Zamarznięta rura PCV
-
Myjka parowa i przedłużacz do węża
A na poważnie to myślałem, czy dałaby radę końcówka do udrożniania rur do myjki ciśnienieowej. Ale patrze, ze chyba nie, bo ma dysze skierowane do tyłu
http://www.anzasklep.pl/zestaw-do-czyszczenia-rur-15m-p-1459.html
-
A może soli wsypać
przez rewizje?Albo spróbować wrzątkiem...?
-
Albo spróbować
wrzątkiem...?Nic to nie da
Opalarką próbowałem,ale to z 2 tygodnie by zeszło -
Jedyne wyjście, to czekać na roztopy A ro rewizji może dorobić na przyszłość może jakieś przyłącze, żeby odprowadzać wodę?
-
Nic to nie da
Opalarką
próbowałem,ale to z 2 tygodnie by zeszłoGorące powietrze zbyt wolno rozpuszcza lód. Nie tędy droga. Dlatego myślałem o wodzie, która ma większą "bezwładność cieplną".
-
Gorące powietrze
zbyt wolno rozpuszcza lód.
Bo nie odda ciepła tylko się odbije.Nie tędy droga. Dlatego myślałem o wodzie, która ma
większą "bezwładność cieplną".
Ciepło właściwe
I rzeczywiście patrząc na tabelę ciepeł właściwych najlepsza jest właśnie woda, bo najlepiej będzie magazynować energię w jednostce objętości,a do tego jest tania.Może zagotowanie wiadra wody i rozpuszczenie w niej soli aż do nasycenia roztworu byłoby dobrym rozwiązaniem
I wtedy "kuć lód póki gorący" pomagając sprężyną do udrożniania rur kanalizacyjnych
-
A na przyszłe lata inwestycja:
http://allegro.pl/kabel-grzejny-przewod-grzewczy-15w-mb-170w-12m-i2151986307.html
-
Bo nie odda ciepła tylko się odbije.
Racja.
Tak więc ewentualnie jakimś rozwiązaniem byłoby zatkanie rury przy okienku rewizyjnym i systematyczne wtłaczanie gorącego powietrza... ale pewnie i tak wiosny można byłoby się doczekać.Ciepło właściwe
O, widzisz... Tyle lat bez fizyki i nie pamiętam nomenklatury.
Może zagotowanie
wiadra wody i rozpuszczenie w niej soli aż do nasycenia roztworu byłoby dobrym
rozwiązaniem
I wtedy "kuć lód
póki gorący" pomagając sprężyną do udrożniania rur kanalizacyjnychPopieram. Najtańsze rozwiązanie i chyba najlepsze.
-
A na przyszłe lata
inwestycja:
http://allegro.pl/kabel-grzejny-przewod-grzewczy-15w-mb-170w-12m-i2151986307.htmlO!
A... gdyby go zastosować na podjeździe garażowym, to nie trzeba byłoby odśnieżać...?
Tylko prądu żarłoby sporo pewnie, zanim rozpuściłoby śnieg. -
O!
A... gdyby go
zastosować na podjeździe garażowym, to nie trzeba byłoby odśnieżać...?
Elektryczne nie da rady.BTW. Na którejś fizyce liczyliśmy ilość energii potrzebną do odparowania zaszronionej szyby. Nawet przy założeniu całkowitego braku strat chciało się skrobać szyby po zobaczeniu wyniku
Tylko prądu żarłoby
sporo pewnie, zanim rozpuściłoby śnieg.
Ja obawiam się, że takie próby zakończyłyby się "szklanką" na podjeździe."Jeden metr sześcienny puchu śniegowego waży do 200 kg, śniegu mokrego 700-800 kg, a lodu ok. 900 kg."
Zakładamy, że masz podjazd 2x5m, czyli 10m^2. przy 10cm świeżego śniegu masz 200kg do podgrzania. Podgrzanie wody o każdy 1 stopień celsjusza 1 kg to 4,2kJ, a lodu 2,1kJ. Do tego zamiana 1kg lodu w wodę (topnienie) to 333,7kJ.
Czyli razem 2,1MJ+66,7MJ+1,7MJ. Razem 70.5MJ ...
Kontynuując: 1MJ to około 0,278kWh, a więc jedno odśnieżenie prądem elektrycznym zużyje około 20kWh. Czyli Jakieś 10zł chyba Zakladając sprawność 100%, chociaż ja bym sie skłaniał ku 5-10% sprawności, więc koszt mnożymy x20. TADAM! 200zł za jedno odśnieżenie prądem elektrycznym (+koszt maty grzewczej).Pomijam już fakt, że przy grzałkach o mocy 5kW proces trwałby 4 godziny.Dla lodu o grubości 1cm (bez śniegu) to około połowa tych wyliczeń. A teraz sobie przemnóż na powierzchnię, jaką chciałbyś odśnieżać w ten sposób.
Jak prądem odśnieżać, to w ten sposób:
http://allegro.pl/plug-odsniezarka-elektryczna-2000w-pow-robocza-60c-i2203307219.html
I trzymać to w garażu zasypanym przez śniegNieopłacalność odśnieżania prądem potwierdzi najbliższe Tobie lotnisko (a także którekolwiek inne) - wszystkie używają metod mechanicznych. Nie bez powodu.
-
BTW. Na którejś
fizyce liczyliśmy ilość energii potrzebną do odparowania zaszronionej szyby. Nawet
przy założeniu całkowitego braku strat chciało się skrobać szyby po zobaczeniu
wynikuO! Też sobie przypomniałem, że kiedyś robiliśmy podobne wyliczenia... ale dokładnie nie pamiętam, o co chodziło. W każdym razie rzeczywiście prąd nie dawał oczekiwanych rezultatów w zimowej walce.
A teraz sobie przemnóż na
powierzchnię, jaką chciałbyś odśnieżać w ten sposób.Fachowo policzone...
Fakt, liczby nie przekonują do tego rozwiązania. Ja myślałem o włączaniu ogrzewania np. na noc... Bo rozpuścić kupę śniegu będzie rzeczywiście trudno, ale utrzymywanie dodatniej temperatury podjazdu (choćby ciut powyżej zera) PODCZAS opadu oznaczałoby ciągłe, na bieżąco topienie śniegu. Wtedy być może elektryka dałaby radę.Jak prądem
odśnieżać, to w ten sposób:
http://allegro.pl/plug-odsniezarka-elektryczna-2000w-pow-robocza-60c-i2203307219.htmlOdpada - brak powierzchni do zasypania śniegiem...
Nieopłacalność
odśnieżania prądem potwierdzi najbliższe Tobie lotnisko (a także którekolwiek inne)- wszystkie używają metod mechanicznych. Nie bez powodu.
Prawda.
EDIT: poczytałem TU , ile tego kabla trzeba byłoby na podjazd. I rzeczywiście, grube kilowaty wychodzą...
-
ale utrzymywanie dodatniej temperatury podjazdu (choćby ciut powyżej zera) PODCZAS
opadu oznaczałoby ciągłe, na bieżąco topienie śniegu.
Wtedy być może elektryka dałaby radę.Przy tej samej ilości śniegu będziesz miał tą samą ilość "materiału" do przetopienia.
Odrzucając energię potrzebną do ogrzania z -5 do 0 i z 0 do +2 oszczędzasz "kosmiczne" 2%...
Wiem. Brutal jestem
Można w przeliczeniu użyć 1cm zamiast 10cm śniegu, ale... po co wtedy odśnieżać?Odpada - brak
powierzchni do zasypania śniegiem...Na blachę i na tej blasze (ciągnąc ją jak sanki) wywozisz na brzeg garaży.
-
Wiem. Brutal jestem
Fakt - zero romantyzmu, fantazji...
Zamknij drzwi od pokoju, podkręć mocniej głośniki, idź na kącik kulturalny i posłuchaj Budenmayera... może on Ci troszkę serce rozmrozi.Można w
przeliczeniu użyć 1cm zamiast 10cm śniegu, ale... po co wtedy odśnieżać?Racja.
Na blachę i na tej
blasze (ciągnąc ją jak sanki) wywozisz na brzeg garaży.I o to chodzi... Na tą blachę mogę już łopatą wrzucić... Problem jest z wywożeniem, dlatego chciałbym stopić śnieg, który sam spłynie (jest spory spadek).
A jeśli już wywozić, to opracowałem lepszy patent: dwie plastikowe duże kasterki do robót tynkarskich (koszt ok. 30 zł za 1 szt.), pakujemy śniegiem, stawiamy na sanki (jedna na drugą) i wywozimy. Potrzebne 2 osoby - do ciągnięcia sanek i przytrzymywania, żeby kasterki nie spadły z sanek; no i do wyrzucania śniegu, jeśli jest mokry i ciężki. -
Na tą blachę mogę już łopatą wrzucić... Problem jest z wywożeniem, dlatego
chciałbym stopić śnieg, który sam spłynie (jest spory spadek).Śnieg, który spłynie, utworzy lód tam, gdzie nie będzie ogrzewania
-
Zamknij drzwi od pokoju, podkręć mocniej głośniki, idź na kącik kulturalny i posłuchaj
Budenmayera... może on Ci troszkę serce rozmrozi.
Wolę to:
http://www.youtube.com/watch?v=AAM3uIlyHG4Potrzebne 2 osoby - do ciągnięcia sanek i przytrzymywania,
żeby kasterki nie spadły z sanek;Jeśli te Twoje pojemniczki mieszczą się na sankach to raczej nie mają co stawać w konkury z arkuszem blachy 1,5x2m A taki arkusz pociągnie jedna osoba bez problemu po śniegu.
-
Oxygene jednak mrozi nieco...
Jeśli te Twoje
pojemniczki mieszczą się na sankach to raczej nie mają co stawać w konkury z
arkuszem blachy 1,5x2m A taki arkusz pociągnie jedna osoba bez problemu po
śniegu.W nich mieści się mniej więcej tyle samo śniegu, co na takiej blasze.
Wcześniej używałem płachty o podobnych rozmiarach (jakieś 1,5 na 2 m), więc wiem. A z płachtą było lepiej, niż z blachą - zawijało się rogi i nie gubiło śniegu po drodze.
Te kasterki są spore. Zmierzę, jeśli nie zapomnę. -
Zmyliles mnie z tymi sankami i myslalem ze to male jakies... a moze sobie dorob plozy pod kasterki zamiast wstawiac na sanki? Zawsze to by bylo stabilniejsze...
-
Nie, to duże plastikowe pudła. Akurat dwie kasterki zajmują prawie całą powierzchnię bagażnika tico (po złożeniu tylnych siedzeń, oczywiście) - wchodzą z lekkim luzem, a służyły do wywożenia gruzu po remoncie mieszkania. 14 kursów tico-ciężarówką i wywiozłem ścianę o długości ponad 6 m. Kupa gruzu z niej była, pamiętam... Kursów byłoby mniej, ale ściana składała się przeważnie z... tynku, cięższego od pustaka, więc kasterki ładowane były zwykle nie do samego końca, żeby dało się je znieść do auta.
Sanki też mają sporą powierzchnię - to taka niska 30-letnia "wyczynówka", na której można było się położyć i śmigać. Teraz takich nie robią.
Mam w planach zrobić wózek z kółkami pod te kastry - ale zawsze czasu brak... -
W podjezdzie zastosować rury i korę drzewna
Co jakiś czas trzeba wymieniać korę