No i tak być powinno. Grunt to wlać preparat dosławnie wszędzie. Jeśli chodzi o cenę to nie
wydaje mi się zbyt wygórowana. Cóż dobre zabezpieczenie kosztuje. A że dobre jest to mogę
potwierdzić i zapewnić wszystkich niedowiarków. Polonez mego ojca, rocznik 93, do dziś nie
rdzy nie zauważyłem. Fakt że auto garażowane. Z kolei w moim Swifcie zrobiłem
zabezpieczenie Rust Check jesienią i wszelki postęp korozji został zatrzymany. Polecam więc
jakby kto chciał pojeździć swoim autkiem pare lat dłużej.
Poruszę może jeszcze jedną kwestię, która wydaje mi się ważna w tym temacie. Otóż sposób
przeprowadzania zabezpieczenia Rust Check jest bardzo ważny. Miałem do czynienia z kilkoma
zakładami, które takie usługi wykunują i muszę wam powiedzieć, że to co Kolega opisał to
jest wzór nad wzory. Jestem mocno ciekawy, gdzie to zabezpieczenie robiłeś (sam tam pojade
następnym razem) Z tego co ja doświadczyłem, to najlepiej robią to w Białymstoku. Z kolei
w Warszawie jest już dużo gorzej. Jest niby kilka punktów robiących to zabezpieczenie ale
nie przykładają się do tego należycie. Z warszawskim punktów polecam ten na ul Sabały. Niby
niepozorny i bez porządnego zaplecza (polecam umyć auto samemu wczeniej) ale zato człowiek
nie żałuje preparatu i niewiele bierze (ostatnio 400zł zapłaciłem)
Konserwację robiłem w Rzeszowie na ul. Reymonta (pod wiaduktem, wylot na Kraków).
Facet działa już kilkanaście lat więc chyba ma doświadczenie i chyba dobrze robi bo mówił, że ma stałych klientów co nawet z Warszawy do niego przyjeżdżają konserwować.
Chwalił się także, że co jakiś czas konserwuje Poloneza z 1984 roku na którym do tej pory nie ma ani śladu rdzy.
W Rzeszowie też preparatu nie żałują, już prawie tydzień mija od konserwacji, a z auta jeszcze kapie.
Gość mówił także aby przez conajmniej tydzień po konserwacji nie myć samochodu bo konserwowany był rownież z wierzchu i preparat musi wgryźć się we wszystkie mikropęknięcia i pory.
pzdr suzi