Kierowców... coraz mocniej... za gardło...?
-
@miechomiecho @smisnykolo Prosta sprawa, porównajcie sobie Polskę i Ukrainę, teraz i początkiem wieku (przed wejściem Polski do UE). Zobaczcie jak rozwija się jedna i druga gospodarka, jak rośnie przemysł tu i tu, jaka jest dynamika wzrostu PKB, jak wygląda infrastruktura (drogi) i ile wybudowano ostatnio, jak zmieniały się płace przez te lata w obu krajach i zastanówcie się gdzie wolelibyście aby kiedyś żyły Wasze dzieci.
-
@drzonca powiedział w Kierowców... coraz mocniej... za gardło...?:
i zastanówcie się gdzie wolelibyście aby kiedyś żyły Wasze dzieci.
W Rosji, bo gdy wybuchnie wojna to tylko wujek Putin może zagwarantować bezpieczeństwo i tylko Rosja przetrwa! XD
-
@drzonca powiedział w Kierowców... coraz mocniej... za gardło...?:
@miechomiecho @smisnykolo Prosta sprawa, porównajcie sobie Polskę i Ukrainę, teraz i początkiem wieku (przed wejściem Polski do UE). Zobaczcie jak rozwija się jedna i druga gospodarka, jak rośnie przemysł tu i tu, jaka jest dynamika wzrostu PKB, jak wygląda infrastruktura (drogi) i ile wybudowano ostatnio, jak zmieniały się płace przez te lata w obu krajach i zastanówcie się gdzie wolelibyście aby kiedyś żyły Wasze dzieci.
Ale ukraina to całkowicie inny kraj i inni ludzie, inny system, ukraina jest rozkradana od środka i dopóki nie ogarną się tam w kraju to żaden eurokołchoz im nie pomoże.
Warunkiem wejścia Polski do eurokołchozu było zniszczenie Polskiego przemysłu żeby nie robił konkurencji dla niemieckiego - głównego eksportera towarów drugiej kategorii do krajów postsowieckich.
I tak w tej chwili w Polsce toczy się walka o ostanie główne gałęzie przemysłu zostały azoty i kghm, reszta przejęta, górnictwo częściowo, o dziwo prywatne oraz wykupione przez zagraniczny kapitał kopalnie mają zyski a państwowe nie.
Wzrost PKB? Wszystko fajnie tylko że eurokołchoz nie ma tu nic do rzeczy bo zależy to od zmysłu do biznesu mini i mikroprzedsiębiorców którzy wytwarzają 90% pkb i jeżeli oni upadną to cała bańka pęknie, zależy do też od oszczędności, a handlować można z całym światem który nie kończy się na eurokołchozie i właściwie nie jest on do tego potrzeby.
Te słynne drogi na które unia dała od 30 do 60% a resztę trzeba było pożyczyć to dobra kiełbasa wyborcza.
Polska była po II Wojnie zniszczona potem jeszcze przyszedł centralnie sterowany komunizm który nas pogrzebał doszczętnie, inne kraje się odbudowywały i rozwijały a Polska nawet nie dostała pieniędzy na odbudowę gospodarki gdyż jako część bloku wschodniego pieniądze poleciały do rosji a Polska już od rosji nic nie dostała. Te drogi o których mowa które się budują teraz to przygotowania pod nie trwały już 10 lat przed wejściem do eurokołchozu a że niestety od 89 roku trafił nam się tylko jeden rząd z Polakami to wszystko było kradzione i ustawiali całe przyszłe pokolenia w swoich rodzinach.
Idąc dalej budowa autostrady czy drogi nie wygląda tak że wpada firma gdzieś na pole kopie dół i wylewa asfalt. Trzeba to zaplanować, połączyć z innymi nitkami krajowymi i światowymi, potem przygotować teren, wykupić działki, wyrównać teren, wykopać ziemię, naprzywozić materiału, w trakcie budowy materiał też jest rozkradany przez układy układziki. W międzyczasie zabraknie pieniędzy i efekt jest taki że wciąż stoją wiaduktu pobudowane 20 lat temu do których jeszcze nie doprowadzili nitek.
