Lepszy brak DR czy badań technicznych ?
-
tak jest taka baza
CEPIK
centralna ewidencja pojazdow i kierowcowZTCW to ona jest, ale szczegółowych danych (typu ostatnia data przejścia badań diagnostycznych) to ona nie zawiera. <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Policjant łącząc się przez radio z komendą może sprawdzić, czy dany człowiek jest właścicielem danego auta, czy nie zostało ono zgłoszone jako skradzione i takie tam... W zasadzie CEPIK dysponuje danymi uzyskanymi przy rejestracji pojazdu (czyli przy wydaniu DR). Bieżących badań to tam raczej nie ma. -
Tak się zastanawiam bo na dniach mi się kończą badania. Jeżeli bym zapomniał
pojechać je odnowić i zatrzymała by mnie policja to co jest dla mnie
korzystniejsze ? Pokazać dowód rejestracyjny z nieważnymi badaniami
technicznymi czy powiedzieć "zapomniałem dowodu z domu" ?Najkorzystniejsze jest zrobienie badań we właściwym czasie <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />. Jeżeli akurat coś Ci wypada, możesz zrobić je wcześniej (ale wtedy data następnego badania będzie wcześniejsza, bo zależy od dnia, w którym robisz przegląd).
Mam kolegę, któremu zapomniało się to rzeczywiście i jeździł tak prawie rok... Gdy zajrzał do DR i się przestraszył, pojechał na stację i zrobił badanie. Uzyskał wpis i termin następnego zgłoszenia się normalnie, czyli za rok.
Zaś co do Twojego pytania... To wydaje mi się, że brak DR byłby rzeczywiście "korzystniejszy" - policjant sprawdzi jedynie przez radio, czy jesteś właścicielem pojazdu. Za ujawniony brak badania może być gorzej. Ale i tak zawsze ryzykujesz mandat i/lub odholowanie auta (wszystko zależy od sytuacji i człowieka w czapce)... więc nie opłaca się. Lepiej pamiętać o terminie. -
Bieżących badań to tam raczej nie ma.
Badania przeprowadzam co rok u tego samego diagnosty i on prowadzi we własnym komputerze bazę danych aut które przechodzą u Niego w SKP badania techniczne.Nie wiem jak w innych SKP jest,ale nie wydaje mi się żeby było inaczej.
Tak myślę,że akcja z podrabianiem badań raczej nie przejdzie. -
Badania przeprowadzam co rok u tego samego diagnosty i on prowadzi we własnym komputerze bazę
danych aut które przechodzą u Niego w SKP badania techniczne.Nie wiem jak w innych SKP
jest,ale nie wydaje mi się żeby było inaczej.Dokładnie jest tak samo w moim przypadku, też co roku udaję się na tą samą SKP i tam po przejściu badania technicznego diagnosta wpisuje dane auta do komputera.
-
Dokładnie jest tak samo w moim przypadku, też co roku udaję się na tą samą SKP i tam po
przejściu badania technicznego diagnosta wpisuje dane auta do komputera.Ale to, że wpisuje dane do kompa to raczej tylko na własny użytek w celu archiwizacji. Po prostu komputery zastąpiły niegdysiejsze książki, do których wcześniej wpisywano badanie. Pamiętam jeszcze takie księgi, komputery są stosowane stosunkowo od niedawna.
-
Ale to, że wpisuje dane do kompa to raczej tylko na własny użytek w celu archiwizacji. Po prostu
komputery zastąpiły niegdysiejsze książki, do których wcześniej wpisywano badanie. Pamiętam
jeszcze takie księgi, komputery są stosowane stosunkowo od niedawna.Aha <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
Badania przeprowadzam co rok u tego samego diagnosty i on prowadzi we
własnym komputerze bazę danych aut które przechodzą u Niego w SKP
badania techniczne.Nie wiem jak w innych SKP jest,ale nie wydaje mi się
żeby było inaczej.
Tak myślę,że akcja z podrabianiem badań raczej nie przejdzie.Mam wrażenie, że związek komputera Twojego diagnosty z każdym policjantem dokonującym kontroli drogowych jest dokładnie taki sam, jak powiązanie mojego notatnika z centrum NASA <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> . Ma się po prostu nijak, bo dane z SKP nie są nigdzie dalej przesyłane. Takie jest moje zdanie.
