Pora na poważnie pomyśleć o strajkach dot.cen paliw
-
Nie porównuj Stanów
i Polski. My nie mamy "darmowej" ropyChyba nie zrozumiałeś , chodzi o porównanie podatków narzuconych na cenę ropy w Stanach i Polsce. Inną sprawą jest to, że wysokość tych podatków nie zależy już tylko od naszego państwa.
-
Chyba nie
zrozumiałeś , chodzi o porównanie podatków narzuconych na cenę ropy w Stanach
i Polsce. Inną sprawą jest to, że wysokość tych podatków nie zależy już tylko od
naszego państwa.U nas w kraju jest popyt niezwykły na paliwo, bo wszyscy wszędzie jeżdżą i dlatego paliwo zawsze będzie w Polsce drogie.
-
Jak zarabiasz 1000PLN miesięcznie, to tylko wydaje Ci się, że Cię stać na auto (no, moja żona tak zarabia i ma matiza na gazora, ale opony, czy bieżące naprawy pożerają sporą część jej nauczycielskiej wypłaty - a gdzie utrzymanie?)... Obowiązkowe OC, przeglądy, naprawy, wymiany opon, PALIWO - to najwięcej, chyba, że lubisz, jak auto stoi sobie na parkingu chrupane przez korozję, w sumie za garaż też trzeba zapłacić, albo miejsce parkingowe.
Auto kosztuje mnie miesięcznie mniej więcej tyle, co utrzymanie kolejnego dziecka (leasing kompakta, paliwo plus wszystkie opłaty to ok. 2,5-3kPLN miesięcznie minus część VATu i PIT)... -
miesięcznie mniej więcej tyle, co utrzymanie kolejnego dziecka (leasing kompakta,
paliwo plus wszystkie opłaty to ok. 2,5-3kPLN miesięcznie minus część VATu i PIT)...To dużo. Mnie miesięcznie utrzymanie mojej Fiesty kosztuje około 150 złotych.
Naprawdę tyle mnie kosztuje.
Dlatego w każdej rodzinie w Polsce jest przeważnie po dwa samochody. -
W przypadku posiadania własnej działalności gospodarczej zostaje kupić żuka, wjechać nim w krzaki i tankować na niego paliwo, po czym je sobie odliczać. Jak państwo nas rzeźbi, to my rzeźbmy państwo.
-
Taka jest cena używania nowego auta do dojazdów na średnie dystanse.
150PLN to jakieś pół baku. U mnie do czterech dni jeżdżenia do klientów (nieszczególnie daleko, ale minimum 70km dziennie, czasem więcej)... Żona ma gazorka (zagazowanego matiza), to i dłużej pojeździ na gazie - ja nie mógłbym parkować w parkingu podziemnym, gdybym miał gaz. No i naprawy gazorka są śmiesznie niskie (wymiana paska rozrządu, pompy wody, przeciekającego wężyka płynu chłodniczego poniżej kosztu podstawowego przeglądu cytryny). Tyle, że poziom bezpieczeństwa w przypadku zderzenia jest bardzo niski (ostatnio miałem problem jak odebrałem młode z przedszkola matizem, bo tam były akurat foteliki, jak mi gość twardo wyjechał z podporządkowanej i musiałem awaryjnie hamować - obyło się bez zderzenia - dosłownie na centymetry, szczęśliwie, bo wesoło na pewno by nie było)... Opony zimowe też za darmo nie są a wystarczą pewnie na dwa, może trzy sezony - potem się utwardzają, a żona do szkoły na wsi będzie jeździła po średnio odśnieżanych zimą dróżkach...
Za to jak jeździła Lianą, to naprawy już nie były tanie - remont skrzyni biegów - ponad 3,3kPLN i to bez synchronizatorów, sonda lambda - 600PLN, gumki w zawieszeniu, które nie miały zamienników a kosztowały po 200PLN, tłumiki - zamienniki 800PLN)...Dodatkowo: koszt ubezpieczenia pakietowego auta używanego do celów firmowych też jest wyższy (na razie ok. 3300PLN w pierwszym roku, czyli samo ubezpieczenie to ok. 300PLN/miesięcznie i to przy maksymalnych zniżkach).
