Pożyczyłem łopatkę <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> i wykopałem temat.
Pisałem o nowej chłodnicy (koreańskiej, ale zamienniku) - fotka w moim wcześniejszym poście. Opisywałem też perypetie z przeciekami w miejscu łaczenia górnej i dolnej części z rdzeniem. Wspominałem o doginaniu blaszek łączących te elementy.
Minął rok <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Wszystko było w porządku, aż pod koniec grudnia nastąpiły te duże mrozy (u mnie do -30 st. C). Auto oczywiście jeździło codziennie. Na skutek dużych różnic temperatur (spory mróz, a zaraz potem prawie 100%, gdy silnik się rozgrzał) chłodnica znów się rozszczelniła - zauważyłem pod nią niewielkie wycieki - ot, dwie, pięć kropli na podłodze garażu (po każdej nocy). Oględziny wykazały, że prawdopodobnie płyn wycieka w miejscu połączenia górnego "wieka" chłodnicy... Po miesiącu spuściłem Petrygo i wyjąłem chłodnicę. Znowu docisnąłem solidnie wszystkie blaszki. Włożyłem z powrotem, zalałem płynem, odpowietrzyłem. Przejechałem ok. 10 km. Wycieków na razie nie widzę. Postanowiłem, że jeśli znów się pojawią,. rozłożę samą chłodnicę i złożę z powrotem, ale przy pomocy silikonu.
Przy okazji przejażdżki odwiedziłem znajomy sklep ze znajomym sprzedawcą. Zakomunikowałem mu, że handluje badziewiem <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Na to on (młody chłopak, dobrze orientujący się w mechanice) "sprzedał" mi niezawodny sposób na takie przecieki: żaden silikon, lecz... klej do szyb samochodowych (taki, którego używa się przy wklejaniu szyb w karoserię). Kosztuje ok. 30 zł za tubę i jest bardzo dobry jako uszczelniacz, jeśli ktoś decyduje się na rozłożenie chłodnicy.
Jeżeli ona znów mnie niemiło zaskoczy, spróbuję tego rozwiązania.