I co z tego że mamy autostrady skoro i tak są płatne, a przecież każdy z nas zapłacił już za nie milion razy w podatkach i podatkach od podatków.
A płace w Polsce rosną tylko o inflację, ile zarabiasz nie ma kompletnie żadnego znaczenia, najważniejsza jest siła nabywcza pieniądza, czyli ile dóbr możesz kupić za jednostkę pieniężną, siła nabywcza złotówki jest bardzo niska. Dlatego w Polsce jest wszystko cztery razy za drogie w porównaniu do zarobków, dlatego jest taka bieda. Niestety ale żeby w Polsce żyć na jako takim poziomie mieszkając samemu musisz zarabiać minimum 4000 netto. A w Polsce mediana zarobków to wciąż około 1700pln netto. Mediana co oznacza że około 70% Polaków zarabia 1700pln netto. Jest taka rzecz jak cykle gospodarcze, 7 lat chudych i siedem lat tłustych. W roku 2009 pękła bańka kredytowa i było siedem lat chudych natomiast potem przyszły tłuste, nie ma się co zachłysnąć tym że przez jakiś czas jest w Polsce lepiej bo wiecznie bańka ciśnienia nie będzie trzymać, kiedyś pęknie. Fakt że teraz współpraca za chinami mocno i do tego jeszcze wzięła nas pod swoje skrzydła agentura żydowsko-amerykańska ale inni gracze nie śpią.
Jedna z najgorszych cech eurokołchozu jaka istnieje to limity produkcji, na wszystko co się tylko da. Ale nie jest to nic dziwnego bo właściwie istnieje to prawie od początku jej powstania jak jeszcze nazywała się wspólnota europejska.
Przypominam że unia europejska jaką znamy powstała dopiero niedawno bo z chwilą podpisania traktatu lizbońskiego, wcześniej taki twór nie istniał, a w ciągu swojego istnienia od początku kilka razy zmieniał nazwę. -
A ja to sądzę, że gdyby nie to unijne dofinansowanie, nawet rzeczone 30-60%, to guzik by było. Bo trzeba byłoby zapłacić (w tym: pożyczyć) całe 100%, a nie 40-70% - a na to na pewno nie byłoby nas stać. Dofinansowanie z pewnością było czynnikiem decydującym o zrealizowaniu inwestycji. Bez niego nie byłoby o czym w ogóle myśleć.
Podobnie jest z wieloma innymi inwestycjami. Ot, chociażby w mojej mieścinie - termomodernizacja szkół. Pojawiła się możliwość dofinansowania z UE, to wszystkie szkoły natychmiast zabrały się za pisanie projektów. Do tej pory nawet nikt nie planował czegoś takiego, bo miasta na to nie stać. A tak, to część kasy wpłynie z funduszy, część da miasto, a jeśli trzeba będzie, to resztę się skredytuje. Bez tej pierwszej części nie ma mowy o zaczęciu czegokolwiek.Przypomnę, że w 2003 r. odbyło się referendum ws. wejścia PL do UE. ZA opowiedziało się 77,5% głosujących Polaków, PRZECIW było 22,5%. Nikt nas nie zmuszał, gdyby większość była przeciwna, nie weszlibyśmy. I dalej miasta, wioski, infrastruktura itd. wyglądałyby tak, jak na początku lat 90-tych.
Moim zdaniem UE zdecydowanie przyczyniła się do rozwoju kraju - choć idealnie oczywiście nie jest. Ale bez niej byłoby o wiele gorzej, bylibyśmy zaściankowym kraikiem gdzieś w Europie.
Smisny pisze, że "handIować można z całym światem"... to czemu nie handlujemy? Tak nas cały świat potrzebuje, nie może bez nas żyć?
