Samochod elektryczny Romet4E
-
Nie prawda. Więcej
brudnej energii potrzeba do wyprodukowania ogniw słonecznych, elektrowni wiatrowych,
itd. niż te "źródła" mają szansę wyprodukować.Jeśli chodzi o elektrownie wiatrowe, a konkretniej o wiatraki "przydomowe" - dopóki chore przepisy się nie zmienią, nie ma co liczyć na wzrost popularności tego typu "pozyskiwania" energii. W Polsce, żeby uzyskać prąc z takiego wiatraka, trzeba go najpierw za grosze sprzedać do elektrowni, a potem od nich odkupić
-
A gdyby tak jedno i
drugie?To popieram, bo w tym przypadku jest to dobra idea. Ale znając życie muszą najpierw odprowadzić podatek w postaci jakiejś akcyzy z pozyskanego paliwa
Ogólnie pojętą produkcję żywności dla celów pozyskania paliw uważam za karygodne z wielu względów.
-
To popieram, bo w
tym przypadku jest to dobra idea.Pokaż mi kogoś, kto zje łodygę kukurydzy Chyba nawet świniaki tego nie jedzą
A na paliwo pewno się przerobi...Ale znając życie muszą najpierw odprowadzić
podatek w postaci jakiejś akcyzy z pozyskanego paliwaNo cóż. Taki mamy na świecie ustrój...
Ogólnie pojętą
produkcję żywności dla celów pozyskania paliw uważam za karygodne z wielu względów.Dopóki dany kraj nie musi z takiego powodu głodować lub importować żywności to jeszcze jako-tako mogłoby ujść. Ale produkcja kosztem konieczności windowania cen lub sprowadzania żywności mija się z celem.
Chyba że dany teren nie jest w stanie utrzymać normalnej hodowli a odmianę "energetyczną" da radę to już inna sprawa - tylko czy takie tereny w ogóle istnieją?
-
Pokaż mi kogoś, kto
zje łodygę kukurydzy Chyba nawet świniaki tego nie jedząPewnie jedzą, może nie w czystej postaci, ale w postaci paszy
A na paliwo pewno
się przerobi...
No cóż. Taki mamy
na świecie ustrój...No właśnie, więc opłacalność bliska zeru, przy zbyt dużym nakładzie.
Dopóki dany kraj
nie musi z takiego powodu głodować lub importować żywności to jeszcze jako-tako
mogłoby ujść. Ale produkcja kosztem konieczności windowania cen lub sprowadzania
żywności mija się z celem.Dzisiaj wszystko jest "globalne", ale są kraje bogatsze i biedniejsze. W obliczu chociażby biedniejszych krajów można by było tego nie robić. Wiem, dzisiaj światem rządzi pieniądz.
Chyba że dany teren
nie jest w stanie utrzymać normalnej hodowli a odmianę "energetyczną" da radę to już
inna sprawa - tylko czy takie tereny w ogóle istnieją?Nie wiem Ale ogólnie nie popieram tego bio-picu, który niepotrzebnie tylko przedłuża lobby paliwowe na świecie.
-
Zasadniczo masz
rację, ale pierwszy pakiet akumulatorów (którego koszt zawarty jest w cenie
samochodu) starcza na 400 ładowań x 180 km = 72 tys. km. Nawet jeśli starczy na 3/4
tego dystansu to i tak jest to kilka lat codziennych dojazdów do pracy w mieście (bo
tylko do tego ten samochód się nadaje). Trudno też powiedzieć co producent ma na
myśli przez określenie żywotności akumulatorów na 400 ładowań - jeśli np. po tych
400 ładowaniach pojemność spada o połowę (czyli zasięg spadnie ze 180 na 90 km) to w
typowych zastosowaniach to nie eliminuje takiego pakietu akumulatorów z użycia -
nadal ta pojemność wystarcza na codzienny dojazd i powrót z pracy.
Edit:
Jeszcze jedno mi
się przypomniało. W samochodzie elektrycznym co kilkadziesiąt tysięcy km czeka nas
spory wydatek na pakiet akumulatorów. Ok, ale w międzyczasie dużo zaoszczędziliśmy
na serwisie w porównaniu z samochodem z silnikiem spalinowym. W normalnym
samochodzie regularnie przecież wymieniamy olej, filtry, rozrząd, paski, płyny,
świece itp - tego wszystkiego brak w silniku elektrycznym. Przez kilkadziesiąt
tysięcy km uzbiera się kosztów serwisu na parę tysięcy złotych.Ciekawe wyjaśnienie. Dodając, że przeciętna wizyta w serwisie to kilkaset złotych, serwisy odwiedza sie dość często, sumka znacznie się zwiększa. Pytanie tylko - jak to jest z autem elektrycznym. Nie wierzę, że tak wcale się nie psuje - serwis też będzie potrzebny.
-
Ciekawe
wyjaśnienie. Dodając, że przeciętna wizyta w serwisie to kilkaset złotych, serwisy
odwiedza sie dość często, sumka znacznie się zwiększa. Pytanie tylko - jak to jest z
autem elektrycznym. Nie wierzę, że tak wcale się nie psuje - serwis też będzie
potrzebny.Oczywiście, ale porównaj prostotę jego budowy w stosunku do auta konwencjonalnego
-
Oczywiście, ale
porównaj prostotę jego budowy w stosunku do auta konwencjonalnegoA do tego - nowoczesnego, naszpikowanego elektroniką (wciąż zawodną).
Bo większość aut sprzed 15, 20 lat można było samemu serwisować, teraz bez warsztatu raczej nie da rady. -
Nie wierzę, że tak wcale się nie psuje - serwis też będzie potrzebny.
Możliwe powody wizyty w serwisie
-przełożenie napędu - częstotliwość podobna co przy klasycznych napędach - elektronika zadba o to, żeby nie dawać pełnego momentu na stojące w miejscu koła.-uszkodzenie/zużycie akumulatorów - wiadomo
-uszkodzenie silnika (równie prawdopodobne co zerwanie łańcucha rozrządu)-wymiana klocków hamulcowych (trosdzkę rzadziej niż benzyniaku, bo hamowanie silnikiem jak w hybrydach)
-prace przy zawieszeniu - identycznie jak w klasycznym
-diagnostyka - przegląd coroczny powinien wystarczyć
-ogrzewanie(klimatyzacja?) - klimatyzacji raczej nigdy nie będzie w autach w pełni elektrycznych ze względu na to, że potrzeba dość potężnego silnika żeby napędzić sprężarkę. Ogrzewanie w pełni elektryczne - kilkaset wat, max może 1,5kW. Grzałka może się przepalić, może mieć zwarcie powodując zbyt duży pobór prądu.
-układ podciśnieniowy - tutaj za podciśnienie odpowiada oddzielna pompka, bo nie ma normalnego silnika zasysającego powietrze. I to może być źródło problemów, które nie istnieje w klasycznym aucie. Z tego powodu wolałbym instalację hamulcowa pneumatyczną, jak w ciężarówkach, gdzie awaria zablokuje hamulce, a nie spowoduje spadek ich skuteczności - chociaż z drugiej strony jest hamowanie silnikiem...
-Systemy bezpieczeństwa typu ABS/ESP/AIRBAG - identycznie jak w klasycznych autach, czyli bezawaryjne pod warunkiem przemyślanego projektu.
-
Jeśli hamowanie silnikiem jest tak efektywne jak w elektrycznym wózku widłowym, to hamulców praktycznie się nie będzie używać - tylko w sytuacjach awaryjnych
-
Jeśli hamowanie
silnikiem jest tak efektywne jak w elektrycznym wózku widłowym, to hamulców
praktycznie się nie będzie używać - tylko w sytuacjach awaryjnychPowinno być dość efektywne. W końcu im więcej wyhamuje elektryka, tym więcej energii się odzyska
BTW. Hybrydowa Yaris ma specjalną kontrolkę na desce rozdzielczej informującą Cię o tym, że hamujesz tak strasznie mocno, że musiała użyć klocków hamulcowych