Auto dla 14latka...
-
O jakiej odpowiedzialności
piszesz???!!!Cywilnej. Robisz cos i w zwiazku z tym powstaja konsekwencje. Jesli ktos potrzebuje pomocy, potrafisz i pomagasz, ale mimo wszystko ta osoba umiera, albo traci zdrowie, to ponosisz odpowiedzialnosc za konsewkencje swoich czynow.
Ta konsekwencja moze byc jedynie nagroda i podziw, ze nie zachowales sie jak pozostala banda owieczek, ktora tylko patrzec, albo dac noge potrafila.
Myslalem, ze to oczywiste
Za ratowanie czyjegoś życia
odpowiadają Ratownicy Medyczny lub lekarze.Oni odpowiadaja nie tylko za ratowanie, ale za bezbledne ratowanie. Maja obowiazek nie tylko pomagac (bo kazdy ma), ale wiedziec jak pomoc i pomoc zgodnie z ta wiedza.
Osoba po takim kursie może, co najwyżej wykonać
masaż serca, sztuczne oddychanie, opatrywanie ran oraz kilka innych podstawowych zabiegów
resuscytacyjnych zgodnym z prostokołem BLS, czyli generalnie to co każdy z "cywili" (jest
jeden wyjątek, bodaj na kursach Ratowników PCK uczą zakładać rurkę ustno gardłową), poza tym
nie mogą podać poszkodowanemu nawet tlenu, bo takowy wg ustawy jest lekiemAni zadnego innego lekarstwa. Oczywiscie. Ale w wielu przypadkach samo skuteczne wezwanie pomocy (dokladne opisanie sytuacji, podanie dokladnego adresu i nakierowanie nadjezdzajacej karetki) i zabezpieczenie miejsca wypadku ratuje zycie, a jest to wysoka poprzeczka, ktorej wiekszosc z nas nie potrafi przeskoczyc.
Przeszkolenie
daje im tylko bardziej praktyczne podejście do tematu. Obecnie w każdej szkole są prowadzone
zajęcia z PP, więc zrobienie uprawnień takiego ratownika nie jest trudne.Nie wiem, jak u Ciebie to wyglada, ale w Katowicach nie zdalbys egzaminu po zwyklych zajeciach PP. Do tego potrzebny jest intensywny kurs, takze praktyczny. I wiele osob nie zdaje, mimo kilku podejsc.
Mowa o ratowniku ZHP, co daje konkretne uprawnienia, chociaz faktycznie, na karetce jezdzic nie mozesz.
-
Nie wiem, jak u Ciebie to
wyglada, ale w Katowicach nie zdalbys egzaminu po zwyklych zajeciach PP. Do tego potrzebny
jest intensywny kurs, takze praktyczny. I wiele osob nie zdaje, mimo kilku podejsc.
Mowa o ratowniku ZHP, co daje
konkretne uprawnienia, chociaz faktycznie, na karetce jezdzic nie mozesz.Jeśli kurs prowadzi Ratownik Medyczny lub lekarz nie byłoby to problemem Poza tym jak już napisałem ukończenie takowego kursu nie daje w praktyce większych uprawnień przy udzielaniu PP niż wskazuje na to protokół BLS.
Jestem obecnie po zajęciach z Propedeutyki Prawa w zakresie Ratownictwa Medycznego, sprawa udzielenia niewłaściwej pomocy przez niewykwalifikowanych ratowników, kończy się umorzeniem, gdyż jak mówi ustawa, ów osobnik nie jest "wykwalifikowany" w tej profesji, także odpowiedzialność w tej mierze jest zerowa... Dlatego równoważenie odpowiedzialności i kursu Ratownika ZHP, PCK etc nie jest moim zdaniem trafne.
-
Yyy mam wrażenie,że taki temat już był wałkowany?
Sory,że nie cytuje ale normalnie mnie nosi jak słyszę ratownik ZHP(takie skrzywienie ) co może więcej ratownik ZHP niż zwykły przeszkolony Kowalski? Bo raczej z opinią,którą harcerzyki mają w środowisku rat med to ew. tylko się przydadzą do noszenia noszy i to też nie zawszeCo do udzielania pomocy.. ZHP kiedyś uczyło robić tracheotomię długopisem np. na ulicy ( na szczęście z tego co wiem już tego nie uczą)
Clavish,nie liczy się kto uczy,ważne jest w jaki sposób przekazuje tą wiedzę
-
Yyy mam wrażenie,że taki
temat już był wałkowany?
