Zlot DĘBLIN 2008
-
My tez dotarlismy do krakowa. Po drodze nawigacja zafundowala nam 2 km powtorki z blotem, powoli konczyl sie asfalt, a potem calkiem go braklo. Tico terenowym wozem jest <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Leo jeszcze raz dzieki za organizacje, wszystko wyszlo super, nawet pogoda nam nie przeszkodzila. Do tego mocny akcent na koniec <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> -
Meldujemy się, kto wrócił bezpiecznie do domu!
W nocy dostałem sesemesa od Hrynia - on też wrócił ze swoją załogą do domu. Byli w Nałęczowie, ale zbyt dużo nie pochodzili - deszcz ich zagonił do auta. Kręgielnię zaliczył więc już w Augustowie <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />.
-
u mnie zdrowko cacy po zlocie dzieki. a co do terenowosci tico to widac bylo po naszej blotnej przeprawie z "batem" miedzy nogami hehe
-
co do terenowosci tico to widac bylo
po naszej blotnej przeprawie z "batem" miedzy nogami heheNo, poczułeś wtedy nieprzeciętną długość bata między nogami <img src="/images/graemlins/yay.gif" alt="" />.
BTW obawiałem się o całość podwozia tomashowego tica, gdy z piątką ludzi na pokładzie przyszorował parę razy o te muldy między kałużami... Ale Tomash dojechał szczęścliwie do Krakowa, tak więc raczej nic się nie stało <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />. Tico terenowym autkiem jest. <img src="/images/graemlins/pub2.gif" alt="" /> A że się troszkę ubrudzi, to cóż... <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
Moje pozostało czyste <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" />. Ale naprawdę nie taki był powód mojej rezygnacji z jazdy tego dnia... <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> -
No, poczułeś wtedy nieprzeciętną długość bata między nogami .
BTW obawiałem się o całość podwozia tomashowego tica, gdy z piątką ludzi na pokładzie przyszorował parę razy o te
muldy między kałużami... Ale Tomash dojechał szczęścliwie do Krakowa, tak więc raczej nic się nie stało ...Wy tu sobie gadu gadu, ale nadal nic nie wiadomo na temat, jak się odbył zlot, co udało się zrealizować itp.
Może by tak uczestnicy ZLOTU coś szerzej opisali, bo nadal nic nie wiem na temat jego przebiegu <img src="/images/graemlins/los.gif" alt="" /> -
Wy tu sobie gadu gadu, ale nadal nic nie wiadomo na temat, jak się odbył zlot, co udało się
zrealizować itp.
Może by tak uczestnicy ZLOTU coś szerzej opisali, bo nadal nic nie wiem na temat jego przebieguRacja. Ci co nie byli (i żałują <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />) wciąż czekają na konkrety oraz fotki <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Może by tak uczestnicy ZLOTU coś szerzej opisali, bo nadal nic nie wiem na temat jego przebiegu
Krótka relacja okraszona zdjęciami pojawi się... myślę, że najpóźniej w weekend.
Natłok spraw służbowych po przerwie majowej i proces wymiany fotek między zlotowiczami opóźniają nieco powstanie relacji. Proszę o cierpliwość. -
Natłok spraw służbowych po przerwie majowej i proces wymiany fotek między zlotowiczami opóźniają nieco powstanie
relacji. Proszę o cierpliwość.OK - poczekam trochę na szerszą relację, ale chyba takie krótsze spostrzeżenia zlotowiczów mogą pojawić się wcześniej.
-
OK - poczekam trochę na szerszą relację, ale chyba takie krótsze spostrzeżenia zlotowiczów mogą
pojawić się wcześniej.Jednym słowem wypasss <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
-
Jednym słowem wypasss
To już wszystko wiem na temat zlotu <img src="/images/graemlins/los.gif" alt="" />
-
To już wszystko wiem na temat zlotu
<img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
Napiszę krótko: wszystko to, co zostało opisane w pierwszym moim poście, zostało osiągnięte, obejrzane, zrobione <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> - nie udało się jedynie obejrzeć nieba przez teleskop (z powodu dużego zachmurzenia), ale i tak wizyta w obserwatorium była fascynująca (szczególnie dla majsterkowiczów, którzy zobaczyli, z czego można wykonać zaawansowane urządzenia astronomiczne <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />). Poza tym byliśmy wszędzie i obejrzeliśmy wszystko to, co zaplanowałem (a nawet ciut więcej). Pogoda sprawiła nam niemiłą niespodziankę, trzeba było trochę poprzesuwać imprezy w czasie.
