Czego robic nie nalezy...
-
czyli fatalne pomylki ( pol zartem pol serio).
Nowe odkrycia zakonczone fiaskiem.Nigdy nie kleic przezroczystego plastiku klejem typu kropelka, super glue i inne badziwka... Efekt --> bialy nalot na plastiku...
Zrobilem tak klejac podswietlany plastik od regulacji nawiewow w VW golfie mojego brata... Na samym srodeczku utworzyl sie bialy nalot ktory oszpecil cala nasza robote, (zmiana podswietlenia na niebiesko)
-
czyli fatalne pomylki ( pol zartem pol serio).
Nowe odkrycia zakonczone fiaskiem.Nie proponuję bawić się jednocześnie dwoma magnesami neodymowymi !
Efekt może być mało przyjemny w postaci "przyszczypanych" palców <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> -
czyli fatalne pomylki ( pol zartem pol serio).
Nowe odkrycia zakonczone fiaskiem.nie wkładać pod pachę szlifierki kontowej podłącząnej do prądu (duuża blizna u mojego wujka)
nie włazić na rozlatujące się drabiny
nie pchać wideł do siana trzonkiem po asfalcie, a ostrzami opierając o klatkę piersiową (mała blizna u mnie) <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
nie wkładać łap w pracujące maszyny rolnicze (niby oczywiste, ale zawsze lenistwo zwycięza)
-
czyli fatalne pomylki ( pol zartem pol serio).
Nowe odkrycia zakonczone fiaskiem.Jak nowa pralka robi "hyc hyc" z łazienki, to niechybny znak, iż nie przeczytaliśmy instrukcji (w której na pierwszej stronie, wołami, jest napisane, że przed pierwszym użyciem należy bezwzględnie zdjąć blokadę transportową bębna) <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
Nie wymieniac rur kanalizacyjnych wewnetrznych (poziomów) jak jeszcze nie ciekną, a tylko wyglądają na stare. Czyli jak nie ma takiej potrzeby. Tu sie idealnie sprawdza powiedzenie "ruszysz g..wno, zacznie smierdziec"
-
1. Nie zagipsowywac puszek z prądem
2. Nie wtykac gołego kabla do prądu bez odbiornika na koncu, bo moze braknąć prądu w całym bloku i mozna sie poczuc nieco roztrzęsionym -
czyli fatalne pomylki ( pol zartem pol serio).
Nowe odkrycia zakonczone fiaskiem.Nie nalezy sprawdzac napiecia na metalowych powierzchniach otwarta dlonia, tylko jej gorna strona. W razie porazenia reka odskoczy a nie zacisnie sie w skurczu co czesto powoduje iz nie mozna puscic zabojczego elementu. w zadnym wypadku nie naprawiajmy instalacji elektrycznych "na boso" tylko w butach na solidnej gumowej podeszwie. Warto tez uzywac drewnianej drabiny zamiast popularnych aluminiowych.
-
Nie wkładać końcówek- wtyczek kabli leżących na podłodze DO BUZI. Drugi koniec może być włączony do gniazda elektr. 230V. Moja kilkuletnia bratannica włożyła.... i drugi koniec był w gniazdku.
Poznaliśmy to najpierw po... jej WYRAZIE TWARZY <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/confused.gif" alt="" />. -
Nie zostawiac koncowek kabli, gdzie drugi koniec jest pod pradem w zasiegu dzieci.
-
A mi sie nic nie przydarzylo <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" /> albo niemoge sobie przypomniec o niczym <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />
moze dlatego ze skonczylem technikum elektroniczne <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />Elektryka prad nie tyka <img src="/images/graemlins/palacz.gif" alt="" />
-
Elektryka prad nie tyka
za to Energetyk i saper myli się tylko raz
-
A mi sie nic nie przydarzylo albo niemoge sobie przypomniec o niczym
moze dlatego ze skonczylem technikum elektroniczne
Elektryka prad nie tykaJestem po takim samym technikum i wiec ze elektryka prad tyka i to czesciej niz innych. Glownie z racji tego ze ma na codzien do czynienia z pradem. Mowisz ze nie przytrafilo Ci sie nic takiego. To co wyscie w tej szkole robili? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> Jeden z nauczycieli zawodowych wrecz nalegal aby kazdego prad porzadnie rabnal, aby miec swiadomosc jaki jest niebezpieczny. W laboratoryjnych warunkach kazdy ochotnik zostal prze 0,2 s porazony pradem. Zreszta sami robilismy sobie,albo raczej komus atrakcje w postaci pozostawionych naladowanych kondensatorow <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
Jestem po takim samym technikum i wiec ze elektryka prad tyka i to czesciej niz innych. Glownie
z racji tego ze ma na codzien do czynienia z pradem. Mowisz ze nie przytrafilo Ci sie nic
takiego. To co wyscie w tej szkole robili? Jeden z nauczycieli zawodowych wrecz nalegal
aby kazdego prad porzadnie rabnal, aby miec swiadomosc jaki jest niebezpieczny. W
laboratoryjnych warunkach kazdy ochotnik zostal prze 0,2 s porazony pradem. Zreszta sami
robilismy sobie,albo raczej komus atrakcje w postaci pozostawionych naladowanych
kondensatorowTak przy okazji:
U mnie w pracy robiliśmy z kondensatorami ciekawiej.
Brało się kondensator z oprawy jarzeniowej i rozcinało sie kubek aby wyjąć środek.
Na powierzchni walcowej naklejało się taśmę dwostronnie-klejącą, do obu końców lutowało sie dwa dłuższe nieizolowane przewody, które bifilarnie się nawilało na taśmę z odstepem ok 5 mm od siebie.
Ładowało się to z induktora i ... pozostawiało na stoliku lub .... rzucało komuś aby złapał <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Istotną sprawą był jeszcze "dobór ofiary" aby nie trafić na jakiegos "sercowca" <img src="/images/graemlins/shocked.gif" alt="" /> -
Jestem po takim samym technikum i wiec ze elektryka prad tyka i to czesciej niz innych. Glownie
z racji tego ze ma na codzien do czynienia z pradem. Mowisz ze nie przytrafilo Ci sie nic
takiego. To co wyscie w tej szkole robili? Jeden z nauczycieli zawodowych wrecz nalegal
aby kazdego prad porzadnie rabnal, aby miec swiadomosc jaki jest niebezpieczny. W
laboratoryjnych warunkach kazdy ochotnik zostal prze 0,2 s porazony pradem. Zreszta sami
robilismy sobie,albo raczej komus atrakcje w postaci pozostawionych naladowanych
kondensatorowhehehe nie no prunt mnie popiescil i to nieraz <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> ale nic pozatym, a jak wiesz to w ukladach elektronicznych nie ma wysokiego napieca wiec nie ma co popiescic ( no chyba ze jakas kobitka )
My tez podobnie robilismy z kondzirkami <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Podlaczalismy do zasilacza z regulowanym napieciem wyjsciowym + i - i suwakiem na maxa jakies 24 V chyba <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Jedynie co pozostawalo po nim to paprochy latajace w powietrzu ech glupota ludzka <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" /> -
hehehe nie no prunt mnie popiescil i to nieraz ale nic pozatym, a jak wiesz to w ukladach
elektronicznych nie ma wysokiego napieca wiec nie ma co popiescic ( no chyba ze jakas
kobitka )
My tez podobnie robilismy z kondzirkami
Podlaczalismy do zasilacza z regulowanym napieciem wyjsciowym + i - i suwakiem na maxa jakies 24
V chyba
Jedynie co pozostawalo po nim to paprochy latajace w powietrzu ech glupota ludzkaCzyli swoj chlop jestes <img src="/images/graemlins/wino.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/pub2.gif" alt="" />
-
Tak przy okazji:
U mnie w pracy robiliśmy z kondensatorami ciekawiej.
Brało się kondensator z oprawy jarzeniowej i rozcinało
sie kubek aby wyjąć środek.
Na powierzchni walcowej naklejało się taśmę
dwostronnie-klejącą, do obu końców lutowało sie dwa
dłuższe nieizolowane przewody, które bifilarnie się
nawilało na taśmę z odstepem ok 5 mm od siebie.
Ładowało się to z induktora i ... pozostawiało na
stoliku lub .... rzucało komuś aby złapał
Istotną sprawą był jeszcze "dobór ofiary" aby nie trafić
na jakiegos "sercowca"a u mnie wszkole na warsztatach znalezlismy nowe zastosowanie dla lutownicy....rozgrzewalismy jakies srobki lub nakretki i stosowalismy element zaskoczenia jak w powyzszym przypadku...lub co lepsze chlapalo sie rozgrzana cyna w gole miejsca na ciele ofiary....swoja droga zabawa byla przednia... <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />
-
Montowac wanne zanim sie sprawdzi czy nie cieknie itp
( wanna plastikowa typu jacuzzi woda ucieka przez "jety" <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" /> ) -
czyli fatalne pomylki ( pol zartem pol serio).
Nowe odkrycia zakonczone fiaskiem.Ja dodam jeszcze małą "przygodę" mojego elektryka z pracy.
Na jednej z maszyn była skrzynka zawierająca styczniki, przekaźniki i inne tego typu "pierdółki".
Urządzenie nie było juz pierwszej młodości i ... czasem jakieś cuda się działy, że nie działało poprawnie.
Sz.P. "volcik" którejś soboty "remontowej" doszedł do wniosku, że zapewne styki na stycznikach chyba nie łączą więc spryskał je dosyć dokładnie preparatem do ich czyszczenia a nastepnie niewiele sie nad tym zastanawiając zamknął szafkę i ... poszedł sobie.
Za krótki czas mechanicy którzy mieli też na tej maszynie coś do zrobienia chcieli sprawdzić jej działanie więc .... załaczyli całość i uruchomili napędy.
Jakież ich było zdziwienie i zaskoczenie, gdy .... w efekcie tego opary środka czyszczącego styki się zapaliły wybuchowo i drzwiczki skrzynki elektrycznej z urwanymi zawiasami przeleciały kilka metrów zatrzymując się na nodze mechanika (na szczęście bez większych problemów).
Wniosek z tego jeden: czyszcząc cokolwiek preparatami palnymi warto poczekać aż wszystko odparuje przed jego ponownym użyciem.Jednak ... dalej nas mocno korci aby spróbować potwórzyć ten "wyczyn" ale w sposób bardziej kontrolowany. <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
Pozdrawiam oraz Życzę Miłych i Spokojnych Świąt !
<img src="/images/graemlins/xm.gif" alt="" /> -
Mialem umyc silnik i nie mialem czym wiec spuscilem troche benzyny, a ze nie mialem zadnego naczynia to postanowilem uzyc kubka po duzym jogurcie. Nalalem polowe kubka i sobie ladnie pedzelkiem myje silnik. Po kilku minutach czuje jak mi leci po rece coraz wiecej benzyny. Okazalo sie ze kubek sie bardzo ladnie roztopil i sie wszystko rozlalo naokolo.
Wiec rada: nie nalewac benzyny do kubkow po jogurcie <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> -
Przygoda mojego ojca: gdy przerabial Junaka na Choppera mial juz prawie wszystko gotowe, ale m.in baku jeszcze nie. A ze chcial zrobic kolko motorem i sprawdzic jak jezdzi to odcial dno flaszki, na szyjce wezyk i to z paliwem do gaznika. Tak jezdzil pare minut, to sobie bulgotalo i... przypomnial sobie jedna rzecz...
Facet wlal do butelki PET benzyne. Po wlaniu ja tam gdzie chcial zostawil butelke w bagazniku auta (butelka z resztka beznyny na dnie). Po pewnym czasie zechcial odkrecic butelke. Odkrecal tak jak sie odkreca zwykle butelki czyli krecac korkiem. Tak sie zdazylo jednak powierzchnia butelki nie jest anystatyczna, elekrony (?) nagromadzily sie na plastiku i bum... ogien w twarz.
Nie pamietam jak mi to ojciec tlumaczyl na gruncie fizyki (bom humanista jest), ale dla rozwagi:
nie wlewamy benzyny d butelek plastikowych PET ani zadnych innych pojemnikow nie antystatycznych