Szczerze mówiąc nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek spotkał motocyklistę na "plastiku" jadącego normalnie. Pomijam przekraczanie prędkości, ale starty na jednym kole, czy wyprzedzanie na centymetry to gruba przesada. Sam miałem kilka nieprzyjemnych sytuacji, ojciec też mało nie stracił życia po tym, jak taki bohater wyprzedzał go zatoczką autobusową, która skończył się szybciej, niż się burak spodziewał. Dlatego jak widzę, że w korku usiłuję przejechać motocyklista na chopperze czy enduro, to zawsze staram się zrobić mu miejsce, ale jeżeli na jego miejscu jest ścigacz wręcz zastawiam mu drogę. Może i niekulturalne, ale przynajmniej mam satysfakcję, że zatrzymałem na chwilę przygłupa.
Marcin1985
Posty
-
Tacy ludzie wyrabiają opinię o motocyklistach -
Ale temperatura !!Widzę, że u mnie prawie zima. Wczoraj w słońcu jedynie 42, w cieniu w okolicach 30. Wytrzymałem nawet ponad godzinę koszenia, jednak kosiarka chyba nie była zadowolona
Samochód stoi w garażu, przesiadłem się na Komara. -
Kupujemy skuter 50ccm - jaki wybrać?Skuterek już
kupiony
Gratulacje, niech się dobrze jeździ
Sporo udzielam się na pewnym forum głównie o tematyce jednośladów i "demoludów". Jeden z użytkowników ma identyczny skuterek i nie narzeka.Jeszcze dwa słowa o "30 letnich Ogarach". Normalna cena za egzemplarz w średnim stanie z dokumentami to ok. 500 zł. Oczywiście są tańsze, są droższe. Te motorki coraz częściej traktowane są jako youngtimery, więc będą tylko drożeć. Chociaż czasem ludzie chcą płacić. Sam codziennie śmigam 31-letnim Komarem, jest dość mocno przerobiony, a mimo to miałem propozycję odkupienia za 1500 zł (co IMO było sporą przesadą, mimo, że dla mnie jest z różnych powodów bezcenny).
Stare motorki są właściwie niezniszczalne. Wkładając w remont silnika 200-300 zł (na oryginalnych częściach) dostaje się pojazd, którym można bezawaryjnie przejechać kilka-kilkanaście tysięcy km. Nawet jeżeli coś się jednak zepsuje, do naprawy często wystarczą kombinerki i kawałek sznurka. -
Kupujemy skuter 50ccm - jaki wybrać?Może i chory ale
imo to bardzo dobry przepis
Mam nadzieję, że
przez to skończy się dłubanie/odblokowywanie (masakra jak małolaty śmigają na tym
60km/h albo i więcej), no i przekręty z rejestrowaniem 125-250 (czy o zgrozo
500cm^3)Na przeglądach nikt nie sprawdza pojemności, mocy ani prędkości. Ogranicza się to w większości przypadków do zerknięcia na numer ramy, sprawdzenia świateł i hamulców. Czyli dokładnie to samo, co do tej pory za darmo miał prawo zrobić policjant podczas kontroli.
-
Kupujemy skuter 50ccm - jaki wybrać?Czy warto kupować używany skuter?
Oczywiście, że warto kupować używany. Jeżeli zależy Ci na niskim spalaniu, to rzeczywiście czterosuw będzie najlepszy, chociaż dwusuwy są proste jak budowa cepa, ewentualny remont zrobisz samodzielnie. No i większa dynamika tez nie jest bez znaczenia Spalanie wiadomo, że nieco wyższe.Za 3 tys. możesz szukać np. kilkuletniego Piaggio Zipa. Listonosz śmiga na takim cały rok, podobno nie ma z motorkiem najmniejszych problemów. Są wersje 2T i 4T, więc masz jakiś wybór. Pamiętaj, że teraz motorowery też podlegają przeglądom (chory kraj!). Chociaż przepisy w tej kwestii są różnie interpretowane. Osobiście mam w dowodzie wbity przegląd bezterminowy i nie mam zamiaru tego zmieniać (ważny dowód, ważny przegląd - koniec dyskusji).
-
Kosiarka spalinowa do 900 złkosa to tez dobre
rozwiązanie ale do 900 zł może być problem żeby kupić coś trwałegoZa ok 300 zł można kupić kosę NAC. Mam pilarkę tej firmy, do tej pory zero problemów (sporo już pocięła).