Zlotowicze stanowili super-zgraną grupę - dla spotkania takich ludzi warto pokonywać wiele kilometrów, warto poświęcić czas na organizację zlotu. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> Nie było nas wielu, ale mam nadzieję, że w przyszłości będzie lepiej. <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Poczekajmy jeszcze troszkę na relację Leszczugd. <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" /> -
BTW obawiałem się o całość podwozia tomashowego tica, gdy z piątką ludzi na pokładzie
przyszorował parę razy o te muldy między kałużami...Tico dzielnym autem jest <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Najzabawniej jednak wygladalo 3 (slownie trzech) roslych facetow na tylnej kanapie w tico <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
-
24.08.2010 r. - Z powodu zmiany softu forum, tekst i zdjęcia się "pokrzaczyły". Pełną relację i wszystkie zdjęcia w aktualnym, dopasowanym formacie można zobaczyć poniżej w kolejnych dziewięciu postach: KLIK.
Ogólnopolski zlot Daewoo Tico DĘBLIN 2008 - relacja
1 maja 2008 r. - dzień pierwszy
Zlatywanie się uczestników odbyło się sprawnie. Prawie wszyscy pojawili się z dużym zapasem przed "godziną zero". Mimo, że większości z nas ranek upłynął w trasie i nie wyspaliśmy się tak, jak to w świąteczny dzień przystoi, dominowały pogodne i tryskające entuzjazmem miny. I tak pojawili się:
- Leo, nasz organizator,
- Pszemeg z synem Krzyśkiem,
- Paradox z Juniorem,
- Małgosia i Tomash,
- Dorotka i Voytass,
- Ewa, Ania, Hrynio i Kapsel,
- Asia i Goliath,
- Patrycja i Leszczugd.
Łącznie: 6 Tikusiów, 1 Cheerokee (Voytass'a) i 1 Mondeo (Goliatha).
Przywitaliśmy się, wnieśliśmy "graty", dokonaliśmy niezbędnych formalności, dostaliśmy od Leo materiały (naklejki zlotowe, program imprezy z rozbiciem na dni i godziny oraz 10-stronicowy opis miejsc, w których będziemy - dla tych, co lubią poczytać ). Oznakowaliśmy nasze pojazdy.
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899192-0%201%201.jpg[/obrazek]
O zaplanowanej godzinie wyruszyliśmy do Czarnolasu. Pogoda była wyśmienita. Zwiedziliśmy muzeum Jana Kochanowskiego oraz przyległy park. Niestety, po ulubionej przez poetę lipie zostało już tylko wspomnienie i postawiony w jej miejscu obelisk. Za to całe muzeum, pięknie odnowione, zwiedza się z przyjemnością.
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899193-1%201%201.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899194-1%201%202.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899195-1%201%203z.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899196-1%201%204.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899199-1%201%205.JPG[/obrazek]Następnie udaliśmy się do Dęblina. Zwiedziliśmy XIX-wieczną Twierdzę, znajdującą się na terenie wojskowym. Naszym przewodnikiem był emerytowany major, przyjaciel Leo'a, który zapoznał nas z historią obiektu, jego funkcją oraz detalami architektonicznymi. Zwiedziliśmy także niewielkie muzeum zawierające przedmioty odkopane na terenie twierdzy i w okolicznych miejscach walk. To była taka... lekcja historii "na żywo".
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899201-1%202%201.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899203-1%202%202z.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899205-1%202%203.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899207-1%202%204.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899208-1%202%205.JPG[/obrazek]Z Twierdzy, razem z naszym przewodnikiem, pojechaliśmy do Fortu Mierźwiączka. Obiekt jest w rękach prywatnych, jego stan jest średni. Udało nam się jednak wejść do kilku pomieszczeń.
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899209-1%203%201.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899210-1%203%202.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899211-1%203%203.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899212-1%203%204.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899213-1%203%205z.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899214-1%203%206.jpg[/obrazek]Późne popołudnie spędziliśmy w Woli Okrzejskiej, gdzie mieści się Muzeum Henryka Sienkiewicza. Niesamowity klimat stworzony przez zgromadzone eksponaty i opowieści pani przewodnik (żony kustosza) obudził duszę artysty w Hryniu, który dał w tym miejscu spontaniczny koncert na oryginalnym, 170-letnim, sienkiewiczowskim fortepianie, przy czym powalił nas na kolana niesamowitą interpretacją utworu "Wlazł kotek na płotek" . Podziwiać tu należy cierpliwość kustosza i jego żony, którzy nie pogonili nas z muzeum...
Oczywiście żartom kolegów nie było końca . Niestety, właśnie nastąpił koniec ładnej pogody - zaczął siąpić deszcz, który towarzyszył nam aż do ostatniego dnia zlotu. :pi:[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899215-1%204%201.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899217-1%204%202z.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899218-1%204%203.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899219-1%204%204.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899220-1%204%205.jpg[/obrazek]Wróciliśmy z Woli Okrzejskiej do schroniska, w którym nocowaliśmy. Wieczorem - obiadokolacja, chwila odpoczynku, a po zmroku grill pod wierzbą płaczącą (tak narodziła nam się nowa, świecka tradycja - tradycyjny grill w tradycyjnym deszczu ;]). Później piwko i dyskusje na korytarzowych kanapach w budynku schroniska.
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899221-1%205%201.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899223-1%205%202.jpg[/obrazek]2 maja 2008 r. - dzień drugi
Poranna zbiórka przy samochodach nie obyła się bez niespodzianek. Okazało się, że impreza u naszych sąsiadów w schronisku (grupa starszych ludzi z Konina) przekroczyła nieco granice rozsądku. Ktoś zrzucił z balkonu (raczej przypadkowo) donicę z kwiatami i parę niedopalonych papierosów na samochody. Na szczęście obyło się bez uszkodzeń. Po próbie ustalenia winnych i obmyciu Hryniowego tico ruszyliśmy do Dęblina.
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899224-2%201%201.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899225-2%201%202z.jpg[/obrazek]W Dęblinie weszliśmy na teren "Szkoły Orląt". W biurze przepustek czekali już zwerbowani przez Leo: Jarek (kandydat na pilota) oraz pewien młody, przystojny porucznik (już pilot z pewnym stażem). Odpowiadali na wszystkie nasze pytania związane z OLL i WSOSP oraz z lotnictwem. W ich towarzystwie zwiedziliśmy Salę Tradycji WSOSP, modelarnię i izbę pamięci Liceum Lotniczego, "wystawkę" samolotów i śmigłowców oraz jeden z hangarów, po czym obeszliśmy teren jednostki. Niestety, pogoda nie pozwoliła nam na odbycie przelotów nad Dęblinem. Smutni z tego powodu opuściliśmy teren Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych, mając nadzieję na poprawę pogody i loty w dniu jutrzejszym.
Pozostała w nas jednak duma z polskiego lotnictwa - wizyta w "Szkole Orląt" umożliwiła "dotknięcie" lotniczej i wojskowej tradycji. Spore wrażenie zrobił na nas także pięknie utrzymany garnizon.[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899227-2%202%201.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899229-2%202%202.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899230-2%202%203.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899232-2%202%204.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899233-2%202%205.jpg[/obrazek]Kolejnym odwiedzonym przez nas miejscem była Kozłówka. Spotkaliśmy Ziele - klubowicza ze "starej gwardii"; dojechał tu z Lublina, aby się z nami zobaczyć. Całą grupą (oprócz Leo, który bywał tu nieraz) zwiedziliśmy Pałac Zamoyskich. Udało nam się przetestować cierpliwość naszej pani przewodnik, wielokrotnie włączając liczne alarmy strzegące zgromadzonych w pałacu eksponatów. Pani zdała test cierpliwości wyśmienicie, lecz system alarmowy zdawał się być na skraju wyczerpania. Po zwiedzeniu pałacu udaliśmy się do kaplicy, a następnie - już w mniejszych grupach - do parku oraz niewielkiej powozowni i galerii sztuki socrealizmu. Na koniec Krzyśkowi udało się zdenerwować chodzącego przed pałacem pawia, który zaprezentował się w pełnej krasie.
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899252-2%203%201.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899253-2%203%202.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899254-2%203%203z.jpg[/obrazek]Po powrocie do schroniska, obiadokolacji i zakupach udaliśmy się do obserwatorium astronomicznego Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii w Puławach. Niestety, pogoda popsuła nam szyki i uniemożliwiła obserwację nieba przez teleskop. Wysłuchaliśmy za to opowieści sympatycznego gospodarza obserwatorium o jego podróżach związanych z astronomią, o obiektach i zjawiskach w kosmosie oraz o wykorzystywaniu przeróżnych materiałów do budowy kopuły obserwatorium. Pan opowiedział także, z czego miłośnicy astronomii potrafią zbudować dobry teleskop (okazuje się, że nawet silniczek od programatora pralki, napęd wycieraczek samochodowych, a także różne inne części samochodowe znajdą tu swoje zastosowanie). Obejrzeliśmy wystawę zdjęć znajdującą się w budynku. Mieliśmy także okazję ujrzenia z tarasu obserwatorium panoramy miasta o zmroku.