Owszem, to miałoby sens - połączyć zawartość komputerów na wszystkich stacjach obsługi z CEPiKiem, lecz jest to nierealne... Nie przy tej ilości stacji i nie przy tych możliwościach teleinformatycznych, jakimi dysponują służby. A może po prostu jeszcze nie dziś... <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> -
Dokładnie jest tak samo w moim przypadku, też co roku udaję się na tą samą
SKP i tam po przejściu badania technicznego diagnosta wpisuje dane auta
do komputera.Chriss, wyobraź sobie taką oto historię: przy każdym przeglądzie do kompa na SKP są wpisywane dane. Zaraz potem trafiają do centralnego komputera policji. No i wszystko gra.
Ale jest jakiś pan Kowalski, który jeździ autem, ale nie ma aktualnego przeglądu - bo zapomniał / nie chce mu się / nie ma kasy / wie, że jego strucel nie przejdzie badania <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> . No i teraz, ponieważ policja dokładnie wie, że dany pojazd nie ma bieżących badań (tak stwierdza komputer), nie czeka przypadkowej kontroli na drodze, lecz przychodzi do domu pana Kowalskiego i wręcza mu mandat oraz zatrzymuje DR.
Czy tak jest? <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />To, czy zrobiłeś badanie, czy nie, jest Twoją słodką tajemnicą do czasu, aż policjant na drodze Cię nie zatrzyma.
-
Chriss, wyobraź sobie taką oto historię: przy każdym przeglądzie do kompa na SKP są wpisywane
dane. Zaraz potem trafiają do centralnego komputera policji. No i wszystko gra.Tak sobie właśnie gdybałem, że usprawniłoby to pracę policji i wyeliminowałoby lewe pieczątki.
Ale jest jakiś pan Kowalski, który jeździ autem, ale nie ma aktualnego przeglądu - bo zapomniał
/ nie chce mu się / nie ma kasy / wie, że jego strucel nie przejdzie badania . No i teraz,
ponieważ policja dokładnie wie, że dany pojazd nie ma bieżących badań (tak stwierdza
komputer), nie czeka przypadkowej kontroli na drodze, lecz przychodzi do domu pana
Kowalskiego i wręcza mu mandat oraz zatrzymuje DR.
Czy tak jest?Nie jest, bo jeśli pan Kowalski siedział by wtedy w domu tzn., że auto nie poruszało by się wtedy i nie byłoby podstaw do wystawienia mandatu <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" /> Co innego brak OC, które jest obowiązkowe i wtedy upomniał by się Fundusz Gwarancyjny czy jak mu tam.
To, czy zrobiłeś badanie, czy nie, jest Twoją słodką tajemnicą do czasu, aż policjant na drodze
Cię nie zatrzyma.Bo to Polska właśnie i robienie sobie przeglądów na komputerze w domu <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
-
Z tego co kojarzę to policja nawet bez pokazywania jej dowodu rejestracyjnego sprawdzi czy jest
ważny przeglądA niby w jaki sposob <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
Ale to, że wpisuje dane do kompa to raczej tylko na własny użytek w celu archiwizacji. Po prostu
komputery zastąpiły niegdysiejsze książki, do których wcześniej wpisywano badanie. Pamiętam
jeszcze takie księgi, komputery są stosowane stosunkowo od niedawna.wklepuja cie w komp bo jak zgubisz DR to nowy podbija ci nowy za darmo na podstawie wpisu z kziazki , czy kompa ...
-
istotnym problemem w razie kolizji, ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania
Nawet na pewno odmowi <img src="/images/graemlins/goodvibes.gif" alt="" />
-
Tak sobie właśnie gdybałem, że usprawniłoby to pracę policji i
wyeliminowałoby lewe pieczątki.Eee tam, lewe pieczątki - to może (jeśli ktoś taką metodę stosuje), ale lewych przeglądów nadal nie wyeliminuje. <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />
Nie jest, bo jeśli pan Kowalski siedział by wtedy w domu tzn., że auto nie
poruszało by się wtedy i nie byłoby podstaw do wystawienia mandatu Co
innego brak OC, które jest obowiązkowe i wtedy upomniał by się Fundusz
Gwarancyjny czy jak mu tam.Łehehe, a mnie wydaje się, że jeśli pan Kowalski ma samochód, zarejestrowany, ale bez aktualnego ubezpieczenia OC, to też nikt do domu mu nie przyjdzie i nie będzie nakładał mandatów. UFG też się upominać nie będzie, bo raczej nie ma centralnego rejestru ubezpieczonych od OC (podobnie, jak z badaniami).
