Co sądzicie o takiej metodzie odpowietrzania hamulców?
-
No to jestem po wymianie cylinderków. Oba były zapieczone na amen (poniżej foto).
A na przeglądzie rejestracyjnym nic nie wyszło, że tylne hamulce są słabsze i należy nimi się zająć
-
A na przeglądzie
rejestracyjnym nic nie wyszło, że tylne hamulce są słabsze i należy nimi się zająćA jak myślisz, dlaczego się nimi zająłem? Raczej nie mam innej metody sprawdzenia tyłu, a autko hamowało całkiem sprawnie
Mat
-
A jak myślisz, dlaczego się nimi zająłem?
Mogłeś zrobić tak, jak ja, tzn. po prostu okresowo sprawdzam hamulce, w tym również podnoszę gumowe osłony tłoczków i widzę, czy się zapiekają.
Robię to przynajmniej raz w roku, choć czasami 2 razy (wiosną i jesienią) i na bieżąco widzę, co się z nimi dzieje.
Dwukrotnie już rozruszałem wszystkie tłoczki oraz rok temu profilaktycznie wymieniłem cylinderki na nowe. -
Widzisz - trzeba nabyć nawyków. Zawsze broniłem się przed robieniem czegokolwiek przy tylnych hamulcach, bo za każdym razem miałem problem z zerwaniem bębnów.
Teraz mam zatoczone i mam nadzieję, że już takich kłopotów nie będzie.Mat
-
Ja spotkałem się z
krótkim przewodem włożonym do buteleczki wypełnianej płynem hamulcowym. Pompujemy
potem delikatnie popuszczamy odpowietrznik i naciskamy pedał zakręcamy odp. i znowu
pompujemy. Płyn w butelce i zanurzony w min wężyk zapobiegnie łapaniu powietrza.
No ciekawe jak to sobie wyobrażasz.
Jedną nogą (taką długą) naciskasz pedał, a ręką (lewą długą), odkręcasz odpowietrznik?
Mowa była o JEDNEJ osobie!!!
Co do meritum, zgadzam się z LARES, tylko wg/mnie (podkreślam że to moje zdanie), spełniony ma być warunek następujący-płyn ma być w układzie w miarę świerzy (cokolwiek to znaczy), sprawa nr.2 jeżeli powtarzają się takie niespodzianki iż należy odpowietrzać co jakiś czas (oczywiście nie odnosi się to do LARES), to trzeba zajechać na stacje diagnostyczną.
Uwaga nr.3, podzielę się jak odpowietrzałem układ w Skodzie 105/20, otóż odkręcałem odpowietrzniki z tyłu (później przód) i płyn lał się (przez wężyk z odpowietrznika) do pojemnika (trzeba dolewać do zbiorniczka!), jak "zrobiłem" dwa zbiorniczki było OK, ZAWSZE i na 100%
W Tico tego nie przerabiałem (tzn. miałem zapieczony cylinderek z tyłu), ale odpowietrznie tradycyjne-dwie osoby.
Pozdrawiam-kazik -
A to juz tokarz nie
mógł Ci pojechać przez cały bęben? Miałbyś równiutko dla szczęk. Wiedzę, że
hamowania tam nie było bo skąd niby rdza na głównej powierzchni ciernej?Ano stąd, że jak pisze post wyżej, zapieczone były cylinderki, (tak dla Twojej wyobraźni, to takie coś co rozpiera szczęki, które to ocierają się o ten "cały" bęben). Skoro się nie ocierały, to naturalne Ci jest iż te ostatnie zardzewieją.
-
W sumie to ja
zauważyłem, że podczas hamowania tylna oś nie jest wykorzystywana w stu procentach,
korektor siły hamowania ma na tyle duży zapas, że w sytuacji awaryjnej (gdzie liczą
się centymetry) bardzo pomocne może okazać się dodatkowe hamowanie "ręcznym", ale
tak by nie zablokować tylnych kół. Kiedyś na suchym asfalcie robiłem próbę hamowania
tylko hamulcem roboczym, oraz dodatkowo zaciągając ręczny, zdecydowanie mocniej
wyciągało z fotela w drugim przypadku, ale nie mierzyłem drogi zatrzymania.Tylna oś nie jest wykorzystywana w 100%, dlaczego? zapraszam na powtórny kurs Prawa Jazdy.
Eksperymenty (i przekonania) w postaci zaciągania hamulca ręcznego w sytuacji hamowania awaryjnego (krytycznego), świadczą o Twojej NIEDOJRZAŁOŚCI do kierowania jakimkolwiek pojazdem. Nawet w samochodach z ABS-em przydatna, a nawet wskazana (nie mówię że obowiązkowa), jest para rąk. Ja mam dla Ciebie propozycję (oby się nie spełniło), w sytuacji hamowania awaryjnego prawą ręką zaciągasz hamulec ręczny, lewa ręka wolna-wyrzuć drąga przez okno, a przedtem uwiąż go na lince-zapewniam Cię iż droga hamowania skróci się.
Pozdrawiam-kazik -
tak dla Twojej wyobraźni, to takie
coś co rozpiera szczęki, które to ocierają się o ten "cały" bębenAle Pan "mondry"
-
A na przeglądzie
rejestracyjnym nic nie wyszło, że tylne hamulce są słabsze i należy nimi się zająćTak dla przypomnienia, kol. drzonca dn.22,01,2011, upominał-
"Swoją drogą już za samo pozbycie się środkowego pasa diagnosta może nie podbić Ci badania technicznego. Zobacz na Dz.U. 2009 nr 155 poz. 1232 (Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 18 września 2009 r. w sprawie zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów oraz wzorów dokumentów stosowanych przy tych badaniach), załącznik nr 1 mówiący co diagnosta powinien sprawdzić, punkt 9.1.12. Auto masz rejestrowane na 5 osób i brak jednego z pasów jest podstawą do negatywnego wyniku badania. Punkty kotwiczenia w miejscach nieprzewidzianych przez producenta pojazdu też są na tej liście."
Tak więc diagnosta, diagnoście nie równy. Mnie za brak piątego pasa nie dał negatywnego wyniku, ale za brak tylnego prawego hamulca (zapieczony cylinderek), tak.
Owszem że każdy by chciał by jego pojazd (tu piję do drzoncy), był młody, piękny i bezpieczny. No, ale w sumie to chyba dobrze że mój diagnosta "przepuszcza" mnie mimo braku piątego pasa, a nie pozwala jeździć bez hamulców?
Pozdrawiam-kazik -
Tak dla
przypomnienia, kol. drzonca dn.22,01,2011, upominał-
"Swoją drogą już za
samo pozbycie się środkowego pasa diagnosta może nie podbić Ci badania technicznego.
Zobacz na Dz.U. 2009 nr 155 poz. 1232 (Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia
18 września 2009 r. w sprawie zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych
pojazdów oraz wzorów dokumentów stosowanych przy tych badaniach), załącznik nr 1
mówiący co diagnosta powinien sprawdzić, punkt 9.1.12. Auto masz rejestrowane na 5
osób i brak jednego z pasów jest podstawą do negatywnego wyniku badania. Punkty
kotwiczenia w miejscach nieprzewidzianych przez producenta pojazdu też są na tej
liście."Słusznie upomniał
Tak więc diagnosta,
diagnoście nie równy. Mnie za brak piątego pasa nie dał negatywnego wyniku, ale za
brak tylnego prawego hamulca (zapieczony cylinderek), tak.Racja, nie należy generalizować. Poza tym nie wszystko taki czy inny diagnosta zauważy. Musiał by "trzepać" jak celnik na granicy
Owszem że każdy by
chciał by jego pojazd (tu piję do drzoncy), był młody, piękny i bezpieczny. No, ale
w sumie to chyba dobrze że mój diagnosta "przepuszcza" mnie mimo braku piątego pasa,
a nie pozwala jeździć bez hamulców?
Pozdrawiam-kazikWcale nie dobrze Nie powinien "przepuścić" w razie wykrycia nieprawidłowości.
-
Widzę, że szanowny Pan pozjadał wszystkie możliwe rozumy a na deser wsunął kilka encyklopedii, więc ja drogiemu Panu ustąpię i nie będę się sprzeczał
-
Widzę, że szanowny
Pan pozjadał wszystkie możliwe rozumy a na deser wsunął kilka encyklopedii, więc ja
drogiemu Panu ustąpię i nie będę się sprzeczałMól książkowy
-
Widzę, że szanowny
Pan pozjadał wszystkie możliwe rozumy a na deser wsunął kilka encyklopedii, więc ja
drogiemu Panu ustąpię i nie będę się sprzeczałWidzę , że szanowny Pan czyta wybiórczo,
TO PISAŁ "drzonca"
"Swoją drogą już za samo pozbycie się środkowego pasa diagnosta może nie podbić Ci badania technicznego. Zobacz na Dz.U. 2009 nr 155 poz. 1232 (Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 18 września 2009 r. w sprawie zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów oraz wzorów dokumentów stosowanych przy tych badaniach), załącznik nr 1 mówiący co diagnosta powinien sprawdzić, punkt 9.1.12. Auto masz rejestrowane na 5 osób i brak jednego z pasów jest podstawą do negatywnego wyniku badania. Punkty kotwiczenia w miejscach nieprzewidzianych przez producenta pojazdu też są na tej liście."
Chyba że to nie do mnie, to przepraszam.
kazik -
Mól książkowy
Mól książkowy x2 + nie umie jeździć!!! -
Mól książkowy x2 +
nie umie jeździć!!!Widziałeś go w akcji, że tak piszesz?
Bo ja widziałemTrollu internetowy przebrzydły!
-
Tak dla przypomnienia, kol. drzonca dn.22,01,2011, upominał-
"Swoją drogą już za samo pozbycie się środkowego pasa diagnosta może nie podbić Ci badania technicznego....Jak masz jakieś uwagi do kolegi Drzonca to pisz do niego na priv.
Teoretycznie częściowo nawiązujesz do wątku głównego, ale nie możesz przeżyć, że ktoś zwrócił Ci uwagę i co ciekawe miał rację.
Pisząc o przeglądzie rejestracyjnym miałem na myśli solidnie wykonane badanie diagnostyczne, a nie fuszerkę.
W zeszłą sobotę byłem na przeglądzie rejestracyjnym swoim samochodem i miałem przetrzepany samochód dość dokładnie.
Diagnosta przyczepił się do spalonej żarówki podświetlenia tylnej rejestracji (musiało to nastąpić w ostatnich dniach) i przez to by mnie nie przepuścił. Oczywiście wożę ze sobą komplet zapasowych żarówek i problem załatwiłem od ręki.
Absolutnie nie miałem za złe tego, że fachowiec dokładnie kontroluje mi auto, bo dzięki temu wiem, że jeżdżę sprawnym i bezpiecznym pojazdem.
Jeżeli jednak trafiasz na diagnostów-partaczy, to radzę ich zmienić na bardziej solidnych.