Jakie auto kupić?
-
Wybacz, ale mało tam widzę części, które by trzeba wymianiać zanim się popsują. Chyba nie chcesz
powiedzić że kolega powymieniał czujniki, cewkę czy pompę wodną jak były sprawneTego nie powiedzialem, ale nie jest to wykluczone - ja np. tez wymienilem w kombiaku lancuch rozrzadu, bo tak mnie naszlo.. a stary byl dobry <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> (zalozylem lancuch firmy, ktora dostarcza sprzet na pierwszy montaz)
Problem w takich autach jest taki, ze mozesz trafic na auto wyeksploatowane, i wtedy trzeba nieco powymieniac*. Ja po zakupie 230TE zrobilem KOMPLETNE zawieszenie (nie tylko to zreszta), a potem w nieco ponad 2 lata przejechalem 100kkm, auto nadal jezdzi bez zadnych wymian, a ja samochodow nie oszczedzam (kombiak to auto mozna powiedziec terenowe <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />). Ile kkm ma Twoj plastyk po 6 latach na liczniku? <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />Nie przejadę bo dużo wcześniej kupię kolejną "kosiarkę", ale akurat mój model kosiarki robi
ponad 300.000 km bez remontu więc jeszcz ktoś nią pojeździMoje modele robia od 500 w gore. SEC ma ponad 300kkm, i zaloze sie ze np. tapicerka wyglada lepiej niz w Twoim <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /><img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> (nie mowiac o jej jakosci)
A propos jakosci: kolega ma w111 220seb coupe z 1962.. cale auto jak nowe, oczywiscie na chodzie, silnik nie ruszany od wyjazdu z fabryki. Mysle, ze mozemy skonczyc porownywanie naszych aut, bo tu zwyczajnie nie ma co porownywac <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> (bez obrazy, takie sa fakty.. acha, tak dla rownowagi - nowe MB to tez padlo, niewiele rozniace sie od innych marek)- zaleta tego MB z ogloszenia jest to, iz czesci sa wymienione na dobre niemieckie zamienniki albo i na oryginaly (Lewandek pracowal w ASO MB), a nie 'zregenerowane', 'uzdatnione', polepione na sznurek etc., co w przypadku MB (i nie tylko, np. BMW takze ma w tej dziedzinie spore osiagniecia) jest niestety dosc czestym przypadkiem <img src="/images/graemlins/NO.GIF" alt="" />
-
zawieszenie nizej i mniej emocji przy szybko pokonywanych zakretach w swifcie
Bo mało kto wie że z tyłu od 89 r Japońcycy odważyli sie zastosować układ wielowahaczowy z aut wyższej klasy, zamiast belek etc...
-
Bo mało kto wie że z tyłu od 89 r Japońcycy odważyli sie zastosować układ wielowahaczowy z aut
wyższej klasy, zamiast belek etc...czyli innymi slowy <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
japanese trabants rulle <img src="/images/graemlins/winner.gif" alt="" />
<img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" /> -
czyli innymi slowy
japanese trabants rulleTaki typ zawieszenia w Mercedesie (i to nawet w takim jak w201) byl (i jest, w sumie niestety) od pierwszej polowy l. 80 (przed 1985)
Ja osobiscie wole starozytne rozwiazania, ino ze w MB nie bylo belki, tylko potezne wahacze - wlasciwie niezniszczalne.. -
Tego nie powiedzialem, ale
[ciach]
Według mnie są przynajmniej dwa podejścia do samochodów:
1. Samochód to środek do przemieszczania się z punktu A do B i ma absorbować jak najmniej czasu.
2. Samochód to coś więcej niż tylko przedmiot, można powiedzieć że członek rodziny.
Osoby, które reprezentują podejście z punktu 1 (jak np. ja) traktują samochód bardzo pragmatycznie. On ma jeżdzić, nie psuć się, możliwie mało kosztów generować, to poprostu przedmiot jak wiele innych.
Natomiast osoby reprezentujące pogląd 2, godzą się na częstsze usterki itp. bo jest to cena za komfort, poczucie wartości itp itd. Do tej grupy można też zaliczyć osoby tuningujące auta.
Dla mnie komfortem jest to że kiedy potrzebuję to wsiadam w auto i jadę, nie obawiając się jakiejś usterki, nie wsłuchując się czy nie pojawiły się jakieś stuki itp. Leję benzynę i jadę, a czy jest to mercedes cze daewoo to jest kwestia drugorzędna.
Poza tym żywotność samochodów jest obliczona na pewien przebieg i nikt mi nie wmówi że np. mercedes beczka z przebiegiem 300.000 km to lepszy wybór niż nowy np. suzuki swift
-
Taki typ zawieszenia w Mercedesie (i to nawet w takim jak w201) byl (i jest, w sumie niestety)
od pierwszej polowy l. 80 (przed 1985)Astra, Golf. To chyba przez wszystkie epoki miało belke z tyłu. Dopiero coś teraz na początku 2000 zaczęli wstawiać, o ile mnie pamięc nie myli... <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
-
Astra, Golf. To chyba przez wszystkie epoki miało belke z tyłu. Dopiero coś teraz na początku
2000 zaczęli wstawiać, o ile mnie pamięc nie myli...pozatym kolega JareG zapomnial dodac ze MB 190 to tez byla juz klasa srednia (oczywiscie w 1980)
a mowimy zdaje sie o malych autkach <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
<img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" /> -
Według mnie są przynajmniej dwa podejścia do samochodów:
1. Samochód to środek do przemieszczania się z punktu A do B i ma absorbować jak najmniej czasu.
2. Samochód to coś więcej niż tylko przedmiot, można powiedzieć że członek rodziny.3. Jedno i drugie <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Ja tak wlasnie podchodze do sprawy..Osoby, które reprezentują podejście z punktu 1 (jak np. ja) traktują samochód bardzo
pragmatycznie. On ma jeżdzić, nie psuć się, możliwie mało kosztów generować, to poprostu
przedmiot jak wiele innych.Jarek, ja swoim 560SEC od zakupu w 3 miesiace cyknalem ponad 25kkm, nic mi sie nie zepsulo, i nie ma kurna zamiaru <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Poza tym żywotność samochodów jest obliczona na pewien przebieg i nikt mi nie wmówi że np.
mercedes beczka z przebiegiem 300.000 km to lepszy wybór niż nowy np. suzuki swiftAlez ja Ci nie chce nic wmawiac, to juz i tak jest w pewnym sensie aksjomat <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /><img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Ino mialem okazje uczestniczyc w kolizji drogowej (w123 kombi vs Omega B kombi), po ktorej ja wrocilem spokojnie do Torunia, a Omega pojechala na zlom.. smutna prawda dla fascynatow nowych aut: przy spotkaniu zdrowego auta zbudowanego wg starej technologii (duzo metalu, duzo miejsca przed kierowca etc.) nowe auta nie maja zadnych szans, bo fizyki nie da sie oszukac <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Po prostu przechodza przez plastyki jak noz przez maslo.. a tak w ogole to powinienes sie przejechac porzadnym zadbanym Mercedesem z poprzedniej epoki, mysle ze Slawek juz wie o co chodzi - mial okazje popatrzec, podotykac etc. -
pozatym kolega JareG zapomnial dodac ze MB 190 to tez byla juz klasa srednia (oczywiscie w
1980)W201 robili bodajze od 1984..
a mowimy zdaje sie o malych autkach
.. i jest to male auto <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Dla mnie za male, mialem, nie chce wiecej miec <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
A propos autora watku: jesli masz 180cm, to w201 moze byc dla Ciebie za male.. a na pewno nikt nie usiadzie na tylnej kanapie za kierowca <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Za to jest to auto lekkie, i w zwiazku z tym calkiem niezle zasuwa, juz nawet z silnikiem 2000cm3.. a byly w nim montowane 2600 - i takiego polecam, taka popierdulka to sam miod <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> -
Hmm, z tym "nożem przez masło" przestaje być tak ciekawie w przypadku spotkania twardszej przeszkody (drzewa na ten przykład), kiedy kierowca ma szansę przeżyć (do pewnej prędkości rzecz jasna), bo auto podczas własnej destrukcji pochłonie dużą część energii kinetycznej. W starych samochodach same auto mogłoby wyglądać nawet i na "prawie nietknięte", tylko dziwnym trafem pasażerowie byli zmarli wskutek przeciążeń...
-
a tak w ogole
to powinienes sie przejechac porzadnym zadbanym
Mercedesem z poprzedniej epoki, mysle ze Slawek juz
wie o co chodzi - mial okazje popatrzec, podotykac
etc.Tak się składa że mam porównanie - mój dziadek ma "beczkę" z 1978 roku. Jest drugim właścicielem auta, ma je od 14 lat. Przebieg oryginalny około 180 tys km. Blacharke robił już chyba 2 razy. Poza tym auto jest w stanie idealnym - zawieszenie, silnik, wnętrze to igiełka...
Ale co do komfortu <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" /> Dla mnie te auta mają beznadziejne fotele / kanapy. Moze i miejsca jest sporo, ale to jedyna zaleta. Siedziska są za nisko i są zbyt płaskie.
Tutaj moja Cari bije na głowę Mesia. Frajda z prowadzenia jest też o niebo wyższa.Nie zrozum mnie źle, nie mówię o wszystkich Mercedesach, mówię o W123 (beczka) i poprzednim (tzw przejściówka - z pionowymi światłami)
-
Hmm, z tym "nożem przez masło" przestaje być tak ciekawie w przypadku spotkania twardszej przeszkody (drzewa na ten
przykład), kiedy kierowca ma szansę przeżyć (do pewnej prędkości rzecz jasna), bo auto podczas własnej
destrukcji pochłonie dużą część energii kinetycznej. W starych samochodach same auto mogłoby wyglądać nawet i
na "prawie nietknięte", tylko dziwnym trafem pasażerowie byli zmarli wskutek przeciążeń...Nie zgodzę się do końca. Stare samochody bardziej się gną w chwili wypadku i są mniej bezpieczne bo wiadomo, ze nie posiadają nowoczesnych rozwiązań pochłaniających energie. Ale w nowych autach, tych z 5 gwiadkami, jest większe prawdopodobieństwo odniesienia obrażeń wewnętrznych. Samochody są bardziej sztywne i pasażerowie w chwili wypadku są poddawani większym przeciążeniom. Oczywiście w momencie wypadku powyżej jakiejś tam prędkości fakt ten przestaje być istotny bo i tak czy stare czy nowe, trup na miejscu. <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
Dodam, że to nie jest moja opinia tylko wypowiedź eksperta z zakresu bezpieczeństwa.Dodam jeszcze, że w starych dużych samochodach ma sie co pogiąć i dlatego taki samochód może i jest bezpieczniejszy. Ale musi być duży i masywny. A takie są np. beczki. <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
-
Witam, w Styczniu planuję zakup swojego pierwszego auta.
Cena do 5000pln, mile widziana instalacja gazowa.
Auto potrzebowałbym, aby czasami pojechac do pracy,
na uczelnie, wyjechać poza miasto, czyli nie
wchodzi w grę codzienna ekspoatacja. Myślałem o
Hondzie Civic (rocznik 91), Golf II, Mazda 323
Hatchback, a jeżeli już będę bardzo zdesperowany to
sprawiłbym sobie jakieś mniejsze, ekonomiczne auto.
Co o tym sadzicie? Macie jakies inne sugestie
(spodziewam sie postow od fanow swiftów )?Po pierwsze japonskie. Bez dyskusji!
Swift - male, lekkie, dynamiczne, najtansze w eksploatacji mysle
Corolla - wieksze, tanie czesci, dobre czesci, drozsze przy zakupie
Sunny - sprawia wrazenie powaznego auta w srodku w porownaniu z tamtymi, ale ciezszy, wolniejszy, drozszy w eksploatacji
civic - model w ktory celujesz finansowo nie podoba mi sie
colt - boskie 1,6, nie ma problemow ale jak cos sie zwali to ceny czesci zwalaja z nog
jak cos przeoczylem to sorki <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> -
Nie zgodzę się do końca. Stare samochody bardziej się
gną w chwili wypadku i są mniej bezpieczne bo
wiadomo, ze nie posiadają nowoczesnych rozwiązań
pochłaniających energie. Ale w nowych autach, tych
z 5 gwiadkami, jest większe prawdopodobieństwo
odniesienia obrażeń wewnętrznych. Samochody są
bardziej sztywne i pasażerowie w chwili wypadku są
poddawani większym przeciążeniom. Oczywiście w
momencie wypadku powyżej jakiejś tam prędkości fakt
ten przestaje być istotny bo i tak czy stare czy
nowe, trup na miejscu.
Dodam, że to nie jest moja opinia tylko wypowiedź
eksperta z zakresu bezpieczeństwa.
Dodam jeszcze, że w starych dużych samochodach ma sie
co pogiąć i dlatego taki samochód może i jest
bezpieczniejszy. Ale musi być duży i masywny. A
takie są np. beczki.Ten ekspert to chyba pijany jakis byl <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />.
Przeciez wlasnie strefy zgniotu sa po to aby odbierac energie uderzenia w sposob optymalny (jak najmniejsze opoznienie) z zachowaniem sztywnosci kabiny. Przod sie wlasnie gnie jak diabli do kabiny wlasnie. Energie przejmuja drzwi, dach a nawet tylne czesci.
A w starych konstrukcjach jest walniecie jak w dzwon. To teoria.Z praktyki w crashtestach wychodzi, ze im nowsze auto tym ludzie mniejsze obrazenia wewnetrzne odnosza.
Oczywistym jest ze w malym aucie jest mniej do giecia i tu obrazenia musza byc spore. Ale w duzym?
-
Tak się składa że mam porównanie - mój dziadek ma "beczkę" z 1978 roku. Jest drugim właścicielem
auta, ma je od 14 lat. Przebieg oryginalny około 180 tys km. Blacharke robił już chyba 2
razy. Poza tym auto jest w stanie idealnym - zawieszenie, silnik, wnętrze to igiełka...A moze chce sprzedac..? Pytam powaznie.. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Ale co do komfortu Dla mnie te auta mają beznadziejne fotele / kanapy. Moze i miejsca jest
sporo, ale to jedyna zaleta. Siedziska są za nisko i są zbyt płaskie.A Twoj dziadek ma regulacje wysokosci fotela..? Bo ja w mojej beczce mam.. zas plaskosc wynika ze zuzycia - dobry fotel nie jest taki plaski, zapraszam na testy (akurat mam nowke po stronie kierowcy, a ladny ale wlasnie splaszczony po stronie pasazera, mozna sobie porownac)
Nie zrozum mnie źle, nie mówię o wszystkich Mercedesach, mówię o W123 (beczka) i poprzednim (tzw
przejściówka - z pionowymi światłami)No nie sa to siedzenia kubelkowe <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> Ale jesli maja dobre sprezyny, i nie wygnieciona trawe morska (bo tam zamiast gabki czy czegoas takiego jest trawa) pod tylkiem, to daja rade.
-
Hmm, z tym "nożem przez masło" przestaje być tak ciekawie w przypadku spotkania twardszej
przeszkody (drzewa na ten przykład), kiedy kierowca ma szansę przeżyć (do pewnej prędkości
rzecz jasna), bo auto podczas własnej destrukcji pochłonie dużą część energii kinetycznej.Mniejsze drzewa sie scina <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Nie jest tak zle, gdzies mam foty jak delikwent w123 przyladowal w filar wiaduktu, i spokojnie wyszedl z auta.. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Poza tym, juz nawet w123 mialy poduszke, w126 to prawie ze standard (poczatek lat '80, tak dla przypomnienia)W starych samochodach same auto mogłoby wyglądać nawet i na "prawie nietknięte", tylko
dziwnym trafem pasażerowie byli zmarli wskutek przeciążeń...Rzadko sie zdarzalo.. a widzialem calkiem sporo wypadkow z udzialem starych MB. No i najczesciej jednak za przeciwnika masz delikwenta z naprzeciwka <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /><img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
-
Przeciez wlasnie strefy zgniotu sa po to aby odbierac energie uderzenia w sposob optymalny (jak
(..)
A w starych konstrukcjach jest walniecie jak w dzwon. To teoria.Strefy zgniotu sa w MB od lat '60 <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> No i strefa zgniotu ma 2m przed nogami, a dochodzi do tego masa silnika.. a przede wszystkim to co sie zgina jest z grubego metalu, a nie z papieru <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /><img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Oczywistym jest ze w malym aucie jest mniej do giecia i tu obrazenia musza byc spore. Ale w
duzym?Pisalem, ze przyladowala we mnie Omega B, calkiem spore auto nieprawdaz..? <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Ja mialem tylko wgnieciona klape bagaznika, stluczona jedna lampe i pognieciony zderzak, Omega nie miala polowy komory silnika, przedniej szyby, drzwi pasazera nie daly sie zamknac itd. -
Ten ekspert to chyba pijany jakis byl .
Dokładnie tak mi się wydaje, bo ze wszelkich informacji jakie posiadam jest dokładnie odwrotnie <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Przeciez wlasnie strefy zgniotu sa po to aby odbierac energie uderzenia w sposob optymalny (jak
najmniejsze opoznienie) z zachowaniem sztywnosci kabiny. Przod sie wlasnie gnie jak diabli do
kabiny wlasnie. Energie przejmuja drzwi, dach a nawet tylne czesci.Dokładnie tak właśnie jest <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Ten ekspert to chyba pijany jakis byl .
Występował w telewizji to nie mógł być pijany. Chyba, żę w Anglii mogą po pijaku. <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
Może kiedyś obejrzysz. Pewne jest jedno, że w nowych samochodach jest bezpieczniej. Mniejsze prawdopodobieństwo przejścia na tamten świat. Natomiast w pewnych aspektach bezpieczeństwo tak bardzo się nie porawiło. Obrażenia wewnętrzne mogą powstawać nie tylko w wyniku rąbnięcia bezpośrednio ciałem w drzewo, które wwędrowało sobie do samochodu, ale także w wyniku dużych sił działających na organy wewnętrzne. Dlatego przy dzisiejszych samochodach, które są sztywniejsze i strefa zgniotu to 1.5 metra a reszta ma zostać bez większych odkształceń, jest spora szansa na ocalenie kończyn i innych kości. Ale bebechy mogą tego nie wytrzymać. I taki był kontekst wypowiedzi tego człowieka. Może kiedyś powtórzą ten program i będziesz mógł sobie go obejrzeć.
Pzdr <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
-
(..)
Strefy zgniotu sa w MB od lat '60 No i strefa zgniotu
ma 2m przed nogami, a dochodzi do tego masa
silnika.. a przede wszystkim to co sie zgina jest z
grubego metalu, a nie z papieruja bym sie tak nie podniecal - trafisz na wiekszego i klapa <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" />
Pisalem, ze przyladowala we mnie Omega B, calkiem spore
auto nieprawdaz..?
Ja mialem tylko wgnieciona klape bagaznika, stluczona
jedna lampe i pognieciony zderzak, Omega nie miala
polowy komory silnika, przedniej szyby, drzwi
pasazera nie daly sie zamknac itd.stare pordzewiale parchy tak maja ze sie lamia <img src="/images/graemlins/palacz.gif" alt="" />