Skręcanie w lewo z ulicy podporządkowanej
-
BTW. Ja wcale nie
twierdzę, że wyjeżdżający jest niewinny. ja twierdzę, że winni są obaj (jeśli
kolizja była na samym skrzyżowaniu).Ciekawa dyskusja się wywiązała. Poszerzmy trochę problem - załóżmy, ze przed niebieskim jest nie jeden a dwa, trzy, bądź nawet dziesięć pojazdów czerwonych zamierzających skręcić w prawo, a niebieski cały ten korek omija lewym pasem. Pojazd "ja" wyjeżdża tak jak na rysunku. Oczywiste jest, że jak już skręci w lewo i będzie jechał prosto tą drogą z pierwszeństwem przejazdu i tu spotka się z niebieskim, to będzie wina wyłącznie niebieskiego. Pytanie - gdzie jest granica? Gdzie muszą się spotkać aby wina była wyłącznie niebieskiego, wspólna, wyłącznie pojazdu "ja"?
-
Niby zgadzamy się że Niebieski nie powinien wyprzedzać.
A co w sytuacji gdy Czerwony sobie zjeżdża do pobocza aby wysadzić swoją babcie z auta (np przystanek autobusowy bez zatoczki etc).
Niebieski nie widzi skrzyżowania ale chce jechać dalej - podejmuje próbę ominięcia zatrzymującego się pojazdu i nagle trach ktoś z podporządkowanej wyjechał bo myślał że Czerwony skręca.
A jeśli czerwony to traktor ... pojazd wolnobieżny który można wyprzedzić teoretycznie w każdych warunkach - nawet podwójnej ciągłej.Sam miałem podobną sytuację z tym że waliłem na czołówkę przed skrzyżowaniem.
Chciałem skręcić w lewo. Było czerwone światło, pas do skrętu w lewo był wolny a przed skrzyżowaniem sznur aut do jazdy na wprost.
Dałem lewy migacz (była przerywana linia) i rura do świateł zanim zaczną jechać z naprzeciwka.
Tylko że jeden mądry stwierdził w tym sznurku że sobie z bramy wypuści kolesia... no i wypuścił a ten też nie popatrzył i wykręcił w lewo wprost pod maskę. Mokra nawierzchnia ABS i trzask.
Winę wziąłem na siebie ale jakbym jechał prywatnym to bym wzywał policję. Była przerywana linia, dopiero metr za stłuczką zaczynała się podwójna mówiąca tak naprawdę o pojawiającym się lewoskręcie.
Tak naprawdę z perspektywy uznałbym winę obu stron. Swoją droga Astra w którą walnąłem miala troszkę czasu aby wrzucić wsteczny i sie cofnąc 3metry aby uniknąć zderzenia ale to już temat na inny wątek.Wracając do tematu - patrzeć i przewidywać. Zabić się zgodnie z przepisami można bardzo łatwo.
-
Niby zgadzamy się
że Niebieski nie powinien wyprzedzać.
A co w sytuacji gdy
Czerwony sobie zjeżdża do pobocza aby wysadzić swoją babcie z auta (np przystanek
autobusowy bez zatoczki etc).
Niebieski nie widzi
skrzyżowania ale chce jechać dalej - podejmuje próbę ominięcia zatrzymującego się
pojazdu i nagle trach ktoś z podporządkowanej wyjechał bo myślał że Czerwony skręca.Cały czas kwestia tego, czy się zmieści bez przekraczania podwójnej ciągłej. bo jesli jest miejsce na tym samym pasie, to ja bym nie wyjechał nawet widząc, że ktoś skręca.
W rejonie skrzyżowania/podwójnej ciągłej wyprzedzić nie może(z przekraczaniem osi jezdni). Może ominąć stojące auto, ale na własne ryzyko, bo przecież gości na nie swoim pasie
A jeśli nie widzi skrzyżowania, to znaczy, że nie spełnił warunków bezpiecznego wyprzedzania niestety. Żeby wyprzedzić musi być pewny, że mam miejsce na wyprzedzenie i że nie będzie musiał hamować tuż po wyprzedzaniu.