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899255-2%204%201.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899256-2%204%202.JPG[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899257-2%204%203.jpg[/obrazek]Dzień zakończył się rozmowami przy piwku oraz powiększeniem grona Klubowiczów.
3 maja 2008 r. - dzień trzeci
Planowany dnia poprzedniego poranny wyjazd do Kazimierza Dolnego nad Wisłą został opóźniony ze względu na obfity deszcz. Ranek upłynął na sączeniu kawy, napojów energetycznych oraz szkoleniu z gaźnika. Szkolenie przeprowadził Pszemeg w oparciu o przywiezione przez siebie "eksponaty", które zostały rozebrane w celu dogłębnej analizy. Lekcję dopełniły cenne uwagi Paradox'a związane z jego doświadczeniami.
Okazuje się, że nasze gaźniki to naprawdę zmyślne urządzenia i potwierdza się reguła mówiąca o tym, że bez uzasadnionej potrzeby lepiej łapek tu nie wpychać.[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899258-3%201%201.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899259-3%201%202.jpg[/obrazek]Po szkoleniu, mimo niesprzyjającej aury, postanowiliśmy zrealizować plan przewidziany na ten dzień. Dołączyli do nas Staszek (kolega Tomasha, przebywający akurat w tych okolicach - został z nami do końca zlotu) oraz Adamuspolakus. Wybraliśmy się do Kazimierza Dolnego. Po przejechaniu kolumną przez miasto i przeprawie błotnej (po części zmotoryzowanej, po części pieszej) dotarliśmy na wzniesienie, z którego rozciągał się widok na dolinę Wisły, Męćmierz i Janowiec. Nie obyło się bez ubłocenia garderoby i bolidów oraz solidnego zmoknięcia. Następnie zjechaliśmy na parking bliżej centrum miasta. Tu dołączył do nas Raf.
Wobec deszczowej aury, w Kazimierzu podzieliliśmy się na mniejsze grupy o różnie sprecyzowanych celach, z których skrajne to: dach nad głową i jadło albo zwiedzanie. Silna grupa pod wezwaniem Leo zobaczyła Mały i Duży Rynek, wdrapała się na wzgórze zamkowe, dotarła do przystani rzecznej i weszła do wąwozu Korzeniowy Dół (gdzie Leo znalazł kluczyki od forda... a zaraz później znaleźliśmy forda, do którego te kluczyki pasowały ;]).[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899260-3%202%201.JPG[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899261-3%202%202.JPG[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899264-3%202%203.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899265-3%202%204.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899266-3%202%205.jpg[/obrazek]Po zbiórce, która miała miejsce o ustalonej godzinie, udaliśmy się do Janowca, przemierzając Wisłę promem. Na szczęście przestało padać, więc tamtejszy zamek oraz park mogliśmy zwiedzić bez parasoli.
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899267-3%203%201.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899268-3%203%202.JPG[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899269-3%203%203.JPG[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899271-3%203%204.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899272-3%203%205.jpg[/obrazek]Leo przez cały dzień telefonował do znajomego pilota z aeroklubu, żywiąc w nas nadzieję na poprawę pogody (kazał nam zaufać w przeznaczenie ;]). Niestety, aura nie była dla nas łaskawa - wszystkie loty były zawieszone ze względu na złe warunki atmosferyczne... Tak więc trzeci dzień zlotu zakończył się tradycyjnym grillem w tradycyjnym deszczu i rozmowami o: życiu, zlotach, samochodach, schlastaniu gumala i zmaciczeniu...
4 maja 2008 r. - dzień czwarty
Z samego rana autor tego tekstu (Leszczugd) i Patrycja pożegnali się ze zlotowiczami, aby wyruszyć w drogę powrotną - wszak droga do domu liczy grubo ponad 500 km... Ostatni dzień zlotu znamy więc z relacji Leo.