Sory,że nie cytuje ale
normalnie mnie nosi jak słyszę ratownik ZHP(takie skrzywienie ) co może więcej
ratownik ZHP niż zwykły przeszkolony Kowalski? Bo raczej z opinią,którą harcerzyki mają w
środowisku rat med to ew. tylko się przydadzą do noszenia noszy i to też nie zawsze
Co do udzielania pomocy.. ZHPNie chciałem o tym pisać, ale skoro już o tym napomknałeś to potwierdzam - opinię ze środowiska
kiedyś uczyło robić tracheotomię długopisem np. na ulicy ( na
szczęście z tego co wiem już tego nie uczą)Dajmos, nie strasz mnie... nie każdy Ratmed, a nawet lekarz potrafią poprawnie wykonać konikopunkcję, a co dopiero harcerz....
Clavish,nie liczy się kto
uczy,ważne jest w jaki sposób przekazuje tą wiedzęOczywiście, dlatego stwierdzam, biorąc pod uwagę zebrane opinie, że na całkiem niezłym poziomie stoją grupy ratownicze PCK, gdzie często "komendantami" są ratmedzi lub lekarze, więc jeśli robić kurs to właśnie tam
-
Dajmos, nie strasz mnie...
nie każdy Ratmed, a nawet lekarz potrafią poprawnie wykonać konikopunkcję, a co dopiero
harcerz....A tam,harcerze to mają w małym palcu przecież gorzej z jakimś turbo ratownikiem po takim kursie
Oczywiście, dlatego
stwierdzam, biorąc pod uwagę zebrane opinie, że na całkiem niezłym poziomie stoją grupy
ratownicze PCK, gdzie często "komendantami" są ratmedzi lub lekarze, więc jeśli robić kurs to
właśnie tamSą jeszcze inne grupy( a co zrobię reklamę ) np Maltańska Służba Medyczna,na śląsku od niedawna zaczęła działać Maltańska Grupa Ratownictwa Medycznego(reaktywacja) oraz już jakiś czas na "rynku" działają Joanici no i są sprawdzone firmy takie jak np. Reago bądź IRM
-
A tam,harcerze to mają w
małym palcu przecież gorzej z jakimś turbo ratownikiem po takim kursieNo ba, naoglądał się doktora Housa, Ostrego Dyżuru i wie więcej niż cały zespół wyjazdowy
Są jeszcze inne grupy( a co
zrobię reklamę ) np Maltańska Służba Medyczna,na śląsku od niedawna zaczęła działać
Maltańska Grupa Ratownictwa Medycznego(reaktywacja) oraz już jakiś czas na "rynku" działają
Joanici no i są sprawdzone firmy takie jak np. Reago bądź IRMReklama tego typu zawsze się przyda, niech ludzie się dowiedzą, gdzie moga się czegoś nauczyć, dodam jeszcze, że w PzMot, można zrobić kurs ratownika drogowego
-
Będzie krócej, bo... "szkoda czasu i atłasu":
Zauwazylem, ze wielu rzeczy sie obawiasz
... bo nie podchodzę do wszystkiego (prawo jazdy dla dzieci, broń ostra dla wszystkich) z bezkrytycznym entuzjazmem i hurra-optymizmem?
Owszem. Trochę żyję na tym świecie (choć bez przesady), widziałem sporo (ale też jeszcze nie wszystko), staram się wyciągać wnioski. Czyli myślę, a wtedy nieraz rodzą się wątpliwości.
Zresztą klasyk to trafnie skwitował: cytat (z "Tylko..." na początku).Tak, jak jest teraz.
Aha. No, świetnie - naprawdę mnie uspokoiłeś. Czuję się zupełnie bezpieczny i z radością zmieniam zdanie.
Zreszta, zalezy Ci na odpowiedzialnosci karnej sprawcy?
A nie przyszło Ci do głowy, że wizja odpowiedzialności karnej powstrzymuje wielu (choć nie wszystkich, niestety) od popełniania błędów? Jeśli kierowca może sobie chlapnąć i pojechać i grozi mu za to jedynie mandat, to czemu nie - niejeden zaryzykuje; jeśli zaś ma świadomość, że może zrobić komuś krzywdę i czeka go odsiadka oraz (często) utrata możliwości pracy w zawodzie, to się troszkę mocniej zastanowi. Po coś tę odpowiedzialność karną wymyślono, zdaje się. Znaczy potrzebna była, bo tak odpowiedzialni potrafią być ludzie.