Ale p. Kowalski umoczy dopiero wtedy, gdy zatrzyma go policjant do kontroli lub spowoduje wypadek.Bo to Polska właśnie i robienie sobie przeglądów na komputerze w domu
<img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Łehehe, a mnie wydaje się, że jeśli pan Kowalski ma samochód, zarejestrowany, ale bez aktualnego
ubezpieczenia OC, to też nikt do domu mu nie przyjdzie i nie będzie nakładał mandatów. UFG
też się upominać nie będzie, bo raczej nie ma centralnego rejestru ubezpieczonych od OC
(podobnie, jak z badaniami).
Ale p. Kowalski umoczy dopiero wtedy, gdy zatrzyma go policjant do kontroli lub spowoduje
wypadek.Zdziwisz się jak Ci powiem, że nie masz racji bo wiem to na swoim przykładzie <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
Kiedyś, kiedyś miałem malucha (moje pierwsze auto), którego sprzedałem ale zapomniałem zgłosić sprzedaż w towarzystwie ubezpieczeniowym, w którym była zawarta polisa OC i po paru latkach dostałem pisemko od UFG z wezwaniem do zapłaty kary coś ok. 2kzł za brak wykupionej polisy OC <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" /> -
Zdziwisz się jak Ci powiem, że nie masz racji bo wiem to na swoim
przykładzieEee, wcale się nie zdziwiłem. <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
Kiedyś, kiedyś miałem malucha (moje pierwsze auto), którego sprzedałem ale
zapomniałem zgłosić sprzedaż w towarzystwie ubezpieczeniowym, w którym
była zawarta polisa OC i po paru latkach dostałem pisemko od UFG z
wezwaniem do zapłaty kary coś ok. 2kzł za brak wykupionej polisy OCRozumiem. Teraz pytanie: co zrobił ten nowy właściciel malucha, że aż UFG się u Ciebie pojawiło? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
ZTCW jeśli nie zapłacisz OC w danym towarzystwie ubezpieczeniowym lub nie zgłosisz (przed upływem terminu ważności ubezpieczenia), że rezygnujesz z ich usług, to nadal jesteś automatycznie ubezpieczany (znaczy auto) przez to towarzystwo. Takie jakby przedłużenie ubezpieczenia mimo Twojej woli. I dalej: ubezpieczyciel może Cię ścigać i żądać zapłacenia za dalszy bieg ubezpieczenia (oczywiście z odsetkami). Kwestia, kiedy to zrobi (i ile odsetek naliczy <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> ) zależy już od danego towarzystwa. De facto jednak nadal Cię ubezpieczają - dlatego właśnie tak ważne jest pamiętanie o "wypowiedzeniu umowy ubezpieczenia" przed datą zakończenia okresu ubezpieczenia. Nie ma tak, że mija termin i Twoja umowa z ubezpieczalnią się skończyła. Jeżeli wyraźnie nie wypowiesz - dalej jesteś ubezpieczony (ino nie masz na to papieru, boś nie zapłacił <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" /> ). Chociaż... z drugiej strony: nie wiem, co się dzieje z wypłatą odszkodowania wtedy, gdy ktoś nie wypowiedział i ubezpieczenie biegło dalej, a ten ktoś spowodował wypadek. Może wtedy ubezpieczyciel zwraca się do UFG o wypłatę (bo składki od lat nieopłacone) i UFG przejmuje sprawę? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />Tak więc przypuszczam, że zainteresowanie UFG Tobą wynikło po prostu z faktu ujawnienia niewypowiedzenia przez Ciebie umowy w odpowiednim czasie. Dlaczego do ujawnienia doszło? Na to pytanie IMO może odpowiedzieć nowy właściciel malucha. <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
BTW co zrobiłeś? Wypłaciłeś tę kasę?