O godz. 9 uczestnicy naszej imprezy udali się... na drugi koniec parkingu pod naszym schroniskiem, gdzie mieści się regionalne Muzeum Oświatowe (co prawda zamierzaliśmy tam podjechać, czyli przesunąć auta o parę metrów, ale w końcu postanowiliśmy zażyć nieco ruchu ;]). Opiekunka muzeum z pasją opowiadała o rozwoju szkolnictwa w Puławach i okolicy oraz o zasługach Czartoryskich dla miejscowej oświaty.[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899273-4%201%201z.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899275-4%201%202.jpg[/obrazek]Po wyjściu z muzeum mieliśmy zamiar udać się na spacer do parku, aż tu nagle dzwoni telefon Leo... znajomy pilot stwierdza, że pogoda zrobiła się "lotna" i pyta, kiedy możemy przyjechać! Szybka decyzja: pakujemy się w ciągu kilku minut i szybko jedziemy do Dęblina. Jeszcze tylko przejście piechotą kilkaset metrów do wojskowego lotniska, i... jest! Lśniący biało-niebieski Jak-12 już czeka na nas pod hangarem. Pierwsze trzy osoby zajmują miejsce w samolocie, pilot odpala silnik i kołuje na start... Niesamowita przygoda - wielu z nas po raz pierwszy odbyło lot małym samolotem, w którym czuje się wszystko - nierówne lotnisko podczas kołowania, każdy zakręt, każdy manewr... To nie to samo, co lot dużym "pasażerem".
Odczucia były różne; Hrynio (największy "drifciarz" - wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi ;)) oświadczył, że więcej nie da się wsadzić do samolotu - czuje się pewniej za kierownicą Tico . Wszystkim jednak bardzo podobała się ta przygoda - szczególnie "górki" wykonywane przez uśmiechniętego pilota :kotwiczka:. Okazuje się, że piszczeć potrafią nie tylko panie...
Jak się potem przekonaliśmy, udało nam się polatać dosłownie w ostatniej chwili; pół godziny po opuszczeniu przez nas lotniska zaczął znów siąpić deszcz...[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899276-4%202%201.JPG[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899277-4%202%202.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899278-4%202%203.jpg[/obrazek]
[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899279-4%202%204.jpg[/obrazek]Ale zdążyliśmy się jeszcze pożegnać i wykonać kilka pamiątkowych zdjęć. Koniec zlotu...
Ciekawe, gdzie następny?[obrazek]http://zlosniki.pl/files/899280-4%203%201.jpg[/obrazek]
Tekst: Leszczugd; 4.dzień-Leo
Zdjęcia: Leszczugd, Tomash, VoytassPS. Na koniec trochę statystyki:
- w trakcie zlotu przejechaliśmy ok. 350 km (nie licząc drogi z i do domu);
- koszt pobytu i wszystkich atrakcji dla ucznia/studenta: ok. 145 zł, dla osoby dorosłej: ok. 170 zł; koszt nie obejmuje śniadań, piwka i kiełbaski na grilla;
- wrażenia ze wspólnego spotkania - bezcenne. Oby więcej takich... :oki:
-
Mam nadzieję, że Hryniowe autko nie pogniotło się od doniczki.
Szkoda, ze nie mogliśmy udać się na zlot... bo jak widzę sporo się działo <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />P.S. Prawdopodobnie już niedługo będę przekonywał pewnych panów, że mogę zasiąść za sterami Tico, prognozy są dość obiecujące, aczkolwiek 100% pewności nie mam <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Ale jeśli wszystko pójdzie dobrze to wstępnie wpisuję się na następny zlot <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Mam nadzieję, że Hryniowe autko nie pogniotło się od doniczki.
Jak widać, donica była "słuszna" - gdyby spadła bezpośrednio na maskę, byłby spory kłopot <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />. Na szczęście poleciała chyba na barierkę, a na Hryniowóz posypała się jedynie ziemia... Po wylaniu paru wiader wody na szybę i maskę okazało się, że wszystko jest OK. Niemiła jednak była rozmowa z ludźmi, którzy nabałaganili - nie było ich stać nawet na przeprosiny... <img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" /> Poszedłem z Voytassem do pani kierowniczki schroniska, aby wyrazić swoje zdanie nt. zaistniałej sytuacji - i to ona nas przepraszała... <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
Szkoda, ze nie mogliśmy udać się na zlot... bo jak widzę sporo się działo
Trzeba było skuteczniej oddziaływać na Szymciaka... <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />
Masz czego żałować, naprawdę - takiej ekipy, jaka była na tym zlocie, ze świecą szukać po świecie. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />P.S. Prawdopodobnie już niedługo będę przekonywał pewnych panów, że mogę
zasiąść za sterami Tico, prognozy są dość obiecujące, aczkolwiek 100%
pewności nie mamŻyczę powodzenia, będę trzymał kciuki. <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" /> <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Pochwal się, gdy już przez to przejdziesz. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />Ale jeśli wszystko pójdzie dobrze to wstępnie wpisuję się na następny zlot
Jasne. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Po przeczytaniu tej relacji ze zlotu, teraz żałuje, że nie było mnie z wami. Miałem niedaleko 160km.