Jeśli nie UE, to może dobrze by nam się handlowało z Rosją (że tak napiszę, z wielkiej litery) - rynek ogromny i chłonny. Ale jakoś się Polakom do zacieśniania takich stosunków nie pali...UE też ideałem nie jest. I prawda jest też taka, że biorąc nas do towarzystwa nie robiła tego wyłącznie z pobudek filantropijnych. Liczy się współpraca, owocem której są zyski dla obu stron. I uważam, że będąc w UE zyskaliśmy o wiele więcej, niż straciliśmy. Niestety, nie wszyscy chcą to dziś zauważyć ( a nie wszystko dałoby się też przewidzieć).
Trzeba przy tym pamiętać, że Unia nie załatwi u nas i dla nas wszystkiego. Np. nie załatwi w Polsce czterokrotnego wzrostu pensji dla Polaków. Uważam, że kraj jest niszczony od środka przez złą politykę wewnętrzną. Gdybyśmy mieli więcej szczęścia do kolejnych ekip rządzących i bylibyśmy zorientowani bardziej na przyszłość, niż na "tu i teraz", zupełnie inaczej by nam się dziś żyło i perspektywy byłyby lepsze. Niestety, sami sobie więcej szkodzimy, niż opluwana UE. Jeśli byśmy zrobili sami u nas porządek z władzami, nawet UE nie byłaby w stanie nam zaszkodzić. :-) -
A co sądzicie o nowych przepisach dotyczących przeglądów technicznych a dokładnie o ich opłatę. Ma być pobierana z góry a nie jak dotychczas za wykonanie przeglądu. Wiem że niedbający o stan techniczny auta wówczas gdy auto nie przeszło przeglądu ruszało do innej stacji diagnostycznej aby jakoś to załatwić i tu słusznie taka decyzja o opłacie z góry. Ale skoro już zapłaciliśmy z góry i praktycznie nie ma się do czego doczepić , diagnosta nie chce podbić dowodu ze względu dla przykładu, na bieżnik opon to gdy je wymienimy i udamy się ponownie to znów mamy zapłacić za przegląd ?
-
-
@jaco dokładnie tak jak napisał pacior, nie było takiej możliwości że jeśli auto nie przeszło przeglądu to jechałeś na inną stację.
Miałem tak w tikaczu, kilka usterek, za każdą dopłacasz 10 czy 20pln gdy przyjedziesz na ponowne sprawdzenie. -
@jaco Też raz tak miałem. Przyczepił się diagnosta do wahacza i gum stabilizatora (niekoniecznie słusznie), ale wypuścił auto z powrotem, dając czas na wymianę. Zrobiłem to i wróciłem za kilka dni - podbił dowód bez dodatkowych opłat.
-
Pytam bo u mnie auto zawsze przechodziło przegląd bez problemów. Ale pomyślałem że skoro wprowadzają te przepisy to czy to nie będzie kolejny zarobek stacji diagnostycznych. Ale i tak zapewne znajomi znajomych wyjadą z pieczątką.
-
Nie sądzę, żeby te nowe przepisy rzeczywiście coś zasadniczo zmieniły.
Osobiście jeżdżę na przeglądy do najbliższej stacji. Nie mam tam znajomych, chociaż jestem chyba już rozpoznawalny (4 pojazdy w domu, więc 4 razy w roku muszę się tam pojawić). Nie mogę narzekać na obsługę. Raz miałem zastrzeżenia do faceta, który nie znał przepisów dotyczących świateł dziennych - po dwóch latach od wprowadzenia zmian upierał się, że dzienne mają się świecić razem z tylnymi światłami - ale ja nie jestem od tego, żeby go szkolić, wyraziłem tylko swoje zdanie i odgiął sprawę :-) . Poza tym zawsze wszystko odbywało się przyzwoicie. Jeśli któryś z diagnostów spróbuje na chama wyrywać ode mnie dodatkową kasę - zmienię stację i więcej tam nie pojadę, do tego zrobię im antyreklamę wśród znajomych. Ot i wszystko.