przegląd restracyjny.
-
witam wszystkich, jako że jestem po raz pierwszy właścicielem jakiegokolwiek samochodu akurat trafiło na Tico <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" /> mam bardzo małe, właściwie nie mam wogóle doświadczenia z tymi sprawami, chodzi o przegląd rejsracyjny który nieuchronnie sie zbliża. mam pytanie czy jeśli znajdą tam jakąś usterke i każe mi ją naprawić czy ja bede mu musiał zapłaćic 100zł czy dopiero jak wbije pieczątke?
jeszcze mam taki problem bo ostatnio zauważyłem że jak puszcze kierownice to lekko ściąga mnie na prawą strone, ciśnienie w oponach sprawdziłem tak wizualnie ale to chyba nie jest dokładny sposób, jeśli bede zmuszony jechać do ustawienia zbieżności ile pieniedzy bede musiał mieć na taki zabieg?
pozatym Tico chodzi jak przecinak <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />. mam nadzieje ze nikt nie ma mi zazłe ze pisze tylko wtedy gdy mam problem, ale prawie zawsze przeglądam formu. pozdrawiam. -
witam wszystkich, jako że jestem po raz pierwszy właścicielem jakiegokolwiek samochodu akurat
trafiło na Tico mam bardzo małe, właściwie nie mam wogóle doświadczenia z tymi sprawami,
chodzi o przegląd rejsracyjny który nieuchronnie sie zbliża. mam pytanie czy jeśli znajdą
tam jakąś usterke i każe mi ją naprawić czy ja bede mu musiał zapłaćic 100zł czy dopiero
jak wbije pieczątke?
jeszcze mam taki problem bo ostatnio zauważyłem że jak puszcze kierownice to lekko ściąga mnie
na prawą strone, ciśnienie w oponach sprawdziłem tak wizualnie ale to chyba nie jest
dokładny sposób, jeśli bede zmuszony jechać do ustawienia zbieżności ile pieniedzy bede
musiał mieć na taki zabieg?
pozatym Tico chodzi jak przecinak . mam nadzieje ze nikt nie ma mi zazłe ze pisze tylko wtedy
gdy mam problem, ale prawie zawsze przeglądam formu. pozdrawiam.Do przeglądu rejestracyjnego jedzie się samochodem na 100% sprawnym. Dlatego wcześniej jedzie się do swojego zaufanego mechanika, jeżeli nie umiemy sami nic przy nim zrobić, który sprawdzi wszystkie podzespoły i usunie ewentuane usterki.
Ceny przeglądów zmieniaja się na bierząco więc nie jestem w stanie podać Ci aktualnej ceny, robiłem przegląd w sierpniu 2007 to płaciłem 100 PLN. -
chodzi o przegląd rejsracyjny który nieuchronnie sie zbliża.
-
witam wszystkich, jako że jestem po raz pierwszy właścicielem jakiegokolwiek samochodu akurat
trafiło na Tico mam bardzo małe, właściwie nie mam wogóle doświadczenia z tymi sprawami,
chodzi o przegląd rejsracyjny który nieuchronnie sie zbliża. mam pytanie czy jeśli znajdą
tam jakąś usterke i każe mi ją naprawić czy ja bede mu musiał zapłaćic 100zł czy dopiero
jak wbije pieczątke?
jeszcze mam taki problem bo ostatnio zauważyłem że jak puszcze kierownice to lekko ściąga mnie
na prawą strone, ciśnienie w oponach sprawdziłem tak wizualnie ale to chyba nie jest
dokładny sposób, jeśli bede zmuszony jechać do ustawienia zbieżności ile pieniedzy bede
musiał mieć na taki zabieg?
pozatym Tico chodzi jak przecinak . mam nadzieje ze nikt nie ma mi zazłe ze pisze tylko wtedy
gdy mam problem, ale prawie zawsze przeglądam formu. pozdrawiam.U mnie w stacji diagnostycznej do której jeździ większość osób z okolicy jak zauważyłem najpierw wjeżdżają na sprawdzenie a potem płacą. ja też tak w tym roku zrobiłem. Jeśli coś jest nie tak to polecaja to zrobić lub sami poprawią. Dzięki temu nie trzeba płacić za powtórkę a i klienci są zadowoleni. I o to chodzi szczególnie, że mam przegląd droższy bo z lpg.