-
Rozumiem. Teraz pytanie: co zrobił ten nowy właściciel malucha, że aż UFG się u Ciebie pojawiło?
Wątpie żeby nowy właściciel "maczał w tym palce" <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Mnie się cały czas wydaje, że to ubezpieczalnia wysłała jakiego niusa do UFG na mój temat <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />ZTCW jeśli nie zapłacisz OC w danym towarzystwie ubezpieczeniowym lub nie zgłosisz (przed
upływem terminu ważności ubezpieczenia), że rezygnujesz z ich usług, to nadal jesteś
automatycznie ubezpieczany (znaczy auto) przez to towarzystwo. Takie jakby przedłużenie
ubezpieczenia mimo Twojej woli. I dalej: ubezpieczyciel może Cię ścigać i żądać zapłacenia
za dalszy bieg ubezpieczenia (oczywiście z odsetkami). Kwestia, kiedy to zrobi (i ile
odsetek naliczy ) zależy już od danego towarzystwa. De facto jednak nadal Cię ubezpieczają- dlatego właśnie tak ważne jest pamiętanie o "wypowiedzeniu umowy ubezpieczenia" przed
datą zakończenia okresu ubezpieczenia. Nie ma tak, że mija termin i Twoja umowa z
ubezpieczalnią się skończyła. Jeżeli wyraźnie nie wypowiesz - dalej jesteś ubezpieczony
(ino nie masz na to papieru, boś nie zapłacił ). Chociaż... z drugiej strony: nie wiem, co
się dzieje z wypłatą odszkodowania wtedy, gdy ktoś nie wypowiedział i ubezpieczenie biegło
dalej, a ten ktoś spowodował wypadek. Może wtedy ubezpieczyciel zwraca się do UFG o wypłatę
(bo składki od lat nieopłacone) i UFG przejmuje sprawę?
Tak więc przypuszczam, że zainteresowanie UFG Tobą wynikło po prostu z faktu ujawnienia
niewypowiedzenia przez Ciebie umowy w odpowiednim czasie. Dlaczego do ujawnienia doszło? Na
to pytanie IMO może odpowiedzieć nowy właściciel malucha.
Nie mam pojęcia jak do tego doszło <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Nawet nie przypominam teraz sobie żeby przychodziły jakieś pisemka z ubezpieczalni o nieopłaconej składce <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> Przyszło od razu pismo z UFG o naliczeniu kary za nieopłacone OC.
Może ubezpieczalnie dzielą się takimi informacjami z UFG, dzieląc się przy okazji zyskami z kary <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />BTW co zrobiłeś? Wypłaciłeś tę kasę?
Wpierw olałem sprawę bo i tak nie mieli z czego ode mnie ściągnąć aż do momentu jak zawitał do mnie komornik z urzędu miejskiego. Dogadałem sie z gościem i spłaciłem go w ratach <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
- dlatego właśnie tak ważne jest pamiętanie o "wypowiedzeniu umowy ubezpieczenia" przed
-
Wątpie żeby nowy właściciel "maczał w tym palce"
Mnie się cały czas wydaje, że to ubezpieczalnia wysłała jakiego niusa do UFG
na mój tematHmm, może i tak...