Zastanawiam się właśnie nad takim zakupem, bo oprócz działki przy , jest też spory teren trochę dalej. Środek kosi znajomy rotacyjną, ale między nie wjedzie. Do tej pory używałem tradycyjnej kosy, ale podobno trzeba iść z duchem czasu -
Kosiarka spalinowa do 900 złMam Makitę, z silnikiem Briggsa. Do koszenia jest sporo, do tego dużo drzew. W porównaniu z elektryczną jest ciężej, ale wygodniej (nie trzeba uważać na kabel)
Jedyny problem z silnikiem to pęknięty króciec ssący, ale Poxipol załatwił sprawę. Oprócz tego tylko wymiana oleju, u mnie 2 razy na sezon i to wszystko. Kosiarka ma bodajże 4 lata i silnik dalej chodzi jak nowy.
Jest też kosiarka elektryczna Mesko (prawie zabytek ;)). Też się udała - jak do tej pory wymiany wymagały jedynie łożyska i dwa razy nóż. Obudowa jest popękana, kosz w zasadzie nie istnieje, ale nadal jest używana. Na koniec tego sezonu pewnie wymienię w/w części i będę dalej śmigał
W porównaniu ze spalinowką jest rzeczywiście sporo lżejsza, ale jak na działce jest dużo drzew, to naprawdę łatwo przy manewrowaniu przeciąć kabel, -
Czy ECO DRIVING sprawdza się Wam w Tico ?Kiedyś spróbowałem tego całego eco-drivingu. Efekt był niezauważalny, czyli spalanie jak zwykle rzędu 6 l/100 km (wyłącznie krótkie odcinki w mieście). Jedyne co teraz robię, to staram się przewidywać sytuacje na drodze i jak najmniej używać hamulców.
Ostatnio przejechałem mała trasę (120 km, z tego 30 w mieście) z 3 osobami na "pokładzie". Średnie spalanie wyszło 4,3 l/100 km. Ruch był spory, jednak hamulców prawie nie dotykałem. Właśnie płynność jazdy jest IMO najważniejsza. -
Tico trafione, jak to wygląda z OC sprawcyW grudniu też miałem podobna przygodę. W zaparkowane Tico wjechał chłopak Passatem. Prędkość też w okolicach kilkunastu km/h, szkody niewielkie - popękany zderzak i wgięta belka pod nim. Policji oczywiście nie wzywaliśmy, ale podczas zgłaszania szkód (w Hestii) po pytaniach o moje dane, kobieta z infolinii zapytała, czy szkoda była zgłoszona policji. Dopiero potem zadawała pytania o dane sprawcy. Może to przypadek, a może w wypadku zgłoszenia na policję rzeczywiście wzięliby dane sprawcy od nich.
Oczywiście wypłata odszkodowania bez problemów, bylem naprawdę miło zaskoczony. -
Ocena stanu podłogi w TicoMiałem identyczną sytuację- też w tym miejscu stała woda i była mała (ok. 2/5 cm) dziura. Wyciąłem całe "zakażone" miejsce, ojciec to zaspawał zwykłą spawarką. Na to dwie warstwy podkładu i kilka "baranka". Od tamtej pory mam spokój.
-
Przegląd TechnicznyCzy z takimi usterkami
diagnosta podbije mi dokumenty?U mnie przeciwmgielne też nie działało (dzień przed przeglądem sprawdzałem i było OK). Diagnosta zwrócił uwagę, ale przegląd podbił. Podjechałem do przypadkowej stacji, tak więc o znajomościach nie ma mowy.
-
Zabytkowy silnik - jaki olej?Taki silnik spokojnie możesz
zalewać minerałem, nawet tym selektolem. Ważniejsze jest czestsze zmienianie oleju.
Wiem, że Selektol spełnia wymagania silnika. Dziadek jeździł chwilę na Luxie, bo co innego było nieosiągalne i też było dobrze. Jednak jeżeli mogę zalać coś lepszego, a niewiele droższego, to dlaczego nie? Zależy mi na tym, żeby silnik długo pozostał w dobrej kondycji. 20-30 zł/rok więcej to cena do zaakceptowania. Co do częstotliwości zmian - planuję co rok niezależnie od częstotliwości eksploatacji.nie piszesz że używasz tego sprzętu zimą więc 20W nie ma znaczenia.
Od następnej zimy mam zamiar używać go do odśnieżania, więc 15W... to raczej minimum.pozdrawiam
DamianRównież pozdrawiam
-
Zabytkowy silnik - jaki olej?Tego się nie spodziewałem. Wydawało mi się, że liczą się tylko parametry, ale jak widać firma też może być ważna. Znalazłem jeszcze coś takiego jak Castrol Classic. Może ten olej byłby lepszy? Trzeba będzie jeszcze pomyśleć.
