Są auta i są Calibry
-
Nie sposób się nie zgodzić. Tylko jeszcze jedna sprawa to kwestia ewentualnej naprawy. Jak już
wspomniałem, koszty są NIEPORÓWNYWALNE.<img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> nie bede sie klocil <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> co jest drozszym rozwiazaniem w przypadku naprawy <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
vide słynna juz belka w pugach <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" />
<img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
-
Nie sposób się nie zgodzić. Tylko jeszcze jedna sprawa to kwestia ewentualnej naprawy. Jak już
wspomniałem, koszty są NIEPORÓWNYWALNE.[color:"blue"] Drogi kolego. Tu nie chodzi o technologię która jest droższa. Suzuki Swift nie jest w polsce samochodem spotykanym za każdym zakrętem, ma każdym parkingu, na każdym skwerze (co innego Indie).
Producentom nie opłaca się robić zamienników do swifta i dla tego łatwiej dostać cały wahacz jak samą tuleje. Wymieniałem tuleje w wahaczy ostatnio w cc cała impreza zajeła 5h a koszty to mniej niż 50zł - auto popularne dostęp do części nieograniczony <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> -
nie bede sie klocil co jest drozszym rozwiazaniem w przypadku naprawy
vide słynna juz belka w pugachJa również nie będę oponował, bo nie jestem aż tak zorientowany w cenach podzespołów wszystkich marek. <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
-
Drogi kolego. Tu nie chodzi o technologię która jest droższa. Suzuki Swift nie jest w polsce
samochodem spotykanym za każdym zakrętem, ma każdym parkingu, na każdym skwerze (co innego
Indie).
Producentom nie opłaca się robić zamienników do swifta i dla tego łatwiej dostać cały wahacz jak
samą tuleje. Wymieniałem tuleje w wahaczy ostatnio w cc cała impreza zajeła 5h a koszty to
mniej niż 50zł - auto popularne dostęp do części nieograniczonyI tutaj dochodzimy do powodów tak dużego wzięcia fałwejów na naszym rynku. Części są w prawie każdym sklepie, zamienników mnóstwo, ceny śmieszne. Póki żyjemy w takiej rzeczywistości, że zakładamy LPG bo nas nie stać na benzynę, póki będziemy kupować używane auta z zachodu, ponieważ nie stać nas na nówkę z salonu, póty uznawane za wieś Gulfy, czy "dresiarskie" kalibry będą mieć wzięcie.
Gdybym miał nieograniczony (w granicach przyzwoitości oczywiście) budżet, nie jeździłbym ani SS, ani VW, tylko kupiłbym coś zupełnie innego.
-
Gdybym miał nieograniczony (w granicach przyzwoitości oczywiście) budżet, nie jeździłbym ani SS,
ani VW, tylko kupiłbym coś zupełnie innego.a ja nie <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
wszystko zależy od tego gdzie by sie konczyly "granice przyzwoitości"
na obecną chwile <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
bylo by to auto max 3 letnie (kupowanie nowego to <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" /> no powiedzmy że nie wchodzi w grę )
i wszystko by zależało od tego jak ja bym sie w aucie czuł <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
ale raczej nie było by to duze autko <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> -
a ja nie
wszystko zależy od tego gdzie by sie konczyly "granice przyzwoitości"Oczywiście mówię o sytuacji że mam powiedzmy odłożone (tylko nie na kredyt) ok.80kPLN i pewność, że bez problemu je utrzymam.
na obecną chwile
bylo by to auto max 3 letnie (kupowanie nowego to no powiedzmy że nie wchodzi w
grę )
i wszystko by zależało od tego jak ja bym sie w aucie czuł
ale raczej nie było by to duze autkoPopieram. Nigdy nówka. Dwulatek. Powiedzmy Nissan Altima, Mazda 6, Passat V6 TDI - tu akurat VW
<img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
-
Popieram. Nigdy nówka. Dwulatek. Powiedzmy Nissan Altima, Mazda 6, Passat V6 TDI - tu akurat VW
Jak miałbym 80kzł to wybór by padł na nówkę - przykład, mój ojciec kupił nową Corollę w 2000 roku i przez 7 lat kompletnie nic nie robił i do niczego nie zaglądał (w zasadzie była tylko wymiana płynów i filtrów). Przez ten okres (po 6 latach) został wymieniony akumulator i żarówka podświetlenia tylnej rejestracji.
