Podsumowanie po naprawie blacharskiej...
-
i jak się sprawa skończyła??
Dałem do ponownego polakierowania, bo na brzegu rdza zaczęła wychodzić <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
W zamian miałem zrobionych kilka prac przy Tico za darmo <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> -
o to widzę, że jeszcze nie tak źle jest
mój stał równy rok w naprawie
miała być kasacja, ale żal mi było autka na złom odstawić, a kolesie powiedzieli, że naprawią więc im dałem
no i tak naprawiali i naprawiali
jak już naprawili to szkoda gadać
część rzeczy nie wymienili mówiąc, że budżet przekroczony itp.
jedynie sądownie mogłem coś z tym zrobić, ale nie chciałem się pchać w kolejne koszty i czas
rzecznik praw konsumenta np. gów.. zrobił a niby jest dla nas siedzi babka w urzędzie i pierdzi w stołek a jak prosiłem i przedstawiałem sytuację to dużo obiecywała a nic nie zrobiła -
W zasadzie masz rację.
Ja nie jestem prawnikiem i moje uwagi maja raczej charakter przypomnienia.
Moja uwaga na ten temat miała na celu przypomnienie Kolegom, że w każdej chwili możemy się
spotkać z taką sytuacją jak Kolega Volcan i nie bądzmy mądrzy po szkodzie <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" /> Starajmy się zawsze w jakiś sposób zabezpieczyć.Natomiast każdy właściciel samochodu powinien sam zdecydować
z kim ma do czynienie a jeżeli ma wątpliwości uzyskać jakieś zabezpieczenie swoich praw.Przykład: robiłem na zlecenie czyszczenie i sprawdzenie gaźnika Tico. Sam samochód właściciel zostawił w warsztacie celem wykonania innych napraw.Gaźnika do czyszczenia nie chcieli przyjąć, ale
zobowiązali się do jego zamontowania i regulacji po zakończeniu całego remontu.Więdząc czym to pachnie po zakończeniu prac przy gaźniku w obecności właściciela oznakowałem jego gaźnik w niewidocznym miejscu(pod pokrywą gaźnika). Po 2-ch dniach zgłasza się do mnie ten gość i mówi że
w warsztacie mu powiedzieli że silnik nie da się uruchomić z winy usterek gaźni.Postanowiłem
w obecności właściciela sprawdzić zrobione oznakowanie(już przy demontowaniu pokrywy byłem przekonany że to inny gaźnik).Po zdjęciu pokrywy moje przewidywania się sprawdziły. W środku nie
było oznaczeń wykonanych w obecności właściciela !! Jednym słowem gaźnik został w warsztacie podmieniony <img src="/images/graemlins/czerwona.gif" alt="" /> Jakie szczęście że zrobiłem te znaki -
W zamian miałem zrobionych kilka prac przy Tico za darmo
Ale oryginalnej maski się pozbyłeś <img src="/images/graemlins/frown.gif" alt="" />
-
o to widzę, że jeszcze nie tak źle jest
mój stał równy rok w naprawieMój kiedyś stał na zasadzie "na sobotę będzie" 5 miesięcy <img src="/images/graemlins/pad.gif" alt="" /> Oczywiście najszybciej poszło rozmontowanie samochodu - a takiego auta "w kawałkach" nawet się zbytnio nie da przetransportować...
Potem okazało się, że części, które kupiłem do naprawy mojego auta rozpłynęły się... Ja dostałem swoje stare - klepane i szpachlowane. "Zniknął" aparat zapłonowy (dałem kompletny na podmianę - bo w czasie kolizji jakaś część uszkodziła mi kopułkę), kompletna podłużnica, kilka detali typu nadkola, jakieś maskownice itp., dziwnym trafem "zwarł" się akumulator i trzeba było kupić nowy (ten "nowy" padł mi po roku użytkowania)...
-
o to widzę, że jeszcze nie tak źle jest
mój stał równy rok w naprawieTo widzę że twoja przygoda, Volcana i moja z gaźnikiem potwierdza że trzeba się zabezpieczać
przed nieuczciwymi warsztatami. -
To widzę że twoja przygoda, Volcana i moja z gaźnikiem potwierdza że trzeba się zabezpieczać
przed nieuczciwymi warsztatami.po prostu trzeba siedzieć i patrzeć na ręce
-
po prostu trzeba siedzieć i patrzeć na ręce
W miarę możliwości oczywiście... Przy naprawie blacharskiej trudno zamieszkać na miesiąc np. w hali warsztatu <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> Zresztą z mojego punktu widzenia byłoby to bardzo nieopłacalne, bo choćby mi tego Matiza pocięli na kawałki i zrobili z niego puzzle to bardziej mi się opłaca pojechać i zarabiać pieniądze, niż pilnować auta...
-
W miarę możliwości oczywiście... Przy naprawie blacharskiej trudno zamieszkać na miesiąc np. w
hali warsztatu Zresztą z mojego punktu widzenia byłoby to bardzo nieopłacalne, bo choćby
mi tego Matiza pocięli na kawałki i zrobili z niego puzzle to bardziej mi się opłaca
pojechać i zarabiać pieniądze, niż pilnować auta...oczywiście masz rację. Stwierdziłem ogólnie. Poza tym mam wrażenie, że jak mechaniory czują, że w każdej chwili może być "inspekcja" właściciela to są trochę uczciwsi. Ja jak tylko mogę to siedzę i patrzę co robią.
-
Ale oryginalnej maski się pozbyłeś
Nie było mi jej specjalnie żal, bo kiedyś robiąc coś podnosiłem lewarkiem samochód mając otworzoną maskę i podczas tej czynności zarysowałem ją o wiszącą szafkę.
Ta nieoryginalna maska była zupełnie nowa i świeżo pomalowana. Na dodatek miała lepsze uszczelnienia niż oryginał.Żeby było ciekawiej, parę dni temu w IC spotkałem właściciela warsztatu i powiedziałem, że kolor maski mi się nie podoba i są widoczne cienie (maska malowana 4 lata temu). Powiedział, a wręcz nalegał, abym do niego przyjechał na ponowne malowanie maski <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Mam nadzieję, że teraz nic innego mi nie podmienią.
Umówiłem się też na malowanie (odpłatnie) maski Tico, bo mam białą w dobrym stanie i będę chciał ją po malowaniu założyć do swojego DU.