No cóż, szkoda Tikawy ale najważniejsze, że Ty i twoja Pani wyszliście z tego bez szwanku
Mam nadzięje, że jednak przywrócisz autko na Polskie drogi (oczywiście jeśli koszt naprawy bedzie w miarę sensowny)
I gratulacje z zakupu wymarzonego autka.(tym to raczej już sie możesz nie bac upierdliwych złotów )
Jechalem sam... i tak jest lepiej. Cieszy mnie autko, przyznaje, ale radosc jest naprawde zepsuta... Jeepa planowalem kupic i tak, a Tikawka - szkoda jej <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" /> Miala isc na emeryture i cieszylem sie, ze nie pojdzie w obce rece...