A jeśli czerwony to
traktor ... pojazd wolnobieżny który można wyprzedzić teoretycznie w każdych
warunkach - nawet podwójnej ciągłej.
Oprócz skrzyżowania chyba ale nie chce mi się sprawdzaćWinę wziąłem na
siebie ale jakbym jechał prywatnym to bym wzywał policję.Na mój gust obopólna, bo wyjeżdżał z posesji. Podobnie jak według mnie sytuacja wątkotwórcy(zakładając, że u niego BACH było na skrzyżowaniu)
Włączając się do ruchu trzeba przepuścić wszystko...Wracając do tematu
- patrzeć i przewidywać. Zabić się zgodnie z przepisami można bardzo łatwo.
Święta prawda niestety
-
Niby zgadzamy się
że Niebieski nie powinien wyprzedzać.
A co w sytuacji gdy
Czerwony sobie zjeżdża do pobocza aby wysadzić swoją babcie z auta (np przystanek
autobusowy bez zatoczki etc).
Niebieski nie widzi
skrzyżowania ale chce jechać dalej - podejmuje próbę ominięcia zatrzymującego się
pojazdu i nagle trach ktoś z podporządkowanej wyjechał bo myślał że Czerwony skręca.Ewidentna wina wyjeżdżającego z drogi podporządkowanej.
Niebieski cały czas miał pierwszeństwo.A jeśli czerwony to
traktor ... pojazd wolnobieżny który można wyprzedzić teoretycznie w każdych
warunkach - nawet podwójnej ciągłej.Mówisz, że tak stanowią przepisy?
Nie wiedziałem. Sprawdzę. -
Mówisz, że tak
stanowią przepisy?
Nie wiedziałem.
Sprawdzę.Wolnobieżne i rozwerzystów wolno
-
Albo spowodujesz
wpadek.Pod warunkiem, że wpadnie na niego auto jadące z naprzeciwka (będące już na drodze z pierwszeństwem przejazdu, czyli tej samej co on), a nie wyjeżdżające z drogi podporządkowanej.
Przekraczając ją łamie przepisy.
Które w żaden sposób nie skutkują tym, że to będzie jego wina. Zapomniałeś dopisać...
To tak samo, jakbyś
powiedział,że znak STOP nie obowiązuje, bo i tak część kierowców się nie zatrzymujePs. długo to jeszcze będzie trwało?
Mariuz - nie obraź się, ale nie do końca znasz przepisy a mimo to kombinujesz na wszystkie strony jak tu zrobić żeby w końcu mieć rację....
Po prostu jej nie masz i się z tym pogódź.... No offence.... -
Które w żaden
sposób nie skutkują tym, że to będzie jego wina. Zapomniałeś dopisać...
Nie zapomniełem, ale na mój rozsądek tak nie jest po prostu. Ale już nieważne.Ps. długo to
jeszcze będzie trwało?
Mariuz - nie obraź
się, ale nie do końca znasz przepisy a mimo to kombinujesz na wszystkie strony jak
tu zrobić żeby w końcu mieć rację....
Po prostu jej nie
masz i się z tym pogódź.... No offence....Nigdy się z tym nie pogodzę!
A na poważnie to tak sobie pomyślałem, że zapomniałem, że przepisy nie musza być logiczne... -
Nie zapomniełem,
ale na mój rozsądek tak nie jest po prostu. Ale już nieważne.Trzeba się kierować zdrowym rozsądkiem na drodze.
Ale przepisami również.Nigdy się z tym nie
pogodzę!
A na poważnie to
tak sobie pomyślałem, że zapomniałem, że przepisy nie musza być logiczne...Masz rację. Nie wszystkie przepisy są logiczne, ale akurat ten - owszem.
-
Po raz enty Ci
napiszę: i co z tego? Za to dostanie mandat nieskutkowy, bo wciąż znajduje się na
drodze z pierwszeństwem przejazdu.A pojazd z napisem JA na jakiej drodze się znajduje pokonał cale skrzyżowanie wjechał na swój pas a tu z przeciwka pod prąd przecinając podwójna ciągła zapierdziela niebieski i buch ....
no naprawdę jeśli sad uzna winę pojazdu ja przepraszam ze żyje"Jak chcesz wjechać
na drogę z pierwszeństwem przejazdu to należy na początku ocenić czy Twój manewr nie
spowoduje zagrożenia na drodze. Dodatkowo możesz się spodziewać zaistnienia na
drodze innych sytuacji nie wynikających ze złej woli innych użytkowników dróg." Tak
Ci odpowie sąd. (oczywiście "per panie kierowco" )Jest to manewr wynikający ze zlej woli niebieskiego przekroczył podwójna ciągłą sam sobie jest winien
-
Każdy jest omylny,
ale akurat w tej kwestii im ufam, bo jednak oni muszą znać przepisy "od deski do
deski"...ubawiłeś mnie bardzo
każdy jest omylny tylko nie policjant
-
ubawiłeś mnie
bardzo
każdy jest omylny
tylko nie policjantNie łap za słówka.
-
Czy ta kolizja
miałaby nastąpić w punkcie A czy w punkcie B?W punkcie A niebieski jedzie pod prąd wyprzedzając na podwójnej ciągłej oba pojazdy na drodze z pierwszeństwem wina niebieskiego
W punkcie B pojazd niebieski wyprzedza na skrzyżowaniu oba pojazdy znajdują się na drodze z pierwszeństwem wina niebieskiego
-
A pojazd z napisem
JA na jakiej drodze się znajduje pokonał cale skrzyżowanie wjechał na swój pas a tu
z przeciwka pod prąd przecinając podwójna ciągła zapierdziela niebieski i buch ....
no naprawdę jeśli
sad uzna winę pojazdu ja przepraszam ze żyjeWtedy owszem, wina niebieskiego.
Ale my piszemy cały czas o momencie samego wjazdu na skrzyżowanie.Jest to manewr
wynikający ze zlej woli niebieskiego przekroczył podwójna ciągłą sam sobie jest
winienA jeśli ją przekroczył nie ze swojej winy? (nie chciał potrącić wbiegającego na jezdnię dzieciaka?)
-
W punkcie A
niebieski jedzie pod prąd wyprzedzając na podwójnej ciągłej oba pojazdy na drodze z
pierwszeństwem wina niebieskiego
W punkcie B pojazd
niebieski wyprzedza na skrzyżowaniu oba pojazdy znajdują się na drodze z
pierwszeństwem wina niebieskiegoZgadzam się w obu przypadkach.
-
A jeśli ją
przekroczył nie ze swojej winy? (nie chciał potrącić wbiegającego na jezdnię
dzieciaka?)To wtargnięcie dzieciaka jest "nieskutkowe"
-
A jeśli ją
przekroczył nie ze swojej winy? (nie chciał potrącić wbiegającego na jezdnię
dzieciaka?)Nie wywlekaj tu żadnych dzieci na ulice
Wtedy winny kolizji będzie pieszy jeśli będą świadkowie ...
-
Zgadzam się w obu
przypadkach.A mi to mówisz,że się nie zgadzasz
-
Zgadzam się w obu
przypadkach.Dla mnie to oczywiste w oparciu o przepisy , ktore znam , ewentualnie moze jakis przedstawiciel wladzy sie wypowie
-
Dla mnie to
oczywiste w oparciu o przepisy , ktore znam , ewentualnie moze jakis przedstawiciel
wladzy sie wypowieW tych sytuacjach wina jest bezsporna, bo oba auta były już na drodze z pierwszeństwem przejazdu.
Takie jest moje zdanie, ale też z chęcią wysłucham "panów niebieskich". -
Nie wywlekaj tu
żadnych dzieci na uliceWszystkiego należy się spodziewać.
Wtedy winny kolizji
będzie pieszy jeśli będą świadkowie ...Jeśli się znajdą....
Echhhh, wiecie co panowie? Możemy sobie tak pisać, pisać i pisać....
Dla mnie temat się wyczerpał....