Honda City 1,4 i-VTEC 100KM Comfort 2009 "Auto Testy"
-
Propozycja dla tych co jeżdżą Feliciami na czarnych blachach. <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" /> Czyli typowe dziadowskie auto dla dziadów z Europy Wschodniej (w Zachodniej nawet tego w ofercie nie ma) . Chociaż to przynajmniej wygląda dość ładnie w porównaniu np. do Thalii czy Logana. Czy silnik to przypadkiem nie ten sam, który był w swoim czasie montowany w Polonezach? (Honda --> Rover 200--> Polonez)
-
Propozycja dla tych co jeżdżą Feliciami na czarnych blachach. Czyli typowe dziadowskie auto dla
dziadów z Europy Wschodniej (w Zachodniej nawet tego w ofercie nie ma) . Chociaż to
przynajmniej wygląda dość ładnie w porównaniu np. do Thalii czy Logana. Czy silnik to
przypadkiem nie ten sam, który był w swoim czasie montowany w Polonezach? (Honda --> Rover
200--> Polonez)A tego nie wiem. A czy tam nie było tego 8V <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Propozycja dla tych co jeżdżą Feliciami na czarnych blachach. Czyli typowe dziadowskie auto dla dziadów z Europy
Wschodniej (w Zachodniej nawet tego w ofercie nie ma) . Chociaż to przynajmniej wygląda dość ładnie w
porównaniu np. do Thalii czy Logana. Czy silnik to przypadkiem nie ten sam, który był w swoim czasie montowany
w Polonezach? (Honda --> Rover 200--> Polonez)to nowy silnik z tego co wiem, taki sam jest montowany w civicu po lifcie
co do samego city, nie mam nic przeciwko tego typu autom, mi osobiście się ono podoba i gdybym potrzebowal malego, ale pojemnego auto mocno bym się nad nim zastanawiał
-
Miałem przyjemność pojeździć I gen. City mojego wujka i powiem, że to całkiem przyjemne auto, chociaż tam jest silnik 80 paru konny i w trasie mocy troszkę by się więcej przydało, ale za to w mieście zupełnie wystarczający, poza tym całkiem wygodne i fajnie się prowadzące autko.
-
A tego nie wiem. A czy tam nie było tego 8V
Nie. W Peleponezach był 16v.
-
Nie. W Peleponezach był 16v.
Na bank! Pamiętacie te napisy: 1.4 GLI 16V multipoint injection, gdzie "16v mulitpoint injection" było w czerwonym kolorze, żeby wszyscy naokoło widzieli <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Ale co do silnika w city - sprawdziłem, to inny blok, bo się pojemność skokowa różni od tego z rovera 200. Tak więc silnik inny. -
Miałem przyjemność pojeździć I gen. City mojego wujka i
powiem, że to całkiem przyjemne auto, chociaż tam
jest silnik 80 paru konny i w trasie mocy troszkę
by się więcej przydało, ale za to w mieście
zupełnie wystarczający, poza tym całkiem wygodne i
fajnie się prowadzące autko.I gen. to był piękny przykład niewypału ... ot takie dodanie auta żeby było ...
Środek - wiało tandetą, sylwetka - wyglądała jak wóz drabiniasty, cena ... niezbyt przystępna ( w wersji jakiejś specjalnej, za dychawiczny silnik z pakietem pseudo sportowym ok. 50 tysi wtedy )II gen. - na pewno na plus ... ale czy to jest jakieś ciekawe auto ? Śmiem wątpić ...
-
Wybór auta z segmentu małych sedanów jest bardzo duży i
dość trudny. Dlatego, też postanowiłem przybliżyć
jedną z przedstawicielek tej grupy Hondę City.
Jeśli masz ochotę przeczytać cały artykuł zapraszam
TUTAJ.
Artykuł autorstwa: Artura Ławnika
Miłej lekturywyglada duzo ladniej niz 1 gen (z przodu szczegolnie), ale pomimo ze lubie honde, nie kupilbym tak malego auta za relatywnie duze pieniadze. a tak w ogole, to maly sedan nie moze byc ladny imho - proporcje nie te, zawsze kufer bedzie wygladal jak doklejony.
co do 1 gena, to to auto bylo straszne w serwisowaniu; zlozone gorzej niz moj brytyjski 7 gen... -
Propozycja dla tych co jeżdżą Feliciami na czarnych blachach. Czyli typowe dziadowskie auto dla
dziadów z Europy Wschodniej (w Zachodniej nawet tego w ofercie nie ma) .Przesadzasz... U mnie w rodzinie jest nowe City, poza wyglądem liczników, którty wg mnie jest tandetny, nie ma się do czego przyczepić. Generalnie w miarę wygodny samochodzik, przyjemny w prowadzeniu.
