Nie odpalił w dziwnych okolicznościach.
-
Tak zrobiłem i dzisiaj zapalił po nocy na dworzu, a mróz był chyba rekordowy jeśli chodzi o tę
zimę. Może to świece, a może kopułka - w każdym razie mam nadzieję, że problem się nie
powtórzy.Problem się powtórzył i to w podobnych okolicznościach. Po nocy pali dobrze. Jeżdżę nim sporo i zostawiam przed domem na kilka godzin. Gdy wracam odpala od razu, ale zaraz gaśnie i potem odpalić już go nie mogę. Dziś odpalałem go po tych kilku godzinach na gazie, ale i na benzynie nie chce zapalić. Robi to po wielokrotnym i długim kręceniu rozrusznika i intensywnym operowaniu gazem, bo sam na początku na obrotach by się nie utrzymał. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Zmienię dziś wieczorem świece, bo ostatnio tylko je oczyściłem i wyregulowałem odstęp na elektrodach. Ale obawiam się, że to jakiś poważniejszy problem. Bo dlaczego zapala po nocy, a po kilkugodzinach postoju i jednokrotnym zapaleniu traci moc do pracy: gaśnie, a potem nie mogę go odpalić. -
Może macie pomysł, co to może być skoro zapala od razu po nocy, a po kilku godzinach od zgaszenia silnika też zapala, ale zaraz gaśnie i potem przez dłuższy czas nie mogę go odpalić?
Tak mi przyszło do głowy, że może świadczy to o kiepskim paliwie, że gaźnik miesza za dużo powietrza do mieszanki lub kiepskie kupiłem na stacji przy dużych mrozach silnik nie może odpalić - wtedy może dolanie kieliszka denaturatu do benzyny było by jakimś pomysłem. Ale wątpliwość jest taka, że na gazię po tym kilkugodzinny postoku też nie mogę go odpalić. Proszę o jakieś rady, bo sam nie mam pomysłu. Przypomnę, że wymieniłem świece na nowe, sprawdziłem kable (i są O.K.) i przeczyściłem spirytusem kopułkę. Z góry dziękuję.