Następnym razem, nie będę się nawet zastanawiał.Okazjonalnie przebywałem w Kazimierzu Dolnym 3-ciego maja. Lecz nigdzie nie wypatrzyłem szeregu TICUSIÓW, a miałem to na myśli, bo wiedziałem, że byliście niedaleko. <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Było dużo turystów w ten dzień, sami chyba to przyznacie.Pozdrawiam. <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
-
Trzeba było skuteczniej oddziaływać na Szymciaka...
Tym razem to szefostwo Szymciaka było nieugięte...Pochwal się, gdy już przez to przejdziesz.
Zanim ja to wszystko przejadę, to trochę minie <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> Ale oczywiście, ze się pochwalę -
Pozwolę sobie na podsumowanie spalania
Pozycja 1 stan paliwa przed wyjazdem (zerowanko małego licznika)
Tankowanie 20 litrów verva 98
Trasa dojazd do E77 ok 90-100 km\h (30km)
Dojazd do Warszawy 110 km\h
Była ok 6:30 więc Warszawa pusta średnia prędkość ok 80 km\h
Od wawy do Puław (tzw nadwiślanka 801) prędkość 80-100 km\h
W Puławach dolane 18L vervy 98 (do pierwszego odbicia)
Podczas zlotu przeciętne prędkości 80-110 km\h
Sporo grzania i suszenia <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> się w samochodzie.
Droga powrotna
Do Warszawy przeciętnie 90km\h (801) pęknięta sprężyna prawy tył)
Przez Warszawę trzeba było cisnąć godzina ok 14:30 zaczynał się sajgon
E77 przeciętnie 110km\h (jest gładko więc można było docisnąć bez obawy o sprężynę)
Zjazd z E77 i droga do domu ok 90 km\h
Łącznie mały licznik pokazał 849,9 <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Wskaźnik paliwa na pozycji 2
Licząc łącznie wlałem 38L paliwa z czego można założyć spaliłem ok 35
850 / 35 = 24,28
100 / 24,3 = 4,11
Jeśli się nie pomyliłem w liczeniu, średnie spalanie wyszło na poziomie 4,11 (ale sądzę, że nawet trochę mniej)PS. zdjęcie pożyczone tu z forum, z tematu a białych blatach.
-
Witajcie..
Muszę przyznać oficjalnie że ogromnie żałuję że zabrakło mnie wśród WAS na zlocie. Przeczytałem wyczerpującą recenzje i czuje się jeszcze mniej "fajnie" LEO zrobiłeś Kawał Dobrej Roboty !! - szacunek <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Mam nadzieje że w kolejnym zlocie będę mógł uczestniczyć. Pozdrowionka .. <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" /> -
Następnym razem, nie będę się nawet zastanawiał.
<img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Okazjonalnie przebywałem w Kazimierzu Dolnym 3-ciego maja. Lecz nigdzie nie
wypatrzyłem szeregu TICUSIÓW, a miałem to na myśli, bo wiedziałem, że
byliście niedaleko.Widzisz... Trzeba było łapać jakoś kontakt z nami przed zlotem, moglibyśmy się spotkać... W samym Kaziku umówiliśmy się i zetknęliśmy z 2 osobami spoza zlotu.
A co do postoju: spodziewałem się tłumów (bo wiem, jak to jest w Kazimierzu podczas dni wolnych <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" />), i nawet w ten deszczowy dzień znalezienie miejsca do zaparkowania jednego auta graniczyło z cudem... a co mówić o kolumnie samochodów). Dlatego już wcześniej załatwiłem miejsce postoju przy "zaprzyjaźnionym" hotelu; okazało się to dobrym posunięciem. Z ulicy zanadto nie było nas widać, bo parkowaliśmy na terenie pustego campingu.
Było dużo turystów w ten dzień, sami chyba to przyznacie.
Zgadza się. Trudno było chodzić ulicami, o wepchnięciu się do piekarni Sarzyńskiego nawet nie było mowy <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />... Wyobraź sobie, co się dzieje w wolne słoneczne dni... <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" /> Nieraz korek samochodów ciągnie się od samych Puław, ok. 12 km od Kazika.