Wpadłem na szalony pomysł
-
Jak wylicytuję,
wyremontuję, zarejestruję, to wrzucępowodzenia, bo marzenia są po to, aby je realizować
-
Teraz można zarejestrować pojazd jako historyczny (nie mylić z zabytkowym) nawet bez dowodu. Ja rejestrowalem 5 lat temu motocykl z dowodem ale wyrejestrowany. Jak nie ma dowodu trzeba jakies oswiadczenie napisac. Najlepiej sie dowiedziec w komunikacji co i jak. Napewno bedzie potrzebna ekspertyza rzeczoznawcy. Co do pojazdu zabytkowego to wchodzi jeszcze konserwator i dodatkowe koszty z tym zwiazane.
Jak bys kupował tego komarka to spisz umowe z poprzednim właścicielem zeby wrazie czego miec zabezpieczenie (jak by sie okazało ze z nieprawego źródła) -
I qpa
Poszedł za 580 zeta. Ja mogłem licytować jedynie do 350
Są jeszcze jakieś "sztywniaki" ale ruiny kompletne.
Może coś pomyślę ale... -
I qpa
Poszedł za 580
zeta. Ja mogłem licytować jedynie do 350
Są jeszcze jakieś
"sztywniaki" ale ruiny kompletne.
Może coś pomyślę
ale...Ja tam chyba sobie kupię Simsonka .Coś mnie tak nachodzi od dłuższego czasu...
-
Ja tam chyba sobie
kupię Simsonka .Coś mnie tak nachodzi od dłuższego czasu...Ooo... Miałem S-51 parę ładnych lat. Woziłem się we wszystkie pory roku, nawet zimą, jeśli tylko śniegu nie było. Podczas studiów co tydzień do domu jeździłem (110 km)...
Fajny był, możliwe, że znowu bym kupił, ale "trzymają cenę" dość mocno. -
Ooo... Miałem S-51
parę ładnych lat. Woziłem się we wszystkie pory roku, nawet zimą, jeśli tylko śniegu
nie było. Podczas studiów co tydzień do domu jeździłem (110 km)...
Fajny był, możliwe,
że znowu bym kupił, ale "trzymają cenę" dość mocno.Mnie interesuje bardziej SR-50,ale S-51 też nie pogardzę.
Do 1,5 kafla coś już kupi -
Mnie interesuje
bardziej SR-50,ale S-51 też nie pogardzę.Też się zastanawiałem nad skuterem, ale bardziej podobał mi się wygląd "klasyka" S-51. Poza tym mniej palił (wyłącznie w moich rękach ustawiany, równiutko 2 l na sto km). No i przede wszystkim małe kółeczka na dziurawe polskie drogi... trochę się bałem, w końcu przy osiąganych 50-60 km/h można sobie kuku zrobić.
Do 1,5 kafla coś
już kupi"Coś" na pewno...
-
Też się
zastanawiałem nad skuterem, ale bardziej podobał mi się wygląd "klasyka" S-51. Poza
tym mniej palił (wyłącznie w moich rękach ustawiany, równiutko 2 l na sto km). No i
przede wszystkim małe kółeczka na dziurawe polskie drogi... trochę się bałem, w
końcu przy osiąganych 50-60 km/h można sobie kuku zrobić.Skuter mi się bardziej podoba
"Coś" na pewno...
Kto szuka to będzie mu dane znaleźć rodzynka...
-
Skuter mi się
bardziej podobaKto szuka to będzie
mu dane znaleźć rodzynka...Pewnie gdzieś tam stoi lub jeździ...
Tylko trzeba czasu i cierpliwości na szukanie. -
Pewnie gdzieś tam
stoi lub jeździ...
Tylko trzeba czasu
i cierpliwości na szukanie.Najwyżej coś się kupi w dobrej cenie do pogrzebania
-
Najwyżej coś się
kupi w dobrej cenie do pogrzebaniaA orientujesz się, w jakich cenach są teraz części do Simsona? Kiedyś były drogawe, szczególnie zaraz po połączeniu się NRD z RFN...