Tymczasem dzięki za radę -
Zabytkowy silnik - jaki olej?Mam ciągnik - samoróbkę. Zrobił go mój śp. dziadek w latach 70-tych. Silnik pochodzi ze Skody, prawdopodobnie Tudor. W latach 80-tych przeszedł kapitalny remont, od tej pory był używany sporadycznie, nieco więcej jedynie przy budowie domu. Podejrzewam, że nawet nie jest jeszcze do końca dotarty. Przez ostatnie kilka lat był jedynie okazjonalnie przepalany, albo przekręcany (na szczęście jest korba ;)) Jednak w 2008r. postanowiłem znów powrócić go do dawnej świetności, zwłaszcza, że nawet w małym gospodarstwie przydaje się taki "osiołek". Oczywiście na początek wymieniłem olej. Po tylu latach chciałem go przepłukać, dlatego wlałem najtańszy możliwy, czyli Selektol (20W40). Ciśnienie oleju przy temperaturze silnika 60 stopni wynosiło ponad 1 atm. na wolnych obrotach, ok. 2,5 na wyższych (niestety nie mam obrotomierza). Wiosną następnego roku wlałem Lotos mineralny. Ciśnienie (tym razem przy 80 stopniach) było nieco lepsze -na wolnych 1,2, na wyższych - 3 atm.
Jednak w czasie upałów, kiedy silnik nieźle dostał po tyłku (ponad 90 stopni) ciśnienie na wolnych spadło poniżej 1 atm, w czasie jazdy- 1,5, maksymalnie 2 atm.
Olej był rzadki prawie jak woda. Na wiosnę znów zmienię olej, jednak chciałbym, żeby lepiej zachowywał się w wysokiej temperaturze. Tutaj pytanie - jaki olej wlać? Półsyntetyk, a może specjalny olej do zabytków (np. 20W50)? Nie boję się, że olej wypłuka osady, bo raczej nie zdążyły się jeszcze zebrać. Nie chodzi mi o marki, bo te mają drugorzędne znaczenie, raczej o parametry. -
Kontrolka ręcznegoKontrolka oprócz ręcznego sygnalizuje także brak płynu.
-
Opony zimoweKiedy wymieniacie opony letnie na zimowe? Można już teraz czy się jeszcze wstrzymać? Rano
temperatura waha się między 6 a 10 stopni (przez ostatni tydzień).
Na razie chyba nie ma to sensu. Kilka dni po wodzie (bo szczerze wątpię, żeby śnieg się utrzymał na drodze) można przejeździć na letnich.
Ja zawsze zmieniam kiedy zapowiadają mocniejsze opady, czyli w praktyce pewnie w grudniu. Na ewentualne wcześniejsze "śniegowo-lodowe ekscesy" mam łańcuchy, w końcu na letnie też można je założyć. -
Walka z rdzą (jesień 2009)Przez jakiś czas rzadko tu zaglądałem, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Melduję, że Tico dalej dzielnie się trzyma i poza wymianą wahacza nie wymagało napraw. Ale do rzeczy. U mnie rdza wyłazi na dole drzwi kierowcy, na błotniku z tyłu i granicy drzwi- błotnik od strony pasażera. O ile z błotnikiem sobie poradziłem (dokładne oczyszczenie z rdzy, na to podkład i tyle), to z drzwiami kierowcy był problem. Czyściłem to do gołej blachy, malowałem i po miesiącu znów wyłaziła rdza. Dlatego nawet nie starałem się, żeby to ładnie wyglądało, bo i tak nie za chwilę trzeba było walczyć od nowa. Co dziwne - wydawało mi się, że rdza jest jedynie od zewnątrz, od środka lakier był nienaruszony. W sierpniu zamówiłem puszkę sprayu w odpowiednim kolorze i postanowiłem się za to zabrać konkretniej. I tu niespodzianka - od środka drzwi były skorodowane do tego stopnia, że po zdrapaniu lakieru wypadły dziurki <img src="/images/graemlins/crazy.gif" alt="" /> . W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak wydłubać zgnitą blachę. Wyczyściłem okolice dziur, na wszelki wypadek zamalowałem to Cortaninem, dalej szpachla, podkład, kolor i bezbarwny w sumie chyba 7 warstw. Na razie wygląda to całkiem przyzwoicie, malowałem drzwi aż do listew, żeby różnica koloru nie rzucała się w oczy (jak się okazało niepotrzebnie, bo kolor nie różni się wcale). Do tej pory rdza nie wyszła, zobaczymy, co będzie po zimie. Jeżeli sposób się sprawdzi to będzie fajnie, jeżeli nie, pewnie trzeba rozejrzeć się z drzwiami w odpowiednim kolorze.
