Sportage) od Santa Fe i nie ma stałego 4WD w żadnej wersji (jest elektronicznie dołączany tył - praktycznie powyżej 40 km/h chyba nawet i tego nie ma). Jadąc Santa Fe (przypomnę - stałe 4WD bez żadnej elektroniki + skrzynia automatyczna) spalanie rzędu 9-10 l/100km w trasie jestem w stanie osiągnąć, ale przy jeździe mieszanej z prędkościami 160 - 190 km/h (autostrada) + 120 - 130 km/h (krajówki z dużą ilością wyprzedzania). W warunkach miejskich - stojąc non stop w korkach + czerpiąc satysfakcję ze startów spod świateł, z non stop działającą klimą - uzyskałem maksymalne spalanie rzędu 11 l/100km.
Zadziwia mnie to że tuscon ze swoim nowocześniejszym dieslem pali wiecej niż starsza technologicznie nie doładowana benzynowa jednostka hondy.
A ja odnoszę wrażenie, że nie potrafisz po prostu jeździć samochodem z silnikiem wysokoprężnym - co jest bardzo częste - szczególnie u osób, które przesiadły się na diesela z samochodu benzynowego i próbują jeździć w tych samych zakresach obrotów. Praktycznie każdy diesel jedzie optymalnie od mniej więcej 1500 do 4000 obrotów - kręcenie go wyżej jest totalnie bez sensu - a to bardzo często spotykany błąd przy przesiadce, o której pisałem wyżej.
-
szwagier jeździł
i30 z silnikiem 1.4 109 KM przez 2 tygodnie jako autem zastępczym i jeżdżąc z lekką
nogą (jego auto z lpg było, Hyundai tylko na benzynę - więc wiadomo) w cyklu
mieszanym wychodziło mu ponad 8,5 l/100 kmTo bardzo dużo. A już myślałem, że mój duster będzie w czołówce paliwożernych...
H i30 podobał mi się kiedyś zewnętrznie, ale po sprawdzeniu ceny przestałem się nim interesować. I dobrze, jak wynika z tego, co piszesz.
Poważnie myślałem też o Tucsonie, już nawet miałem jednego na oku, ale zniechęcił mnie "brak" bagażnika. I też dobrze. -
Taki marginesik
mały, na nowe tico w 97' w moich okolicach czekało się gruuubo ponad pół roku.Ale to chyba w jakimś "systemie" typu "Autotak" albo czymś takim? Bo na początku 98 r., gdy przyszedłem z gotówką do salonu, długo nie czekałem (nie pamiętam, ile, ale na pewno w 2 miesiącach się zmieściłem).
Zobaczcie sobie też to http://www.youtube.com/watch?v=EjkrdYy7zCQ , to dopiero
radość z 4 kółekHeh... Magda nie pocałowała pana, za to pan pocałował Magdę (w rękę) .
No cóż, to były inne czasy i poldek Caro rzeczywiście był całkiem fajnym autem wtedy.