stłuczka
-
Całe szczeście że nikomu nic sięnie stało.Tico dosć poważnie uszkodzone.A jak silnik cały?
-
Całe szczeście że nikomu nic sięnie stało.Tico dosć poważnie uszkodzone.A jak silnik cały?
od chłodnicy wgłąb wszystko wygląda "normalnie", tylko blacha zmasakrowana
<img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> -
Szkody będą pokryte z OC sprawcy (ja mam na sume 10 000)... Dowiedziałem się, że w takim przypadku PZU pokrywa do
70% sumy ubezpieczenia, a resztę trzeba dopłacićNic takiego nie ma - ubezpieczyciel ma przywrócić pojazd do stanu sprzed zdarzenia i nigdzie nie ma o tym, że poszkodowany ma pokrywać część wydatków.
Powiem więcej, jeżeli oddasz do warsztatu to mogą Ci naprawić częściami oryginalnymi, a Ty nadal nie masz nic do dopłacania.
Jeżeli takie bzdury będą Ci wciskać to poproś o podstawę prawną i przede wszystkim nic pochopnie nie podpisuj i na nic się nie zgadzaj bez głębszego zastanowienia. -
Dowiedziałem się, że w takim przypadku PZU pokrywa do 70% sumy ubezpieczenia,
a resztę trzeba dopłacić
Jak wygląda sprawa, gdy ocenią to na szkode całkowitą?Po pierwsze, rolą obowiązkowego ubezpieczenia OC jest zadośćuczynienie szkodom wyrządzonym przez sprawcę. Jednym słowem, gdy ktoś zrobił Ci kuku, PZU powinno wypłacić tyle, byś nie był stratny. Oczywiście PZU będzie robić wszystko, byś był stratny jak najwięcej, ale spoko. <img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" />
Szkoda całkowita orzekana jest zazwyczaj wtedy (nie ma takiego pojęcia w przepisach), kiedy naprawa pojazdu jest nieopłacalna (oczywiście z punktu widzenia ubezpieczciela, a nie poszkodowanego <img src="/images/graemlins/032.gif" alt="" /> ) lub pojazd po naprawie i tak nie byłby zdatny do ruchu (w takim razie co to za naprawa? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />) - np. znaczne uszkodzenia konstrukcji. Jeżeli PZU orzeknie szkodę całkowitą, to musi Ci wycenić wartość pozostałości (czyli wraku), a nie koszt napraw. Kwota do wypłaty równałaby się wartości rynkowej pojazdu w dniu zdarzenia - wartość pozostałości. To jako kwota bezsporna odszkodowania winno być wypłacone w ciągu 30 dni od zgłoszenia szkody.
Pozostaje kwestia pozostałości - można wnioskować o przejęcie przez ubezpieczyciela wraku i wypłaty całej wartości pojazdu, ale ubezpieczyciel może i zapewne odmówi tego kroku. Jedynie jeśli Ci wycenią złom na np. 2500 zł a nikt za tyle nie kupi (np. zakład utylizacji pojazdów czy coś takiego), to z dowodem sprzedaży lecisz do PZU i żądasz wyrównania.PZU smieje się w twarz, kręci i opóźnia itd. itp. To taki czarny scenariusz, ale grunt to się nie poddawać i pisać pisma, pisać odwołania, pisać wewzania przedsądowne, pisać, pisać, pisać...
W razie czego nie wahać się przed złożeniem sprawy do sądu, bo sprawa z opisu jest czysta.Trzymaj się i powodzenia!
-
Nie było możliwości ucieczki gdzieś na bok? Czy jechałeś już tak na zablokowanych kołach aż do
końca?O co chodzi ze zblokowanie kół... Tico nie ma ABS wiec raczej się zblokują... ?? moze mi ktos wytłumaczyć czemu kilka osób o tym pisało w postach i pytaniach dotyczących wypadku ??