Czy finansowej (ubezpieczenie OC), ktora
naprawi straty?Popatrz - Ty piszesz właśnie niemalże wyłącznie o kasie:
Za dzieci odpowiadaja rodzice, a na kazde 4 kola musi byc oplacone OC.
(...)
Wlasne 4 kola to dla dziecka jest majatek. Nie cos,
co "mama odkupi" jak sie zepsuje
(...)
Rozbity rower naprawisz za
grosze. Skuter za wieksze grosze. A blacharz ile bierze, to juz sie syncio/corcia dowie
(...)
Oczywiscie rodzice. To oni
maja obowiazek zapracowac na odszkodowanie. A dziecko? Pozwol, ze rodzice (ktorzy przez
nastepne 5 lat nie pojada na zadne wakacje) sami to z wlasna pociecha ustala, jak poniesie
odpowiedzialnosc wobec nich.Powtarzam więc, że tu się różnimy. Ty stawiasz sprawy materialne (zakup, zniszczenie oraz odszkodowania) jako nadrzędne, a dla mnie to jest nic nie warte w porównaniu z BACZNOŚĆ! wizją konieczności spojrzenia w oczy ofierze i jej rodzinie, a także koniecznością dalszego życia ze świadomością uczynienia komuś krzywdy. Ale o tym to mogę sobie pomyśleć ja, dla dziecka jest to abstrakcja.
SPOCZNIJ! Można pajacować.Sam fakt, ze tak naciskasz na odpowiedzialnosc karna
wskazuje, ze sam jeszcze nie osiagnales odpowiednio rozwinietej wyobrazni, tak potrzebnej przy
prowadzeniu samochodu.Czy to nadal próba ośmieszenia przeciwnika, jeszcze "badanie gruntu" czy już kończenie dyskusji za pomocą obrażenia mnie?
Na wszelki wypadek jednak powstrzymaj się od wycieczek osobistych tego typu.
Pomińmy też moją kilkudziesięcioletnią, niemalże codzienną praktykę za kierownicą, w trakcie której od momentu otrzymania "papieru" nie miałem (odpukać) żadnego zdarzenia, z zarysowaniem pojazdu włącznie. Oczywiście udało mi się to bez posiadania i używania wyobraźni - więc dałeś trafiony argument, wniosek ze wszech miar prawidłowy.Prawo jazdy od lat 18 to
hipokryzja. Czlowiek nie moze stac sie odpowiedzialny w tym wieku, jesli wczesniej tej
odpowiedzialnosci nawet nie powachalPo raz kolejny żałuję, że nie trafia do Ciebie argumentacja o naturalnym rozwoju psychicznym człowieka.
Niech zgadne... obawial sie?
No skądże! Czego? Dać prowadzić samochód po mieście nastolatkowi?
Przecież to takie naturalne.Pokaz inne mozliwosci
odpowiedzialnego wspoluczestnictwa w ruchu drogowymNie mam zamiaru. Dla mnie uczestnictwo w ruchu drogowym nie jest zabawą dla nastolatków mającą na celu próbę nauczenia ich odpowiedzialności - od samego początku próbuję Ci to uświadomić.
14 latek to juz dos
rozwiniety osobnik, ktory z powodzeniem poprowadzi taki pojazd (pojedz kiedys na wies, w tym
wieku to sie juz kombajnem kosi, z dwiema przyczepami jedzie).Oczywiście - jeśli dla Ciebie jazda traktorem z przyczepami lub kombajnem po 5 ha pola jest tym samym, co poruszanie się pojazdem po zatłoczonych ulicach miast - to o czym tu dyskutować?
Ale mam kontrpropozycję: pojedź kiedyś do miasta i popatrz, iluż to 14-letnich, rozwiniętych osobników z powodzeniem prowadzi po ulicach pojazdy mechaniczne.Numeru buta tez nie podam
Aha... No, tośmy sobie pogadali. Nie sądziłem, że charakter zawodowej współpracy Twojej żony z nastolatkami z ZHP może być tak tajny, inaczej nie pytałbym. Ale skoro już, to CIA czy bardziej MOSSAD?
W przeciwienstwie do kogo? Ciebie?
Nie, Gargamela.
Już wiem, że sensownej odpowiedzi również nt. płaszczyzny Twoich kontaktów z gimnazjalistami nie otrzymam, więc... wstrzymam się z próbą porównania, po co czas tracić.Wiec uwaga - odwazne stwierdzenie
wyssane z palca (w Twoim sytlu ) - nic nie wiesz o otaczajacej Cie rzeczywistosci.Wiesz co... chciałem poprosić o wskazanie, które to stwierdzenia "wyssałem". Ale nie mam już ochoty. Normalnie strach zapytać, w jakim stopniu porównywalna jest ilość przypadków zadławienia się chrupkami z ilością osób poszkodowanych w zdarzeniach drogowych.
Ale to ja nic nie wiem o rzeczywistości, bo faktycznie ludzie dławią się powodując śmierć własną i ludzi dookoła (w ilości setek na tydzień), zaś liczba wypadków drogowych, które zaobserwowałem idąc chodnikiem do pracy, nie robi na mnie wrażenia. Teraz widzę bezsens mojego pytania o zróżnicowanie ryzyka.Ironia to jeszcze nie
zlosliwosc, kolejna przesada z Twojej strony
Argumentacja przez
sprowadzanie do absurdu.Opierając się na stwierdzeniach Twoich i innych wypowiadających się - stawiałem pytania, oczekując krótkich i rzeczowych odpowiedzi, a nie ironicznych uwag, które odbieram jako zlekceważenie mnie, tematu oraz złośliwe sprowadzenie moich pytań do cyt. "głupotek". Biorąc udział w tej dyskusji nie wziąłem pod uwagę, że Twoją domeną będzie wygłoszenie tezy, zaś prośba o argumentację lub rozwinięcie zakończy się ucieczką w ironię i absurd. Wg mnie temat jest zbyt poważny, żeby sobie z niego ironizować. Przepraszam najmocniej, z pewnych tematów (jak np. odpowiedzialność) nie potrafię sobie robić jaj, ale jakoś nie zazdroszczę Tobie tej umiejętności.
Lecz pozwolę sobie zauważyć, że takimi odpowiedziami chyba dopiąłeś swego... kończę dyskusję z Tobą. Nie potrafię rozmawiać w ten sposób, a jeśli się zmuszę do podobnego traktowania adwersarza i zbliżonych do Twoich "argumentów", wątek znajdzie się zaraz na innym kąciku, cokolwiek wyżej.Nie potrafie zartobliwego
tematu brac calkiem na serio - moze to faktycznie uposledza moja zdolnosc dyskusjiPozostań więc optymistycznie na trotuarze i pogódź się z możliwością posiadania wątpliwości przez tych, którzy na co dzień korzystają z asfaltu.
EOT -
Yyy mam wrażenie,że taki
temat już był wałkowany?
Sory,że nie cytuje ale
normalnie mnie nosi jak słyszę ratownik ZHP(takie skrzywienie ) co może więcej
ratownik ZHP niż zwykły przeszkolony Kowalski?Nie wazne jest co moze, ale co zrobi. Przecietny przeszkolony (np. na kursie PJ, albo w szkole sredniej) Kowalski potrafi sie "gapic jak sroka w gnot". Ew. od czasu do czasu wzruszyc ramionami. Nie trzeba az "srodowiska", zeby poznac ta opinie
Bo raczej z opinią,którą harcerzyki mają w
środowisku rat med to ew. tylko się przydadzą do noszenia noszy i to też nie zawszeNie skomentuje, bo w sporym ruchu jest na pewno wiele czarnych owiec, ktore robia niby-szkolenie, a pozniej zaliczaja egzamin za nic. Zapewniam, ze nie wszedzie jest tak.
Co do udzielania pomocy.. ZHP
kiedyś uczyło robić tracheotomię długopisem np. na ulicy ( na
szczęście z tego co wiem już tego nie uczą)Kiedys wszystkich tak uczono, mnie osobiscie rowniez, na PO.
Clavish,nie liczy się kto
uczy,ważne jest w jaki sposób przekazuje tą wiedzęCzesto to sie wiaze.
