prosty w konstrukcji (tylko trzy wersy ale majacy olbrzymie oddzialywanie na sluchacza), spokojne taktowanie, gleboki sens realistyczny z echami surrealistycznymi i pewna doza metafizyczna, oszczednosc formy bez wybiegow w zbedne krasomowstwo i rozmywanie watku.
dzielo zostalo stworzone i wyrecytowane wczoraj, w plenerze uspionego miasta gliwice, o 23:51 na pustej ulicy andersa, przez artyste-amatora "nie spiacego aby spac mogl ktos"...
a oto i Ono:
"PRZEPRASZAMY. PROSZE JECHAC. TO NIE O PANA CHODZILO"
(mialem 120kilka na blacie i wyprzedzalem jakiegos metnego poldasa 150 m przed zwezeniem drogi- o tego poldasa wlasnie "chodzilo", bo jechal "wezykiem" i na postojowych heheheh)
czyz samo zycie nie obdarza nas czasami najpiekniejsza poezja wszechswiata? <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />