Poliuretany od piątku już w Suzku :)
A wczoraj przez cały dzień i dziś przez pół dnia poprawiałem malowanie zacisków i bębnów.
Przód:
Tył:
Finalny efekt:
Poliuretany od piątku już w Suzku :)
A wczoraj przez cały dzień i dziś przez pół dnia poprawiałem malowanie zacisków i bębnów.
Przód:
Tył:
Finalny efekt:
Nic wcześniej nie pisałem, ale w ostatni piątek udało mi się wymienić urwaną linkę prędkościomierza o której już Wam pisałem w innym wątku. Oczywiście nie obeszło się bez komplikacji. :C Wydawało mi się, że wystarczy, że wypnę linkę ze skrzyni biegów oraz liczników i linka bezproblemowo opuści auto, ale niestety nic bardziej mylnego...
Aby wydostać linkę wraz z pancerzem (bo tylko tak można dorobić nową!) trzeba jeszcze "uwolnić" ją z dwóch gumowych uszczelek (jednej między komorą silnika, a podszybiem i drugiej pomiędzy podszybiem, a kabiną). Z kolei aby tego dokonać trzeba zdemontować obie wycieraczki i kratki podszybia. Etap pierwszy (wymontowanie linki) zajął mi ok. 2 godzin.
Następnie z wymontowaną linką musiałem wrócić do domu z centrum miasta (specjalnie pojechałem na jedyny ogólnodostępny parking podziemny w Grodzisku, aby choć w minimalnym stopniu pracować w komfortowych warunkach), wsiąść w auto służbowe i pojechać w okolice Konstancina-Jeziornej (ok. 50 km od Grodziska). Tam w niecałe 30 minut Pan dorobił mi linkę na wzór i mogłem z nią wracać do domu. Ten etap (nazwijmy go drugim) zajął mi ponad 3 godziny.
Jak już wróciłem z nową linką na omawiany parking podziemny wydawało mi się (po raz kolejny tego dnia! :P), że montaż będzie prostszy i grubo się przeliczyłem. Samo podłączenie linki (do skrzyni i zegarów) to banał, ale odpowiednie osadzenie omawianych wcześniej uszczelek to istna katorga! :( Zanim udało mi się je odpowiednio spasować miałem chyba z 6 czy 7 prób i mnóstwo zmarnowanej energii (do tej pomiędzy podszybiem, a kabiną pomimo zdemontowania kratki jest bardzo słaby dostęp).
Gdy już udało się rozwiązać problem linki i uszczelek okazało się, że jedna z żarówek podświetlenia zegarów się przepaliła. Dziwnym zbiegiem okoliczności prawie wszystkie żarówki, które miałem ze sobą (5 szt.) nie chciały świecić i zanim doszedłem do tego która jest dobra (przekładałem żarówki między oprawkami i próbowałem je w różnych wariantach umiejscowienia w zegarach) zeszło mi się z 45 minut i mnóstwo nerwów, bo groziło mi złożenie wszystkiego z nie do końca sprawnym podświetleniem zegarów.
Jak już jakoś udało się ogarnąć temat zegarów złożyłem wszystko do kupy i zrobiłem przejazd testowy w celu skontrolowania działania nowo zamontowanej linki. Na etap trzeci poświęciłem jakieś 3,5 godziny + kilkanaście minut, bo musiałem wrócić jeszcze raz na parking podziemny ponieważ źle zamontowałem wycieraczki (nie miały optymalnego zakresu działania). ;)
Całość zajęła mi grubo ponad 9 godzin + bolące przez całą sobotę ręce i plecy.
Jeśli doczytałeś to do końca gratuluję wytrwałości! XD
A tu zdjęcie urwanej linki (przerdzewiała tuż za mocowaniem w skrzyni biegów):
Jeśli miałbym robić to jeszcze raz to oddałbym to do zrobienia mechanikowi... :P
Potrzebne narzędzia:
Czas pracy:
Jeśli wszystko się odkręca i rozpina to z jakieś 30-45 minut. Jeśli nie i trzeba ciąć to może być i cały dzień... XD
Na początku fajnie jest się przyjrzeć samemu mechanizmowi, bo to nieco pomaga w dalszej pracy. ;)
Z tego co zauważyłem w swoim mechanizmie i tym który kupiłem największe luzy powstają na plastikowym mocowaniu (wybija się w środku) wchodzącym w łeb kulowy mechanizmu wycieraczki pasażera i samym mechanizmie z wieloklinem (zaznaczone na czerwono).
