Suzuki Swift GTi - przywracamy go do nowości
-
Dziwne... jak spawałem swojego GTi mk2, byłe auto mlodegoborucha, które stało dobre pół roku w trawie, przed tym jak go kupiłem, to nie było aż takiego sita... a test młotka i śrubokręta miał bardzo dokładny
-
Po co remontować
auto, żeby za pół roku się go pozbyć?Łatwiej będzie sprzedać zrobionego swifta niż trupa bez podłogi. Zrobi go i będzie jeździł a za 2-3 lata znów ten sam dylemat sprzedać czy naprawić. Wychodzę z założenia że nie ma się co przywiązywać do samochodu za bardzo. Nastały piękne czasy i hot-hatch'e do 2000r są w zasięgu ręki. Kupić pojeździć i następny i następny Troszkę trzeba posmakować różnych opcji
IMO światła z mk3 wyglądają najlepiej
-
Dziwne... jak
spawałem swojego GTi mk2, byłe auto mlodegoborucha, które stało dobre pół roku w
trawie, przed tym jak go kupiłem, to nie było aż takiego sita... a test młotka i
śrubokręta miał bardzo dokładnyBo za mojej kadencji tam gdzie była rdza wszystko w miare zostało usunięte i zabezpieczone - używałem wtedy metody mojego dziadka z użyciem starego przepracowanego oleju - widać skuteczna ochrona Szkoda , że auto skończyło jak skończyło bo to fajny swift był...
-
Łatwiej będzie
sprzedać zrobionego swifta niż trupa bez podłogi.Przecież i tak za dużo to za niego nie dostanie... Niestety, ale Swifty (nawet GTi) nie są kompletnie w cenie, a znaleźć zapaleńca co kupi GTi za 10 tys. PLN to ze świecą szukać.
-
A dostać 3 albo 5 tys to już jest różnica prawda ? Zawsze to mniej trzeba dołożyć do kolejnego wozidła
-
nie sa w cenie? 6koła idzie dostać za ładna sztuke , za rok moja buda taka bedzie , za dwa tez. Podejrzewam ze 3 rok i znowu trzeba bedzie ją spawać miesiac dlatego zobaczymy jak wszystko potoczy sie po tej zimie. Chciałbym go wlasnie sprzedać w ladnym stanie zeby nowy wlasciciel mógl nim jezdzic na poczatku długi czas bez problemów
A auto i tak jest mega doinwestowane mimo że dla niektórych to śmietnik:
- nowe hamulce komplet oryginał suzuki , nowy TPS japonia , nowe amory Koni , wahacze przód , tuleje tył , wszystkie filtry , płyny , przewody hamulcowe nowe , sprzęgło itp
W sumie z auta które zakupiłem została tylko karoseria. Wszystko inne jest już dawno zmienione .
-
nie sa w cenie?
6koła idzie dostać za ładna sztuke , za rok moja buda taka bedzie , za dwa tez.
Podejrzewam ze 3 rok i znowu trzeba bedzie ją spawać miesiac dlatego zobaczymy jak
wszystko potoczy sie po tej zimie. Chciałbym go wlasnie sprzedać w ladnym stanie
zeby nowy wlasciciel mógl nim jezdzic na poczatku długi czas bez problemów
A auto i tak jest
mega doinwestowane mimo że dla niektórych to śmietnik:- nowe hamulce
komplet oryginał suzuki , nowy TPS japonia , nowe amory Koni , wahacze przód ,
tuleje tył , wszystkie filtry , płyny , przewody hamulcowe nowe , sprzęgło itp
W sumie z auta
które zakupiłem została tylko karoseria. Wszystko inne jest już dawno zmienione .
idealny dawca czesci
- nowe hamulce
-
W sumie to ta... Tak pospawane swifty jak nasze raczej ceny nie trzymają co z tego, że są pancerniejsze od serii, ale za dużo już było robione, sam jakbym kupował to bym na coś takiego się nie zdecydował (jeśli chodzi o posiadanie zabytku w dobrym stanie), wolałbym kupić jakieś zdrowe góra bez progów (jeśli w ogóle takie istnieją) i po bożemu wstawić te progi bez rzeźby w stylu blacha 6mm... Jednak ta masa uszczelniająca i łątki straszą a jakby się nie spawało to blacha przegrzana i już
-
dlatego to jest auto dla osób które nie oglądaja podwozia i nie wnikaja czemu tyle blachy , czemu tak pospawane itp.
OBecnie jest to zrobione mocniej niż seria ale trudno odwzorować pewne elementy tak jak oryginał wiec gołym okiem widać ze bylo to grzebane. Zalezy czy komus to przeszkadza czy nie.
Ja nastepne auto chce bez ingerencji w blacharkę bo to cieżka sprawa do ogarnięcia i w swifcie nawalczyłem się tyle że mi starczy na pare lat
-
zdecydowanie dokladka nie pasuje u mnie ladniej by wygladala
-
Albo u mnie ~~
True, true i może coś do czego łatwiej wszystkie blachy dostać albo na ramie, bo konstrukcja samonośna to zuo
-
a ja nie widzę problemów ze zrobieniem swifta, jest prosty w budowie i naprawie, nie ma podwójnej podłogi jak jest w wielu nowszych pojazdach, oraz wielu innych udziwnień, a argumenty typu przegrzana blacha do mnie nie przemawiają. Zrobisz dobrze, zakonserwujesz odpowiednio z każdej strony posłuży wiele lat. Prawdą jest że plastek uczył się na tym samochodzie, doskonale zdaje sobie sprawę co jest spierdzielone i czego nie zrobił itp itd. Ze względu na to w jakim stanie jest to auto myśli o sprzedaży bo to logiczne że lepiej było żyć w błogiej nieświadomości.
-
nie chce go sprzedać bo jest tragiczne A plany są na odmalowanie auta , wyspawanie całego ( co już w sumie skończyłem )
po prostu 3lata tym autem to sporo , po zimie bedzie 4 Gtika sobie na pewno kiedyś kupie , albo zostawie tego jak nie sprzeda się w rozsądnej kasie , ewentualnie oddam mamie na dojazdy do pracy
-
Niestety Boruch, gościu od którego go kupiłem strasznie go zaniedbał, ja go odbudowałem, do zrobienia były tylko tylne reperaturki, cała reszta praktycznie idealna.. A koleś który kupił ode mnie już w drodze do domu strzelił w sarnę, a później jeszcze chyba strzała w tyłek dostał..
Ja się już ze Swiftów wyleczyłem, fajne auta, ale zbyt wiele niedoróbek, które praktycznie skreślają go jako pewny dupowóz na dłuższy czas -
nie chce go
sprzedać bo jest tragiczne A plany są na odmalowanie auta , wyspawanie całego (
co już w sumie skończyłem )
po prostu 3lata tym
autem to sporo , po zimie bedzie 4 Gtika sobie na pewno kiedyś kupie , albo
zostawie tego jak nie sprzeda się w rozsądnej kasie , ewentualnie oddam mamie na
dojazdy do pracyJak już tyle zrobiłeś i jeszcze chcesz wywalić kasę na lakier to jeździj nim do upadłego...
Jakbym kupił od Ciebie to auto za powiedzmy 6 tysięcy i potem wlazł do kanału i całe to spawanie zobaczył, a jeszcze na forum odnalazł zdjęcia z renowacji (np. ta tylna lewa podłużnica) to bym z miejsca osiwiał
Sobie też bym tak porobił, ale już nikomu bym tego nie wciskał - sam robiłeś, to wiesz że solidnie zrobione i pal licho wykończenie tego. Ale kupiec może się przestraszyć
No i jakbyś się zdecydował jednak go zatrzymać, to przekonasz się ile czasu wytrzymała Twoja robota
-
no najlepiej jest nie spawać i jeździć aż sie pourywaja koła , 90% aut leci na złom , może 10% nadal jest reaktywowana .
Moje auto ma wszystkie koła na miejscu , nie przestawił się nawet na milimter , żadne mocowanie nie było wyrwane , wycinałem blache z dużym zapasem tak żeby pozbyć się ewentualnego łatania już za rok. Auto zrobione mocniej niż oryginał , z grubszej blachy. Fakt faktem nie wygląda to jak oryginał i widać że było coś tam "rzeźbione"
Teraz pytanie dla jakich ludzi trafi to auto , czy dla pasjonata w któym musi być oryginał lakier , wszystko jak z fabryki , czy dla osoby która nie śpi pod podwoziem i bedzie miała mocne , stabline auto z wszystkimi gratami nowymi ( nie zostało nic z starych czesci prawie )
Na razie autem zrobie minium 30tyś , zobacze jak wszystko bedzie wygladać , dziś wypsiukałem fluidolem profile od środka aż pieknie pociekło także na pewno troche wszystko posiedzi Auto sztywniutkie trzyma sie bardzo dobrze , zobaczymy jak bedzie po zrobieniu zbieżności. Dodam że trzymało wszystkie kąty koła prawie idealnie jeszcze przed spawaniem .
wszystko z lewej strony skończone. Wahacz odmalowany , wszystkie śruby odkręcaja sie jak w nowym aucie , żadna śruba nie jest zapieczona - wielki plus przy zabawie pod podwoziem
-
dzialaj, dzialaj wazne jest ze cos robisz duzo osob p*erdoli a przy swoim aucie nawet tarcz czy klockow nie potrafia wymienic, zawsze jak cos sie robi to ma jakis sens nic robienie jest bez sensu a co do budy to juz bym wolal wyspawana niz sie z tym babrac
-
Jakbym kupił od
Ciebie to auto za powiedzmy 6 tysięcy i potem wlazł do kanału i całe to spawanie
zobaczył, a jeszcze na forum odnalazł zdjęcia z renowacji (np. ta tylna lewa
podłużnica) to bym z miejsca osiwiałZ jednej strony masz rację, ale jesli kupiłbyś takiego, co na pierwszy rzut oka wyglądałby ładnie, bo nie byłoby widać rzeźby, a potem okazuje się, że podłużnice poklejone matą szklaną? Miałem znajomego co tak auto kupował w deszczowy dzień i nie chciało mu się zaglądać pod spód, więc po kilku dniach miał nie miłą niespodziankę.
A dwa to sprzedając takie pospawane auto, to według mnie od razu o tym mówić i uświadamiać kupującego.
Ja też na swoim ćwiczyłem spawanie bo robiłem to pierwszy raz i też nie uważam, że zostało to zrobione jakoś super estetycznie i zgodznie z oryginałem, ale zrobiłem sam i nie będę mieć do nikogo pretensji, jak coś się urwie. Zbieżnośc ustawiona bez problemu, także jest dobrze
-
dzialaj, dzialaj
wazne jest ze cos robisz duzo osob p*erdoli a przy swoim aucie nawet tarcz czy
klockow nie potrafia wymienic, zawsze jak cos sie robi to ma jakis sens nic robienie
jest bez sensu a co do budy to juz bym wolal wyspawana niz sie z tym babracAle jakbyś się babrał, to pewnie byś sobie to auto zostawił
Ja osobiście jakbym tyle się narobił, to bym jeździł ile się da
Kibicuję temu projektowi i szkoda by było, gdyby Plastekk pozbył się tego auta
-
ostatnio auto jeździło jako totalny szrot - rozebrane , wyjęty bak , wysokie obroty , potem przez 3 dni jeździłem całkowicie bez ładowania , raz wracałem na lince o 4:00 rano
paliwo naprawiłem , bak zamontowany , nic nie cieknie i jak na razie chodzi na 4 garach ładnie trzymając obroty ale nie było adaptacji kompa bo była odpięta klema - zobaczymy jak będzie to jeździło od 1000rpm aż do odcięcia
alternator miał być już wymieniany , brak kontrolki ładowania , zapalała się czasami gdy auto dostawało 7000rpm i więcej , ogólnie cuda. Problemem okazał się przerwany kabel wzbudzający altek , uwalił się przy samej wtyczce , po lutowaniu mam piękne ładowanie cały czas 14 .6v bez względu na obciążenie
wracałem na lince , czemu? Zabrałem 2 koleżanki ( całkiem fajne! ) , dwóch kumpli i takim załadowanym autem chce ruszyć no i.. Po przekręceniu kluczyka wszystko zgasło , radio , szyby , brak zapłonu itp. Naprawiłem to po powrocie do domu już na lince , holowała mnie Panda + 5 osób także było wesoło , oczywiście bez świateł z otwartymi oknami i wielkim przypałem że Suzi wraca 1 raz na lince. Powodem okazał się zaśniedziały przewód przy samej wtyczce , który zasila cała puchę bezpieczników . wtyczka się stopiła i nie łączyło. Dziwne że był totalny brak zapłonu , nie działało totalnie nic .
tłumik pospawany bo jak mu dawałem ostro to się siatka rozchodziła , a raczej wyłaziła z tłumika i był efekt ala WRC
Komora sinlika została też odgruzowana , po letnim upalaniu poczyściłem zabite komary , muchy , resztki oleju i cały inny syf
before
pokrywa zdjęta , silnik czyściutki. Olej to Liqui Moly mos2 który jako nowy jest bardzo szary , dlatego tak dziwnie wygląda
after - komora odgruzowana , umyta , nowa pokrywa zaworów z kolorem przypominającym oryginał