-
Owszem. Trochę żyję na tym
świecie (choć bez przesady), widziałem sporo (ale też jeszcze nie wszystko), staram się
wyciągać wnioski. Czyli myślę, a wtedy nieraz rodzą się wątpliwości.Czyli dokladnie tak jak ja
A nie przyszło Ci do głowy,
że wizja odpowiedzialności karnej powstrzymuje wielu (choć nie wszystkich, niestety) od
popełniania błędów?Z definicji, nie mozna powstrzymac sie od popelniania bledow. Kazdy te bledy popelnial, popelnia i wiele popelni. Oprocz tych, co nic nie robia, oczywiscie
Jeśli kierowca może sobie chlapnąć i pojechać i grozi mu za to jedynie
mandat, to czemu nie - niejeden zaryzykuje; jeśli zaś ma świadomość, że może zrobić komuś
krzywdę i czeka go odsiadka oraz (często) utrata możliwości pracy w zawodzie, to się troszkę
mocniej zastanowi.Gdybanie? Bo ja zauwazylem brak korelacji pomiedzy odpowiedzialnoscia karna, a stopniem namyslu kierowcy z promilami.
Popatrz - Ty piszesz właśnie
niemalże wyłącznie o kasie:
Powtarzam więc, że tu się
różnimy. Ty stawiasz sprawy materialne (zakup, zniszczenie oraz odszkodowania) jako nadrzędne,Stawiam je jako swietny powod dla dzieciaka, zeby o cos dbac. Zauwaz, ze tak chwalona przez Ciebie odpowiedzialnosc karna, to najczesciej mandat. Czyli mamy zbiezny poglad w tej kwestii.
Kazdy dba o to, zeby nie stracic cennego przedmiotu, jakim niewatpliwie jest samochod za kilkadziesiat tys. PLN.
a dla mnie to jest nic nie warte w porównaniu z BACZNOŚĆ! wizją konieczności spojrzenia
w oczy ofierze i jej rodzinie, a także koniecznością dalszego życia ze świadomością uczynienia
komuś krzywdy. Ale o tym to mogę sobie pomyśleć ja, dla dziecka jest to abstrakcja.Poleciales patosem. Spojrz na wypowiedzi kierowcow (nie tylko z Internetu). Powszechnym zjawiskiem jest narzekanie na "kapelusznikow", ktorzy jadac za wolno powoduja ryzyko (no bo trzeba wyprzedzic, nie?). Czy ktorykolwiek z tych kierowcow mysli o potencjalnym spojrzeniu w twarz ofierze? Eh, przesadziles i to zdrowo
Na wszelki wypadek jednak
powstrzymaj się od wycieczek osobistych tego typu.Dobrze, tato.
Pomińmy też moją
kilkudziesięcioletnią, niemalże codzienną praktykę za kierownicą, w trakcie której od momentu
otrzymania "papieru" nie miałem (odpukać) żadnego zdarzenia, z zarysowaniem pojazdu włącznie.Pogratulowac... szczescia
Oczywiście udało mi się to bez posiadania i używania wyobraźni - więc dałeś trafiony argument,
wniosek ze wszech miar prawidłowy.
Po raz kolejny żałuję, że nie
trafia do Ciebie argumentacja o naturalnym rozwoju psychicznym człowieka.Naturalnie rozwiniety czlowiek z wyrobiona wyobraznia, ktory wie, co go moze spotkac na drodze, ma blizej 30 niz 20 i przynajmniej jedno dziecko.
Skoro dajemy prawko 18-latkom, mozemy rownie dobrze dawac je 14-latkom (z ograniczeniami). Jedni i drudzy wyobrazni nie maja za grosz. I spojrz mi w oczy i powiedz, ze jest inaczej
No skądże! Czego? Dać
prowadzić samochód po mieście nastolatkowi?
Przecież to takie naturalne.Zgadza sie.
Nie mam zamiaru. Dla mnie
uczestnictwo w ruchu drogowym nie jest zabawą dla nastolatków mającą na celu próbę nauczenia
ich odpowiedzialności - od samego początku próbuję Ci to uświadomić.Ja to wiem. Dla Ciebie tak jest. Uczestnictwo w ruchu drogowym owszem, nie jest zabawa. Ale dla 14-latka za kolkiem Ligiera, albo innego pojazdu w tym stylu, moze byc swietna szkola poruszania sie po drodze. Lepsza niz kilkanascie godzin teorii i kilkadziesiat godzin w Punto na parkingu i troche po miescie.
Oczywiście - jeśli dla Ciebie
jazda traktorem z przyczepami lub kombajnem po 5 ha pola jest tym samym, co poruszanie się
pojazdem po zatłoczonych ulicach miast - to o czym tu dyskutować?Nie jechales, wiec nie wiesz, wiec faktycznie, chybiona analogia
Ale mam kontrpropozycję:
pojedź kiedyś do miasta i popatrz, iluż to 14-letnich, rozwiniętych osobników z powodzeniem
prowadzi po ulicach pojazdy mechaniczne.Zgaduje - 10x wiecej jest pelnoletnich kierowcow, ktorzy za kolkiem zachowuja sie jak malpa w cyrku? Zgadlem?
Aha... No, tośmy sobie
pogadali. Nie sądziłem, że charakter zawodowej współpracy Twojej żony z nastolatkami z ZHP
może być tak tajny, inaczej nie pytałbym. Ale skoro już, to CIA czy bardziej MOSSAD?Ze skrotow, to najbardziej chyba OT.
Nie, Gargamela.
Już wiem, że sensownej
odpowiedzi również nt. płaszczyzny Twoich kontaktów z gimnazjalistami nie otrzymam, więc...
wstrzymam się z próbą porównania, po co czas tracić.
Wiesz co... chciałem poprosić
o wskazanie, które to stwierdzenia "wyssałem". Ale nie mam już ochoty. Normalnie strach
zapytać, w jakim stopniu porównywalna jest ilość przypadków zadławienia się chrupkami z
ilością osób poszkodowanych w zdarzeniach drogowych.Faktycznie, czasu szkoda
Ale to ja nic nie wiem o
rzeczywistości,Na pewno wiesz wiele o rzeczywistosci, tylko szkoda, ze w tej dyskusji nie poslugujesz sie ta wiedza.
Opierając się na
stwierdzeniach Twoich i innych wypowiadających się - stawiałem pytania, oczekując krótkich i
rzeczowych odpowiedzi, a nie ironicznych uwag, które odbieram jako zlekceważenie mnie, tematu
oraz złośliwe sprowadzenie moich pytań do cyt. "głupotek". Biorąc udział w tej dyskusji nie
wziąłem pod uwagę, że Twoją domeną będzie wygłoszenie tezy, zaś prośba o argumentację lub
rozwinięcie zakończy się ucieczką w ironię i absurd. Wg mnie temat jest zbyt poważny, żeby
sobie z niego ironizować. Przepraszam najmocniej, z pewnych tematów (jak np. odpowiedzialność)
nie potrafię sobie robić jaj, ale jakoś nie zazdroszczę Tobie tej umiejętności.
Lecz pozwolę sobie zauważyć,
że takimi odpowiedziami chyba dopiąłeś swego... kończę dyskusję z Tobą. Nie potrafię rozmawiać
w ten sposób, a jeśli się zmuszę do podobnego traktowania adwersarza i zbliżonych do Twoich
"argumentów", wątek znajdzie się zaraz na innym kąciku, cokolwiek wyżej.
Pozostań więc optymistycznie
na trotuarze i pogódź się z możliwością posiadania wątpliwości przez tych, którzy na co dzień
korzystają z asfaltu.
EOTDzizaz, az strach rozpoczac z Toba dyskusje na temat chocby odrobine polityczny - obiecuje tego nigdy nie robic
Z mojej strony rowniez EOT
Pozdrawiam.
-
Pisaliście że będzie szanował samochód itp.
Bzdura. Wiem po sobie.Od ojca dostałem VW Transportera T3 1.6D (ojciec skończył działalność gospodarczą więc klekot stał)
Ten samochód tak w p*zde dostał, że głowa mała. W końcu uszkodziłem skrzynię biegów.
Dopiero jak uciułałem na Ticusia, stwierdzam, że młody mężczyzna zaczyna szanować coś na co naprawdę długo czekał i wie ile to wymaga poświęceń.
Może i ten przepis wprowadzą, może i auto będzie kosztować te 41 tys. ale są jeszcze kursy, które kosztują i egzaminatorzy, którzy zachwyceni 14 latkiem za kółkiem raczej nie będą i będą oblewać im egzamin.
EOT