Silniczek i cięgna są ustawione w taki sposób w jaki widzimy ten układ w aucie patrząc pod maskę.
Pracę należy zacząć od zdemontowania ramion wycieraczek. Czynność tą możemy wykonać bez otwierania maski (mi tak było prościej). W pierwszej kolejności ściągamy zaślepki, a następnie odkręcamy nakrętki kluczem płaskim 12 (zaznaczone na pomarańczowo).
Następnie otwieramy maskę i ściągamy kratki podszybia. Do wyciągnięcia mamy 5 spinek z kołeczkami i 3 bez (zaznaczone na czerwono). Tu przyda się właśnie płaski śrubokręt do podważania ich (im cieńsza końcówka śrubokrętu tym lepiej). Całą pracę da się wykonać kilkukrotnie bez niszczenia jakiejkolwiek ze spinek, więc jeśli ktoś jakąś zniszczy to ma dwie lewe ręce... :P
Po ściągnięciu kratek ukaże się nam taki oto widok.
Wsadzamy przez otwory w podszybiu ręce i próbujemy porozpinać wszystkie cięgna (są dwa). Jedno idzie od silniczka do wycieraczki pasażera, a drugie pomiędzy wycieraczkami pasażera i kierowcy. Jeśli mamy duże luzy będzie to bardzo łatwe, bo będą wyskakiwać praktycznie same. ;)
Cięgna są poprzyczepiane na łby kulowe (na czerwono) za pomocą plastikowych mocowań (na żółto):
Teraz jeśli się nam uda należy kluczem 10 spróbować odkręcić 4 nakrętki (zaznaczone na żółto).
Mi się nie udało i pozostało cięcie śrub. Ja robiłem to brzeszczotem, więc cała robota trwała ponad 3 godziny, a przepiłowywałem tylko 2 z 4. Jak ktoś ma szlifierkę kątową to może próbować, ale jest duże ryzyko pocięcia blachy na podszybiu, więc trzeba się zastanowić czy warto. Ew. można próbować owe śruby zrywać/rozwiercać.
Jeszcze inną kwestią jest sprawdzenie czy w ogóle warto wyciągać te mechanizmy, bo ja miałem luz tylko na jednym (od wycieraczki pasażera), a drugi został stary (od wycieraczki kierowcy).
Gdy w końcu uda się nam powyciągać wszystkie cięgna i odkręcić mechanizmy wycieraczek musimy odpiąć wtyczkę silniczka wycieraczek i go odkręcić. Przykręcony jest na 3 śruby i tu należy użyć grzechotki z przedłużką i nasadką 10. Jedna śruba jest na górze, dwie na dole:
Jeśli nasz silniczek jest sprawny możemy go w ogóle nie odkręcać pod warunkiem, że damy radę wpiąć w niego cięgno (jeśli je wypięliśmy to powinno się dać też wpiąć nowe). Jak się nie uda to ściągamy silniczek, wpinamy cięgno i wsadzamy z powrotem na swoje miejsce.
Przed przystąpieniem do ponownego montażu należy przesmarować wszystkie plastikowe mocowania cięgien towotem lub innym smarem, aby łatwiej wchodziły na łby, a samo składanie to po prostu praca odwrotna do tej którą właśnie wykonaliśmy. :) Powodzenia i miłej pracy!
P.S. Nie do końca prawdą jest, że mechanizmu nie da się naprawić!
Jeśli luz mamy w plastikowych mocowaniach cięgien wystarczy je nieco wypełnić, aby zniwelować wolną przestrzeń. Możemy zrobić to np. masą uszczelniającą lub lekko zalać jakimś gęstym klejem. Jest to oczywiście rozwiązanie tymczasowe!
A ja dziś zatankowałem pendzynkę po 6,40 zł/l. :D
Obejmy zamontowane! :)
Gdyby nie to, że w jednej ze śrub obrobił mi się gwint to skończyłbym wczoraj, a tak to dziś rano musiałem pojechać do sklepu po nową śrubę.
O dziwo z odkręcaniem śrub nie było żadnych problemów.
