Witam wszystkich Skodowiczów i nie tylko !
Pierwszy post na tej grupie...
Mam Favorit 135L 92r benzyna, przebieg 100k, z miasta Bydgoszczy pochodzi...
Moje pytanko:
Jakis czas temu zaczal mi gasnac na wolnych obrotach zimny silnik zaraz po uruchomieniu, jak sie troche rozgrzal wszystko
bylo OK. Wygladalo to tak jakby sie ssanie wlaczalo na b. krotko, albo wcale.
Pojechalem do mechanika i okazalo sie, ze aparat zaplonowy nadaje sie do wymiany. Po wymiance aparatu wszystko wrocilo
do normy a nawet lepiej bo skodzinka dostala niezlego kopa. Moja euforia jednak opadla jak zatankowalem.
Okazalo sie, ze spalanie ze srednich 8l/100 w miescie wzroslo mi na ponad 10l.
Znowu udalem sie do warsztatu, gdzie ustawiono mi zawory, sklad mieszanki, obroty i wymieniono silownik ssania.
Poprawilo sie o tyle, ze wylacza sie pierwszy stopien ssania po przegazowaniu, ale niestety ciagle widze jak ssanie utrzymuje
sie dlugo po uruchomieniu silnika (mniej wiecej do momentu az wskazowka cieczy chlodzacej nie dojdzie do bialego pola).
Mechanik powiedzial, ze automatyczne wylaczanie ssania dziala prawidlowo...Rozumiem, ze tego ssania nie da sie wylaczyc
przegazowaniem?
Takie spalanie 10l/100km to mialem zwykle zima a nie latem <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />
Macie jakies pomysly, czy mam sie do tego przyzwyczaic lub zalozyc stary aparat zaplonowy <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
pozdrowienia