Nakrętka tylnej piasty
-
No tak, 180 i 200, myślałem jedno, a pisałem drugie. Na allegro mogłeś widywać masę bębnów niedzielonych, ale 180mm. Z resztą co to zmienia, jak nie wiesz w którą stronę nakrętkę kręcić
-
Kurde, dziwne rzeczy piszesz, ja jak mam coś robić przy Suzzie to sama przyjemność, cieszę się że tak fajnie wszystko będzie się rozkręcało. Zdejmowałem bęben tego typu króry Ty masz, trzeba odkręcić nakrętkę przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Wszystko się rozkręcało aż miło, wymieniałem łożysko.
To że niby węgier a wszystko japan, to dlatego że w pierwszych latach produkcji na Węgrzech była montownia tylko z japońskich cząstek . -
Znam dość dobrze temat nieszczęsnego rocznika '96. Dla przykładu - miałem 2 różne przeguby na jednej osi - ten w skrzyni według węgierskiego uzębienia, a zewnętrzny według japońskiego.
Problemy z odkręceniem jakiejkolwiek śruby mam tutaj od zawsze. Dla porównania Honda Civic VI kolegi w temacie rozbiórki idzie baaardzo szybko. Samochód reperuję zwykle w towarzystwie jeszcze kogoś - ludzi, którzy niejedno auto rozkładali. Każdy z nich przychyla się do mojej opinii odnośnie upierdliwości śrub Swifta.
Co do tego bębna - cóż, zabiliście mi klina na tyle, że jutro idę go mierzyć przed rozbiórką. Mam w domu okładziny 200mm, więc jeśli bęben jest 180mm, to muszę je wymienić. Z tą nakrętką dziwna sprawa, bo jak mówiłem - przednie koło od strony kierowcy - odkręcałem w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara. Tylne od strony pasażera miałoby być tak samo ? Ok, ale przy założeniu, że mamy wszędzie klasyczne, prawe gwinty. W innym razie wychodzi na to, że z przodu jest logicznie, a z tyłu wbrew logice.
No cóż, jak nie ruszę w ten weekend z bębnami, to chociaż amortyzatory zmienię i tłumik uszczelnię
-
Nakrętka na pewno jest odkręcana w innym kierunku, w zależności od strony samochodu. Czy nie jest tak, że z prawej strony będą odkręcane w lewo, a z lewej w prawo?
-
Nieprawdę tu prawisz kolego, wszystkie śruby mocujące piastę (nie ważne czy z przodu, czy z tyłu) mają gwinty prawe. Dlaczego? Zastanów się w którą stronę najczęściej kręcą się koła w samochodzie i masz już odpowiedź.
-
Nie ma znaczenia z przodu, czy z tyłu, to racja, ale jest znaczenie z lewej, czy z prawej. Po lewej stronie samochodu koła kręcą się w lewo jak jedziemy do przodu, a po prawej kręcą się w prawo. Patrząc na obie pary kół (lewych i prawych) w jednej płaszczyźnie to rzeczywiście wszystkie kręcą się w jedną stronę. Nakrętki są przykręcane od dwóch innych stron, dlatego będzie różnica w odkręcaniu. Pamiętam, że jak odkręcałem u siebie to tak było
-
swift ma na piastach gwinty prawe, z resztą jak ogromna większość aut. No chyba, że niektóre swifty skrywają jakieś tajemnice, ale nie sądzę. Pomyśl, gdyby gwinty były rózne na lewym i prawym kole z przodu, to przeguby zewnętrzne dzieliłyby się na takie z lewym i prawym gwintem.
-
No i wszystko jasne.
Dzisiaj odkręciłem drugie koło (wygodniej, mocniejszy próg) i co widzę ? Śruby krzyżakowe. Dla pewności mierzenie bębna i jednak siedzą 200mm. Dałbym głowę, że z drugiej strony śrub nie było, ale postanowiłem jeszcze raz sprawdzić. Odkręcam i śrub nie ma. Mierzę beben i 200mm jednak. Szok. Śrubokręt w łapkę i drapiemy. Śruby się znalazły. Po prostu rdza tak równiutko poszła na zewnątrz bębna, że za chiny ludowe bym ich tam nie szukał.