Tak wyglądały nowe obejmy po wypakowaniu:
A tak ta która się urwała vs nowa (no trochę ją rozgięło jednak :P):
Z drugiej strony (prawej) było nieco lepiej, ale też widać już delikatne odkształcenie i nie mówię tu o rudej:
Tak z kolei wyglądają obie stare obejmy:
A tu po montażu (pierwsze zdjęcie to lewa strona czyli ta urwana, a drugie prawa):
Dane obejm drążka stabilizatora:
Nr katalogowy: 42441-63B00-000
Wymiary: wysokość (3 cm), długość (7,7 cm), szerokość (2,6 cm), rozstaw otworów pomiędzy śrubami (6 cm)
Cena: 19,27 zł/szt.
Nie jest to taki typowy manual, więc nazwałem go "mini". :P
Czas pracy:
Ok. 1 godziny (zależy jak bardzo zależy nam na efekcie wizualnym w sensie równego rozprowadzenia kleju na poduszce)
Niezbędne rzeczy:
Pracę zaczynamy oczywiście od wymontowania poduszek z auta. Po ich wyjęciu najlepiej je porządnie umyć i poczekać aż wyschną.
Moje poduszki przed przystąpieniem do "regeneracji":
Na pierwszy rzut oka wyglądają nieźle jak na 22 lata, ale były już dość mocno ubite/wybite. Jedynie zauważyłem na nich kilka drobnych spękań.
Klej wpychamy we wszystkie szczeliny w poduszkach:
A następnie wyrównujemy wszystko najlepiej szpachelką, aby uzyskać taki oto efekt:
Czas schnięcia ww. kleju to niecałe 24 godziny i po nim już jest wszystko twarde i sztywne. ;)
Teraz możemy montować poduszki z powrotem do auta i gotowe!
Uwaga! Może być twardo! Ale lepiej twardo niż z wybitą/wybitymi poduchami! ;)
P.S. Powyższy sposób zalecam stosować tylko i wyłącznie w przypadku braku dostępności na rynku konkretnego modelu poduszki! Regeneracja nigdy nie będzie lepsza od nowej części.
P.S. 2 Dla tych do potrzebują wideło jest i wersja na YouTube
W zeszłym tygodniu byłem na krótkim urlopie, więc jak to ja musiałem gdzieś wyjechać. :P
No to pojechałem na "Koniec Świata":
A co jeszcze oglądałem? A takie tam :)
Cześć wszystkim! :)
Dziś pokażę Wam jak bardzo łatwo, tanio i w miarę szybko usunąć rdzę z np. części samochodowych, ale może to być właściwie wszystko (kwestia odpowiedniego podejścia :D).
Sposób ten znalazłem na jednym z filmików na YT i po prostu nie mogłem uwierzyć, że efekt może być tak dobry, więc spróbowałem sam. :P A, że akurat miałem pod ręką zardzewiałe nakrętki od zimowych alusów to nie było na co czekać. ;)
Jeśli chodzi o efekty to są następujące:
A co tak działa?
Kwasek cytrynowy!
Wystarczy rozpuścić ok. 100 g kwasku cytrynowego (koszt ok. 3 zł) w ok. 300 ml ciepłej wody. Ja zrobiłem taką mieszankę w starym słoiku. Następnie wsadziłem wszystkie nakrętki do słoika, zakręciłem go i po 24 godzinach efekt jest jak na zdjęciach. Najwięcej dzieje się przez pierwszą godzinę od zanurzenia, bo rdza po prostu jest odrywana od powierzchni nakrętek, więc można oglądać całą operację z pełnym zaciekawieniem. :D
Rudawe pozostałości widoczne na zdjęciach wystarczy "spolerować" np. papierem wodnym i gotowe! Nakrętki jak nowe. :)
P.S. Podobne rezultaty możemy otrzymać używając octu jabłkowego, ale w tym przypadku octu w żaden sposób nie rozcieńczamy tylko wlewamy odpowiednią ilość bezpośrednio do naczynia w którym chcemy coś odrdzewiać. No i z octem trzeba trochę dłużej poczekać, bo minimum 72 godziny, a można i dłużej. No i sam ocet jest jednak ciut droższy od kwasku. ;)
Wreszcie po prawie 1,5 miesiąca odebrałem we wtorek wieczorem Suzka z warsztatu. :P
Epopeję z naprawą skrzyni w "pewnym" sensie można uznać za zamkniętą. Skończyło się na tym, że kupiona jest nowa-używana (350 PLN + 150 PLN wysyłka), a tamtą ma w wolnej chwili doprowadzić do stanu idealnego.
Przy okazji wymieniony został rozrusznik. Okazało się, że nowy też hałasował, ale rozebrał go i wyczyścił i działa ideolo (pali na dotyk!). :)
Poza tym wyjęta została skorodowana rura, oddana do piaskowania i pomalowana jakimś siuwaksem co ma przeżyć Suzka. :P
Ubytki płynu chłodniczego zostały zlokalizowane w dwóch wężach gumowych, które przetarły się od stalowych opasek (obie wymienione).
Dziś po pracy szybka i przyjemna robótka, a mianowicie wymiana starych, trochę popękanych i zmatowiałych kierunkowskazów przednich:
Do owych kierunkowskazów kupiłem dziś śruby ze stali nierdzewnej, bo jedną ledwo wykręciłem, gdyż łeb krzyżakowy praktycznie przestał istnieć od tej rudej zdziry... XD
Po majówce wreszcie montaż letnich kółek i badanie techniczne, a potem dalsze drobne naprawy. :)
Targi już za chwilę zostaną zakończone, ale ja od piątku zgodnie z planem już w domu. ;)
W związku z tym pora na małe podsumowanie z mojej strony.
Tegoroczna edycja była dużo bardziej "rozbudowana" od zeszłorocznej, ale mimo wszystko nie było to to samo co w czasach sprzed pandemii (choć już bardzo niewiele zabrakło!).
Podobnie jak w zeszłym roku tak i w tym nie było żadnej marki, która oferowałaby odwiedzającym możliwość przetestowania auta podczas krótkiej przejażdżki po mieście. Dla mnie osobiście był to chyba największy minus tegorocznej edycji, bo jednak liczyłem na powrót do "tradycji" i możliwość pojeżdżenia jakimś autem/autami, bo z tego co słyszałem to podczas dnia prasowego (czyli w czwartek) w latach poprzednich (sprzed pandemii) w tym dniu przedstawiciele mediów (czyli i ja :P) mogli liczyć na bardziej rozbudowane (dłuższe) jazdy testowe od tych które odbywały się gdy targi były już "ogólnodostępne". Kolejną "dziwną" dla mnie sprawą był brak oficjalnego stoiska firmy wraz z należącymi do niej innymi markami, która de facto jest nierozerwalnie związana z Poznaniem i zawsze (nie licząc zeszłego roku, bo wtedy też ich nie było) zajmowała przynajmniej jedną halę, a mianowicie grupy VW (i pozostałych czyli Skody, Seata i Porsche). Z minusów to chyba byłoby tyle. ;)
Jeśli chodzi zaś o pozytywne aspekty to jak zwykle było ich sporo (bo gdyby było inaczej to nie jeździłbym tam już od prawie 10 lat :P). Jak zwykle "zaopatrzyłem się" w mnóstwo gadżetów typu naklejki, długopisy, zapachy do auta itp. itd. Z rzeczy bardziej wartościowych dostałem 3 koszulki ze stoiska Gosi Rdest (taka dziewczyna co z niezłymi wynikami startuje w wyścigach płaskich), podkładkę pod myszkę ze stoiska Orlenu czy ramki do tablic rejestracyjnych od firmy Kaliński.
Po zeszłym roku sądziłem, że widziałem dużo supersamochodów, ale muszę to odszczekać! W tym roku śmiem sądzić, że stosunek pokazywanych na targach superaut do pozostałych to było jakieś 50:50. Zazwyczaj były one dodatkiem i zajmowały kawałek z którejś z hal. W tym roku 2 hale były poświęcone tylko i wyłącznie takim autom, a i tak były do zobaczenia jeszcze w innych miejscach.
Jeśli jeszcze się nie znudziliście to tu macie moją fotorelację z Motor Show Poznań 2023. :D
W przypadku pytań służę odpowiedzią. :)
Urlop, urlop i po urlopie... :P
Jak zwykle najeździłem się Suzkiem w górach i zrobiłem dokładnie 2863 km przez 16 dni. :)
Teraz czeka go zasłużona wymiana oleju i filtra oleju oraz inspekcja, bo ostatnio zaczęło ubywać płynu chłodniczego (wlałem do zbiorniczka wyrównawczego ok. 0,5l na 3000 km) oraz na większych dziurach coś tłucze mi z okolic prawego przedniego koła. :/ Mam nadzieję, że to tylko jakieś błahostki...
