Korzystając z wolnego dnia postanowiłem się zabrać za naprawienie tylnych hamulców. Nie były ruszane od nowości, a na ostatnim przeglądzie wyszła znaczna różnica w hamowaniu prawa - lewa. Trochę się bałem, bo do tej pory nic przy nich nie robiłem, ale po lekturze archiwum uznałem, że sobie poradzę. Przebieg samochodu to niecałe 56 tysięcy, więc nie brałem pod uwagę, że szczęki mogą być zużyte. Pierwszy problem - odkręcenie nakrętki trzymającej bęben. Potrzebna była naprawdę dłuuuga rura na klucz. Po jej odkręceniu ukazał się taki widok:
ZDJECIE1
Ze ściągnięciem bębnów poszło dość prosto, dzięki przygotowanemu wcześniej "ściągaczowi"
ZDJECIE2
Jeśli ktoś byłby zainteresowany - odległość między środkami otworów na szpilki to 11,55 cm. Ściągacz wykonałem z dość miękkiej blachy, jednak bez problemów wytrzymał.
Po ściągnięciu lewego bębna trochę się zdziwiłem - okazało się, że szczęki (a zwłaszcza ta bardziej z przodu) są mocno zużyte.
ZDJECIE3 ]
ZDJECIE4
Podjechałem więc i kupiłem nowe. Z założeniem o dziwo nie miałem żadnych problemów, bardzo spodobał mi się mechanizm samoregulatora (prostszy, a zarazem "pewniejszy" niż w Maluchu). Oczywiście rozruszałem też cylinderek.
Później to samo z drugiej strony:
ZDJECIE5
Trochę zabawy było z ustawieniem regulatorów, jednak w końcu udało się ustawić je tak, że bębny lekko ocierają o szczęki.
Przed założeniem bębnów napchałem nowego smaru w łożyska (wymieniał je mój tato przy stanie licznika ok. 25 tysięcy, na razie są OK) i do "miseczki".
W sumie cała naprawa była zaskakująco prosta, zrobienie dwóch kół zajęło mi około 3 godzin, z tym, że wszystko robiłem naprawdę dokładnie i sprawdzałem po kilka razy.
Po jeździe próbnej jestem miło zaskoczony, sądząc po śladach na asfalcie hamulce blokują dokładnie w tym samym miejscu, pedał jest jakby trochę wyżej, ręczny blokuje koła na 3 ząbku, jednak jego działanie da się wyczuć już po zaciągnięciu na 1-szy ząb.
Jednak mam kilka pytań: dlaczego szczęki wytrzymały tylko 56 tysięcy (klocki z przodu dalej są oryginalne i w dobrym stanie). Jeżdżę naprawdę delikatnie, bez gwałtownych hamowań. I jeszcze jedno - dlaczego szczęki były prawie całkiem "zdarte" na górze, na dole były znacznie grubsze (zwłaszcza w lewym kole)?
PS. Chciałem podziękować wszystkim, którzy wcześniej opisali na forum swoje doświadczenia z hamulcami, dzięki tym informacjom było mi dużo łatwiej.