wyrządzona szkoda - naprawa na własną rękę.
-
niech Ci najpierw fakturę przedstawi, że to faktyczne koszty naprawy
-
A umawiali się na fakturę? Wszak malowanie jednego elementu (błotnik w tym przypadku) może kosztować 500 złotych. A że minęło więcej nić tydzień? Cóż. IMO płakać i płacić.
-
nie no, chodzi wlasnie o to ze ja się z nim na coś takiego wcale nie umawiałem było wspomniane ze w ciągu tygodnia mi napisze ile za naprawe chce i wtedy się dogadamy czy chcę z mojego OC czy dam mu do ręki kasę. to byla luźna rozmowa i w ciągu tygodnia mielismy się zgadać. chodzi mi teraz o to... co tak naprawde moze się stać jak go oleję (moje złe sumienie - jestem ZUY)
-
Raczej dostanie z Twojego OC. Oświadczenie jest ważne.
Przelicz. Ile stracisz na podwyżce składki a ile wyniesie cię kasa za malowanie.
Fakt, powinien odezwać się wcześniej ale... -
nie do końca wiem czy dostanie z mojego OC. zadzwoniłem do mojego ubezpieczyciela. mogą nie uznać bo nie ma jak udowodnić jaka była szkoda. "delikatne otarcie" jest w oświadczeniu. nawet jak im przedstawi fakture 500 zł za naprawę i za to mi składkę obetną to wg mnie to jest nic. a mogą mu nie uznać za brak dostatecznych dowodów podstwy wysokości wypłaty kasy.
na tą chwilę mam powyżej 26 roku życia i 30% zniżki. moja kalkulacja podpowiada ze chyba gościa oleję i niech robi co chce.
-
Wcale mu nie plać bo pewnie chce cię zrobić na szaro bo i fakturkę można załatwić na malowanie jak potrzeba.Bratu w PZU za malowanie elementu wyliczyli 350zł a spokojnie można pomalowac w dobrej jakości za 250zł.
Jeśli gościu szkody nie zgłosił od razu to i twoje oświadczenie musi być poparte twoim słowem. Pewnie każą się zgłosić i przyznać do winy. A jeśli odmówisz gościu może się bujać bo ubezpieczyciel podejrzewając wałek odmówi wypłaty. Dlatego teraz wszyscy wzywają policję bo winny już nie zmieni zdania i nie powie że to wina był kogoś innego. Do tego dochodzą słabe zdjęcia. Przecież mógł naprawiać coś innego a teraz wołać kaskę. -
a czy przypadkiem nie istnieje taki przepis, że szkode trzeba zgłosić w przeciągu tygodnia od jej powstania?
-
Fakt, powinien odezwać się wcześniej ale...
500 złotych to roczna stawka OC za spore auto (przy zniżkach oczywiście). Nie bawiłbym się w wypłacenie gotówki - niech zgłasza szkodę i tyle.
-
a czy przypadkiem nie istnieje taki przepis, że szkode trzeba zgłosić w przeciągu tygodnia od jej powstania?
Istnieje przepis (Ustawa nawet). Tyle, że na zgłoszenie szkody z OC sprawcy są 2 lata.
-
moja kalkulacja podpowiada ze chyba gościa oleję i niech robi co chce.
Słuszna kalkulacja. Sam się w konia zrobił - zlikwidował szkodę na własną rękę, więc rzeczoznawca nie będzie w stanie dokonać wyceny. A za 500 złotych można zlikwidować co najmniej kilka "małych rys".
-
n mnie teraz 1.6 kosztowało 450 zł z nnw na 10 tyś i oraz assistance. teoretycznie są 3 lata na zgłoszenie szkody. oleje gościa bo nie ma co juz i tak przez te poł roku psychicznie byłem nastawiony ze mi podniosą. a przez tel coś tam o moim sumieniu mówił... wiec pewnie nawet tego nie zgłosi juz
-
Raczej za grosze pomalował lub spolerował rysy a teraz wpadł na pomysł by kaskę wyciągnąć od ciebie.Bo żaden ubezpieczyciel teraz mu już nie wypłaci odszkodowania bez twojej wydatnej pomocy. Nieraz piszą o tym jak bez policji sprawca wycofuje swoje przyznanie do winy. Wtedy poszkodowany może tylko w sądzie dochodzić praw. Bez pisemka od policji gostek nic nie może zrobic.
-
Właśnie dlatego zawsze wzywam policję na miejsce zdarzenia (prawdę mówiąc, to bezwzględnie muszę to zrobić w każdym takim przypadku, bo wynika to z umowy leasingu).
-
Wiecie co? Fajna sprawa. Następnym razem zrobię tak samo. Może mi się uda?
-
Cóż... Podejścia kolegi none nie komentuję... Nie życzę również, by ktoś podobnie wykiwał wątkotwórcę...
-
Wiesz, wykiwał nie wykiwał ale do odpowiedzialności trzeba się przyznać i za nią zapłacić. Też nie mamy zdjęć szkody. Dla jednego to kilka rys dla drugiego błotnik do wymiany. Komu wierzyć?
-
Wiesz, wykiwał nie
wykiwał ale do odpowiedzialności trzeba się przyznać i za nią zapłacić. Też nie mamy
zdjęć szkody. Dla jednego to kilka rys dla drugiego błotnik do wymiany. Komu
wierzyć?Też tak uważam..., zresztą wydaje mi się, że gdyby poszkodowany w kolizji chciał być cwaniakiem, to inaczej by sprawę załatwil i zarządał większej kwoty... A odpowiedzialność to rzecz podstawowa...
-
Uczepiliście się kolegi none'a a gościu wg Was zachował się ok? Skoro umawiali się na telefon w przeciągu tygodnia to gość powinien zadzwonić i się określić co robi, rozumiem mógł potrzebować auto w tym czasie ale co stało na przeszkodzie żeby podjechać do blacharza żeby ocenił za ile to zrobi i albo wziąć pieniądze albo zgłosić szkodę? To nie jest przedszkole tydzień to tydzień a nie pół roku, jak gość nie potrafi dbać o swoje interesy to nikt tego za niego nie będzie robił, życie. Chyba jest dorosły i zdawał sobie z tego sprawę. Nie zadzwonił to teraz niech myśli co zrobić, proste.
-
o to tu własnie w tym wszystkim chodzi. moje podejscie jak podejście - moje sumienie. bardzo to fajnie wyjasniles. dzieki
-
Wiesz co... Skoro nie dotrzymał ustnej umowy i postawił Cię przed faktem dokonanym, to niech idzie do ubezpieczalni. Myślę, że w najgorszym przypadku zabiorą Ci zniżkę 10% na dwa lata. Więc raczej nie stracisz więcej niż 300zł. Nie dość że oszczędzisz, to nauczysz człowieka co to znaczy umowa zawarta ustnie.