Z ciekawości prowadziłem również statystyki mojego chodzenia po górach i wyszło, że przeszedłem po różnych szlakach (w sensie nie tylko w Tatrach, ale również w Wielkiej Fatrze na Słowacji) dokładnie 106,4 km w ciągu 8 dni.
Jak tylko się ogarnę z fotkami to mogę udostępnić Wam album z tegorocznego wyjazdu jeśli ktoś jest zainteresowany?
Teoretycznie wg rządowej strony nie mogę tankować E10:
Tu możecie sprawdzić:
Wyszukiwarka E10
Są i obiecane fotki z gór: Tatry, Wielka Fatra i okolice 2023
Z pytaniami możecie walić śmiało. :)
Targi, targi i po. :P
W zeszły piątek byłem sobie jak co roku na owych targach. Względem zeszłego roku, chyba jednak regres (nie mówiąc już o tym, że w tym roku nie dostałem akredytacji prasowej, bo wprowadzili jakieś dziwne wymogi...).
Jakichkolwiek jazd testowych niestety dalej zero. :(
Chińczycy ostro wjeżdżają na europejski rynek motoryzacyjny i było naprawdę sporo ich modeli w tym roku (włącznie z kopiami Forda Bronco czy Mercedesa klasy G). ;) Poza tym po raz pierwszy w historii pojawiło się oficjalne stoisko Tesli (było chyba najbardziej obleganym na całych targach) oraz Dodge'a (były dwa Vipery) z czego jeden "przepalany" (mikrofon w smartfonie nie dał rady zebrać tego dźwięku nawet w 50%). :D
Największy plus? Dostałem pół siatki różnego rodzaju spinek samochodowych (choć chciałem tylko kilka), bo zaczęły mi się kończyć. :P
Kilka filmów YT Shorts ode mnie znajdziecie tutaj: Szorty
A album ze zdjęciami tutaj: Motor Show Poznań 2024
No to chyba dość dobrze zaczyna mi się rok 2024, bo dostałem dziś mail zwrotny, że uznają moją reklamację dotyczącą śrub głowicy. ;)
Mają w ciągu 7 dni zwrócić mi całość poniesionych kosztów, czyli towar i przesyłka.
Suzek miał w majówkę wielki test po naprawie uszkodzonej UPG i wszystkiego co wtedy wyszło, bo zrobił w 5 dni blisko 1900 km. ;) Test zdany pozytywnie, bo żadnych płynów ustrojowych nie ubyło (ani nie przybyło :P), nic się nie urwało i wszystko było w porządku od początku do końca.
Jak to mam w zwyczaju w ostatnich latach znów wybrałem się na zachód i tak jak w zeszłym roku bazą wypadową był Gubin (ten Polski). Większość atrakcji, które odwiedziłem zostało znalezionych na miejscu przeglądając po prostu Google Maps i zakładkę "atrakcje". :)
Jedynym zaplanowanym punktem owego wyjazdu było odwiedzenie Basteibrucke i Szwajcarii Saksońskiej, a cała reszta to przysłowiowe "pójście na żywioł".
Niestety pierwszy raz w życiu zapomniałem z domu mojego Canona i cały wyjazd zmuszony byłem robić zdjęcia moim smartfonem, więc z góry przepraszam za ich jakość. :/
Bez zbędnego przedłużania zapraszam do albumu: Majówka 2024
P.S. Wszystkie konstruktywne komentarze mile widziane! :D
@BigBeat napisał w Siemka z Łodzi:
@BPX33 Co racja to racja, dzięki bardzo za wielką pomoc... niestety ten środkowy się zdążył wyprzedać, więc polecę ekonomicznie ;>
Z tych trzech ja bym wziął LUK, bo jest to w teorii najsolidniejsza firma, a cena raptem kilkadziesiąt złotych wyższa od tego najtańszego.
W moim opisie znajdują się głównie tanie lub zupełnie darmowe atrakcje, gdyż wyjazd miał być możliwie najtańszy.
Postanowiłem, że cały opis podzielę na dni, żeby każdy zainteresowany mógł dostosować ilość atrakcji do długości pobytu, ale wszystko po kolei. ;)
Noclegi:
Ja nocowałem w Schronisku Młodzieżowym w Moryniu (ok. 100 km od Berlina). Ceny są bardzo przystępne (max. 30 zł/noc od osoby). Na miejscu mamy możliwość zrobienia ogniska i plac zabaw dla dzieci. W schronisku jest również ogólnodostępne Wi-Fi. Sam Moryń położony jest nad Jeziorem Morzycko, więc na dobrą sprawę można się stamtąd nie ruszać. ;) Nad brzegiem jeziora znajduje się bardzo fajna wystawa naturalnej wielkości wymarłych zwierząt (Mamut, Tygrys Szablozębny itp.).