-
A orientujesz się,
w jakich cenach są teraz części do Simsona? Kiedyś były drogawe, szczególnie zaraz
po połączeniu się NRD z RFN...Wiesz co nie siedzę na bieżąco z tematem...ale wydaje mi się że nie jest tak drogawo.
-
To może się najpierw zorientuj, jeśli chcesz kupić takiego "do pogrzebania".
-
To może się
najpierw zorientuj, jeśli chcesz kupić takiego "do pogrzebania".Słowo klucz: pasja
Pieniądze nie są w tym momencie najważniejsze -
No, to prawda... Chodziło mi jedynie o to, czy koszt "złomka" + części do remontu nie wyjdą drożej, niż kupno dobrego, zadbanego egzemplarza. Bo w tamtych czasach tak własnie było...
Ja kupiłem dwulatka, więc w zasadzie niemalże nowego. Gość sam przywiózł sobie z Niemiec w 1989 r., pociągiem go wiózł... Ale okazało się potem, że jeździli nim jego synowie i motorek sporo przeszedł mimo młodego wieku... Aby go doprowadzić do perfekcyjnego stanu, musiałem wówczas sporo kasy wyłożyć, a ceny części mnie zdziwiły. Nie brałem po prostu pod uwagę, że NRDowcy zrównają swoją markę do zachodnioniemieckiej, co bardzo podniosło ceny oryginalnych (i najlepszych) części... Ale teraz nie musi już tak być. -
Słowo klucz: pasja
Pieniądze nie są w
tym momencie najważniejszeHmm! Niby masz rację. I dla tego mój wybór padł na Komara "sztywniaka" ale...
Mogłem dać za niego 350 złotych. To co później bym w niego włożył najprawdopodobniej uszło by uwadze żony
-
dokumentów. Czy ktoś z Was próbował może rejestrować coś podobnego. Ma ktoś
doświadczenie w tej sprawie z urzędami?Twój były zawód na pewno daje wiedzę jak to obejść.
-
Twój były zawód na
pewno daje wiedzę jak to obejść.Właśnie z uwagi na były zawód i wrodzoną uczciwość nie obchodzę prawa
-
No, to prawda...
Chodziło mi jedynie o to, czy koszt "złomka" + części do remontu nie wyjdą drożej,
niż kupno dobrego, zadbanego egzemplarza. Bo w tamtych czasach tak własnie było...Nooo, chyba nie. Złomka kupisz za kilkaset złotych, po renowacji kilka tysięcy
Ja kupiłem
dwulatka, więc w zasadzie niemalże nowego. Gość sam przywiózł sobie z Niemiec w 1989
r., pociągiem go wiózł... Ale okazało się potem, że jeździli nim jego synowie
i motorek sporo przeszedł mimo młodego wieku... Aby go doprowadzić do perfekcyjnego
stanu, musiałem wówczas sporo kasy wyłożyć, a ceny części mnie zdziwiły. Nie brałem
po prostu pod uwagę, że NRDowcy zrównają swoją markę do zachodnioniemieckiej, co
bardzo podniosło ceny oryginalnych (i najlepszych) części... Ale teraz nie musi
już tak być.Podejrzewam, że części do zabytków też "poszły" w górę.
Myślałem też o japońskich markach "WuSuKu" i "WuFuMu" ale cenyyyyyyy, zawrotne. Po renowacji wyglądają a złomki hmm, można by pomyśleć ale wszystkie na południu Polski. Gdyby gdzieś w pomorskiem trafiło się coś ciekawego to kto wie, kto wie -
Znów się trochę powymądrzam, tym razem na temat Simsonów
IMO ich ceny są nieco zawyżone, a to, co nieraz można zobaczyć w serwisach aukcyjnych przyprawia o zawał. Dlatego najlepiej szukać albo przez znajomych, albo np. w lokalnych gazetach. Jednak nie ma co się oszukiwać - większość Simsonów oferowanych za kwotę poniżej 1500 zł to złomki, które albo nie jeżdżą, albo niedługo będą wymagały remontu.
Dlatego lepiej kupić "padlinę" z dokumentami i samodzielnie wyremontować go na niemieckich częściach. Koszt będzie niewiele wyższy niż kupno zadbanego Simsona (powyżej 2kPLN), a przyjemniej wiadomo, na czym się jeździ.