Niestety moj Swistak podzieliel losy swistaka Floriana tyle ze w poniedzialek . Tyle ze ja
stalem na swiatelkach a Sz. P nie wychamowal no i usiadl na moim tyle . Na pierwszy rzut
oka nie wiele zderzak i troszke tylny blotnik do roboty. Ale najgorsze wyszlo w warsztacie
qrrr okazalo sie ze do pieniazkow otrzymanych z odszkodowania musze doplacic jeszcze ok 1
tys pln. powod jest taki ze moj swistaczek byl robiony a raczej spier...... i pod
warstwa lakieru bylo tyle szpachli ze szkoda gadac tak wiec po drobnej sltuczce
nastepuje generalny remoncik blacharsko lakierniczy ale po nim moj swistak bedzie znow
piekny
a tak wygladal przed:
Uuuuuuuuuu, piękny był... Ale jeszcze odzyska to piękno <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Jak już pisałem miałem taką samą sytuację: światełka no i gość nie wyrobił. U mnie raczej tył nie był robiony bo znióśł to dzielnie: poszedł zderzak (dolny), tylna ściana (wgięta) i jedno mocowanie zderzaka. Zanim pojechałem do pizetju sam (z fachowcem) rzuciłem okiem od spodu czy wstawiać do warsztatu czy robić samemu. Nie jest żle-jeszcze jeżdżę bo nie mam czasu tego zrobić (seeeesja).
Pozdrawiam i życzę sukcesu w walce z pizetju