-
O co chodzi ze zblokowanie kół... Tico nie ma ABS wiec raczej się zblokują... ?? moze mi ktos wytłumaczyć czemu
kilka osób o tym pisało w postach i pytaniach dotyczących wypadku ??Przecież, jak naciśniesz mocno hamulec to koła się blokują - wpadają w poślizg.
Jeżeli u Ciebie tego nie ma, to koniecznie napraw <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" /> -
Ja także współczuję... kolejne tico "ranne" <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />
Ja w zeszłym roku też miałem stłuczkę. Chcąc skręcić w uliczkę w lewo zatrzymałem się przy osi jezdni i czekałem na "wolne" z przeciwka. Samochody jadący w moim kierunku wymijały je poboczem (po prawej stronie) z wyjątkiem jednego.... <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" /> Nagle słysze tylko pisk... zdąrzyłem puścić hamulec i próbowałem uciekać do przodu... nie udało się- maluszek wkomponował się w tył mojego tica <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" /> Na szczęscie nie straciłem dowodu rejestracyjnego (mogłem nim bez prblemu dojechać do domu) ale oddałem samochód od razu na warsztat (laweta przyjechała i go wzieła)- myślałem, że tak bedzie lepiej ale jednak okazało się, że to jedynie przysporzyło wiele komplikacji. Straszono mnie skzodą całkowitą, itd. Moja rada: jak nie zabioą wam dowodu rejestracyjnego to NIE ODDAJCIE AUTA NA WARSZTAT OD RAZU- w domu wszystko przemyślcie i zastanówcie się!
W konsekwencji auto odebrałem po ponad miesiącu i np. tylną klapę nie dostałem nową a jakąś z odzysku <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" /> Niby dostał zastępczego malucha ale taki złom, że strach...PS: maluch, który wjechał we mnie to chyba od razu do kasacji- maska zakryła cała przednią szybę... koła się zablokowały , itd.
-
Szkody będą pokryte z OC sprawcy (ja mam na sume 10
000)... Dowiedziałem się, że w takim przypadku
PZU pokrywa do 70% sumy ubezpieczenia, a resztę
trzeba dopłacićAgent powiedział mi że nawet jak ubezpieczę sobie na więcej, to w dniu szkody wyceniają jeszcze raz bo auto straciło na wartości. Więc może się okazać że 10000 to miałeś ale kiedyś... Obym sie mylił.
Ubezpieczyciel pokrywa 100% kosztów napraw, pod warunkiem że wartość naprawy nie przekracza 70% wartości nieuszkodzonego pojazdu. Jeżeli szkoda wynosi np 75% wartości auta sprzed wypadku, to wtedy nazywają to nieopłacalną naprawą i wyceniają uszkodzone auto i wypłacają Ci pieniądze. Wypłacają tyle, na ile wycenili samochód sprzed zdarzenia, minus wartośc złomu kótry jest Twój.
Będą tak kombinować żeby klienta wykiwać zgodnie z prawem. <img src="/images/graemlins/wsciekly1.gif" alt="" />Jeżeli gdzieś pomyliłem to poprawcie mnie
-
Jeżeli gdzieś pomyliłem to poprawcie mnie
nie ,nigdzie się nie pomyliłeś <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" /> to niestety taka rzeczywistość.
Ja prawie 2 lata temu miałem dosć poważną kolizję moją byłą Cytrynką <img src="/images/graemlins/buu.gif" alt="" />
Jechałem przez skrzyżowanie drogą z pierwszeństwem a z podporządkowanej "wyskoczył" mercedes sprinter no i ... bum <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />U niego wgnieciony bok,200zł i parę punktów karnych,a u mnie cały przód sklepany,zatrzymany dowód rej. i autko na lawecie <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
Ten burak co mi wyjechał miał OC w jakimś PTU czy jakoś tak ,zgłosiłem szkodę,przyjechał ten giguś-rzeczoznawca,popykał zdjęcia poopisywał no i pojechałęm po wycenę za jakiś czas do nich do biura.Oczywiście szkoda całkowita,bo autko było warte (wg nich) coś koło 4700 zł,a naprawa (kosztorys) by wyniosła ok.21 000 zł (to nie pomyłka-hydrauliczne zawieszenie)
Za wrak wyliczyli mi jakieś kilkaset złotych,bodajże 800 (wartość) no a do wypłaty było coś koło 3000,razem z opłatami za parking i holowanie.Napisałem odwołanie,to "dorzucili" chyba niewiele ponad 400 zł,no ale zawsze coś.Potem były problemy z wypłatą,bo samochód był zarejestrowany na współwłaściciela itd itdNie wiem jak wasze przygody z zakładami ubezpieczeniowymi,ale w moim przypadku to była droga przez mękę <img src="/images/graemlins/wsciekly1.gif" alt="" />
i żeby przez czyjąś głupotę/brak rozwagi trzeba było się ujadać z tymi matołami w krawatach <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
pozdrawiam i życzę jak najmniej (a najlepiej wcale) takich i tym podobnych sytuacji
-
Aha... A... czy wpadła Ci do głowy w ogóle taka myśl, żeby próbować uciekać na boki? Bo ja,
przyznam się, mam tylko jeden odruch - hamulec w podłogę i koniec... Nigdy nie miałem na
tyle czasu, żeby pomyśleć o ucieczce na boki...Ja się chyba tego nauczyłem po kilkukrotnym wpadaniu w poślizg gdy jeźdźiłem zimą na łysych oponach. U mnie najważniejsze to spokój bo wtedy zacząłem hamować mocno ale pulsacyjnie i z myślą o ucieczce na boki. I jeszcze jest jedna dobra rada odnośnie stłuczek, która ktos powiedział:"trzeba jeździć tak jakby wszyscy na ciebie polowali".
-
ja jechalem maluchem i skrecalem w lewo a komuś zachciało sie mnie wyprzedzać i dostalem strzala w zadek z peugeota 206. on mial walniety przód, a mój kaszlak sie zlamal w pół, ja wybiłem głową boczną szybę i straciłem przytomność na moment i uderzyłem w barierkę, musiał mieć ponad 100km/h jak mnie wyprzedzal. efekt taki że za malucha dostalem 600zł. (bo rocznik 78 w dowodzie a maluszek byl zrobiony na zero i wyglądał jak elegant, ładny lakierek itp. ale nie mialem papierów że auto bylo robione, bo go kupilem od kogoś już w takim stanie i dlatego taka niska cena. Dob4rze że jeszcze dostalem z oc tego gościa za uszczerbek na zrowiu, bo bylo by ciezko, a potem to kupilem tico.........:).
a swoją drogą, jak to jest, z tą kasą za uszczerbek na zdrowiu z oc sprawcy. bo złożyłem papiery i pytają mnie ile chce kasy. ja sie zdziwilem, bo na NW u mnie takich bajerów nie było, powiedzieli mi ze tu są inne zasady naliczania jak w przypadku NW, ale powiedzialem dla szydery 1500zł (bo w sumie nic mi sie nie stało miałem guzka na głowie pare tygodni i w papierach miałem scieme u lekarza rodzinnego, ze mnie boli, nie moge sie uczyć i takie pierdoły <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />No i jak przyszlo co do czego to oni mi do wyplaty 1400, normalnie mnie to zaskoczyło(z NW u mnie w PZU dostalem 300zł). bo nie myslalem ze tyle moge dostać. Aż później tak sobie myślałem co by bylo jakbym powiedział 3 000, czy dostal bym wiecej kasy
pozdrawiam
-
Ubezpieczyciel pokrywa 100% kosztów napraw, pod warunkiem że wartość naprawy nie przekracza 70% wartości
nieuszkodzonego pojazdu. Jeżeli szkoda wynosi np 75% wartości auta sprzed wypadku, to wtedy nazywają to
nieopłacalną naprawą i wyceniają uszkodzone auto i wypłacają Ci pieniądze. Wypłacają tyle, na ile wycenili
samochód sprzed zdarzenia, minus wartośc złomu kótry jest Twój.
Będą tak kombinować żeby klienta wykiwać zgodnie z prawem.
