Dzisiaj moja żona miała kolizję zielonym tikaczem, kobitka astrą G wyjechała jej z
podpożądkowanej i bum !!!
Nikomu nic się nie stało.
Przód skasowany:
maska, zderzak, lampy, błotnik, przedni pas itp. chłodnica i inne elementy pd maską chyba całe
bo nie było żadnych wycieków. Jak ochłoniemy to zrobię fotki i zapodam na forum. Ciekawe
czy będzie się jescze opłacało naprawiać
Miałem podobne uszkodzenia tak ze trzy lata temu ale chyba nieco mniejsze bo do wymiany i lakierowania poszła maska i błotnik a tylko do wymiany zderzak (bo nie mam lakierowanych) i reflektor i jeszcze był prostowany "fartuch" (to ta blacha pod maską do której jest przykręcany błotnika a dalej jest kielich amortyzatora). W zawieszeniu nic nie zostało uszkodzone, szyba i kokpit też nie. Koszt z tego co pamiętam ok. 2.000 zł.. Części zakupione nowe w sklepie ale blacharz znajomy. Także 2.500 przy takiej szkodzie to takie minimum - może coś zostanie z tego po naprawie. Do szkody całkowitej to jeszcze chyba trochę brakuje a ponadto wartości pojazdów jakie mają ubezpieczyciele w cennikach eurotaxu odbiegają często od cen rynkowych poszczególnych marek - raz w jedną stronę w raz w drugą.