-
Przesadzasz... U mnie w rodzinie jest nowe City, poza
wyglądem liczników, którty wg mnie jest tandetny,
nie ma się do czego przyczepić. Generalnie w miarę
wygodny samochodzik, przyjemny w prowadzeniu.To auto jest już obarczone grzechem pierworodnym brzydkiej sylwetki. Jak napisał kolega dwa posty wyżej, mały sedan nie będzie wyglądał ładnie, bo tył zawsze wyda się "doklejony". W city jeszcze z tym tak fatalnie nie jest. Znasz taki dowcip: co to jest "pontiac"? Poor old Negro thinks it'a a cadillac. Analogicznie dla aut typu Honda City: biedny głupi chłop myśli, ze ma limuzynę Hondy (no bo to przecież sedan), a w rzeczywistości ma autko klasy b. I na tym właśnie polega marketing - sprzedać głupkowi g.no opakowane w papierek od cukierka. Zwróć uwagę na fakt, że tego typu auta istnieją (pomijając Azję) tylko w naszym rejonie Europy. Bo tylko my wierzymy, że za małe pieniądze można nabyć coś dobrego (co normalnie kosztuje duże pieniądze). Gdy jako społeczeństwo się wzbogacimy, "przerobimy" po egzemplarzu Daewoo, Kii czy takiej pseudo Hondy, to się z tego wyleczymy.
-
Głupkiem możesz nazwać osobę, która kupuje nie wiedząc dokładnie czego chce. Zadaj sobie pytanie czemu akurat w naszej szerokości geograficznej sprzedają się małe sedany, na pewno nie dlatego, że jesteśmy na coś chorzy, niedorozwinięci kulturowo etc. W miastach opartych na takiej, a nie innej architekturze z ogromną ilością samochodów, takie autka mają jak najbardziej sensowny byt.
Piszesz, że ktoś myśli o tym, że kupił "limuzynę" Hondy..., znam przynajmniej 4 osoby jeżdżące tym modelem - żadna tak nie uważa... Nabyli to autko, wiedząc dokładnie czego chcą. Wygląd jest kwestią dyskusyjną, ale wg mnie przesadzasz nazywając posiadaczy tego auta tak, a nie inaczej. Honda zawsze będzie Hondą, co z tego, że budżetową, dlatego uważam, że to autko nie jest w niczym gorsze od innych modeli tego koncernu, pomijając kwestię finansowo-klasową. Sam posiadam dość spory samochód i jeżdżąc od czasu do czasu City uważam, że jest to autko godne polecenia, choć koncern nie omieszkał popełnić kilka niedociągnieć.
-
Wybór auta z segmentu małych sedanów jest bardzo duży i dość trudny. Dlatego, też postanowiłem
przybliżyć jedną z przedstawicielek tej grupy Hondę City.
Jeśli masz ochotę przeczytać cały artykuł zapraszam TUTAJ.
Artykuł autorstwa: Artura Ławnika
Miłej lekturyOd siebie dodam, że liczniki o wiele gorzej prezentują się "na żywo" - wychodzi na jaw słaba jakoś użytych materiałów ( myślę, że ciekawszym rozwiązaniem byłoby zapożyczenie zegarów np od większego brata). Do wad zaliczył bym jeszcze brak podświetlenia przycisków opuszczania szyb.
-
Ciekawi mnie w Hondzinach, tych z Vtec-iem, stosunek pojemności do mocy. Tak z ciekawości, są jeszcze jakieś inne wolnossące silniki benzynowe o podobnych parametrach do tego z tematu, czyli 100 KM z 1.4 ? Wiem, że Honda miała swego czasu wolnossącego benzynowca 1.6 VTi z bodajże 160 KM. A jak inne marki ?
