Tata Indica Vista
-
Ja wolę mieć te 10
tys w kieszeni wybrałbym logana lub sandero...A ja wolę auto, które później sprzedam w tydzień, a nie będę się woził pół roku i oddam za bezcen.
-
A ja wolę auto,
które później sprzedam w tydzień, a nie będę się woził pół roku i oddam za bezcen.No chyba że wcześniej Ci ją ukradną
-
Niekoniecznie.
Toyota Yaris, o ile dobrze pamiętam, ma zegary wprawdzie pośrodku, ale wyraźnie
przekręcone w stronę kierowcy. Pasażer je widzi gorzej.Pasażer w ogóle nie widzi zegarów
-
A ja wolę auto,
które później sprzedam w tydzień, a nie będę się woził pół roku i oddam za bezcen.Ciekawe kryterium dobierania samochodów...
-
Ciekawe kryterium dobierania samochodów...
Jak najbardziej trafne, samochód za tę kwotę to duża inwestycja, inwestycja która po kilku latach choć w części może się zwrócić właścicielowi, ktoś kupując auto za taka kwotę ma dość spore przychody więc może się pokusić o zmianę po niedługim czasie, proste
-
Ja nie wiem jak
można świadomie "skrzywdzić się" takim autem ?Znaczy wiesz o nim coś więcej - czemu nie podzielisz się rzetelną wiedzą?
Jakie są plusy tego
pudełka oprócz trochę niższej ceny ?No właśnie to chce kolega ustalić...
Za taka kapustę
przecież można spełnić już skromne "używane" marzenieClavish już spełnił swoje "używane" marzenie, nawet niekoniecznie skromne )patrz podpis) . Teraz zastanawia się nad czymś nowym.
a nie tłuc się dziadkowym
autem,A podobno o gustach się nie dyskutuje.
masakra 30 tysięcy dżizas
Mam pytanie: kupiłeś już w swoim życiu, choć jeden raz, nowy samochód?
-
To tu chyba sami
emeryci zostali ...Przecież tu jeszcze piszesz...
-
A ja wolę auto,
które później sprzedam w tydzień, a nie będę się woził pół roku i oddam za bezcen.Sprawa pierwsza: pytanie, ile będzie trwało to "później"...
Sprawa druga: od dawna auto nie jest już lokatą kapitału. Więcej: dziś nawet nie ma sensu patrzeć na skalę utraty wartości, sytuacja zmienia się zbyt dynamicznie.Napiszę o sobie: decydując się 12 lat wstecz na nowe tico też "jarałem się", że warto m.in. dlatego, że na rynku charakteryzowało się najmniejszą utratą wartości (co rok 1000 zł mniej, podczas gdy każdy inny samochód tej klasy tracił więcej). Zakup okazał się dobry, pojeździłem dłużej. Teraz mógłbym go sprzedać max. za 4 tys. (mam sporo wyposażenia dodatkowego, auto w 100% sprawne). Nie opłaca się zupełnie, a niby tak dobrze się zapowiadała odsprzedaż... Po prostu tak się potoczyły sprawy, zniknęła firma, otworzył się zachodni rynek, Polacy nabrali dość dziwnych IMO przekonań...
Nie przewidzisz niczego, jeśli chodzi o przyszłość - chyba, że planujesz sprzedaż za rok czy za dwa... ale czy to się opłaca? -
Pasażer w ogóle nie
widzi zegarówByć może, nie wiem.
Nie siedziałem na fotelu pasażera. Prowadziłem tylko. -
Sprawa pierwsza:
pytanie, ile będzie trwało to "później"...
Sprawa druga: od
dawna auto nie jest już lokatą kapitału. Więcej: dziś nawet nie ma sensu patrzeć na
skalę utraty wartości, sytuacja zmienia się zbyt dynamicznie.A czy ja pisałem o utracie wartości? Po prostu Octavia się sprzeda o wiele łatwiej niż jakiś wynalazek z Indii, poza tym - Skoda to sprawdzona konstrukcja, mniej więcej wiadomo co można się po niej spodziewać. Pomijam już komfort jazdy i własności użytkowe. BTW, gdzie to cudo serwisować po gwarancji? W ASO?
-
piotrofff jak najbardziej ma rację, no chyba że ktoś ma na rozrzucenie 30 tysi to luz
leo jak inwestycje w auto dajesz na przykładzie 12 letniego Tico to nie mam pytań i dyskusji
-
BTW, gdzie to cudo serwisować po gwarancji? W ASO?
Narzędzia będą te same co i do innych aut przecież
Więc nie rozumiem problemu -
Narzędzia będą te
same co i do innych aut przecież
Więc nie rozumiem
problemuGdyby tak było, to nie byłoby serwisów specjalizujących się w konkretnych markach. To nie maluch. Na przykład ile będzie prywatnych serwisów będących w stanie podpiąć się pod interfejs i zrobić diagnostykę?
-
leo jak inwestycje w auto dajesz na przykładzie 12 letniego Tico to nie mam pytań i dyskusji
A w czym masz problem
Sprawa dotyczy nowego samochodu, który po iluś tam latach stracił na swojej wartości określony procent wartości.
Akurat w przypadku Tico utrata wartości nie jest aż tak wielka po tylu latach eksploatacji.
Podam przykład mojej Astry, która została kupiona w 1997 roku jako roczna za 33kzł (nowa kosztowałaby min. 40kzł). Obecnie wziąłbym za nią ok. 5kzł, czyli spadek wartości jest większy, mimo że klasa samego samochodu niewątpliwie zdecydowanie wyższa. -
My tu mówimy o kupnie i ewentualnej sprzedaży od koniec okresu serwisowego czyli 4-5 lat a nie o samochodzie życia na dożywocie.
Nie rozumiem motywu bujania sie z autem "bo już tyle w niego włożyłem" to nie komuna teraz sprzedaż\kupno auta to jak normalna transakcja. Czasami auto lepiej sprzedać niż naprawiać.
-
A czy ja pisałem o
utracie wartości?A czyje to słowa?
Cytat:
A ja wolę auto, które później sprzedam w tydzień, a nie będę się woził pół roku i oddam za bezcen.
Co miałeś na myśli pisząc "za bezcen", jeśli nie pisałeś o utracie wartości?
Zaraz się okaże, że najkorzystniej jest sprzedać coś, zanim się to coś kupi.
Po prostu Octavia się sprzeda o wiele łatwiej niż jakiś wynalazek
z Indii, poza tym - Skoda to sprawdzona konstrukcja, mniej więcej wiadomo co można
się po niej spodziewać. Pomijam już komfort jazdy i własności użytkowe.Domyślam się, że tymi słowy negujesz komfort i własności użytkowe Visty.
Siedziałeś w niej chociaż? Nie pochwaliłeś się do tej pory, a na to liczył Clavish. -
leo jak inwestycje
w auto dajesz na przykładzie 12 letniego Tico to nie mam pytań i dyskusjiAle o co chodzi? Taka sama inwestycja, jak w każde inne auto. NOWE auto. Rozpatrywałem jeszcze kupno cinquecento i uno, stanęło na tico. Poza tym nie miałem na myśli żadnej inwestycji, mowa była o utracie wartości, więc nie odwracaj kota ogonem...
Wyraźnie napisałem, że każde auto jest coraz mniej warte. Jedno szybciej traci, drugie wolniej - przy czym dzisiejsza tendencja może się diametralnie zmienić za kilka lat, bo wiele jest zmiennych mających wpływ na utratę wartości danego modelu. Tylko tyle. -
My tu mówimy o
kupnie i ewentualnej sprzedaży od koniec okresu serwisowego czyli 4-5 lat a nie o
samochodzie życia na dożywocie.Ty mówisz to teraz po raz pierwszy, nikt nie pisał wcześniej o sprzedaży "po zakończeniu okresu serwisowego" (BTW - co to jest, ten "okres serwisowy"? wytłumacz dziadkowi ), nikt nie pisał akurat o 4-5 latach, więcej - autor wątku w ogóle nie wspominał o chęci sprzedaży czegoś, czego jeszcze nie kupił.
Nie rozumiem motywu
bujania sie z autem "bo już tyle w niego włożyłem" to nie komuna teraz
sprzedaż\kupno auta to jak normalna transakcja. Czasami auto lepiej sprzedać niż
naprawiać.Odnoszę wrażenie, że śledzisz zupełnie inny wątek, a przez przypadek odpowiadasz nie tu, gdzie nalezy.
-
wrażenie, że śledzisz zupełnie inny wątek, a przez przypadek odpowiadasz nie tu,
gdzie nalezy.odnosze pewne wrazenie
ze kolege ktoremu odpowiadzasz znamy na tym forum juz bardzo dlugo
-
A czyje to słowa?
Cytat:
A ja wolę
auto, które później sprzedam w tydzień, a nie będę się woził pół roku i oddam za
bezcen.Co miałeś na myśli
pisząc "za bezcen", jeśli nie pisałeś o utracie wartości?Owszem moje - i jedno, nie wyklucza drugiego - na pewno nie kupowałbym nowego auta z myślą ile na nim stracę. Jednak kupując auto zawszę biorę pod uwagę późniejszą jego sprzedaż - popularne auto zawsze trzyma jakąś cenę i zawsze będą chętni je kupić. Wynalazki gniją w komisach i często gęsto właściciele są zmuszeni odsprzedać auto za niemal za bezcen.
Siedziałeś w niej
chociaż? Nie pochwaliłeś się do tej pory, a na to liczył Clavish.Widziałem na żywo - dziękuję, postoję. Wsiadać nie chcę, jeszcze się rozleci. Krótkie spojrzenie w cennik Fiata utwierdza mnie w przekonaniu, że to auto nie jest warte zakupu - tym bardziej, że to promocja i będzie później drożej.