Nie mam pojęcia jak do tego doszło
Nawet nie przypominam teraz sobie żeby przychodziły jakieś pisemka z
ubezpieczalni o nieopłaconej składce Przyszło od razu pismo z UFG o
naliczeniu kary za nieopłacone OC.No pewnie - wolą odczekać i naliczyć jak najwyższą karę. Im to zwisa, a Ty i tak bekniesz. <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Może ubezpieczalnie dzielą się takimi informacjami z UFG, dzieląc się przy
okazji zyskami z karyNie mam pojęcia. Możliwe, że mocno zaległe sprawy ubezpieczalnie odsyłają właśnie do UFG, bez wysyłania jakichś ponagleń. Ale może to też od towarzystwa zależy... <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Dawno temu, bardzo młodym będąc, miałem Simsona. Tak się zdarzyło, że chciałem zmienić ubezpieczyciela (kupiłem auto, ubezpieczyłem gdzie indziej i chciałem mieć wszystko w jednej firmie). Poszedłem wyrejestrować motorek. Akurat zbliżał się termin końca polisy, ale wg przepisów wypowiada się bodajże 30 dni przed końcem - ja "spóźniłem się" ze dwa dni. Pamiętam, jaką wielką łaskę mi pani okazała, że załatwiła tę sprawę tak, jak chciałem (znaczy raczyła przyjąć wypowiedzenie). Tak sobie to właśnie przypomniałem i dochodzę do wniosku, że może spodziewała się, iż ja jako młodziak "powinienem" nie wiedzieć o konieczności wypowiedzenia - mieliby okazję mnie wtedy skasować na grubą forsę... A były to jeszcze czasy, w których nie wiem, czy UFG istniało... <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Ech, takie durne przepisy z tym wypowiadaniem ubezpieczenia. <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />Wpierw olałem sprawę bo i tak nie mieli z czego ode mnie ściągnąć aż do
momentu jak zawitał do mnie komornik z urzędu miejskiego. Dogadałem sie
z gościem i spłaciłem go w ratachNo patrz - można się przejechać... Ciekawe, ile ten Twój maluch był wart... <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
No pewnie - wolą odczekać i naliczyć jak najwyższą karę. Im to zwisa, a Ty i tak bekniesz.
Nie mam pojęcia. Możliwe, że mocno zaległe sprawy ubezpieczalnie odsyłają właśnie do UFG, bez
wysyłania jakichś ponagleń. Ale może to też od towarzystwa zależy...Nie sądzę <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> ponieważ kara za brak OC jest już z góry narzucona.
Ta informacja chyba wszystko wyjaśniaDawno temu, bardzo młodym będąc, miałem Simsona. Tak się zdarzyło, że chciałem zmienić
ubezpieczyciela (kupiłem auto, ubezpieczyłem gdzie indziej i chciałem mieć wszystko w
jednej firmie). Poszedłem wyrejestrować motorek. Akurat zbliżał się termin końca polisy,
ale wg przepisów wypowiada się bodajże 30 dni przed końcem - ja "spóźniłem się" ze dwa dni.
Pamiętam, jaką wielką łaskę mi pani okazała, że załatwiła tę sprawę tak, jak chciałem
(znaczy raczyła przyjąć wypowiedzenie). Tak sobie to właśnie przypomniałem i dochodzę do
wniosku, że może spodziewała się, iż ja jako młodziak "powinienem" nie wiedzieć o
konieczności wypowiedzenia - mieliby okazję mnie wtedy skasować na grubą forsę... A były to
jeszcze czasy, w których nie wiem, czy UFG istniało...Pewnie dlatego, że właśnie UFG jeszcze nie istniało <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
No patrz - można się przejechać... Ciekawe, ile ten Twój maluch był wart...
Na pewno nie tyle, ile w sumie zabuliłem za swój ówczesny brak wiedzy na ten temat <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Ale było minęło, człowiek się uczy przez całe życie <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" /> -
Nie sądzę ponieważ kara za brak OC jest już z góry narzucona.
Ta informacja chyba wszystko wyjaśniaNo dobra, więc jeśli ktoś nie opłaci składki, automatycznie idzie informacja od ubezpieczyciela do UFG? Czy też informacja nie idzie, a karę wg tego przepisu kierowca zapłaci dopiero po wykryciu sprawy przez kontrolę drogową? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Wydaje mi się, że to drugie. Bo po co - w świetle obowiązywania tego przepisu - pozostał stary obowiązek wypowiedzenia umowy u ubezpieczyciela (w razie rezygnacji)? Dalej nie wiadomo, kto płaci (TU czy UFG) w razie kolizji i nieopłaconym ubezpieczeniu. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> Jeżeli musimy wypowiadać umowę, to znaczy, że ubezpieczyciel nadal nas chroni i on płaci (potem sobie ściąga składkę i odsetki jakieś); jeśli płaci UFG... to po co obowiązek wypowiadania umów (jeśli ubezpieczyciel nie ma już nic do nas, bo termin ubezpieczenia minął)?
Dziwne to jakieś.
Mnie się wydaje, że te kary, o których mówi Twój link, to taka dodatkowa restrykcja, niemająca nic wspólnego z rzeczywistym ubezpieczeniem ani składką w TU.Na pewno nie tyle, ile w sumie zabuliłem za swój ówczesny brak wiedzy na ten
tematAno właśnie... <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
Ale było minęło, człowiek się uczy przez całe życie
Taaa... <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
No dobra, więc jeśli ktoś nie opłaci składki, automatycznie idzie informacja od ubezpieczyciela
do UFG? Czy też informacja nie idzie, a karę wg tego przepisu kierowca zapłaci dopiero po
wykryciu sprawy przez kontrolę drogową?Ja kontroli drogowej żadnej nie miałem bo fizycznie auta już nie posiadałem (zmieniło właściciela) dlatego nie wiem tak do końca skąd się dowiedział UFG <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> Tylko sobie gdybam...
Wydaje mi się, że to drugie. Bo po co - w świetle obowiązywania tego przepisu - pozostał stary
obowiązek wypowiedzenia umowy u ubezpieczyciela (w razie rezygnacji)? Dalej nie wiadomo,
kto płaci (TU czy UFG) w razie kolizji i nieopłaconym ubezpieczeniu. Jeżeli musimy
wypowiadać umowę, to znaczy, że ubezpieczyciel nadal nas chroni i on płaci (potem sobie
ściąga składkę i odsetki jakieś); jeśli płaci UFG... to po co obowiązek wypowiadania umów
(jeśli ubezpieczyciel nie ma już nic do nas, bo termin ubezpieczenia minął)?
Dziwne to jakieś.Tak, jak już wcześniej pisałem, może obydwoje dzielą się zyskami z nałożonej kary <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Mnie się wydaje, że te kary, o których mówi Twój link, to taka dodatkowa restrykcja, niemająca
nic wspólnego z rzeczywistym ubezpieczeniem ani składką w TU.Kara za brak opłaconego OC, która swoją drogą ciekawe po co weszła w życie? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Kończąc temat bo nie mam już w nim nic ciekawego i nowego do powiedzenia <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> dodam, że jeśli chodzi o OC i AC to już różne dziwne rzeczy mnie spotkały <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Parę lat temu (również maluchem ale już innym egzemplarzem <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />) miałem stłuczkę z nie własnej winy.
Auto z tego co pamiętam było ubezpieczone w Samopomocy (dzisiejsze bodajże HDI), rzeczoznawca wycenił szkodę na 300 parę złotych ale najciekawsze jest to, że nie wypłacono mi jako poszkodowanemu ani złotówki bo kwota odszkodowania nie przekraczała jakiegoś tam progu 400 czy 450zł - minimalnej kwoty jaką można wypłacić poszkodowanemu <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Będąc poszkodowanym, mający opłacone OC musiałem sam sobie naprawić szkodę <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Pismo z taką informacją dostał też oczywiście sprawca - gość miał pewnie ubaw po pachy...Druga historia <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> to jak już byłem posiadaczem Tico i miałem wykupione OC oraz AC.
Zostawiłem autko na parę minut a gdy wróciłem zastałem je praktycznie bez przedniego błotnika - ktoś parkując wjechał w moje auto i po kolizji oczywiście sobie odjechał...
Z racji, że miałem wykupione również AC, udałem sie do ubezpieczyciela (nie pamiętam już teraz jaki to był) w celu zgłoszenia szkody bez wykrycia sprawcy i pokrycia jej z polisy AC.
Szkoda oczywiście została uznana i przyznano mi 700zł za: nowy błotnik, jego wymianę, lakierowanie, nowy kierunkowskaz w błotniku.
Ale....Z racji tego, że termin opłacenia drugiej raty składki AC mijał jakoś za 3 tygodnie to potrącono mi połowę na poczet przyszłej raty <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />
Nowy błotnik kosztował 150zł, lakierowanie z wymianą 250zł, kierunkowskaz bodajże z 15zł.
Także mając wykupione AC byłem stratny na szkodzie <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" />To tyle, siem żem rozpisał <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />