Problem z katalizatorem? zwiększona emisja spalin...
-
Na szczęście u mnie na stacji w tym roku
napierw podjechałem, sprawdzili i dopiero zapłaciłem za przegląd.Dokładnie też tak robię.
Jak nie ma pieczątki, to nie ma pieniędzy.Zrobiłem pierwszy tak raz
bo wszyscy tak robili. A jak coś jest nie tak, to proponują naprawić usterkę i podjechać
ponownie.Też tak jest u mnie. Jeśli jest groźna usterka, to nie podbijają dowodu, ale i nie biorą pieniędzy.
Jeśli są drobne usterki, nie zagrażające bezpieczeństwu, to każą usunąć, ale przegląd podbijają i wtedy się dopiero płaci.Uprzejmość i dbanie o klijenta by zawsze wybierał ich . Tak więc popieram
niektóre argumenty Stacha i oczywiście nie mówię tu by przymykali oko na jakiś złoma na
kółkach."Klient nasz pan!"
Nie ja to wymyśliłem. -
W wojewódzkiej stacji pewnego razu poinformował mnie majster, że mam zbyt dużą emisję.
Zaproponował regulację gaźnika za 30zł, zgodziłem się. Wyregulował, sprawdził jeszcze raz i
grało.Mi diagnosta wyregulował gaźnik nic za to dodatkowo nie biorąc, ale regulacja gaźnika w Maluchu jest przecież banalnie prosta.
Przekonałem się wtedy, że nawet stary, zużyty silnik, gdzie paliła się już kontrolka braku smarowania jak był gorący, można wyregulować tak, że mieści się w normie emisji spalin. -
Ok, mama pojechała do mechanika który ustawiał gaźnik jednak nic ciekawego nie wymościł... mama pojechała na przegląd powtórny i koleś ją przepuścił mimo że spaliny dalej jakie były takie były <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" /> katalizator chyba jest walniety, mam "nowy" wiec niebawem go wymienie. Posprawdzam resztę rzeczy które mogą byc za to odpowiedzialne. Dziękuje wszystkim za pomoc.
Co do diagnosty okazał sie jednak być ok. Powiedział że ładnie powymieniałem wszystko o czym napisał nie czepiał się już tych spalin, dał wykres żeby pokazać "mechanikowi" że pogorszył troche sytuacje ze spalinami <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" /> wziął tyle ile mówił czyli dodatkowe 20 zł, nic wiecej. Mama mówi ze juz do innego nie pojedzie
Wydaje mi sie że gdyby każdy żył tak jak mówią przepisy, może było by nudno ale napewno czyściej i bezpieczniej... ale nie da się żyć idealnie przepisowo i każdy kombinuje jak może <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Pewnie gdyby nie inne usterki, tikacz przeszedł by przegląd mimo tych spalin.
Pozdo <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> ja z moją hondą i tak nie pojadę na "normalny" przegląd bo na bank by go nie przeszła
-
Oczywiście wszystko ok, ale jeśli płacę ponad 160zł za przegląd a gostek jest służbistą i szuka tylko wymówki by
odesłać mnie bez pieczątki.Czy brak spełnienia normy emisji spalin jest wymówką, szczególnie że niesprawnych było jeszcze kilka innych rzeczy <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Zgadzam się, że szukanie na siłę wymówki, aby odesłać klienta jest niepożądane - sam to przeżyłem, gdy jeden diagnosta uszkodził mi tablicę rejestracyjną i musiałem "wyrabiać" nową. Było to w latach 90-tych, gdy miałem jeszcze stalową rejestrację, w której pojawiła się korozja. Była ona pod farbą i nie pojawiła się na zewnątrz. Po bliższym przyglądnięciu się było jednak widać, że pod farbą ruda zaczęła grasować, jednak nie przeszkadzała w widoczności samej rejestracji. W ciągu jednego dnia załatwiłem sobie drugą i bezproblemowo dostałem pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym.To już pewnie bym do tej stacji nigdy nie przyjechał i tak bym powiedział gostkowi
Do tej stacji też więcej nie pojechałem, bo gościu rzeczywiście szukał dziury w całym.
. Na szczęście u mnie na stacji w tym roku napierw podjechałem, sprawdzili i dopiero zapłaciłem za przegląd.
Zrobiłem pierwszy tak raz bo wszyscy tak robili. A jak coś jest nie tak, to proponują naprawić usterkę i
podjechać ponownie. Uprzejmość i dbanie o klijenta by zawsze wybierał ich .To też jest dobry sposób.