Transport:
Na początek musicie odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytanie. Poruszać się własnym autem, komunikacją miejską czy może jeszcze inaczej?
Ja rok temu wybrałem komunikację miejską. Sieć jest bardzo rozbudowana, gdyż możemy wybierać pomiędzy autobusami, tramwajami, S-Bahn (Szybka Kolej Miejska) czy U-Bahn (metro). Biletomaty znajdziemy, chyba na każdej stacji (S-Bahn lub U-Bahn) i co najważniejsze nie musimy znać ani języka niemieckiego, ani angielskiego, bo posiadają one menu również w języku polskim (moim zdaniem bardzo miłe posunięcie ze strony Niemców!). Koszt całodniowego biletu to wydatek rzędu 7€ (ni tanio, ni drogo jeśli porównamy z dalszym opisem). Dla osób jadących autem od przejścia granicznego w Osinowie Dolnym polecam zostawić auto w tych okolicach: Storkower Strasse. Dlaczego właśnie tu? Po pierwsze mamy bardzo blisko piechotą do stacji "Herbert Scharf" (S-Bahn), a po drugie jest to wg mnie miejsce gdzie możemy wjechać autem najbliżej centrum nie posiadając naklejki ekologicznej Umweltzone (co to, po co i ile kosztuje poniżej).
W tym roku bogatszy o wiedzę zdobytą w zeszłym i znaczące poszerzenie informacji o internet postanowiłem, że będę poruszał się po Berlinie własnym autem. Zanim jednak wjedziemy do centrum musimy nabyć drogą kupna lub przez internet naklejkę Umweltzone. Widzę, że na tej stronie jest wszystko ładnie opisane, więc nie będę dublował opisu, zastosowania i cennika: umweltzone.pl. Osobiście polecam jednak kupno naklejki na miejscu (ja tak zrobiłem). Można ją kupić we wszystkich stacjach DEKRY (coś jak nasze stacje kontroli pojazdów), ADAC'u (sieć serwisów samochodowych) lub na niektórych stacjach paliw. Kupno naklejki na miejscu wiąże się z kosztem 5€, czyli prawie 4x taniej niż przez internet! Naklejka wydawana jest od ręki po okazaniu dowodu rejestracyjnego auta. Odradzam wjeżdżanie do strefy bez niej, gdyż w przypadku kontroli wiąże się to z dość wysokim mandatem (40€ lub 80€; nie wiem ile dokładnie, bo ja słyszałem, że czterdzieści, a na powyższej stronie piszą o osiemdziesięciu). Ja swoją kupiłem tu: DEKRA. Parkingi są moim zdaniem drogie (ok. 3€ za 1h), więc trzeba szukać miejsc gdzie staniemy za darmo. Chyba najpopularniejszym miejscem najbliżej Bramy Brandenburskiej i Reichstagu jest parking przy John-Foster-Dulles-Allee. Im wcześniej będziecie tym większa szansa na znalezienie wolnego miejsca (najtrudniej jest od ok. 9 do ok. 13).
Inną opcją poruszania się po Berlinie jest rower lub różnego rodzaju riksze. Jest tu ich naprawdę dużo i jeżdżąc autem trzeba bardzo uważać! Dokładnych kosztów wypożyczenia roweru nie znam, ale jest to ok. 15€ za dzień. Koszt rikszy jest mi w ogóle nieznany. Są oczywiście jeszcze taksówki (charakterystyczne, bo wszystkie są kremowe), ale to będzie na pewno najdroższa opcja.