Co do ściągania to nieraz mimo dobrej zbieżności ściąga auto i pomaga nieraz przełożenie koła z jednej strony na drugą. Sprawdzone to w praktyce i wielu ludzi tak robiło bo nic nie pomagało. -
mam pytanie czy jeśli znajdą tam jakąś usterke i
każe mi ją naprawić czy ja bede mu musiał zapłaćic
100zł czy dopiero jak wbije pieczątke?Odkąd robię na różnych stacjach "Badania techniczne" (bo tak się to nazywa) to zawsze jest tak, że płatność jest za czynność samego badania a nie za fakt wbicia pieczątki. A więc płacisz nawet wtedy gdy pieczątki nie wbiją bo "coś znajdą". Wtedy dostajesz protokół niezgodności i tam masz napisane co trzeba poprawić. Ale jeżeli po usunięciu wskazanych usterek znowu pojedziesz do tej samej stacji to nie płacisz już drugi raz za powtórkę: sprawdzają wtedy tylko to co miałeś poprawić i jeśli jest OK to dają pieczątkę. A więc płacisz tą stówkę tylko raz z okazji badania niezależnie od jego wyników. <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
-
Odkąd robię na różnych stacjach "Badania techniczne" (bo tak się to nazywa) to zawsze jest tak,
że płatność jest za czynność samego badania a nie za fakt wbicia pieczątki.Różnie to wygląda.
Na jednej stacji diagnostycznej pieniądze wpłaca się w kasie i z kwitkiem podjeżdża na przegląd.
Wtedy mają Cię w garści.
Przyczepią się byle szczegółu i dają pokwitowanie z punktami usterek do usunięcia.
Termin dwa tygodnie.
Pieniądze nie przepadają, jeśli zmieścisz się w tych dwóch tygodniach i usuniesz wskazane usterki.Jest też stacja diagnostyczna, gdzie diagnosta najpierw sprawdza auto i jeśli badanie techniczne wypadnie pomyślnie, to kasuje za przegląd i wbija pieczątkę.
Jeśli są rażące usterki zagrażające bezpieczeństwu ruchu, to pieczątki nie wbija, pieniędzy nie bierze.
Każe tylko usunąć usterkę i przyjechać jeszcze raz.
Dodam, że ta stacja diagnostyczna ma najwięcej klientów. -
Jest też stacja diagnostyczna, gdzie diagnosta najpierw sprawdza auto i jeśli badanie techniczne wypadnie pomyślnie,
to kasuje za przegląd i wbija pieczątkę.
Jeśli są rażące usterki zagrażające bezpieczeństwu ruchu, to pieczątki nie wbija, pieniędzy nie bierze.
Każe tylko usunąć usterkę i przyjechać jeszcze raz.Dodam, że ta stacja diagnostyczna ma najwięcej klientów.
A co to za różnica, przecież i tak trzeba zapłacić za sam przegląd i ewentualną naprawę samochodu.
W jednym przypadku płacisz od razu, po czym naprawiasz stwierdzone usterki, a w drugim przypadku wcześniej płaci się za naprawę samochodu, a później za przegląd ----> wychodzi dokładnie na to samo <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" /> -
A co to za różnica, przecież i tak trzeba zapłacić za sam przegląd i ewentualną naprawę
samochodu.
W jednym przypadku płacisz od razu, po czym naprawiasz stwierdzone usterki, a w drugim przypadku
wcześniej płaci się za naprawę samochodu, a później za przegląd ----Teoretycznie tak.
Ale nie płacąc, możesz pojechać do innej stacji, jeśli tu Ci nie podbiją.[Stacji diagnostycznych jest jak grzybów po deszczu. Zabiegają o klientów.]
Nie jesteś już od tej uzależniony, bo nie stracisz kasy, robiąc przegląd gdzie indziej.
Diagnosta na tej stacji, gdzie się płaci dopiero po pozytywnym przeglądzie, zwraca mniejszą uwagę na duperele. Odrzuca tylko samochody z naprawdę poważnymi defektami.
Wie, że jeśli nie przepuści samochodu, to nie będzie miał kasy.
A jak wcześnie zapłacone, to można przyczepić się wszystkiego. -
Termin dwa tygodnie.
