Ssanie, niestabilne obroty, telepie silnik
-
Tak zmniejszałem obroty ale nieznacznie, tak jak pisze silnik tylko przez pierwszą chwile tak pracuje.
-
Pytałem też jak odpalasz zimne auto.
-
W pierwszym poście pisze jak byk, ,że jak odpalam zimne auto.
-
W pierwszym poście
pisze jak byk, ,że jak odpalam zimne auto.Niestety nie pisze jak byk, ani nawet nie jest napisane
Koledze Jaco prawdopodobnie chodziło o to, w jaki sposób odpalasz tikacza: czy przed uruchomieniem rozrusznika wciskasz kilkakrotnie pedał gazu (w celu dopompowania benzyny przez pompkę przyspieszającą). Nie każdy przecież wie o tym, że to ułatwia rozruch.
Generalnie masz problem podobny do mojego - do tej pory nie ustaliłem przyczyny gaśnięcia podczas rozruchu zimnego silnika (dzieje się tak zwłaszcza przy temp. poniżej 0*C). Nie uruchamia się ssanie - nie wiem, czy to wina urządzenia rozruchowego, ustawienia na znakach (niestety chyba nie jest ustawiony) lub też wadliwy termoelement i regulacja czasu ssania.
Szukam fachmana od regulacji (lub regeneracji gaźnika) w Lublinie.
-
Nie jest napisane ?
Proszę bardzo:Mam od pewnego czasu problem taki, iż jak odpalam auto zimne
Tak podpompowuje paliwo pedałem. Ale jak odpalę to chodzi git malina po czym nagle spadają do takich malutkich aby po chwili powrócić i tak w kółko kilka razy aż się stabilizują.
-
Cytat:
Koledze Jaco prawdopodobnie chodziło o to, w jaki sposób odpalasz tikacza: czy przed uruchomieniem rozrusznika wciskasz kilkakrotnie pedał gazu (w celu dopompowania benzyny przez pompkę przyspieszającą). Nie każdy przecież wie o tym, że to ułatwia rozruch.
Dokładnie o to mi chodziło.
Ja gdy zmniejszyłem obroty na ssaniu gdy odpalam zimne auto to pompuję 2-3 razy pedał gazu. Odpala bez problemu ale jak go od razu lekko nie prze gazuję zgaśnie lub po telepie. Dlatego po odpaleniu zimnego auta przez kilka sekund go lekko gazuję (2-3 wciśnięcia pedału gazu) i wyjeżdżam z garażu. Jak już wyjadę pracuje równiutko bez kłopotów.
-
Jak odpalę to jestem zmuszony kilka razy gazować auto bo inaczej potelepie i zgaśnie wiec to jest oczywiste, jednak nie dawno jeszcze nie musiałem tak robić i to mnie dziwi, a nic nie grzebałem przy ssaniu.
-
Jak odpalę to
jestem zmuszony kilka razy gazować auto bo inaczej potelepie i zgaśnie wiec to jest
oczywiste, jednak nie dawno jeszcze nie musiałem tak robić i to mnie dziwi, a nic
nie grzebałem przy ssaniu.U mnie tak jest od zmniejszenia obrotów na ssaniu w zimie. Gdy jest ciepło na dworze tego nie ma.
-
dobra, wiem że gaźnik niedawno czyściłeś, sam musiałem sobie to znaleść i przeczytać, i uważam że mogłeś to wspomnieć w pierwszym poście
ja w styczniu walczyłem z identycznym jak Twój problemem,
zacznij od sprawdzenia ustawienia ssania
http://zlosniki.pl/ubbthreads.php?ubb=showflat&Main=79709&Number=1062435#Post1062435powiem Ci że wymieniając świece, przewody i pawidłowo ustawiając ssanie udało mi się wyrównać pracę silnika jednak ssanie nadal szwankowało, po znajomości trafił mi się gaźnik za grosze więc ten trafił na półkę.
Sprawdź znaki, sprubuj ustawić do właściwych wartości, być może u Ciebie to wystarczy
-
Panowie.. mam pytanie co do odpalania
Do tej pory odpalałam Tikacza od kopa, bez problemów... po jakimś czasie odpalałam tak samo ale zaczął dziwnie burczeć i warczeć, po chwili się normował i kręcił jak zwykle. Od 2 dni odpalam go z trudem, czy zimny czy ciepły, kręci i kręci, mało klucza nie złamię w stacyjce z łaską odpala, ratuję jego życie lekkim dogazowywaniem i można jechać.Czy to może być wina tego, ze nigdy nie odpalałam go sposobem "kilka pompek gazu na zgaszonym i dopiero odpalanie" ?
Dziś muszę wyruszyć w nocną podróż i spróbuję tak odpalić jak opisujecie, może pomoże. -
paliwo zawsze tankuję na tej samej stacji, więc chyba mało prawdopodobne. Zobaczymy, kuźwa, wyjechać muszę. To jest ten plus tikacza, że go popchnę sama i z górki odpali. Do picasso jak mi się rozkraczyła potrzebowałam dwóch chłopów zwerbowanych z przystanku jeszcze trzeci ochotnik leciał ale odpuścił w połowie drogi
-
Do
picasso jak mi się rozkraczyła potrzebowałam dwóch chłopów zwerbowanych z przystanku
jeszcze trzeci ochotnik leciał ale odpuścił w połowie drogiKobieta to zawsze ma łatwiej (w kwestii motoryzacji)
-
no tak, nigdy jakoś nie widziałam bab zlatujących się na pomoc mężczyźnie ze zdechłym autem
i żeby nie było, że jesteśmy podłe, ja pomagam. -
Mi ostatnio kobieta pożyczyła prądu ze swojego auta, więc źle nie jest
-
Mi ostatnio kobieta
pożyczyła prądu ze swojego auta, więc źle nie jestPożyczyła, powiadasz...
Założę się, że nie oddałeś.
Gdyby to był facet, oddałbyś. -
urządzenie rozruchowe ?
-
Nocna wycieczka zaliczona. Tikacz odpalił jak ostatnio ma w zwyczaju w wielkim bólu.
Mimo gazowania na sucho. Co zauważyłam dodatkowo a nie wiem czy to powiązane ściśle czy nowy zwiastun kolejnej usterki - jak już wreszcie odpali, potrzęsie się, powarczy chwilkę to piszczy jak to się zwie.. pasek klinowy o!
Wyjeżdżając temperatura była raczej na plusie a wracając był na pewno mróz, jakby tak czasem coś miało od tego zależećI nawet uświadomiłam sobie, ze mój znajomy miał w CC podobny problem, tyle, ze u niego bardziej zaawansowany i bez piszczenia. Chcąc wyjechać gdziekolwiek schodziło nieraz 10 minut na odpalanie. Cintek w końcu zapalał i jeździł normalnie. Znajomek wiązał to z wilgocią, opadami ale po jakimś czasie ta teoria legła w gruzach. Był u mechanika.. tylko co to on miał tam do wymiany.. gaźnik ?
-
Następnym razem jak będzie wilgotno weź przed odpaleniem wyciąg kable zapłonowe(zapamiętaj kolejność) lub jak masz możliwość podciągnięcia do auta prądu z gniazdka 230V i wysusz kable suszarką.Później spróbuj odpalić auto i zobaczysz czy pomogło
-
Tylko, ze wczoraj było sucho. Mieliśmy piękny iście wiosenny dzień, Tikacz nigdzie nie wyruszał, więc miał czas na schnięcie i nigdzie się nie moczył