Ale temperatura !!
-
W tych z nabojami można sobie sprawdzić czy proszek się przypadkiem nie zbrylił
odkręcając wylot razem z dźwignią. Przypuszczam, że na tym polega ta cała
legalizacja, no bo przecież nie da się sprawdzić czy jest gaz w naboju hermetycznie
zamkniętym.Ja teraz nie pamiętam dokładnie, ale patrząc na ręce człowiekowi uprawnionemu (ze dwa razy mi się zdarzyło) zauważyłem, iż legalizacja polegała na dokładnych oględzinach wnętrza gaśnicy, przesypywaniu proszku wewnątrz zbiornika (może chodziło o zbrylenie? ) oraz ważeniu czegoś, jakiegoś pojemniczka.
-
legalizacja polegała na dokładnych oględzinach wnętrza
gaśnicy, przesypywaniu proszku wewnątrz zbiornika (może chodziło o zbrylenie?
) oraz ważeniu czegoś, jakiegoś pojemniczka.w poprzedniej pracy legalizacja przez upranionego technika polegała na wytarciu szmatką kurzu z gaśnicy, przetarciu zaworu gaśnicy pędzelkiem oraz sprawdzeniu plomby.. ot cała legalizacja .. aaa zapomniałbym jeszcze nakleił plakietkę z następnym przeglądem.. wszystko trwało może 3 min przy gaśnicy..
-
w poprzedniej pracy
legalizacja przez upranionego technika polegała na wytarciu szmatką kurzu z gaśnicy,
przetarciu zaworu gaśnicy pędzelkiem oraz sprawdzeniu plomby.. ot cała legalizacja
.. aaa zapomniałbym jeszcze nakleił plakietkę z następnym przeglądem.. wszystko
trwało może 3 min przy gaśnicy..Nie wiem jak wygląda legalizacja w firmie, w której ja legalizuję gaśnice ale...
Polega to na tym, że oddaję "stare" i odbieram "nowe" z legalizacją. Prawdopodobnie gaśnice, które oddaję są remontowane. Za "wymianę" płacę coś koło 5 zeta od sztuki. -
U nas na stoisku gostek za 5zł legalizował gaśnice. Rozkręcał górę, wymieniał nabój i bił młotkiem gumowym wcześniej czy trzyma ciśnienie. Jeśli gaśnica przy uderzeniu oddaje takie puste echo to jest do niczego bo nie ma ciśnienia i proszek leży zbrylony. Miałem swoją oddać ale szkoda było dać te 5zł skoro i tak policja nie ma prawa sprawdzić sprawności a ty tylko czy się ja ma.
-
W firmie której ja legalizowałem gaśnicę polegało to na położeniu jej na wadze i sprawdzeniu czy waga się zgadza. To wszystko .
-
) oraz ważeniu czegoś, jakiegoś pojemniczka.
Najprawdopodobniej ważył ten nabój. Nie przyszło mi do głowy, że w ten sposób można sprawdzić czy nabój jest pusty, czy nie.
-
Najprawdopodobniej
ważył ten nabój. Nie przyszło mi do głowy, że w ten sposób można sprawdzić czy nabój
jest pusty, czy nie.Tak też mi się wydawało, ale nie chciałem "strzelać" niepewną informacją na forum.
No, bo z tego wynikałoby, że proszek jest w osobnym pojemniku, a środek "napędowy" w drugim - mam rację? Tak sądzę. -
wynikałoby, że proszek jest w osobnym pojemniku, a środek "napędowy" w drugim - mam
rację? Tak sądzę.Masz całkowitą rację Proszek jest w "butli" gaśnicy, a "środek napędowy" zazwyczaj co2 jest w naboju takim jak do niegdysiejszych autosyfonów tylko nieco większy.
Swoją drogą, badanie sprawności (szczelności, napełnienia) naboju co2 jest niewłaściwe i nielogiczne. Środek gaśniczy (proszek) ulega skawaleniu, i takiej bryły nie da się "wypchnąć" z gaśnicy, a gaszenie samym co2 w takiej ilości raczej nie przyniesie oczekiwanego efektu. -
badanie sprawności (szczelności, napełnienia) naboju co2 jest niewłaściwe i
nielogiczne.Dlaczego? Przecież jeśli gaz z naboju się ulotni, to gaśnica nie zadziała.
-
Dlaczego?
Przecież jeśli gaz z naboju się ulotni, to gaśnica nie zadziała.Chodziło mi o to, że badanie tylko naboju z gazem jest niewłaściwe