-
Ciekawi mnie w Hondzinach, tych z Vtec-iem, stosunek
pojemności do mocy. Tak z ciekawości, są jeszcze
jakieś inne wolnossące silniki benzynowe o
podobnych parametrach do tego z tematu, czyli 100
KM z 1.4 ? Wiem, że Honda miała swego czasu
wolnossącego benzynowca 1.6 VTi z bodajże 160 KM. A
jak inne marki ?Inne marki nie czują widocznie potrzeby udowadniania, do ilu tysięcy obrotów ich silniki się rozkręcą. Takie kosiarki to żadna przyjemność z jazdy. Z ciekawych dość wysilonych silników innych marek, to JTS alfy romeo. Jak dla mnie o wiele ciekawsze niż hondy, bo da się na nich jeździć "normalnie" (czyli 2-3 obrotów) jak i sportowo. O ile pamiętam 1,9JTS 165hp/190Nm. BMW zdaje się robi dość mocne 2.0 (170hp) o "cywilnej" charakterystyce. Jeśli jednak ciekawią cię wyczynowe silniki wolnossące, to poszukaj w F1 <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> niedoładowane 2 litry i kilkaset koni.
-
Takie kosiarki to żadna przyjemność z jazdy...
Proponuje melexa,wrażenia z jazdy na pewno będą niezapomniane <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" /> A mi się wydajesz,że za wszelką cenę chcesz udowodnić,że niemieckie auta są nad japońskimi, jak dla mnie z mizernym skutkiem <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
Proponuje melexa,wrażenia z jazdy na pewno będą
niezapomniane A mi się wydajesz,że za wszelką cenę
chcesz udowodnić,że niemieckie auta są nad
japońskimi, jak dla mnie z mizernym skutkiemWiecie co? Mi się wydaje, że wszystkie auta są albo dobre albo złe. Wszystko zależy zasady: "punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia".
-
Proponuje melexa,wrażenia z jazdy na pewno będą
niezapomniane A mi się wydajesz,że za wszelką cenę
chcesz udowodnić,że niemieckie auta są nad
japońskimi, jak dla mnie z mizernym skutkiemNieprawda, nie niemieckie czy japońskie tylko te o "normalnym" zakresie obrotów i wysokoobrotowe. Japończycy też robią przeważnie silniki o charakterystyce zbliżonej do średniej - kosiarki Hondy to wyjątki. A z melexem to sobie w stopę strzeliłeś, bo akurat silnik elektryczny ma idealną charakterystykę do poruszania pojazdów.
-
Nieprawda, nie niemieckie czy japońskie tylko te o "normalnym" zakresie obrotów i
wysokoobrotowe. Japończycy też robią przeważnie silniki o charakterystyce zbliżonej do
średniej - kosiarki Hondy to wyjątki.Popatrz sobie na wykres z hamowni przykladowego Golfa 1.8 90KM i Hondy ITR 1.8 190HP, ta druga ma przewage mocy i momentu w praktycznie kazdym zakresie obrotow... Silniki Hondy maja dol jak kazdy inny silnik benzynowy, tylko, ze gora jest tak potwornie mocna, ze przyciemiewa kompletnie dol <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" />
-
Inne marki nie czują widocznie potrzeby udowadniania, do ilu tysięcy obrotów ich silniki się
rozkręcą. Takie kosiarki to żadna przyjemność z jazdy. Z ciekawych dość wysilonych silników
innych marek, to JTS alfy romeo. Jak dla mnie o wiele ciekawsze niż hondy, bo da się na
nich jeździć "normalnie" (czyli 2-3 obrotów) jak i sportowo. O ile pamiętam 1,9JTS
165hp/190Nm. BMW zdaje się robi dość mocne 2.0 (170hp) o "cywilnej" charakterystyce. Jeśli
jednak ciekawią cię wyczynowe silniki wolnossące, to poszukaj w F1 niedoładowane 2 litry
i kilkaset koni.Spokojnie kolego, tylko grzecznie zapytałem <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> Lubię silniki Hondy ze zmiennymi fazami rozrządu ale nie zamierzam udowadniać ich wyższość nad doładowanymi. Chciałem się tylko dowiedzieć czy inne cywilne marki miały jakieś pomysły na podniesienie mocy i momentu bez doładowywania silnika (czy to turbiną czy sprężarką). Silniki F1 mnie nie interesują bo żyją krótko <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Spokojnie kolego, tylko grzecznie zapytałem Lubię
silniki Hondy ze zmiennymi fazami rozrządu ale nie
zamierzam udowadniać ich wyższość nad doładowanymi.
