Czy warto...
-
Mam okazje kupić Lanosa 1.4 z 2000r prawie 200tys przejechane,2 kpl. opon za 3 tys, od ojca z firmy.I nie wiem czy warto sprzedać mojego swifta z 96 gdzie mam poduche i na tyle by było z opcji i zmienić na Lanosa?? <img src="/images/graemlins/confused.gif" alt="" /> myśle,że bardziej mnie ciągnie do Swifta ale co Wy na to powiecie??
-
Mam okazje kupić Lanosa 1.4 z 2000r prawie 200tys przejechane,2 kpl. opon za 3 tys, od ojca z
firmy.I nie wiem czy warto sprzedać mojego swifta z 96 gdzie mam poduche i na tyle by było
z opcji i zmienić na Lanosa?? myśle,że bardziej mnie ciągnie do Swifta ale co Wy na to
powiecie??w życiu bym nie kupił auta pochodzącego z floty samochodowej jakieś firmy. Sam użytkuję na codzień samochód służbowy prócz mojego Puga i powiem Ci jak wygląda jazda takim autem:
1 - ogień, do odcięcia - 2 - ogień, do odcięcia - o kur... dziura była - 3 ogień, o kur... krawężnik, do odcięcia.......I tak to wygląda. Są to auta w tak zmaltretowanym stanie, że po trzech latach nadają się na śmietnik, a nie do jazdy - i nie mów mi, że zdarzają się Ci, którzy dbają o auto służbowe - są to jedynie osoby, którym przyobiecano, albo zagwarantowano w umowie o pracę możliwość wykupu auta, po zakończeniu okresu leasingu...
-
Nie warto, nawet jakby to nie bylo auto sluzbowe tylko od prywatnej osoby to nie przesiadlbym sie ze swifta do lanosa..
"zamienil stryjek siekierke na kijek" <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" /> jak dla mnie to by tu pasowalo wtedy idealnie <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> jak chcesz zmienic auto to pozbieraj troche pieniedzy i faktycznie cos lepszego kup <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> -
Nie warto, nawet jakby to nie bylo auto sluzbowe tylko od prywatnej osoby to nie przesiadlbym
sie ze swifta do lanosa..
"zamienil stryjek siekierke na kijek" jak dla mnie to by tu pasowalo wtedy idealnie jak
chcesz zmienic auto to pozbieraj troche pieniedzy i faktycznie cos lepszego kupPowiem, ze sie mylisz, tych aut poprostu sie nie da porownac. Tak sie sklada ze jestem w posiadaniu obu. Jazda Lanosem to pelen komfort w porownaniu ze Swiftem, z drugiej strony jesli chodzi o osiagi to nie ma podejscia do mojego GTI. U mnie w Lanosie jest silnik 1,5 100 koni. 1,4 zdaje sie ma ok 75 i jest to troche malo jak na ta mase auta. Czesci do Lanosa w wiekszosci sa o polowe tansze niz do Swifta. Kwestia wyposazenia (1,4 raczej wypasu nie ma) i uzytku firmowego <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Powiem, ze sie mylisz, tych aut poprostu sie nie da porownac. Tak sie sklada ze jestem w
posiadaniu obu. Jazda Lanosem to pelen komfort w porownaniu ze Swiftem, z drugiej strony
jesli chodzi o osiagi to nie ma podejscia do mojego GTI. U mnie w Lanosie jest silnik 1,5
100 koni. 1,4 zdaje sie ma ok 75 i jest to troche malo jak na ta mase auta. Czesci do
Lanosa w wiekszosci sa o polowe tansze niz do Swifta. Kwestia wyposazenia (1,4 raczej
wypasu nie ma) i uzytku firmowegoJa się z Tobą zgadzam. Często jeżdżę Lanosem 1,5 ale jest to auto od pierwszego właściciela i bardzo zadbane, komfort w porównaniu ze swiftem jest nieporównywalny nie wspominając o tym że w porównaniu do mojego 1.0 to jest rakieta. Mam też Escorta mk7 1,6 16v 90koni i Lanos tak samo bije go na głowę pod każdym względem moim zdaniem. Jednak ze swifta do Lanosa 1,4 bym się nie przesiadł - za słaby silnik. W dodatku raczej nie kupiłbym auta firmowego... Chociaż za te 3k można by go kupić żeby opylić komuś drożej - zależy od stanu auta <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
Powiem, ze sie mylisz, tych aut poprostu sie nie da porownac.
Zgadzam się. Mój bardzo dobry kumpel ma Lanosa 1,5. Ma go już bodajże od prawie trzech lat i jest bardzo zadowolony z niego-nic się szczególnie nie psuje, części eksploatacyjne tanie jak barszcz. Auto mimo założonego gazu nawet sprawnie się przemieszcza. W środku sporo miejsca, jest też lepiej wykonany niż Swift. Dzięki temu Lanosowi zmieniłem swoje poglądy a propos koreańskich samochodów. <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
-
1 - ogień, do odcięcia - 2 - ogień, do odcięcia - o
kur... dziura była - 3 ogień, o kur... krawężnik,
do odcięcia.......I czym się tu chwalić ?
Podejście - nie moje to nie muszę dbać <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" /> -
I czym się tu chwalić ?
Podejście - nie moje to nie muszę dbaćJa mam co do aut służbowych mieszane uczucia...
Z jednej strony niespełna miesiąc po odebraniu prawka miałem dzwona z winy właśnie takiego kierowcy
a z drugiej strony ojciec kolegi miał kilka aut służbowych, w tym kilka Opli Corsa C, Astrę trzeciej generacji z dieslem, ale też i Skodę Fabię, a wcześniej Poloneza Trucka i o wszystkich mógłbym powiedzieć że były zarówno wizualnie jak i technicznie perfekcyjne.Jak dbasz, tak masz... ale generalnie zgodzę się że taki kierowca jak ojciec kolegi zdarza się raz na 1000 przypadków
-
mój znajomy śmigał Astrą(która w stolicy przydzwonił w Espero)potem Escortem,Nissanem,Vectrami 406,s60 a teraz ma 407,i dbał i dba o auta bo to jest jego drugi "dom",i po takiej osobie nie bałbym się kupić auta z floty <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" /> ale nie wiadomo na kogo się trafi,może właśnie na jakiegoś człowieka,który uważa,że nie moje to zakatuje i super będzie... <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" />
-
w życiu bym nie kupił auta pochodzącego z floty
samochodowej jakieś firmy. Sam użytkuję na codzień
samochód służbowy prócz mojego Puga i powiem Ci jak
wygląda jazda takim autem:
1 - ogień, do odcięcia - 2 - ogień, do odcięcia - o
kur... dziura była - 3 ogień, o kur... krawężnik,
do odcięcia.......
I tak to wygląda. Są to auta w tak zmaltretowanym
stanie, że po trzech latach nadają się na śmietnik,
a nie do jazdy - i nie mów mi, że zdarzają się Ci,
którzy dbają o auto służbowe - są to jedynie osoby,
którym przyobiecano, albo zagwarantowano w umowie o
pracę możliwość wykupu auta, po zakończeniu okresu
leasingu...Witaj,
mam auto pofirmowe Corolla 2004 2.0D4D.
Dwóch kierowców miało (mój sąsiad oraz chłopak z Poznania).
To auto wygląda lepiej niż niejedno prywatne. Na zderzaku ma dosłownie jedno zadrapanie, a w środku praktycznie nie ma się do czego przyczepić. Serwisowanie regularnie. Jednak zdarzają się wyjątki.Inny przypadek to auto w innej firmie, także Corolla i w środku to co drugiej rzeczy brakowało <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
-
mój znajomy śmigał Astrą(która w stolicy przydzwonił w Espero)potem Escortem,Nissanem,Vectrami
406,s60 a teraz ma 407,i dbał i dba o auta bo to jest jego drugi "dom",i po takiej osobie
nie bałbym się kupić auta z floty ale nie wiadomo na kogo się trafi,może właśnie na
jakiegoś człowieka,który uważa,że nie moje to zakatuje i super będzie...dlatego kupiłbym auto flotowe, ale po dokładnych oględzinach i... nie z silnikiem diesla...
Mieszkam przy banku i widzę często taki obrazek: auto flotowe wpada na parking, wytraca prędkość z 70km/h do 0 w czasie godnym Formuły 1, silnik natychmiast gaśnie. Po chwili kierowca wraca, odpala, rusza przyspieszając z powrotem do 70km/h na pełnym gazie, po drodze wyciąga komórkę, zapala światła, zapina pasy (albo i nie). I bardzo szybko turbina mówi papa... <img src="/images/graemlins/30.gif" alt="" />
No ale Lanos... Ja nie mam jakichś uprzedzeń do Daewoo, jest to auto bez udziwnień, silnik ma opinię trwałego choć łakomego na paliwo... Jeśli cena przystępna to warto się zainteresować, a już tymbardziej jeśli są książki serwisowe itp.:oki: W sumie kupując w komisie można często zapłacić dużo więcej za auto w takim samym stanie, z zafałszowanym przebiegiem etc
-
Mam okazje kupić Lanosa 1.4 z 2000r prawie 200tys przejechane,2 kpl. opon za 3 tys, od ojca z
firmy.Dowiedz się, czy tym Lanosem jeździł jeden kierowca, czy kto chciał.
Jeśli jeden, to dbał i wtedy warto brać za tę cenę ten rocznik.
Akurat między innymi naprawiam firmowe auta w naszej firmie i samochody którymi jeżdżą wszyscy, to szroty.
Caterpiller (koparka) i ciężarowe są w dobrym stanie, bo jeżdżą nim tylko jedni kierowcy i z każdą duperelą lecą na warsztat naprawiać, pilnują terminów zmiany płynów, widzę że w każdej wolnej chwili je myją, coś dokręcają itd...
Jak są na urlopie, to te samochody i CAT stoją.
Naprawdę jest różnica, czy pojazd ma na stanie jeden kierowca, czy prowadzi go więcej osób w firmie.
To kluczowa sprawa. -
No i chyba zdecydowałem,zostawiam sobie Swifta <img src="/images/graemlins/uzbroj_zlo.gif" alt="" /> odstraszył mnie przebieg i co z tym idzie generalka by się może kłaniała i się okazało,że więcej niż jedna osoba nim śmigała,no i wydatki w stylu opony..a w swifcie mam nówki więc nie mam problemu <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" />
-
dlatego kupiłbym auto flotowe, ale po dokładnych oględzinach i... nie z silnikiem diesla...
Mieszkam przy banku i widzę często taki obrazek: auto flotowe wpada na parking, wytraca prędkość
z 70km/h do 0 w czasie godnym Formuły 1, silnik natychmiast gaśnie. Po chwili kierowca
wraca, odpala, rusza przyspieszając z powrotem do 70km/h na pełnym gazie, po drodze wyciąga
komórkę, zapala światła, zapina pasy (albo i nie). I bardzo szybko turbina mówi papa...no to jest prawda z tymi turbinami,pod uczelnią też widzę..a co do floty,masz racje ewentualnie dorzucę stwierdzenie,że jeśli bym kupował od jakiegoś znajomego,który wiem jak jeździ <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Mam okazje kupić Lanosa 1.4 z 2000r prawie 200tys
przejechane,2 kpl. opon za 3 tys, od ojca z firmy.I
nie wiem czy warto sprzedać mojego swifta z 96
gdzie mam poduche i na tyle by było z opcji i
zmienić na Lanosa?? myśle,że bardziej mnie ciągnie
do Swifta ale co Wy na to powiecie??Odpowiem swoim przykładem. Kupiłem Matiza z przebiegiem ponad 180 kkm od kumpla, który nim jeździł w firmie od początku. Auto dostawało na pewno w kość (woziło duże ładunki itp.) ale koleś dbał o auto (pod względem technicznym) jak o swoje - bo po prostu lubi auta i nie lubi, gdy coś w samochodzie, ktorym jeździ puka, stuka czy piszczy <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Auto kupiłem za mniej, niż 1/2 wartości rynkowej tego rocznika (wtedy około 14000 za rok 2000, ja kupiłem za 6500 - do tego na fakturę, więc nawet PCC-1 odpadł).
Jeżdżę tym autem dalej - teraz ma 320 kkm z małym haczykiem. Pierwsze większe inwestycje robiłem po przebiegu ponad 250 kkm - wtedy auto dostało komplet amortyzatorów gazowych dobrej firmy, nowe wahacze, nowy wydech kompletny z katalizatorem, nowe oryginalne tylne hamulce (kompletne tarcze kotwiczne + bębny), komplet łożysk, zregenerowałem przednie zaciski (nowe gumki), auto dostało kolejny komplet tarcz hamulcowych (obecnie ma od niedawna kolejny - nacinane i nawiercane Mikody) i de facto to wszystko. Silnik, skrzynia - w stanie bardzo dobrym, auto przechodzi przeglądy bez żadnego "ale". De facto kupiłem praktycznie nowe auto na nieoprocentowane raty <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
Odpowiem swoim przykładem. Kupiłem Matiza z przebiegiem ponad 180 kkm od kumpla, który nim
jeździł w firmie od początku. Auto dostawało na pewno w kość (woziło duże ładunki itp.) ale
koleś dbał o auto (pod względem technicznym) jak o swojeCzyli sprawdza się to, co i ja zauważyłem w firmie gdzie pracuję.
Powiem nawet więcej.
Kierowca, który ma na stanie samochód czy koparkę i tylko on nim jeździ, wymienia częściej części i stosuje lepsze i droższe oleje, niżby stosował nieraz, mając samochód prywatny.
Po prostu on za oleje i części nie płaci, płaci firma.
Nie stosuje zamienników. Każe kupić tylko ten olej co zaleca producent.
Nawet niedawno sprawdzałem operatorowi Caterpillera w internecie, jaki olej zaleca producent do jego modelu CATa.
Był to jeden z droższych Mobili i taki olej operator kazał kupić.
Prywatnie może by wlał jakiś tańszy. (Jak ja do skrzyni biegów w Tico. <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" /> ) -
Czyli sprawdza się to, co i ja zauważyłem w firmie gdzie pracuję.
Powiem nawet więcej.
Kierowca, który ma na stanie samochód czy koparkę i tylko on nim jeździ, wymienia częściej
części i stosuje lepsze i droższe oleje, niżby stosował nieraz, mając samochód prywatny.Po prostu on za oleje i części nie płaci, płaci firma.
Powiem więcej, na przykładzie ojca kolegi wiem, że w firmie pozwolili mu maskę otwierać jedynie aby dolać płynu do spryskiwaczy. Przepalona żarówka, wymiana oleju, itp (bo de facto nic innego się nie psuło) były na bierząco wykonywane w autoryzowanej stacji obsługi i wpisywane do książki serwisowej.
I tym sposobem auto może i miało 200tys. przebiegu, ale sprawowało się jak nówka <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Przepalona żarówka, wymiana oleju, itp (bo de facto nic
innego się nie psuło) były na bierząco wykonywane w autoryzowanej stacji obsługi i
wpisywane do książki serwisowej.Też tak u nas było z Caterpillarem jak był w Leasingu i na gwarancji.
Teraz, jeśli naprawę da się wykonać na naszym warsztacie, to ją robimy sami stosując oryginalne części - żadnych zamienników!
Jeśli jest zbyt specjalistyczna, to idzie sprzęt do mechanika, który daje gwarancję na wykonaną naprawę. -
I czym się tu chwalić ?
Podejście - nie moje to nie muszę dbaćPodejście - jestem w tej chwili w Warszawie, a za godzinę muszę być w Łodzi.
Podejście - jestem tylko jeden, a mam do zaliczenia dziesięciu klientów w trakcie dnia - każdemu z nich poświęcić przynajmniej 30 minut - a dystans do pokonania w tzw. międzyczasie to 300 km - w tym 120 km w ruchu miejskim.
Widać, że kolega nie wie jak się w PL pracuje... -
Podejście - jestem w tej chwili w Warszawie, a za godzinę muszę być w Łodzi.
Podejście - jestem tylko jeden, a mam do zaliczenia dziesięciu klientów w trakcie dnia - każdemu z nich poświęcić
przynajmniej 30 minut - a dystans do pokonania w tzw. międzyczasie to 300 km - w tym 120 km w ruchu miejskim.
Widać, że kolega nie wie jak się w PL pracuje...To powiem tak:
To co kolega robi w "tzw. miedzyczasie" na forum skoro taki zarobiony jest? <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />