nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu
-
hej
dziś po raz kolejny przekonałem się jak ze sszczerej chęci poprawienia i dbania o samochód można się wpakować w kłopoty, ok. roku temu wymieniłem niemal wszystko co ma związek z instalacją zapłonową w samochodzie, nowa kopułka, nowy palec, nowe kable, świece, zrobiłem to nie dlatego ze były jakieś usterki, a dlatego ze nie potrafiłem ocenić stopnia wyeksploatowania tych elementów a przeczytałem ze szczególnie przy zasilaniu gazem należy dbać o dobry stan elektryki.Jako że wszystko założyłem nowe(kable niemieckie bodajże Leader, kopułka i palec oryginalne) wydawało mi się ze na dłuższy czas nie przejmować się tym tematem, zdziwiłem się bardzo kiedy dzisiaj samochód zaczął protestować i wogóle nie zapalił, jedyna moje szczęście polegało na tym że na strajk wybrał sobie miejsce tuż przed warsztatem samochodowym,mechanik dość szybko pooglądał co się dzieje i zdjął kopułke aparatu zapłonowego, byłem pewien za ten element, a okazało się że właśnie ta część jest do d....., w środku była wilgoć, przypalone styki, palec też już trochę uszkodzony, na szczęście pod siedzeniem woziłem starą kopułkę, która zostawilem sobie tak na wszelki wypadek, a dziś uratowała mi skórę, gdyż wróciła do łask, przy przekładaniu kabli również okazało sie że te "nowe" mają już zaśniedziałe końcówki(stare jeszcze sa w piwnicy i chyba też się z nimi przeproszę:)). Jaki z tego wszystkiego wniosek??? W tamtym roku straciłem ok stówy na wymianę czegoś czego nie musiałem wymeniać, ślepo zawierzyłem poradom, statystykom nie oceniając tego co tak naprawde mam, stąd też moja rada żeby za wszelką cene nie ulepszać czegoś co jest dobre, to nie zawsze się oplaca,pozdrawiam
Irek
-
hej
------------------- ciach ---------------------
stąd też moja rada
żeby za wszelką cene nie ulepszać czegoś co jest dobre, to nie zawsze
się oplaca,<img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Ech... Święta prawda <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />.
Ja wiem, że do tego trzeba po prostu "dorosnąć" <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />. Będąc młodziutkim kierowcą, zafascynowanym autem, mechaniką, elektroniką i wszystkim, co dookoła, popełniłem kilka podobnych błędów, które się na mnie zemściły. Z czasem przychodzą refleksje i... po prostu człowiek rozumny zastanowi się 5 razy, zanim rozkręci coś, co działa prawidłowo (a jeżeli już to zrobi, to raczej wie, w jakim celu to uczynił <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />).
IMO niezawodność mojego autka bierze się stąd, że zupełnie nie interweniuję, dopóki coś wyraźnie nie daje znać, że się psuje (lub już się popsuło); po prostu wyleczyłem się z tego <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />. Nie znaczy to jednak, że łapy mnie nie świerzbią, żeby coś rozkręcić - z czystej ludzkiej ciekawości, jak to jest zbudowane i co jest w środku <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Ale powstrzymuję się skutecznie... i to się opłaca. Tak więc masz rację z tą nadgorliwością...
Dodam jeszcze, że z tego, co piszą ludzie na forum, jasno wynika, że najtrwalsze są podzespoły zamontowane oryginalnie przez fabrykę. Należy więc pozwolić im jak najdłużej pracować, a nie starać się "na siłę" wymieniać (chociażby na nowe oryginalne - ale czy tak naprawdę zawsze jesteśmy pewni, że kupiliśmy nie podróbkę, lecz część oryginalną? <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" /> Pewne jest tylko to, co wyjechało z fabryki).
Polecam zamiast takich praktyk skupić się na regularnym serwisowaniu samochodu. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> To się właśnie opłaca. -
Jako że wszystko założyłem nowe(kable niemieckie bodajże Leader, kopułka i palec
oryginalne) wydawało mi się ze na dłuższy czas nie przejmować się tym tematem, zdziwiłem
się bardzo kiedy dzisiaj samochód zaczął protestować i wogóle nie zapalił, jedyna moje
szczęście polegało na tym że na strajk wybrał sobie miejsce tuż przed warsztatem
samochodowym,mechanik dość szybko pooglądał co się dzieje i zdjął kopułke aparatu
zapłonowego, byłem pewien za ten element, a okazało się że właśnie ta część jest do d.....,
w środku była wilgoć, przypalone styki, palec też już trochę uszkodzony, na szczęście pod
siedzeniem woziłem starą kopułkę, która zostawilem sobie tak na wszelki wypadek, a dziś
uratowała mi skórę, gdyż wróciła do łask, przy przekładaniu kabli również okazało sie że te
"nowe" mają już zaśniedziałe końcówki(stare jeszcze sa w piwnicy i chyba też się z nimi
przeproszę:)).Witam
Z powyższego opisu wnioskuje, że wystarczyłoby prawdopodonie samo wytarcie wilgoci w kopółce. Miałem podobną sytuację, silnik trudno było uruchomić, gasł na wolnych obrotach szczególnie przy zasilaniu gazem, trochę lepiej pracował przy zasilanu benzyną. Po zdjęciu i dokładnym wytarciu wnętrza kopółki aparatu zapłonowego, problemy z zapalaniem i pracą na wolnych obrotach ustąpiły. W moim przypadku do zawilgocenia kopółki doszło podczas mycia samochodu.
Pozdrawiam -
hej
dziś po raz kolejny przekonałem się jak ze sszczerej chęci poprawienia i dbania o samochód można się wpakować w
kłopoty, ok. roku temu wymieniłem niemal wszystko co ma związek z instalacją zapłonową w samochodzie, nowa
kopułka, nowy palec, nowe kable, świece, zrobiłem to nie dlatego ze były jakieś usterki, a dlatego ze nie
potrafiłem ocenić stopnia wyeksploatowania tych elementów a przeczytałem ze szczególnie przy zasilaniu gazem
należy dbać o dobry stan elektryki.Jako że wszystko założyłem nowe(kable niemieckie bodajże Leader, kopułka i
palec oryginalne) wydawało mi się ze na dłuższy czas nie przejmować się tym tematem, zdziwiłem się bardzo kiedy
dzisiaj samochód zaczął protestować i wogóle nie zapalił......Teoretycznie źle nie zrobiłeś, jedyny problem polega tylko na jakości zamontowanych części.
Wielokrotnie pisano już na Forum, że np. wymiana kabli WN firmy Janmor było wielką porażką, czasami zastosowanie "za dobrych" świec zapłonowych kończyło się podobnie itp...Z lektury naszego Forum, o czym również wspomniał Leo jest, aby kupować części oryginalne, bo zamienniki często są kiepskiej jakości. I jeszcze jedno, część z napisem made in Korea nie świadczy o oryginalności części, bo może być również wyprodukowana przez koreańskiego rzemieślnika <img src="/images/graemlins/los.gif" alt="" />
W moim Tico mechanik wymienił mi kable WN na jakieś made in USA klasy A, za które zapłaciłem 80zł, jednak jeżdżę na nich bezproblemowo już ponad 4 lata, na świecach Bosch jeżdżę ponad 5 lat bez ich wymiany i wszystko pracuje OK.
-
Teoretycznie źle nie zrobiłeś, jedyny problem polega tylko na jakości zamontowanych części.
Wielokrotnie pisano już na Forum, że np. wymiana kabli WN firmy Janmor było wielką porażką,
czasami zastosowanie "za dobrych" świec zapłonowych kończyło się podobnie itp...
Z lektury naszego Forum, o czym również wspomniał Leo jest, aby kupować części oryginalne, bo
zamienniki często są kiepskiej jakości. I jeszcze jedno, część z napisem made in Korea nie
świadczy o oryginalności części, bo może być również wyprodukowana przez koreańskiego
rzemieślnika
W moim Tico mechanik wymienił mi kable WN na jakieś made in USA klasy A, za które zapłaciłem
80zł, jednak jeżdżę na nich bezproblemowo już ponad 4 lata, na świecach Bosch jeżdżę ponad
5 lat bez ich wymiany i wszystko pracuje OK.witam
wydaje mi się że nie przeginałem, kable kupilem niemieckie po tym jak przeczytałem opnie forumowiczów na temat Janmora, swiece mam Iskry i do niech nie mam żadnych zastrzeżeń, natomiast kopułka i palec powinny być oryginalne, o ile do palca nie mam prtensji, to najbardziej mnie zabolała ta kopułka, zamontowana prawidłowo i niby oryginalna, ja nie myłem nigdy silnika dlatego wilgoć w środku świadczy o wadliwości części. Tak jak wspomniał Leo, najlepszaą metodą jest dokładne obserwowanie i słuchanie tego co samochód "mówi" i nie ingerowanie na zapas, nadgorliwość nie popłacapozdrawiam
Irek
-
Podobny przypadek miałem z wycieraczką tylnej szyby <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" />
-
Witam!
czytając poprzednie wypowiedzi zgadzam sie z tym, żę nie ma co na siłe wymieniać kopułki, palca czy kabli WN. Ja w moim Tico mam kable WN fabryczne, autko ma 8 lat i nie ma z nimi problemu. ostatnio gdy sprawdzalem jak świece wyglądaja to musiałem docisnać mocowania na kablach, bo byly juz luźne. Kable nie mają przebicia, autko pali na dotyk. Świece wymieniłem jakieś 15kkm temu i są "białe" tak jakbym jeździł na gazie, a autko go nie widziało <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Więc po co wymieniać jakąś część jeśli wszystko jest ok?? Tak na zapas?? to bez sensu! Ja wymieniam gdy coś sie zepsuje lub ewidentnie autko "mówi", że je coś boli. Nauczcie się słuchać swoich autek...
pozdrawiam
Łukasz