W przypadku kupowania młodych używanych dobrych samochodów od razu rodzi się pytanie - dlaczego ktoś sprzedaje takie cudo w idealnym stanie z wielką stratą dla siebie.
Nie łudźmy się, najczęściej jest jedna przyczyna - duża awaryjność lub wypadkowa przeszłość samochodu. Oczywiście dotychczasowy właściciel będzie twierdził inaczej. -
W przypadku kupowania młodych używanych dobrych samochodów od razu rodzi się pytanie - dlaczego
ktoś sprzedaje takie cudo w idealnym stanie z wielką stratą dla siebie.
Nie łudźmy się, najczęściej jest jedna przyczyna - duża awaryjność lub wypadkowa przeszłość
samochodu. Oczywiście dotychczasowy właściciel będzie twierdził inaczej.No niestety ale sie nie zgodzę. Nie twierdzę że wszystkie dwulatki to auta bez skazy, ale jak ktoś kupuje nówkę to musi mieć kasę. Jak ma się kasę, to ma się inne priorytety. Priorytetem może być w tym przypadku (dość częsty powód) chęć posiadania nowego auta co kilka lat. Podążanie za modą, trendem, chęć wypróbowania czego innego, lub bardziej przyziemne - po prostu auto się znudziło. Nie wiem skąd się bierze pogląd że jak ktoś szybko sprzedaje to musi być jakiś knif.
-
Nie łudźmy się, najczęściej jest jedna przyczyna - duża awaryjność lub wypadkowa przeszłość
samochodu. Oczywiście dotychczasowy właściciel będzie twierdził inaczej.nie łudze sie <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
znam takich co po prostu z niejako przymusu kupują nowe auto aby tuż po gwarancji je sprzedać <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
<img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Nie wiem skąd się bierze pogląd że jak ktoś
szybko sprzedaje to musi być jakiś knif.ja wiem <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> ja wiem <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
bo ludzie nie dopuszczają do siebie myśli że są tacy co mają pieniądze, i po dwu trzech latach sprzedają pełnosprawne auto bo chcą mieć nowe <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
-
Nie łudźmy się, najczęściej jest jedna przyczyna - duża
awaryjność lub wypadkowa przeszłość samochodu.Często jest jeszcze coś innego - ludzie kupują na kredyt / w leasing i potem nie mają za co spłacać więc sprzedają.
-
kij w mrowisko <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
-
kij w mrowisko
czy jedzie z nami moderator <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
czy jedzie z nami moderator
to jest moj pierwszy post w tym temacie <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" /> wiec prosze o wyrozumialosc <img src="/images/graemlins/uklon.gif" alt="" />
-
Jak miałbym 80kzł to wybór by padł na nówkę - przykład, mój ojciec kupił nową Corollę w 2000
roku i przez 7 lat kompletnie nic nie robił i do niczego nie zaglądał (w zasadzie była
tylko wymiana płynów i filtrów). Przez ten okres (po 6 latach) został wymieniony akumulator
i żarówka podświetlenia tylnej rejestracji.Nie zawsze nowe samochody są bezawaryjne. Oczywiście mamy gwarancję. Poza tym ceny przeglądów i ewentualnych napraw nie mieszczących się w ramach gwarancji w ASO są wysokie. Więc właściciel nowego auta, tak jak właściciel kilkulatka ponosi koszta. Czasem bardzo wysokie, w porównaniu do ewentualnej naprawy auta kilkuletniego.