Jeśli nie jeździmy, auto się nie psuje i płacimy tylko OC, to rzeczywiście można tanio posiadać auto (tylko po co je wtedy posiadać, skoro nie jeździmy?) W tej chwili koszt wymiany wtrysków we współczesnym silniku wysokoprężnym to jakieś 10kPLN, koszt wymiany filtra cząstek stałych - od 6 do 20kPLN (w zależności od marki), albo 3kPLN za przeprogramowanie kompa i wszczepienie "pozoranta". Dlatego wybrałem benzynę, mimo iż pali trochę więcej, to nie zabije kosztami remontu silnika i wydechu...
-
Jest to jakieś rozwiązanie na VAT, ale raczej średnio legalne:
- żuk powinien być utrzymywany w sprawności (coroczne przeglądy + OC),
- nie mając w PKD punktów związanych z transportem towarów, czy większych rzeczy trudno wytłumaczyć się z żuka w środkach trwałych,
- przy tankowaniu na fakturze są numery rejestracyjne auta tankującego (niby można to ominąć, ale stacja też może mieć kontrolę skarbówki).
Ogólnie trzeba uważać z tego typu przekrętami, bo mogą być bardzo kosztowne (niby przekręt Optimusa był legalny, ale firma i tak popłynęła)...
-
-żuk nie musi być utrzymywany w sprawności (przeglądy), mam na to żywy dowód w postaci znajomego, którzy na żuka nie ma przeglądu 10+lat. Urząd skarbowy nie ma dostępu do Cepik-u. (chyba :P)
-wiadomo, że sposób w jaki prowdzadzimy działalność musi być proporcjonalny do tego jakie paliwo i do czego lejemy. Z tym jednak większego problemu nie ma, każda firma potrzebuje transportu, coby nie robiła... no, chyba, że faktycznie np serwisujemy laptopy a do klientów jeździmy żukiem, to wtedy to nie przejdzie
-nigdy się nie spotkałem z sytuacją kiedy ktoś ze stacji benzynowej sprawdzał numery rej auta
Oczywiście nie namawiam tu do żadnych przekrętów, wszelkie działania muszą być zgodne z prawem! -
U nas w kraju jest
popyt niezwykły na paliwo,Pokpiwasz, czy poważnie mówisz? Moim zdaniem, popyt jest normalny.
bo wszyscy wszędzie jeżdżą i dlatego paliwo zawsze będzie
w Polsce drogie.A w innych krajach samochody kupują po to, żeby sobie na nie popatrzeć.
-
Jeśli nie jeździmy, auto się nie psuje i płacimy tylko OC, to rzeczywiście można tanio posiadać auto (tylko po co je wtedy posiadać, skoro nie >jeździmy?)
Żona ma Lanosa na benzynę i LPG, bo dojeżdża codziennie 20 kilometrów do pracy w jedną stronę, razem dziennie robi ~40 km.
Ja mam Fiestę tylko na benzynę, którą to czasem dojeżdżam do pracy, do której to mam 3 km.
Fiesta też służy jako samochód rezerwowy w przypadku zepsucia się Lanosa.
Żona wtedy Fiestą pojedzie do pracy.
W weekend Lanosem jeździmy sobie pochodzić po górach z żoną - jak jest ciepło.
Dziś byliśmy w Karpaczu - masę tam ludzi - jak w sezonie, choć listopad.
Na dobrą sprawę Fiestę mógłbym zezłomować lub sprzedać, ale samochód mam jakiś nieprzerwanie od 1988 roku. Przyzwyczaiłem się do samochodu, chociaż koszty utrzymania rosną. Jakoś tak głupio się pozbyć sprawnej Fiesty, za którą to wziąłbym grosze.
Dlatego utrzymuję dwa samochody, trochę z przyzwyczajenia, chociaż jeden nam wystarczyłby. -
To dużo. Mnie
miesięcznie utrzymanie mojej Fiesty kosztuje około 150 złotych.No tak, ale nie wszyscy popychają do pracy na rowerku, bo mają za daleko. Te 150 zł to całe koszty, czy tylko paliwo? Bo jak wszystkie koszty, to coś czarujesz.
Dlatego w każdej
rodzinie w Polsce jest przeważnie po dwa samochody.A to twierdzenie, to chyba z sufitu wziąłeś. W mojej klatce schodowej na 14 rodzin nikt nie ma dwóch samochodów.
-
Aaa, to dlatego twierdzisz "Dlatego w każdej rodzinie w Polsce jest przeważnie po dwa samochody.", bo sam masz dwa. Dobrze chociaż, że uczciwie powiedziałeś dlaczego.
-
Aaa, to dlatego
twierdzisz "Dlatego w każdej rodzinie w Polsce jest przeważnie po dwa samochody.",
bo sam masz dwa. Dobrze chociaż, że uczciwie powiedziałeś dlaczego.Mam dwa, ale niekiedy mam wyrzuty sumienia że niepotrzebnie utrzymuję drugie auto.
-
Teraz większość firm też oszukuje państwo.
-
A to twierdzenie, to chyba z sufitu wziąłeś. W mojej klatce schodowej na 14 rodzin nikt nie ma dwóch samochodów.
A u mnie w bloku w SJ jest mniej więcej pół na pół - tzn. część ma 2 samochody, część jeden. Jest kilka mieszkań, których mieszkańcy nie mają wcale - ale są to osoby w podeszłym wieku.
W RZ praktycznie każdy mój znajomy ma co najmniej dwa samochody. Swoich liczyć nie będę, bo powiedzmy, że wykorzystywane do pracy się nie liczą
Podobnie jest w rodzinie mojej i żony - większość ma co najmniej dwa samochody - przeważnie jeden na dalsze trasy i drugi miejski / awaryjny (jak u Stacha).
-
W przypadku posiadania własnej działalności gospodarczej zostaje kupić żuka, wjechać nim w krzaki i tankować na niego paliwo, po czym je sobie odliczać.
"Legalniej" jest kupić jakieś CC/SC z kratką i homologacją VAT-1 i zrobić ten sam manewr - z taką różnicą, że łatwiej jest przejść przegląd i oczywiście opłaty za takie auto są niższe (mniejsza pojemność silnika).
Przy czym czasem nie ma sensu oszukiwać dla kilku złotych - bo przecież od osobowego samochodu wykorzystywanego do działalności gospodarczej też odlicza się znaczną część kosztów paliwa, napraw, przeglądów (tzn. VAT i 19% kwoty netto od podatku dochodowego). Jedyna różnica jest w przypadku paliwa - tzn. "ciężarówka" 23% VAT i 19% od kwoty netto, natomiast osobówka 19% od kwoty brutto.
Przykładowo - przy cenie paliwa 5,50 PLN/litr realny koszt (po odliczeniu od podatku VAT i dochodowego) dla samochodu osobowego wynosi 4,45 PLN/litr, dla ciężarówki 3,62 PLN/litr. Jest różnica - ale wszystko jest legalne i żaden US nie ma podstaw do kwestionowania faktur itp. Wiadomo - w skali roku różnica jest widoczna, ale czyste sumienie i święty spokój też są coś warte
-
to chyba z sufitu wziąłeś. W mojej klatce schodowej na 14 rodzin nikt nie ma dwóch
samochodów.Mają, mają, tylko o tym nie wiesz.
-
Krissgti czyżbyś to Ty był organizatorem tej akcji ?
-
Zgadzam się.
Nie pamiętam strajków z wczesnych lat osiemdziesiątych, bo waliłem wtedy w pieluchy, ale pamiętam te z początku lat dziewięćdziesiątych i to, do czego doprowadziły. Pamiętam masakrę i tak już zdziesiątkowanej gospodarki oraz hiperinflację. Podobnie jak to, że każdy kolejny strajk uderzał w ludzi, którzy akurat nie mogli przejechać (jak były blokowane ulice) a nie w gości z rządu. Rząd powinien zapewnić minimum do funkcjonowania państwa (w tym bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne) a nie mieć wpływ na ceny (poza podatkami, które powinny być w miarę niskie). A swoją drogą - jakby różnica w cenie paliw była większa, to byśmy tu Niemców z cysternami oglądali na stacjach...
Co do poprzednika - zamiast zapieprzać jak dziki osioł za marne pieniądze, należy pomyśleć, co się umie robić najlepiej i zapieprzać jak dziki osioł za dużo lepsze pieniądze. Ale tu nie wystarczy narzekanie na to co jest, bo to niczego nie zmienia - trzeba się wykazać gdzie indziej - jeśli nie możesz zmienić pracodawcy, to musisz zmienić pracodawcę...
-
no proszę, nie wiedziałem że Damian się za to wziął
Powodzenia