Przy okazji - udało się komuś zerwać gwint śruby do miski olejowej wkręcając ją palcami ? Ten samochód wybitnie mnie nie lofcia ...
-
Ten samochód
wybitnie mnie nie lofcia ...Ależ ten samochód Cię lofcia, tylko poprzedni właściciel lub mechanik-cymbał go nie lofciał...
-
Poprzednik akurat był w miarę w porządku, chociaż prosty człowiek. Chciał dobrze, kupił jakieś części a wychodziła lipa. Zlecił wymianę oleju w skrzyni, zalali hipolem, poszły synchronizatory. Kupił tarcze hamulcowe, wesoły chwali się rachunkiem, jedziemy na diagnostykę, a tam gościu nerwicy dostaje jak diagnosta pokazuje mu, że tarcze po prostu zostały przeszlifowane (i to z jednej strony...).
Swoją drogą - jesienią robiłem ostatnie oględziny i było ok. Teraz mam w kilku miejscach rdzawki, łączniki stabilizatora z tyłu do wymiany, amory tył do wymiany i czort wie co jeszcze. Nigdy nie jestem w stanie przewidzieć co akurat padnie. Tylko to, co sam zrobiłem jest solidnie wykonane.
-
Mierzę beben i
200mm jednak. Szok. Śrubokręt w łapkę i drapiemy. Śruby się znalazły. Po prostu
rdza tak równiutko poszła na zewnątrz bębna, że za chiny ludowe bym ich tam nie
szukał.A jednak wszystko jak trzeba
Przy okazji - udało
się komuś zerwać gwint śruby do miski olejowej wkręcając ją palcami ? Ten samochód
wybitnie mnie nie lofcia ...Ja kiedyś zerwałem jak miskę odkręcałem, ale nie palcami
-
Koszmaru ciąg dalszy. Próbowałem wykręcić te dwie śruby. Jedna poszła. Przy drugiej przekręciłem 2 śrubokręty krzyżakowe i wygiąłem 2 śrubokręty płaskie. Dla jasności - wcześniej kilka razy szedł fosol, czyszczenie szczotką drucianą, opukiwanie niewielkim młotkiem i śrubokrętem itd. Sam już nie wiem jak zbudowane są moje bębny. Wygląda to tak jak tutaj:
http://moto.allegro.pl/suzuki-swift-1-3-beben-zwrotnica-lozysko-90-03-i1504639943.html
Bęben ma taki rant idący aż pod kapsel.
Z kolei tutaj są bębny: http://moto.allegro.pl/bebny-hamulcowe-subaru-justy-ii-1-3l-4x4-95-03r-i1505308136.html
zbudowane tak, jakby cała piasta z tym rantem pod kapsel i szpilkami była oddzielnym elementem.Kolejny problem - próbowałem odbić dokładnie nakrętkę piasty. Pogięty przecinak i jeden stary, solidny śrubokręt. Napierdzielałem z 30 minut w to 5kg młotem budowlanym. Jakaś sugestia czym to cholerstwo ściągnąć ? Nakrętka ma ten rant do zabijania grubości około 4mm.
Jestem bliski zezłomowania tego gówna i przesiadki na rower.
Błagam, każda pomoc na wagę złota.
-
Ale chcesz zdjąć sam bęben czy całą piastę?
Jeżeli sam bęben to nie musisz odkręcać tej nakrętki. Jeżeli zdejmujesz całą piastę, hmmm, zazwyczaj nie było problemów ze zdjęciem kapselka...
Odnośnie śrub mocujących bęben, dobrze jest przyłożyć wkrętak udarowy (taki w którego rączkę można uderzyć młotkiem) i silnie uderzyć. Później próbować odkręcić. Można też spróbować "ruskim kluczem" (młotek i przecinak). Przyłożyć przecinak pod kątem do łba śruby i uderzać w kierunku odkręcania. Co by tu jeszcze...