Sam robię nieco inaczej, na bieżąco dbam o samochody, serwisuję je, jednak gdy pojawią się pewne objawy, co do których nie jestem pewien lub nie potrafię zlokalizować, to jadę na dobrą stację diagnostyczną, gdzie na odpowiednich przyrządach zrobiona jest pełna diagnostyka i lokalizacja usterki. Za takie coś płacę ok. 30zł, ale za to od razu wiem co jest do zrobienia bez czekania do przeglądu rejestracyjnego.Sam natomiast jeżdżę do "ciężkich" stacji diagnostycznych, gdzie auta trzepane są dokładnie - po prostu chcę mieć pewność, że jeżdżę sprawnymi samochodami. Niestety nie zadowala mnie sama pieczątka w dowodzie, gdy samochód nie jest do końca sprawny. Prawdopodobnie w normalnym użytkowaniu to w niczym nie przeszkadza, jednak szczególnie w sytuacjach awaryjnych, gdzie dokonuje się gwałtownych manewrów itp. auto musi być po prosto w pełni sprawne i uratować mi i pasażerom zdrowie i życie.
Takie jest moje stanowisko i sprzeciwiam się dopuszczeniu do ruchu pojazdów niespełniających odpowiednich wymogów. Ponieważ od ładnych już paru lat praktycznie codziennie jeżdżę samochodami nie raz już widziałem, jak zachowują się różne pojazdy w sytuacjach awaryjnych i jak często z tego powodu cierpią inni. Ja po prostu na to się nie godzę. -
Pozdo ja z moją hondą i tak nie pojadę na "normalny" przegląd bo na bank by go nie przeszła
czekasz na oklaski?
-
Wydaje mi sie że gdyby każdy żył tak jak mówią przepisy,
może było by nudno ale napewno czyściej i
bezpieczniej... ale nie da się żyć idealnie
przepisowo i każdy kombinuje jak może Pewnie gdyby
nie inne usterki, tikacz przeszedł by przegląd mimo
tych spalin.Czyli przepisy są tylko po to, żeby utrudniać życie biednym posiadaczom wraków na kołach...
Pozdo ja z moją hondą i tak nie pojadę na "normalny"
przegląd bo na bank by go nie przeszła<img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" /> Wyrazy szacunku <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" /> Po co jeździć sprawnym autem, skoro można jeździć gratem, tylko jeździć na "nienormalne" przeglądy...
Dla Twojej informacji - mój Matiz ma 320 tysięcy kilometrów przebiegu i przechodzi "normalny" przegląd bez najmniejszego problemu. Nie dlatego, że jest wieczny i bezawaryjny, tylko dlatego, że złe wyniki z przeglądu (czyli zły stan techniczny auta) przekładają się bezpośrednio na zmniejszenie bezpieczeństwa mojego, moich pasażerów i innych użytkowników dróg - w związku z tym utrzymuję samochód w takim stanie, żeby przeglądy przechodził bez szukania "fajnej" stacji...
-
Czyli przepisy są tylko po to, żeby utrudniać życie biednym posiadaczom wraków na kołach...
Wyrazy szacunku Po co jeździć sprawnym autem, skoro można jeździć gratem, tylko jeździć na
"nienormalne" przeglądy...
Dla Twojej informacji - mój Matiz ma 320 tysięcy kilometrów przebiegu i przechodzi "normalny"
przegląd bez najmniejszego problemu.Samochód z takim przebiegiem nie może przejść normalnego przeglądu, chyba że ma wszystko wymienione.
-
Samochód z takim przebiegiem nie może przejść normalnego przeglądu, chyba że ma wszystko
wymienione.zużywające się części wymienia się na bieżąco <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
-
Samochód z takim przebiegiem nie może przejść normalnego przeglądu, chyba że ma wszystko wymienione.
Stachu, w czym masz problem, przecież na bieżąco wymienia i naprawia się uszkodzone podzespoły, a nie zalicza wirtualne przeglądy, dzięki czemu jeździ się dalej niesprawnymi samochodami po drogach często zagrażając swemu i innych bezpieczeństwu.
-
czekasz na oklaski?
no i czego się czepiasz?
-
Stachu, w czym masz problem, przecież na bieżąco wymienia i naprawia się uszkodzone podzespoły,
a nie zalicza wirtualne przeglądy, dzięki czemu jeździ się dalej niesprawnymi samochodami
po drogach często zagrażając swemu i innych bezpieczeństwu.Jeżdżę nieraz z pracy na wysypisko samym ciągnikiem. [około 3km]
Na kat.B można jechać ciągnikiem bez przyczepy.
Ten ciągnik nie ma prawie hamulców. Traktorzysta jak jedzie z przyczepą, to go hamuje hamulec najazdowy w przyczepie.
Jak wyjeżdżałem wczoraj na drogę główną z podporządkowanej, to jest trochę z górki.
Musiałem trochę stać i się tym ciągnikiem leciutko staczałem do tyłu, chociaż całym ciężarem ciała stałem na hamulcu.
Jakby ktoś stał za mną, to bym się na niego stoczył, ale na szczęście nikt nie stał.
Zgadzam się, że podstawowe rzeczy pojazd musi mieć sprawne, ale cały czas mówimy o czepianiu się diagnostów duperelek.
Hamulce, światła, opony, układ kierowniczy musi być sprawny w pojeździe.
To nie podlega dyskusji. -
Czyli przepisy są tylko po to, żeby utrudniać życie biednym posiadaczom wraków na kołach...
Wyrazy szacunku Po co jeździć sprawnym autem, skoro można jeździć gratem, tylko jeździć na
"nienormalne" przeglądy...
Dla Twojej informacji - mój Matiz ma 320 tysięcy kilometrów przebiegu i przechodzi "normalny"
przegląd bez najmniejszego problemu. Nie dlatego, że jest wieczny i bezawaryjny, tylko
dlatego, że złe wyniki z przeglądu (czyli zły stan techniczny auta) przekładają się
bezpośrednio na zmniejszenie bezpieczeństwa mojego, moich pasażerów i innych użytkowników
dróg - w związku z tym utrzymuję samochód w takim stanie, żeby przeglądy przechodził bez
szukania "fajnej" stacji...nie chodzi o to że to auto jest wrakiem tylko jest zrobione sporo rzeczy któych mogą się przyczepić na stacji. oprócz tego śmiga elegancko. Ale mniejsza o to. Nie szukam żadnej "fajnej" stacji tylko nie mam zamiaru denerwować się ze koleś uczepi sie ksenonów albo przelotowego wydechu...
-
Stachu, w czym masz problem, przecież na bieżąco wymienia i naprawia się uszkodzone podzespoły,
a nie zalicza wirtualne przeglądy, dzięki czemu jeździ się dalej niesprawnymi samochodami
po drogach często zagrażając swemu i innych bezpieczeństwu.Z tym sie zgadzam, zmieniam pomału w aucie wszystkie takie rzeczy które sie zużywają i mogą wpływać na bezpieczeństwo jazdy. Nie mówie że nie ma zbieżności, koła są przyczepione na taśmie klejącej a hamulce działają raz na 15 razy tylko o jakichś "duperelach" przez które auto moze nie przejsć przeglądu.
-
no i czego się czepiasz?
poczytaj ze zrozumieniem to będziesz wiedział <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
-
poczytaj ze zrozumieniem to będziesz wiedział
tego ze mam hondę czy tego ze nie pojadę z nią na "normalny" przegląd?
-
. Na szczęście u mnie na stacji w tym roku
najpierw podjechałem, sprawdzili i dopiero zapłaciłem za przegląd. Zrobiłem pierwszy tak raz
bo wszyscy tak robili. A jak coś jest nie tak, to proponują naprawić usterkę i podjechać
ponownie. Uprzejmość i dbanie o klienta by zawsze wybierał ich . Tak więc popieram
niektóre argumenty Stacha i oczywiście nie mówię tu by przymykali oko na jakiś złoma na
kółkach.Ja mam podobnie w swojej stacji . Najpierw oglądają później płacę. Raz doczepili się do układu wydechowego, wymieniłem co trzeba i po sprawie. Odesłali oczywiście bezpłatnie <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Zawsze mnie informują jeśli coś jest do wymiany w najbliższym czasie, a ja to przeoczę. Nie mam prawa narzekać <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Ja mam podobnie w swojej stacji . Najpierw oglądają później płacę. Raz doczepili się do układu
wydechowego, wymieniłem co trzeba i po sprawie. Odesłali oczywiście bezpłatnie Zawsze mnie
informują jeśli coś jest do wymiany w najbliższym czasie, a ja to przeoczę. Nie mam prawa
narzekaćale przepuszczają Ci auto i Ty sobie to wymieniasz kiedy chcesz czy dają Ci termin 2 tygodnie na wymianę ?
-
... tego ze nie pojadę z nią na "normalny" przegląd?
no nareszcie <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
-
no nareszcie
a tam się przyczepiłeś <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />
-
Samochód z takim przebiegiem nie może przejść normalnego
przeglądu, chyba że ma wszystko wymienione.Chyba normalne jest, że się w aucie wymienia części, które się zużywają - w ten sposób nowe jest zawieszenie (wymieniałem trochę na wyrost, ale zamontowałem 4 amortyzatory gazowo - olejowe, nowe wahacze, stabilizator, wszystkie elementy gumowe, górne mocowania kolumny itp.), wymieniony jest układ hamulcowy (tzn. któreś z rzędu tarcze, klocki, zregenerowane są zaciski, wymienione kompletne tarcze kotwiczne i bębny), nowa przekładnia kierownicza, kompletny wydech wraz z katalizatorem itp. itd.
Oryginalna jest skrzynia biegów, silnik (nigdy nic nie grzebane) i wiele innych podzespołów, które się po prostu nie zużyły.