Chciałem się tylko dowiedzieć czy inne cywilne
marki miały jakieś pomysły na podniesienie mocy i
momentu bez doładowywania silnika (czy to turbiną
czy sprężarką). Silniki F1 mnie nie interesują bo
żyją krótkoJa zupełnie spokojny jestem <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Chyba jedyny sposób na podniesienie mocy, to podanie większej ilości mieszanki do cylindrów. Można to zrobić przy pomocy wyższego ciśnienia na dolocie (czyli doładowanie) lub odpowiednio projektując system podawania mieszanki i odprowadzania spalin. Problem polega na tym, że parametry tych dwóch systemów (dolot i wydech) mogą być optymalne jedynie dla jakichś konkretnych obrotów. Czyli albo decydujemy się na mocny dół i słabą górę albo odwrotnie. W pierwszym przypadku autem będzie się jeździło miło podczas spokojnej jazdy, w drugim trzeba silnik rozkręcić ale wtedy pokazuje co potrafi. Japończycy wymyślili ciekawy system, który fazy otwarcia i zamknięcia rozrządu zmienia tak, by były optymalne dla aktualnych obrotów (nie znam tego systemu dokładnie ale chyba nie działa on płynnie, tylko na zasadzie włącz/wyłącz - może mnie ktoś poprawi). To powoduje, że silnik może utrzymywać duży moment obrotowy na wysokich obrotach i mieć równocześnie dość dobry dół. To się w oryginale nazywa VVTI (u Hondy) ale sam system jest już stosowany przez wielu innych producentów. Innym przykładem optymalizacji parametrów dolotu do obrotów jest choćby system zmiennej długości dolotu z silnika 1.6 z ... Lanosa. Przy niskich obrotach układ dolotowy ma dużą długość (co w jakiś tam sposób poprawia napełnianie cylindrów) a przy dużych klapki się otwierają i droga dolotu skraca (co jest korzystne w tym zakresie obrotów). Pozostaje pytanie czy warto? Systemy te są efektywne do pewnego stopnia ale są skomplikowane, co podnosi koszt i awaryjność (która nie koniecznie jest wtedy wysoka ale wyższa niż byłaby bez). Wydaje mi się, że więcej tu marketingu, niż korzyści. Innym sposobem podniesienia mocy bez doładowania jest poprawienie sprawności spalania (abstrahując od napełniania/opróżniania cylindrów). Można wtedy osiągnąć wyższą moc przy niższych obrotach - przykład to silniki Alfa Romeo.
Co kto lubi. Ja osobiście preferuję doładowanie dlatego, że silnik doładowany o tej samej mocy max. co wysilony wolnossący będzie miał o wiele większą moc średnią dla całego zakresu obrotów. Nie spotkałeś się z sytuacją, że ledwo się trzymasz w trasie za dieslem, którego zostawiasz bez problemu z tyłu na światłach? Masz zapewne większą moc maksymalną (wokół której oscylujesz ostro ruszając) ale moc przy obrotach, na których się jedzie diesel ma wyższą. To samo się tyczy turbo benzyny. Wadą silników doładowanych jest opóźnienie reakcji na pedał gazu. Im więcej koni z litra i niższe obroty, tym opóźnienie to jest bardziej wyczuwalne. Turbina musi mieć chwilę na rozkręcenie się zanim poda ciśnienie. Im większa turbina ( = więcej mocy z litra) tym trwa to dłużej. Obecnie wprowadzane rozwiązania, tzw. turbo sekwencyjne całkowicie likwiduje tą niedogodność. Jest to układ dwóch turbosprężarek, małej i dużej (inaczej: mniejszej niż standardowa dla tej pojemności silnika i "za dużej"). Mała dmuch już od niskich obrotów i bez zwłoki - nie ma turbo dziury. Duża dmucha przy wysokich obrotach, a ponieważ jest przewymiarowana, uzyskuje się bardzo dużą moc.
No a niedoścignionym wzorem jeśli chodzi o przyjemność jazdy pozostaje wolnossący niewysilony silnik o dużej pojemności. Takie 5 czy 6 litrów. Nie ma turbo dziury, nie trzeba go piłować, tylko ten wir w baku... <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />Jeśli chcesz poczytać dużo ciekawych rzeczy o silnikach, to polecam tą stronę.