Atrakcje:
Dzień pierwszy lub wyjazd jednodniowy:
Na początek zacząłbym od zwiedzania kopuły Reichstagu. Wejście jest bezpłatne po wcześniejszej rezerwacji internetowej lub na miejscu w budynku obok tego pawilonu. Jeśli chcemy dokonać rezerwacji na miejscu na dany dzień musimy być tam rano (zapisy chyba od 8:00), bo zawsze są kolejki. Przez internet natomiast terminy są dostępne z ok. tygodniowym wyprzedzeniem. Rezerwacji dokonujemy poprzez pokazanie/podanie informacji (zależy czy zapisujemy się osobiście czy przez internet) z dowodu osobistego/paszportu (przy wejściu również musimy go okazać). W kopule możemy spędzić tyle czasu ile chcemy (na dachu jest również kawiarnia), a ponadto wypożyczyć (również bezpłatnie!) audioprzewodnik w języku polskim. Po zwiedzaniu kopuły udałbym się w stronę Bramy Brandenburskiej. Następnie w zależności od pogody i zainteresowań możemy pójść na spacer do Tiergarten (prawdopodobnie największy park miejski w stolicy Europejskiej) i obejrzeć/zwiedzić Kolumnę Zwycięstwa (koszt wstępu 3€). Z kolumny rozpościera się dość ładny widok, ale jeśli komuś za mało i chciałby popatrzeć z jeszcze większej wysokości należy przejechać się do najwyższego budynku w Berlinie, czyli Wieży Telewizyjnej. Oczywiście wraz ze wzrostem wysokości rośnie i koszt wstępu do 10€. ;) Jeśli już jesteśmy przy Wieży nie możemy nie podejść do Zegara Czasu Światowego i Czerwonego Ratusza, które są właściwie obok. Na zakończenie dnia jeśli jeszcze mamy siły i czas polecam obejrzeć East Side Gallery, czyli jedną z największych galerii na świeżym powietrzu (zwiedzanie bezpłatne).
Dzień drugi:
Tu na początek coś dla fanów motoryzacji, czyli Classic Remise. Jest to stara zajezdnia tramwajowa przekształcona w żywe muzeum motoryzacji. Znajdują się tam również liczne warsztaty specjalizujące się w naprawach aut danych marek. Wstęp jest bezpłatny. Z "remizy" możemy przejechać do Pałacu Charlottenburg (zespół pałacowo-parkowy). Koszty wstępu nie są mi znane, bo oglądałem tylko z zewnątrz. Kolejnym punktem wartym odwiedzenia jest moim zdaniem Grunewaldturm, czyli wieża z widokiem na rzekę Hawelę. Koszt wstępu to 4€ (2€ bilet ulgowy). Teraz wracamy znowu w stronę centrum i zwiedzamy Kościół Pamięci z wieżą uszkodzoną podczas wojny (robi to naprawdę duże wrażenie). Jeśli ktoś jest z dziećmi to bardzo blisko stąd do Berlińskiego Zoo (ponoć jednego z największych na świecie), ale bilety nie należą do najtańszych. :P Na zakończenie dnia możemy udać się na Wyspę Muzeów i obejrzeć Katedrę Berlińską.
Dzień trzeci:
Czas wyjechać poza Berlin! W okolicach również jest co oglądać i polecam wybrać się do Poczdamu, czyli historycznego miasta z Pałacem Sanssouci. Do Poczdamu dojedziemy oprócz samochodu również komunikacją miejską z Berlina. Park Sanssouci jest bardzo rozległy i chodzenie po nim to dobre kilka godzin. Mi akurat żaden z pałaców (są dwa, nowy i stary) nie przypadł do gustu, ale są tam również inne ciekawe obiekty jak Dom Chiński czy Historyczny Młyn z wiatrakiem w stylu holenderskim. Po drugiej stronie ulicy jak Park Sanssouci znajduje się moim zdaniem ciekawe wzgórze Ruinenberg z pozostałościami wieży. W samym centrum Poczdamu znajduje się również Brama Brandenburska (mniejsza od tej Berlińskiej), ale nie widziałem jej dokładnie, bo była w remoncie. Na zakończenie dnia polecam udać się na spacer po Parku Babelsberg i ew. wejść na wieżę widokową, która się w nim znajduje.
W samym Poczdamie polecam bardzo mocno uważać na to gdzie zostawiacie auto (mój przykład już znacie :P)! Mi nie udało się znaleźć darmowego miejsca blisko Parku Sanssouci co nie znaczy, że takowe nie istnieje.