No powinno puścić -
Bęben leży. Wynika z tego, że jednak ja jako nowicjusz miałem rację. Szpilki siedzą w bębnie. Śruby krzyżakowe mogą służyć co najwyżej za prowadnice do jakiegoś ściągacza. Bęben trzyma się na tej dużej nakrętce piasty (nr 32).
Przez to, że wszyscy wołali jakoby te krzyżaki trzymały bęben, to straciłem 2h czasu na walkę z tymi śrubkami.
Mam teraz kolejny dylemat - jedna okładzina jest bardziej wytarta od drugiej (różnica na oko dwukrotna). Na logikę poszedł cylinderek.
-
Chłopie, piszesz jakieś pierdoły i tyle ode mnie. Śruby krzyżakowe mają mocować bęben do piasty aby nie zlatywał z niej podczas odkręcania koła- teoretycznie. W praktyce po parunastu latach połączenie to tak się zapieka, że szybciej odkręcić srubę centralną. Szukasz kwadratowych jaj i przez to nie możesz nic odkręcić. Weź odkręć, wymień i daj już spokój teoriom, które nie mają potwierdzenia. Ponadto różnica w grubości okładzin jest praktycznie zawsze i niekoniecznie może być to cylinderek. Można go sprawdzić czy chodzi luźno i po problemie... Kup sobie WD-40 i powolutku, bez nerwów rób to, co do Ciebie należy. Trzeba użyć też głowy trochę poza mięśniami Zawsze możesz samochód oddać do mechanika, bo hamulce to nie zabawka.
-
macq, ja mam też taki bęben jak darks pisze. Suzzie z 2001 i nic się tam nie zapiekło i nie zardzewiało a żeby zdjąć bęben muszę odkręcić nakrętkę centralną. Szpilki mocujące felgę są wkręcone w bębny a nie w piasty. Poza tym, masz trochę racji
-
Chłopie, piszesz
jakieś pierdoły i tyle ode mnie. Śruby krzyżakowe mają mocować bęben do piasty aby
nie zlatywał z niej podczas odkręcania koła- teoretycznie. W praktyce po parunastu
latach połączenie to tak się zapieka, że szybciej odkręcić srubę centralną. Szukasz
kwadratowych jaj i przez to nie możesz nic odkręcić. Weź odkręć, wymień i daj już
spokój teoriom, które nie mają potwierdzenia. Ponadto różnica w grubości okładzin
jest praktycznie zawsze i niekoniecznie może być to cylinderek. Można go sprawdzić
czy chodzi luźno i po problemie... Kup sobie WD-40 i powolutku, bez nerwów rób to,
co do Ciebie należy. Trzeba użyć też głowy trochę poza mięśniami Zawsze możesz
samochód oddać do mechanika, bo hamulce to nie zabawka.Każdy kuźwa mądrala dopóki nie staje przed moim autem. Nie chrzańcie mi o rzeczach, które namacalnie rozebrałem. Podobne mity wielu siało o gwintach na piastach. Nie ma kuźwa lewych i prawych, wszystkie jak widać są prawe (bodajże jedna taka wypowiedź się pojawiła).
Co do mechaników - chciałbym móc go oddać. Po wymianie skrzyni miałem do roboty przegub wewnętrzny, co wpłynęło wkrótce na wymianę drążków i końcówek. Jak oddałem na zrobienie hamulców, to po 2 dniach stałem z autem nad jeziorem, a z koła szedł dosłownie dym. Aha, blaszki mocujące klocki dostałem w woreczku... Zmieniałem warsztaty, koledzy również. Poza jednym gościem, który ma obcykane Lanosy, Nubiry, CC, Tico i takie tam, to reszta kompletnie nie ma pojęcia o robocie. Nawet wymiana tłumika (skręcanego) w idealnie zachowanym aucie (zero rdzy) ich przerasta.
Bębny rozebrane, chociaż odbicie nakrętki nie udało się nawet przy użyciu hartowanego przecinaka (zrobił się widelec). Na chama przekręciłem na 1,5 metrowej rurce i poszło. Niestety, po zamontowaniu wszystkiego, mimo fosolowania, czyszczenia szczotkami drucianymi itp. poszedł odpowietrznik cylinderka. Sądzę, że w drugim kole będzie identycznie, więc czeka mnie szukanie tego gówna. No i kotek w ofierze, aby przewody hamulcowe się nie upierdzieliły przy próbie wymiany cylinderków. Pozostaje wspomnieć, że przy nakładaniu bębnów mimo ich dokładnego oczyszczenia i nasmarowania ośki w miejscu styku z łożyskiem opór był tak duży, że 3kg młotek z trudem dawał radę. Łożysko rzecz jasna rozdzieliło się na element z kulkami i miseczkę, więc co z tym będzie, to nie mam pojęcia. Uprzedzając głupie komentarze - podczas montażu bębna okładziny nie stanowiły oporu (bęben obracany ręką bez żadnego problemu).
Miałem wymienić okładziny hamulcowe i amortyzatory. Na tą chwilę mam do remontu:
- łączniki stabilizatorów tył
- amortyzatory //czekają na wymianę i solidne klucze/rury/podnośnik hydrauliczny
- okładziny hamulcowe //wymienione
- cylinderki
- być może łożyska kół tylnych
To wszystko przy założeniu, że nie ułamie się coś jeszcze. Z chęcią bym go sprzedał, ale nie jestem cwelem, który tusze karygodne wady auta. Mogę sprzedać, ale dopiero gdy wszystko będzie zrobione. Nie jestem miłośnikiem marki ani samochodów w ogóle. To miał być dla mnie zwyczajny środek lokomocji, nic więcej.
-
Każdy kuźwa mądrala dopóki nie staje przed moim autem. Nie chrzańcie mi o rzeczach, które namacalnie rozebrałem. Podobne mity wielu siało o gwintach na piastach. Nie ma kuźwa lewych i prawych, wszystkie jak widać są prawe (bodajże jedna taka wypowiedź się pojawiła).
O tym właśnie wyżej pisałem
Co do cylinderków, to mała rada. Jak Ci się nie odkręci przewód od cylinderka, to odkręć go dalej, przy przewodzie elastycznym, tam zwykle daje się odkręcić- później rozkręcamy felerne połączenie w imadle. Jeśli nie, to można też odkręcić cylinderek, odchylić z przewodem od tarczy kotwicznej, pozostałości sześciokąta na przewodzie przytrzymać dobrym kluczem do rur, a kręcić cylinderkiem. Też
często to pomaga.Ja z racji swojego zawodu parę samochodów już widziałem i również parę rozkręciłem Czasem zdarzają się "samochody-klątwy", które to stwarzają ogromne problemy, przy czym nie można jednego egzemplarza porównywać do całej marki. Po prostu czasem tak jest i tyle. Duży w tym udział Ździcho-mechaników.
-
Przewód od cylinderka nie dał się odkręcić. Oczyściłem do błyszczącego metalu, w ruch szły fosole, wd40, szczotki druciane, miedziane, sprężone powietrze. Klucze próbowałem różne, nawet dorabiany, który wchodził idealnie na ścisk. Niestety śruba od wężyka gnie się jak porąbana. Użyłem klucza szczękowego i.... zgniotłem śrubę. Połączenie z wężykiem gumowym poszło bez problemu mimo tony rdzy i braku oczyszczenia.
Jutro od rana pozostaje mi szukać nowego przewodu (kupię miedziany, aby móc bez podgrzewania go uformować). Z tego, co wiem potrzebna jest jakaś maszynka do zaprawiania takich przewodów, więc problem się powiększył.
-
Z tego co pamiętam, to matiz ma takie małe fajne przewody, kosztują bodaj 5-10zł za sztukę i z tego co pamiętam długość, skok gwintu i jego średnica są dobre- choć lepiej sprawdzić, dawno już tego nie miałem w rękach. Aha, przewód jest gotowy, nic nie trzeba zaprasowywać.