Jeżeli gdzieś pomyliłem to poprawcie mnieTeoretycznie się nie mylisz, choć jest jedno ale ....
Ubezpieczyciel ma obowiązek naprawy auta (do 100% jego wartości) lub zwrotu pełnej jego wartości rynkowej w dniu zaistnienia zdarzenia. Tak więc te 70, czy 75% ma się nijak do przepisów. Najważniejsze, jeżeli ubezpieczyciel zacznie coś mówić o szkodzie całkowitej, bo naprawa przekracza 75% wartości pojazdu to należy poprosić o podanie podstawy prawnej, która o tych procentach mówi (takiego czegoś nigdzie nie ma w przepisach). -
Teoretycznie się nie mylisz, choć jest jedno ale ....
Ubezpieczyciel ma obowiązek naprawy auta (do 100% jego
wartości) lub zwrotu pełnej jego wartości rynkowej
w dniu zaistnienia zdarzenia. Tak więc te 70, czy
75% ma się nijak do przepisów. Najważniejsze,
jeżeli ubezpieczyciel zacznie coś mówić o szkodzie
całkowitej, bo naprawa przekracza 75% wartości
pojazdu to należy poprosić o podanie podstawy
prawnej, która o tych procentach mówi (takiego
czegoś nigdzie nie ma w przepisach).Ja odpowiem, bo swego czasu interesowalem sie tym tematem.
Czy zakład ubezpieczeń ma rację likwidując szkodę w ramach ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych, klasyfikuje ją jako całkowitą, uzasadniając to tym, iż koszt naprawy przekracza 70% wartości rynkowej pojazdu?
Rzecznik Ubezpieczonych określa takie stanowisko zakładu ubezpieczeń za prawnie nieuzasadnione. Co prawda w polskiej terminologii prawniczej nie istnieje jednoznaczna definicja "szkody całkowitej", jednak według reguły wyrażonej w art.363 k.c. - w razie zaistnienia wypadku poszkodowany powinien uzyskać pełną rekompensatę poniesionej szkody. Natomiast przepis art. 13 ust. 3 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym oraz Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych stanowi, iż w obowiązkowych ubezpieczeniach mienia odszkodowanie wypłaca się w kwocie odpowiadającej wysokości szkody, nie większej jednak od sumy ubezpieczenia ustalonej w umowie.
Czy zakład ubezpieczeń może, zgodnie z prawem, odmówić poszkodowanemu przejęcia jego wraku pojazdu - szkoda jest całkowita?
Niestety tak, gdyż przepisy regulujące warunki ubezpieczenia OC nie nakładają na ubezpieczycieli takiego obowiązku.
Polecam strone rzecznika praw ubezpieczonych - bardzo ladnie rozbudowany faq.
-
Witam wszystkich
Pragnę "pochwalić się" dość przykrym zdarzeniem - na skrzyżowaniu dziadunio wymusił
pierwszeństwo przejazdu (ja przejeżdzałem prosto, on jechał z na przeciwka i skręcał w
lewo)... nagle wjechał mi przed maskę, a że akurat zaczął padać deszczyk i autko było
obciążone 4 osobami,niewiele mogłem zrobić ... Nie obyło się bez zatrzymania dowodu
rejestracyjnego , na szczęście nikomu nic sie nie stało!! Teraz czeka mnie zabawa z PZU
... wrrr jutro idem zgłosić szkodę, zobaczymy jak to oceniąI stało się <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> odebrałem wycenę z PZU: koszt naprawy - 7100 pln, wartość auta w momencie przed szkodą - 6950 ... ich propozycja to 4100 zl <img src="/images/graemlins/NO.GIF" alt="" /> zastanawiam się czy naprawiać po takich kosztach u znajomego mechanika, czy pożegnać się z Tikusiem <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" /> czy naprawa tych uszkodzeń za taką cenę jest wogóle możliwa?
-
czy naprawa tych uszkodzeń za
taką cenę jest wogóle możliwa?Mysle, ze jest. Tylko pytanie czy dobrze to naprawia. Zapytaj sie jakiegos blacharza i zadecyduj co dalej.
Pozdrawiam.
-
I stało się odebrałem wycenę z PZU: koszt naprawy - 7100 pln, wartość auta w
momencie przed szkodą - 6950 ... ich propozycja to 4100 zl zastanawiam się czy
naprawiać po takich kosztach u znajomego mechanika, czy pożegnać się z Tikusiem
czy naprawa tych uszkodzeń za taką cenę jest wogóle możliwa?ja bym zostawil im to auto, kazl wyplacic 6950zl i kupil inne, bezwypadkowe. Tiko ma bardzo kiepskie nadwozie i nawet przy malym dzwonie sklada sie jak kartonowe pudelko. Jesli chcesz nadal jezdzic Tico to poszukaj innego egzemplarza, bezwypadkowego.
-
I stało się odebrałem wycenę z PZU: koszt naprawy - 7100 pln, wartość auta w momencie przed
szkodą - 6950 ... ich propozycja to 4100 zl zastanawiam się czy naprawiać po takich
kosztach u znajomego mechanika, czy pożegnać się z Tikusiem czy naprawa tych uszkodzeń za
taką cenę jest wogóle możliwa?nie wiem jaki masz rocznik ale za 7000 zł kupisz sobie spokojnie coś kolo 2000, możliwe że i z gazem musisz sie porozglądać, zawsze od bitego tico lepsze jest nie bite. a z tego ja powykręcałbym co sie da i zezłomował (warunek który bedziesz musiał spełnić). Ja tak mialem z moim kaszlakiem że wykręciłem z niego wszysttko co sie dało i wprawdzie po znajomości bo po znajomości oddałem do złomowania jedynie wycinek karoseri z nr nadwozia:). A w praktyce wystarczy ci jedynie sama buda do wyzłomowania, także weź sobie powykręcaj z nigo co się da, może sie przydać, np taki silnik, a jak nie to zawsze można puścić w ogłoszenie po promocyjnej cenie i sprzedać.
pozdrawiam
-
promocyjnej cenie i sprzedać.
pozdrawiam
Najprawdopodobniej Tico sprzedam i przymierzam się do czegoś większego <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />, Znajomy blacharz ma zastanowić się i doradzić, czy to wogóle opłaca się naprawiać ... troszq szkoda mi tego autka, miałem sentyment do Niego <img src="/images/graemlins/buu.gif" alt="" /> -
Najprawdopodobniej Tico sprzedam i przymierzam się do czegoś większego , Znajomy
blacharz ma zastanowić się i doradzić, czy to wogóle opłaca się naprawiać ...
troszq szkoda mi tego autka, miałem sentyment do Niegoto Ci mowie odrazuze nie oplaca sie naprawiac, gadalem juz z kilkoma blacharzami na temat tico i powiedzieli ze to sie w zasadzie nie nadaje do naprawy, jesli trzeba cos wiecej niz poszycie naprawiac.
-
to Ci mowie odrazuze nie oplaca sie naprawiac, gadalem juz z kilkoma
blacharzami na temat tico i powiedzieli ze to sie w zasadzie nie nadaje
do naprawy, jesli trzeba cos wiecej niz poszycie naprawiac.Taa... Stłuczesz reflektor - to już jest coś więcej niż poszycie - i musisz zezłomować tico. <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Nie każda naprawa polegająca na czymś więcej niż tylko reperacja poszycia dyskwalifikuje auto. Zgodzę się, że przy "przekoszeniu" konstrukcji i przy podobnych poważnych uszkodzeniach trudno jest mówić o przywróceniu nadwozia do właściwego stanu; podobnie strona finansowa może skłaniać do rezygnacji z takich napraw. Ale nie wolno uogólniać, że tylko naprawa np. błotnika jest możliwa, ale coś więcej - to już nie.
Nie wierzysz? To pogadaj np. z Voytassem na ten temat - on parę dzwonów przeżył i wie więcej na ten temat.