Dzień czwarty:
Dzień ten zaczniemy od wizyty na skoczniach narciarskich gdzie wszystkie rekordy należą do Polaków. XD Znajdują się one w Bad Freienwalde. Po obiekcie (bez wchodzenia na samą skocznię) możemy sobie chodzić do woli. Ze skoczni udajemy się do miasta Niedorfinow obejrzeć windę dla statków. Koszt wstępu to 3€. W budowie jest już nowa winda, gdyż stara zaczyna mieć zbyt małą przepustowość jak na obecne czasy. Z Niedorfinow'a mamy blisko do Klasztoru Chorin. W następnej kolejności polecam udać się do Joachimstal'u na wieżę widokową Biorama Projekt. Wstęp 4€. Na zakończenie dnia wejście na kolejną dość ciekawą, choć niską wieżę widokową Askanienturm. Koszt wstępu to 0,5€.
Zdjęcia:
Dla dopełnienia formalności jeszcze raz we właściwym już poście dodam linki do zdjęć wszystkich wyżej opisanych atrakcji: Berlin 2k17 i Berlin i okolice 2k18
No i to by było na tyle! Za rok pewnie znowu jadę do Morynia, więc będę mógł uzupełnić tę listę o nowe miejsca warte odwiedzenia. :D
No to odkopujemy temat po 3 latach przerwy! :)
Jak już część z Was wie byłem sobie w ostatnim czasie na tegorocznej edycji MSP. Niestety z wiadomych przyczyn edycje 2020 i 2021 nie doszły do skutku. :( Już w 2020 roku udało mi się uzyskać akredytację prasową i bardzo liczyłem na to, że będę mógł wreszcie w spokoju pochodzić i fotografować wszystko czego dusza zapragnie. ;) Niestety rzeczywistość zweryfikowała plany, ale "co się odwlecze to nie uciecze" i w tym roku również udało mi się akredytację dostać. :D
No to teraz pora na kilka słów podsumowania.
Niestety dwa lata pandemii odcisnęły swoje piętno na Motor Show bardzo znacznie. :( Nie wiem ile w tym prawdy, bo nie słyszałem tego od osób stricte związanych z targami, ale ponoć Motor Show Poznań zbankrutowało i gdyby nie znaczna pomoc finansowa osoby/osób chcących kontynuować tradycję targi w Poznaniu byłyby już tylko historią.
"Problemy" można było zobaczyć właściwie od razu po wejściu na teren obiektu, ponieważ ilość hal wystawienniczych w których odbywały się targi została okrojona do zaledwie 4, gdzie w latach ubiegłych było to 10 i więcej + teren zewnętrzny. W tym roku nie został wydany nawet katalog targowy, który był normą. :O Oczywiście o przejażdżkach testowych można było tylko pomarzyć... :(
Ale żeby nie było, że tylko narzekam to teraz parę plusów. ;)
Dzięki akredytacji mogłem wejść na targi już w czwartek (dzień prasowy/VIP) i jak miałem ochotę to chodzić każdego następnego dnia, czyli w piątek, sobotę i niedzielę (poszedłem jeszcze w piątek). Okrojona ilość hal wystawienniczych miała ten plus, że wreszcie mogłem na spokojnie odwiedzić wszystkich wystawców nie robiąc tego w przysłowiowym biegu, bo jednak 8 godzin w latach ubiegłych na to nie wystarczało. :P Znalazłem nawet czas na dłuższe pogawędki w kilku miejscach np. na stoisku Politechniki Wrocławskiej czy firm Karcher, WAŚ lub Magic Motorsport. W tej ostatniej udało mi się dostać w prezencie elegancki zegarek, który prawdopodobnie zagości gdzieś w Suzku jak tylko uda mi się rozkminić gdzie i jak go zamontować... :P Jeśli weźmiemy pod uwagę stosunek ilość supersamochodów (Lamborghini, McLareny, Ferrari czy Porsche) do zwykłych aut to ten rok bije na głowę wszystkie poprzednie razem wzięte, bo było ich naprawdę bardzo dużo. :D
Oczywiście w piątek ilość odwiedzających względem czwartku (w który wcale nie było mało gości wbrew pozorom) wzrosła mniej więcej trzykrotnie, więc wolę nie wiedzieć co działo się w sobotę i niedzielę. Mimo iż targi się "skurczyły" to odwiedzających prawie w ogóle - o ile w ogóle - nie ubyło. Może, więc to taki dobry prognostyk na przyszłość? :)
No to teraz to na co tygryski czekają najbardziej, czyli fotorelacja z Motor Show Poznań 2022. Miłego oglądania! :)
Na wszelkie pytania z chęcią odpowiem. ;)
Badanie techniczne zaliczone! Pan diagnosta nie miał żadnych zastrzeżeń do stanu Suzka :D