Kupno używanego samochodu
-
Nie, nie handluje
ale jestem realistą i wiem, że idealne auta nie istnieją wole kupić auto z
przeszłością wypadkową albo porysowane lub gdzieś podrdzewiałe i je zrobić aniżeli
szukać ideału, tak samo z przebiegiem wole wiedzieć, że mam te 280 000 km na
liczniku ale w dobrej kondycji a nie na liczniku 180 000 uśmiech na twarzy a silnik
w rzeczywistości padaka.Czytasz ten wątek ze zrozumieniem? Bo chyba nie bardzo. Problem w tym, że handlarze bardzo często próbują wcisnąć przy pomocy różnych sztuczek swoim klientom złom powypadkowy lub mocno przechodzony za cenę mocno przewyższającą jego rzeczywistą wartość. Wiele aut po wypadkach powinno znaleźć się na złomie a jeździ byle jak naprawione po polskich ulicach - oczywiście kupione zostały jako bezwypadkowe. Nikt tu nie szuka idealnego auta, jedynie NIEOSZUKANEGO - a to duża różnica
-
Handlujesz
samochodami? Myślę, że większość z nas chce kupić auto po prostu uczciwie.Problem polega na tym, że do komisu (czy też w dowolne inne miejsce) 90% ludzi jedzie z nastawieniem, że "inni frajerzy" kupują nowe auto w salonie - a oni lepsze, niż nowe kupią za 1/10 ceny nowego Niestety tak to wygląda - i stąd biorą się oszustwa przy sprzedaży - bo gdyby ludzie nie chcieli wierzyć w to, że kupują "nówkę - sztukę" za ułamek ceny auta nowego, to by nie było takich "perełek" w sprzedaży.
Auto 10-letnie MA 10 lat, MA przebieg ponad 100 tysięcy km (niejednokrotnie wielokrotnie wyższy) i NIE JEST nowe. Trzeba mieć taką świadomość. Biorąc pod uwagę ilość pojazdów na drogach Europy oraz fakt, że tylko w niewielu krajach auta średniej klasy są traktowane jako ucieleśnienie marzeń i wyznacznik statusu - praktycznie KAŻDE 10-letnie auto miało w swojej historii jakąś przygodę na drodze - od obcierki po całkiem solidną kolizję.
KAŻDE auto ma jakieś wady (nowe też), więc kupowanie samochodu "na limicie" finansowym to czysta głupota - bo do każdego auta używanego trzeba dołożyć minimum 20-30% ceny zakupu - od spraw czysto eksploatacyjnych (rozrząd, płyny eksploatacyjne itp.), poprzez ubezpieczenie, do (czasem całkiem poważnych) napraw i remontów.
Tak to wygląda - i tylko człowiek totalnie naiwny może uważać, że realny koszt zakupu samochodu ogranicza się tylko do jego ceny.
-
Po drugie - auto na
niemieckich, nie wyjazdowych blachach? Dziwne.Pod warunkiem, że to tablica
Ja kupiłem auto na tablicach "na niby". Bardzo znany przekręt handlarzy. Numery podróbki odpowiadają prawdziwym numerom wyrejestrowanego auta. Na papierach miałem informację, że auto przyjechało bez tablic. Jedyne co przemawiało za tym handlarzem bym kupił to auto, to FV i w tym momencie akcyza, a nie umowa "na niemca". No ale kombinują jak mogą. Prawda, że wygląda wiarygodnie?
-
Nie wiem dlaczego, ale jak ja widzę taką aukcję to robi mi się niedobrze. Zbyt katalogowe to ogłoszenie, do tego diesel z Niemiec z przebiegiem niewiele ponad 100tyś km przy 7 latach samochodu...
Ja też na to patrzę z dużą ostrożnością, choć zobacz inne samochody sprzedającego - wyglądają podobnie
-
Zwróć uwagę, jak wygląda kierownica u Golca i w tym egzemplarzu. Podpowiedź: w niebitym aucie powinna wyglądać tak jak u Golca - bardzo często w okolicy przycisków się niszczy.
To chyba jednak nie jest reguła, bo mam dwóch znajomych z Astrami II i tam nie mieli tych problemów z przyciskami klaksonów.
Jedna Astra II kupiona nowa w salonie, drugą kolega sprowadził bezpośrednio z Niemiec (osobiście). -
To chyba jednak nie
jest reguła, bo mam dwóch znajomych z Astrami II i tam nie mieli tych problemów z
przyciskami klaksonów.
Jedna Astra II
kupiona nowa w salonie, drugą kolega sprowadził bezpośrednio z Niemiec (osobiście).Opel Agila w domu 2003r.,(kierownica ta sama co w Astrze II) 90tys przebiegu, poza od początku złym przyklejeniem osłony poduszki powietrznej, przez co jeden z przycisków klaksonu jest wybrzuszony nie widać śladów zużycia i degradacji w w/w miejscach.
-
Opel Agila w domu
2003r.,(kierownica ta sama co w Astrze II) 90tys przebiegu, poza od początku złym
przyklejeniem osłony poduszki powietrznej, przez co jeden z przycisków klaksonu jest
wybrzuszony nie widać śladów zużycia i degradacji w w/w miejscach.Od wybrzuszenia się zaczyna... Poniej nie wiedziec kiedy pęka. A jak się ma dzieci to któreś podejdzie i zacznie dziubać...
-
Dzisiaj idąc do pracy postanowiłem sprawdzić, jak ten problem przedstawia się w samochodach napotkanych na ulicy.
Co prawda po drodze stało tylko 5 sztuk Astr II, ale w żadnej z nich nie było widać problemu z przyciskami klaksonu. Być może jest to tendencja do zużywania się tych przycisków, ale na pewno nie jest jednoznaczne, że jeżeli kilkuletni samochód ma całe te przyciski, to na pewno ma założoną zaślepkę lub coś było cudowane -
by golec20
3 minuty przeglądania allegro:http://moto.allegro.pl/opel-astra-ii-1-7-cdti-klimatyzacja-2004r-i1795694810.html
http://moto.allegro.pl/sliczny-opel-astra-elegance-full-opcja-z-niemiec-i1800214430.html
http://moto.allegro.pl/opel-astra-2-0-dl-16v-klima-po-oplatach-i1807450827.html
http://moto.allegro.pl/opel-astra-ii-g-1-7-dti-njoy-kombi-salon-polska-i1811882066.html
http://moto.allegro.pl/opel-astra-g-kombi-godny-polecenia-i1815697683.htmlA bardzo duzo aukcji nie zawiera zdjęć tego newralgicznego punktu opla.
Oczywiście ta przypadłość nie jest powtarzalna w 100% przypadków, niemniej jest to bardzo duże zjawisko (na forach opla temat psującej się gumki od klaksonu wałkowany milion razy)
I nie chodzi tu tylko o astry. Ale wszystkie modele z tym rodzajem kierownicy. Na szczęscie opel w końcu zrezygnował z tego rozwiazania i instaluje klakson normalnie na środku...
-
Od wybrzuszenia się
zaczyna... Poniej nie wiedziec kiedy pęka. A jak się ma dzieci to któreś podejdzie i
zacznie dziubać...To wybrzuszenie ma się praktycznie tak samo od 90 tys km
-
Sprzedany. Drugi ogladajacy kupil
-
Gratuluję
Potwierdzasz moje obserwacje, że dobre oferty od osób prywatnych szybko znikają
-
Gratuluję
Potwierdzasz moje
obserwacje, że dobre oferty od osób prywatnych szybko znikająTrza było wsiąść w ekspres do Wa-wy i brać.
-
Trza było wsiąść w ekspres do Wa-wy i brać.
Wiesz, przed wyjazdem do W-wy trochę powstrzymała mnie jedna sprawa.
Oczywiście Golcowi należą się duże brawa za szczerość i dokładny opis samochodu, dzięki czemu nie musiał długo czekać na kupca
Oczywiście przeczytałem dokładnie ofertę i podany link do motostat (statystyka spalania tego auta).
Wychodzi z niej, że przeciętne spalanie tej Astry to 9.5L/100km.Sam posiadam Astrę I i mam przeciętne spalanie na poziomie 5.5-6.0L/100km.
Na trasie przeciętnie pali ok. 5.3L/100km (z jazdami autostradowymi 130-140km/h), a w mieście przeciętnie 6.0L/100km.
Niedawno zaniepokoiłem się, gdy tylko w cyklu miejskim na krótkich odcinkach osiągnąłem spalanie 6.5L/100km.Wymiana filtru powietrza (brudnego) pomogło. Dane z ostatniej niedzieli - średnie spalanie 50/50 (miasto/trasa) wyniosło dokładnie 5.6L/100km.
Różnica między tymi autami jak widać jest spora i wynosi ok. 3.5-4L/100km.
Przy moich przebiegach rocznych ok. 15kkm daje zwiększone koszty eksploatacji o ok. 2.5-3kzł rocznie.
Oczywiście koszty roczne i tak będą większe chociażby z uwagi na ubezpieczenie, ale w przypadku nowszego samochodu trzeba się z tym liczyć i ja to oczywiście uwzględniam.Wiem też, że porównuję diesla z benzynowcem, ale te zwiększone koszty eksploatacji trochę mnie zmartwiły
-
Niedawno
zaniepokoiłem się, gdy tylko w cyklu miejskim na krótkich odcinkach osiągnąłem
spalanie 6.5L/100km.
Wymiana filtru
powietrza (brudnego) pomogło. Dane z ostatniej niedzieli - średnie spalanie 50/50
(miasto/trasa) wyniosło dokładnie 5.6L/100km.Gazik i jedziesz.
-
[...]
Wiem też, że
porównuję diesla z benzynowcem, ale te zwiększone koszty eksploatacji trochę mnie
zmartwiłyWolałbym zwiększone koszty eksploatacji w postaci jedynie paliwa, aniżeli nieoczekiwanych napraw.
Aczkolwiek z autami nigdy tak do końca nic nie wiadomo.
Można kupić w 100% pewne auto od np. kogoś z rodziny, kto na nie dmuchał i chuchał, a nam się będzie psuć mimo takiej samej dbałości o niego...Ale jestem pewny, że trafisz w końcu na swój wymarzony egzemplarz.
-
A czy ja napisałem, że samochód dyskwalifikuję z powodu ponownego lakierowania, nie - chcę być po prostu o tym poinformowany i to wszystko
W dniu dzisiejszym byłem oglądać autko dla żony.
Wyszukaliśmy z ogłoszeń Fiata Idea 1.2 16V 2004r 36tyś. cena 8500zł. Prawda że coś tu nie pasuje ale co tam tydzień temu jechałem oglądać strucla 180km w jedną stronę, to 23km tym razem mnie nie zbawią. Wczoraj zadzwoniłem by się dziś umówić na oględziny. Jednak nie dało mi to ogłoszenie spokoju i przejechałem się jeszcze wczoraj w nocy do Sosnowca zobaczyć czy oby auto jest w jednym kawałku. Auto stało było całe i można było wywnioskować że jakąś kolizję miało. Dziś dzwoniąc do sprzedającego by przesunąć oględziny o godzinę dowiedziałem się że ktoś wczoraj był go oglądać i zaklepał auto do soboty. Niczym nie zrażony po 17 zajechałem z żonką na miejsce (z $ w kieszeni) i dokonaliśmy oględzin. I stała się rzecz niebywała. Sprzedający opowiedział historię autka że miało kolizje jeżdżąc jeszcze w Austrii(wymienione reflektory, maska, zderzak, lewy błotnik, szyba), w tym roku ktoś wjechał sprzedającemu w tyłek (wymieniona klapa i zderzak). Sprzedający pokazał zdjęcia jak to wszystko wyglądało, że jaśki nie są wymienione dlatego palą się kontrolki. Byłem w szoku bo tak uczciwego sprzedającego dawno nie spotkałem. Wypytałem przy okazji o osobę która auto zaklepała i dowiedziałem się że ktoś miejscowy był oglądać auto dla kogoś z Bydgoszczy i że ta osoba przyjedzie po auto w sobotę do późnego południa - zaliczki nie było tylko słowne ustalania. Ja wyraźnie zainteresowany pojazdem zaproponowałem że daję gotówkę od ręki i odjeżdżam nabytkiem.
Jednak dla sprzedającego dane słowo miało większą wartość niż pieniądze. Tak więc mi nie pozostaje nic innego jak czekać do soboty i liczyć na to że pociąg z Bydgoszczy nie przyjedzie
A czemu o tym pisze i robię off-topa. Ano tak uczciwych ludzi jest niewiele. Więc piszę że tacy są by innym dać nadzieje że na takiego człowieka jak ja dzisiaj trafią przy kupnie swoich 4 kółek. -
To takie rodzynki w cieście
-
A czemu o tym pisze i robię off-topa. Ano tak uczciwych ludzi jest niewiele.
I właśnie o to mi chodzi
Zobacz, że powiadomienie kupującego o kolizjach nie powoduje wcale, że nie będzie on tym autem zainteresowany.
Spodziewam się, że gdyby wciskał kit o bezwypadkowości auta, a Ty byś to wykrył, to prawdopodobnie byś zrezygnował z zakupu licząc się z tym, że również zatajone zostały inne większe, czy mniejsze uszkodzenia i awarie.Dlatego nadal uważam, że bycie uczciwym nie oznacza wcale, że nie można normalnie dokonać transakcji.
-
Ano tak uczciwych ludzi jest niewiele.
Jest tylko jedna rzecz... Nie chcę podważać uczciwości tego sprzedającego - więc potraktujmy to jako uwagę ogólną do wszystkich aut z super jasną sytuacją, książkami, zdjęciami itp. itd.
Jesteś pewien, że na fotkach było TO auto? Oglądałem jednego Santana i sprzedający też pokazywał mi fotki - jak to był poobijany i porysowany (nic groźnego jakaś wizyta bokiem w rowie - trochę trawy i błota na boku auta), jak to go do lakierowania przygotowywał itp. itd.
Ostatecznie - oględziny na podnośniku pokazały, że auto miało (metodą maksymalnie prymitywną... po prostu smarki, nie spawy) wymienianą podłużnicę
I dopiero po pokazaniu palcem "przypomniał sobie", że faktycznie - wcześniej auto było walnięte mocniej, ale naprawa była w ASO, tylko "faktura gdzieś zginęła".