Najważniejsze dla mnie jest jednak to, że podłoga ładnie się trzyma, w kilku przypadkowych miejscach zdrapałem konserwację, blacha pod nią błyszczy się jak.. wiadomo co <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> -
to przechodzi ludzkie pojęcieW takich wypadkach studenci jako rozgarnieci ludzie sie samoorganizuja i ida do dziekana i mowia
co im na sercu lezy, a jak dziekan nie zareaguje w odpowiendi sposob to sie idzie wyzej.
Więc informuję, że jako rozgarnięci studenci poruszaliśmy tą sprawę, jednak ze względu na to, że profesor przyjeżdżał raz w tygodniu na kilka godzin, nie było możliwości zmiany terminu wykładu, chociażby o pół godziny. Zajęć przed wykładem też nie dało się przenieść na później - były 3 grupy i każda miała co innego, wykładowcy i brak sal uniemożliwiał taką zmianę.NO tak u nas peniade leza na ulicy, co wiecje jak sie nam nie chc epo nie schylac to tez
pstrykamy palcem wtedy fruwaja w powietrzuTak się składa, że mam rodzinę i kilku kolegów w stolicy i wiem, że tam o przyzwoicie płatną pracę jest znacznie łatwiej.
Akurat branza motoryzacyjna, a szczegolnie uslug posprzedazowych bedzie sie skutecznie akzdemu
kryzysowi opierac, ejscze dlugie lataASO pewnie tak, ale jak skończy się gwarancja (3-5 lat), to jednocześnie trzeba będzie sprzedać samochód, bo planowany podatek "zje" właściciela.
-
to przechodzi ludzkie pojęcieeh.. tych lepiej ustawionych z klapkami na oczach widze zadnym argumentem sie nie przekona
Popieram - mieszkam w dość małym mieście, jak to ktoś wyżej napisał w "Polsce B". Po ostatnich zwolnieniach jak ktoś w ogóle pracuje, to ma dobrze, a jak zarobi ponad 1500 zł to już jest pan.
Życie bez samochodu jest może i możliwe, ale na pewno bardzo trudne. Prosty przykład - w ubiegłym semestrze miałem zajęcia w 2 punktach miasta. Problem w tym, że przerwa pomiędzy zajęciami wynosiła 30 minut. Samochodem było ciężko zdążyć, korzystając z komunikacji miejskiej w najlepszym wypadku dojechało się na połowę wykładu.
Nie rozumiem też, skąd założenie, że stare auto=truciciel. Czasem widuję kopcące strucle, jednak wśród nich są też stosunkowo młode auta, które dymią jak stary Ursus.
Nie wolno się też tak trząść o dzieci, nie da się ich odgrodzić od rzeczywistości. Jak czasem powącha spaliny, nic mu nie będzie. Mój dziadek nie palił, dbał o siebie, a i tak zmarł na raka płuc. Zamiast na siłę szukać kopcących samochodów, lepiej zastanów się, ile chemii (może gorszej niż spaliny) podajesz mu codziennie np. w jedzeniu (także w teoretycznie zdrowych owocach czy warzywach), ile wącha dymu z papierosów w sklepach czy na przystankach.
Dlaczego to inni mają dostosowywać się do zachcianek? Tak samo kierowcy kopcących samochodów mogą powiedzieć - jak się nie podoba - zmień przedszkole. Najpierw spaliny, potem może ulica zbyt blisko, za dużo ludzi przechodzi chodnikiem, za mało drzew dookoła. Można wybrzydzać bez końca. Ale takie wyszukiwanie argumentów na siłę jest raczej niepoważne.
Wiem, że w Warszawie czy innych dużych miastach nie ma problemów z pracą za ładną kasę, dlatego mieszkańcy takich miast nie rozumieją jak to możliwe, że kogoś nie stać na samochód za 30 czy 40 tysięcy. Dlatego nie chcę nikogo przekonywać, napisałem po prostu swoją opinię. Wiem tylko jedno-wraz ze zniknięciem starych aut ludzie w większości na pewno nie pójdą do salonu po nowe, tylko zostaną bez samochodu. Co się z tym wiąże - mniejsze wpływy z akcyzy, upadłość sporej liczy sklepów motoryzacyjnych, warsztatów, itd. -
to przechodzi ludzkie pojęcieZa PiSu za to bylo pieknie i rozowo. Tu absurdalna jest kwota podawana w mediach,
Nie byłbym taki pewien.wprowadzono absurdalny podatek religii (Panie swiec nad jego dusza)
Który minimalnie wpłynął na OC.