Pieniądze nie przepadają, jeśli zmieścisz się w tych dwóch tygodniach i usuniesz wskazane
usterki.Czyli jak nie zmieścisz się w tym terminie 2 tygodni i znowu podjedziesz na tą samą stację diagnostyczną w celu sprawdzenia czy usterki zostały usunięte, to kasa przepada <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
Różnie to wygląda.
Na jednej stacji diagnostycznej pieniądze wpłaca się w
kasie i z kwitkiem podjeżdża na przegląd.
Wtedy mają Cię w garści.Nie przeczę. Opisałem tylko stan na 3 stacjach, z których usług korzystałem. Na zdrowy rozum ja też nie wykonywałbym niezaliczonego przeglądu bez zapłaty bo wtedy gość pojedzie drugi raz gdzie indziej i tyle go widziałem. Badanie zrobione a kasy brak... <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" /> Oczywiście może być różnie ale jedno jest wspólne: jeśli robi się poprawkę na tej samej stacji płaci się tylko raz. Co do terminu 2 tygodnie to nie pamiętam- nigdy nie próbowałem tyle czekać <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Teoretycznie tak.
Ale nie płacąc, możesz pojechać do innej stacji, jeśli tu Ci nie podbiją.[Stacji diagnostycznych jest jak grzybów po
deszczu. Zabiegają o klientów.]
Nie jesteś już od tej uzależniony, bo nie stracisz kasy, robiąc przegląd gdzie indziej.Powstaje jedno zasadnicze pytanie - zależy Ci na samej pieczątce, czy jednak na tym, aby auto było sprawne i bezpieczne <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
To właśnie na takich przeglądach możemy dowiedzieć się o różnych usterkach, z których nie zdawaliśmy sobie nawet sprawy. Jeżeli zależy nam na poruszaniu się sprawnym samochodem kompletnie nie ma znaczenie, czy wcześniej się usunie usterkę, czy też zaliczy się przegląd, bo i tak w konsekwencji wyda się takie same pieniądze.Zawsze, jak sie kombinuje można zaoszczędzić, tylko że czasami takie pozorne oszczędności można przypłacić zdrowiem lub życiem.
W swojej karierze tylko raz miałem podbity dowód rejestracyjny bez wjeżdżaniu na stanowisko diagnostyczne i to zupełnie nie zrobiłem tego celowo. Otóż podjechałem kiedyś pod taką stację i poszedłem spytać się, czy mogę mieć zrobiony przegląd. Wyszedł ze mną "fachowiec" spojrzał na samochód, włączył światła i zatrąbił, po czym powiedział, abym dał mu dowód. Po chwili nieobecności wrócił z "podbitym" dowodem i zażyczył sobie chyba 100zł (było to w czasach, gdy przegląd kosztował ok. 70zł - nie pamiętam już dokładnie). Wtedy dałem te pieniądze, po czym dowiedziałem się, że koszt przeglądu jest stały i narzucony odgórnie. Był to pierwszy i ostatni raz, gdy byłem na tej stacji diagnostycznej. Powiem nawet więcej, jeżeli coś mnie zaniepokoi to sam jadę dobrowolnie na sprawdzoną stację diagnostyczną i proszę o dokładną kontrolę samochodu - po prostu nie chcę być cwaniakiem, który ma tylko wymaganą pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym, a porusza się niesprawnym autem zagrażającym sobie i innym.
-
W swojej karierze tylko raz miałem podbity dowód rejestracyjny bez wjeżdżaniu na stanowisko
diagnostyczne i to zupełnie nie zrobiłem tego celowo. Otóż podjechałem kiedyś pod taką
stację i poszedłem spytać się, czy mogę mieć zrobiony przegląd. Wyszedł ze mną "fachowiec"
spojrzał na samochód, włączył światła i zatrąbił, po czym powiedział, abym dał mu dowód. Po
chwili nieobecności wrócił z "podbitym" dowodem i zażyczył sobie chyba 100zł (było to w
czasach, gdy przegląd kosztował ok. 70zł - nie pamiętam już dokładnie).Możesz podać adres tej stacji?? <img src="/images/graemlins/food.gif" alt="" />
-
Powstaje jedno zasadnicze pytanie - zależy Ci na samej pieczątce, czy jednak na tym, aby auto
było sprawne i bezpieczneJak jadę podbić dowód rejestracyjny, to w tym momencie zależy mi na pieczątce.
Nie uzależniam stanu technicznego auta, od przeglądów rejestracyjnych.To właśnie na takich przeglądach możemy dowiedzieć się o różnych usterkach, z których nie
zdawaliśmy sobie nawet sprawy.Tak, ale jesteśmy pod presją, czy nam podbiją dowód, czy nie.
Nie chcę w stresie dowiadywać się o stanie technicznym auta.Wyszedł ze mną "fachowiec"
spojrzał na samochód, włączył światła i zatrąbił, po czym powiedział, abym dał mu dowód. Po
chwili nieobecności wrócił z "podbitym" dowodem i zażyczył sobie chyba 100zł (było to w
czasach, gdy przegląd kosztował ok. 70zł - nie pamiętam już dokładnie).To był dobry, życiowy fachowiec.
Doliczył sobie na flachę i zagrychę.
Niepotrzebnie tylko trąbił.
Znam to bardzo dobrze.po prostu nie chcę być cwaniakiem, który ma tylko
wymaganą pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym, a porusza się niesprawnym autem zagrażającym
sobie i innym.To nie jest cwaniactwo.
Czy dlatego, że nie uzależniam stanu technicznego samochodu od "widzimisię" pana diagnosty, to jestem cwaniakiem?
Stan techniczny sprawdzam na warsztacie w robocie.
Tam też mamy zawodowych kierowców, mechaników.
Wiedzą z jaką usterką można jeszcze pojeździć, a kiedy trzeba natychmiast daną rzecz wymienić.
No ale nie każdy ma takie możliwości i kanał. -
Możesz podać adres tej stacji??
NIE - nie popieram takich przeglądów <img src="/images/graemlins/032.gif" alt="" />
Nie mam zamiaru spotkać się z kimś, kto ma tylko pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym, a np. przywalił w moje auto, bo nie był w stanie zatrzymać swojego auta, które by spokojnie wyhamowało gdyby było sprawne <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" />
Dla odmiany mogę podać namiary na stację diagnostyczną, gdzie ja jeżdżę, tzn. badanie jest szczegółowe, natomiast sami diagności sympatyczni <img src="/images/graemlins/yay.gif" alt="" />
-
NIE - nie popieram takich przeglądów
Nie mam zamiaru spotkać się z kimś, kto ma tylko pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym, a np.
przywalił w moje auto, bo nie był w stanie zatrzymać swojego auta, które by spokojnie
wyhamowało gdyby było sprawne
Dla odmiany mogę podać namiary na stację diagnostyczną, gdzie ja jeżdżę, tzn. badanie jest
szczegółowe, natomiast sami diagności sympatyczniDziękuje za okazaną pomoc drogi kolego <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" />
-
NIE - nie popieram takich przeglądów
Nie mam zamiaru spotkać się z kimś, kto ma tylko pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym, a np.
przywalił w moje auto, bo nie był w stanie zatrzymać swojego auta, które by spokojnie
wyhamowało gdyby było sprawne
Dla odmiany mogę podać namiary na stację diagnostyczną, gdzie ja jeżdżę, tzn. badanie jest
szczegółowe, natomiast sami diagności sympatyczniPopieram w całej rozciągłości.
Swego czasu miałem z tego tytułu bardzo poważne kłopoty, a jeżeli już nie kłopoty to masa włuczenia się po komendach policji kiku miast Śląska. Koleś któremu odebrano uprawnienia diagnosty, dorabiał tak sobie czychając pod stacjami diagnostycznymi na potencjalnych klientów. Nie powiem, dużo osób udało mu się w ten sposób oszukać, stemplował wycofaną pieczątką dowody rejestracyjne. klienci zadowoleni bo nawet nie musieli wjeżdzać na teren stacji a przechodzili przeglądy. tylko że później przy kontroli drogowej wychodziły te klocki i kierowcy mieli kłopoty, ponieważ zatrzymywano im dowody rejestracyjne, wypisywano czasowe i wezwanie na przesłuchanie do komendy wojewódzkiej. Warunkiem odebrania dowodu było potwierdzenie wykonania przeglądu rejestracyjnego w wyznaczonej przez policję stacji diagnostycznej. -
Dziękuje za okazaną pomoc drogi kolego
Nie ma sprawy, wiedziałem że zależy Ci na jeździe sprawnym technicznie samochodem <img src="/images/graemlins/winner.gif" alt="" />
-
Koleś któremu odebrano uprawnienia
diagnosty, dorabiał tak sobie czychając pod stacjami diagnostycznymi na potencjalnych
klientów. Nie powiem, dużo osób udało mu się w ten sposób oszukać, stemplował wycofaną
pieczątką dowody rejestracyjne.Nie popadajmy w skrajności.
Też jestem za tym, aby sprawdzić światła, hamulce i opony, aby pojazd nie stanowił zagrożenia na drodze.
Nigdy bym nie pozwolił podbić dowodu fałszywą pieczątką.
Jak robię badanie techniczne, to diagnosta wprowadza mnie w komputer i jest wszystko legalnie.
Chodzi mi, że podstawowe rzeczy w samochodzie mam sprawne.
Natomiast nie nawidzę czepiania się dupereli, jakiś luzów wymaginowanych itd... -
Nie ma sprawy, wiedziałem że zależy Ci na jeździe sprawnym technicznie samochodem
Zależy mi na jeździe sprawnym autem ale tylko wtedy, gdy pozwalają mi na to fundusze <img src="/images/graemlins/cfaniaczek.gif" alt="" />.
W każdym bądź razie dziękuję za zrozumienie i okazaną pomoc <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> -
Jak jadę podbić dowód rejestracyjny, to w tym momencie zależy mi na pieczątce.
Nie uzależniam stanu technicznego auta, od przeglądów rejestracyjnych.Stan techniczny auta nie jest uzależniony od przeglądu rejestracyjnego, natomiast prawidłowo wykonane badania poświadczają o jego sprawności.
Tak, ale jesteśmy pod presją, czy nam podbiją dowód, czy nie.
Nie chcę w stresie dowiadywać się o stanie technicznym auta.Dlaczego pod stresem <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Przecież na bieżąco dba się o samochód, a badania okresowe dokładnie weryfikują jego stan.
Przecież i tak płaci się za przegląd rejestracyjny, a na naprawę ewentualnych usterek ma się dwa tygodnie czasu i na powtórnym, darmowym badaniu kontrolowane są tylko te usterki.
Gdzie tu widzisz stres <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> jest to przecież tylko kontrola stanu technicznego.To był dobry, życiowy fachowiec.
Doliczył sobie na flachę i zagrychę.
Niepotrzebnie tylko trąbił.
Znam to bardzo dobrze.
To nie jest cwaniactwo.Zgadzam się, to nie było cwaniactwo lecz oszustwo - nic innego jak poświadczenie nieprawdy <img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" />
Czy dlatego, że nie uzależniam stanu technicznego samochodu od "widzimisię" pana diagnosty, to jestem cwaniakiem?
Nie - diagnosta powinien skontrolować stan techniczny samochodu, tzn. parametry określone w przepisach, to należy do jego zadań i jest niezależne od widzimisie. To co obejmuje kontrola okresowa można znaleźć w odpowiednich przepisach i nie jest to tajemnica.
Stan techniczny sprawdzam na warsztacie w robocie.
Tam też mamy zawodowych kierowców, mechaników.
Wiedzą z jaką usterką można jeszcze pojeździć, a kiedy trzeba natychmiast daną rzecz wymienić.
No ale nie każdy ma takie możliwości i kanał.Fajnie, że w pracy masz dostęp do analizatora spalin, ścieżki diagnostycznej, na której badany jest układ hamulcowy i zawieszenie (skuteczność i równomierność hamowania, sprawność amortyzatorów), szarpaki, na których badane jest zawieszenie pod kątem wszelkich luzów, przyrządy do badania geometrii kół, przyrząd do kontroli oświetlenia itp... <img src="/images/graemlins/winner.gif" alt="" />
Niestety, nie każdy ma dostęp do warsztatu z tymi przyrządami <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
Stachu może przemówię do Twojej wyobraźni - chciałbyś mieć w domu np. wykonaną instalację elektryczną przez człowieka, co do którego masz wiedzę, że posiadane kwalifikacje (uprawnienia) ma załatwione na lewo bez potwierdzenia jego wiedzy i wiesz, że już kilka instalacji miało awarie. Jeżeli takiemu człowiekowi jesteś skłonny zawierzyć funkcjonowanie wszystkich urządzeń, zdrowie a nawet życie własne i rodziny to nie mam więcej pytań <img src="/images/graemlins/032.gif" alt="" />