-
to jest moj pierwszy post w tym temacie wiec prosze o
wyrozumialoscnie no cos Ty - ja mowie ze nudna ta dsykusja sie zrobila <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
-
nie no cos Ty - ja mowie ze nudna ta dsykusja sie zrobila
aaaaa juz mialem sie na solówke umawiac <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
<img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
-
Nie łudźmy się, najczęściej jest jedna przyczyna - duża awaryjność lub wypadkowa przeszłość
samochodu. Oczywiście dotychczasowy właściciel będzie twierdził inaczej.Ja sprzedałem roczne auto bo potrzebowałem gotówki i z żadnej innej przyczyny
-
Nie zawsze nowe samochody są bezawaryjne. Oczywiście mamy gwarancję. Poza tym ceny przeglądów i ewentualnych napraw
nie mieszczących się w ramach gwarancji w ASO są wysokie. Więc właściciel nowego auta, tak jak właściciel
kilkulatka ponosi koszta. Czasem bardzo wysokie, w porównaniu do ewentualnej naprawy auta kilkuletniego.Dlatego mając np. 80kzł na samochód możesz kupić egzemplarz za 70kzł, a pozostałą część tej kwoty przeznaczyć na serwisowanie.
Kolejna sprawa, osoba rozpoczynająca temat zakupu nowego samochodu zaznaczyła, że miałaby 80kzł na auto i byłoby go stać na jego utrzymanie - stąd moja propozycja.
-
Ja sprzedałem roczne auto bo potrzebowałem gotówki i z żadnej innej przyczyny
.... a mój znajomy sprzedawał 2-letnie Picasso, bo posypała się skrzynia biegów i mimo jej pierwszej naprawy były ciągle kłopoty - tak naprawdę trzeba było kupić nową skrzynię. Samochód został oddany do handlarza za psie pieniądze, a ten po kręceniu licznika wystawił cenę ponad 7kzł wyższą z zaznaczeniem "w idealnym stanie bez potrzeby nakładów finansowych" mimo, że był poinformowany o usterce.
Kolejny przykład, mój inny znajomy miał Yariskę cały czas serwisowaną wychuchaną, wypieszczoną itp. - po prostu super, hiper zadbany samochód z małym przebiegiem. Tak się złożyło, że został staranowany przez inne auto na skrzyżowaniu - dostał w lewy bok (cała lewa strona). Uderzenie było dość mocne, bo kumpel jechał bez zapiętych pasów i po uderzeniu zajął miejsce pasażera na prawym przednim fotelu. Toyotkę oddał do ASO do naprawy, gdzie ją dość dobrze poskładali, jednak otrzymał informację, że mimo iż samochód generalnie wygląda OK, to przy podobnym uderzeniu następnym razem jest obawa, że złoży się jak scyzoryk. Kumpel się trochę zraził i postanowił zostawić im ten samochód, a za dopłatą kupił inną Toyotę. Kilka dni później był w ASO Toyoty i zauważył swoje naprawione powypadkowe auto wystawione na sprzedaż. Licznik nie był kręcony, bo oryginalnie miało mały przebieg, jednak było opisane jako bezwypadkowe, serwisowane itp. Prawdopodobnie nabywca jeszcze do dnia dzisiejszego jest przekonany, że jeździ super zadbanym bezwypadkowym samochodem.
Kolejny przykład Clio znajomej, na gwarancji nie było tygodnia, aby samochód nie był w serwisie mimo idealnego stanu i bez przeszłości wypadkowej. Jak tylko uzbierała trochę pieniędzy natychmiast pozbyła się tego samochodu, bo liczba napraw była zatrważająco duża.Jeszcze bym znalazł trochę przykładów z pierwszej ręki, a nie zasłyszanych mitów, jednak jakoś nigdy nie spotkałem się w najbliższym otoczeniu, aby ktoś sprzedawał 2-letnie zadbane auto ze znaczną stratą dla siebie tylko dlatego, że mu się auto znudziło, pojawił się nowszy model itp....
Jedyny znany mi taki przykład, to auta służbowe z firmy, w której pracuje jeden znajomy, ale tam dwuletnie samochody mają przebiegi pod 200kkm i w większości przypadków kwalifikują się do kapitalnego remontu zawieszenia, często układu hamulcowego i kierowniczego. Rzadziej są problemy z silnikami i skrzyniami biegów. Mimo możliwości odkupienia tych aut przez pracowników po bardzo atrakcyjnych cenach jakoś w ogóle nie ma chętnych - odsprzedawane są do handlarzy, którzy kręcą liczniki, maskują wszelkie wady i ślady po stłuczkach, po czym sprzedają po atrakcyjnych cenach jako super okazje <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />