Nie odpalił w dziwnych okolicznościach.
-
Może bezpiecznik się przepalił od instalacji lpg??
Odczekałem pół godziny i spróbowałem jeszcze raz i za którąś próbą udało mi się pedałem gazu utrzymać silnik na obrotach i nie zgasł. Potem przełączyłem na LPG i silnik też pracował - najpierw nierówno, z czasem coraz lepiej. Więc może było to zalanie?
Trochę mnie to martwi bo coś takiego dzieje się po raz pierwszy, a jeżdżę tym samochodem w naprawdę dalekie trasy. W ostatnie wakacje byłem np. w Belgii, a w lutym chce jechać na Białoruś - do tej pory wydawało mi się, że mogę być pewny tego samochodu, a teraz mam lekkie wątpliwości. Ale może to tylko zalania? -
Odczekałem pół godziny i spróbowałem jeszcze raz i za którąś próbą udało mi się pedałem gazu
utrzymać silnik na obrotach i nie zgasł. Potem przełączyłem na LPG i silnik też pracował -
najpierw nierówno, z czasem coraz lepiej. Więc może było to zalanie?
Trochę mnie to martwi bo coś takiego dzieje się po raz pierwszy, a jeżdżę tym samochodem w
naprawdę dalekie trasy. W ostatnie wakacje byłem np. w Belgii, a w lutym chce jechać na
Białoruś - do tej pory wydawało mi się, że mogę być pewny tego samochodu, a teraz mam
lekkie wątpliwości. Ale może to tylko zalania?Dziś rano problem się niestety powtórzył. Tzn. samochód zapalił po kilkakrotnym, kilkunastosekundowym kręceniu rozrusznikiem i to też nie sam z siebie, a przy wyraźnej pomocy pedału gazu. Może to przewewody WN, może świece? Ale dlaczego najpierw zapalił tak jak zawsze - czyli od ręki, a za minutę już nie chciał zapalić przez półgodziny (mówię teraz o wczorajszej sytuacji)? <img src="/images/graemlins/shocked.gif" alt="" />
-
Dziś rano problem się niestety powtórzył. Tzn. samochód zapalił po kilkakrotnym,
kilkunastosekundowym kręceniu rozrusznikiem i to też nie sam z siebie, a przy wyraźnej
pomocy pedału gazu. Może to przewewody WN, może świece? Ale dlaczego najpierw zapalił tak
jak zawsze - czyli od ręki, a za minutę już nie chciał zapalić przez półgodziny (mówię
teraz o wczorajszej sytuacji)?Może to ta nieszczęsna kopułka zawilgotniała,o której wszyscy piszą?
Rozbiesz ją i przemyj wszystko denaturatem.
http://zlosniki.pl/showthreaded.php?Cat=&...sb=5&o= -
Może to ta nieszczęsna kopułka zawilgotniała,o której wszyscy piszą?
Rozbiesz ją i przemyj wszystko denaturatem.
Jak będę miał w najbliższym czasie chwilę to sprawdzę. Ale silnik do tej 17.00 palił jak zawsze idealnie. Wilgoć dostała się w ciągu minuty? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Jak będę miał w najbliższym czasie chwilę to sprawdzę. Ale silnik do tej 17.00 palił jak zawsze
idealnie. Wilgoć dostała się w ciągu minuty?Nie wiem,ale trzeba gdzieś szukać po kolei przyczyny.
-
Nie wiem,ale trzeba gdzieś szukać po kolei przyczyny.
Jutro się tym zajmę. A jaki klucz tam pasuje? 7? Bo śrobokrętem nie da się tego odkręcić, bo się zapiekło. -
Nie mam pojęcia co to może być. Zapliłem samochód na gazie, ale musiałem się wrócić po coś do
-----------ciach------------jezeli chodzi o opisana sytuacje to , odpaliles doslawnie na 2 minutki samochod na gazie i zgasiles go (zapewne byla minusowa temp)
poprostu zaszybko zgasiles silnik i parownik zamarzl i gaz w nim tez ztad brak mozliwsci odpalenia na gazietemat sprawdzony w moim polonezie
jak na mrozie palisz na gazie staraj sie niegasic zaszybko samochodu , niebedzie wiecej takich klopotow
w tico niemialem takiego przypadku ale w polonezie i toyocie camry pomagalo
1. przelaczenie na benzyne gaz dodechy i krecimy rozrusznikiem dopuki niezalapie . jak juz zalapie trzymamy gaz dopuki niewejdzie na swoje obroty (prawdopodobnie przepala sie w tym czasie ten zamrozony gaz)
2. czekamy 30 min az parownik powruci do temp otoczenia...... ale to juz masz opatentowane (i raczej niecpykamy benzyna gaz, zeby niemieszac paliw bo wtedy tez problemy sa z uruchomieniem)
3.idziemy do domu gotujemy duzy czajnik wody i powoli lejemy na parownik coby go podgrzac ,i palimy z gaziku
powyzsze metody sa sprawdzone na polonezie
metoda nr 1 dodatkowo na toyocie camry
pozdrawiamps to ze nieodpalil w takich okolicznosciach to normalna sprawa
jezeli masz juz dlugo gaz tak z 4 lata i jezdzisz non top na gazie mozesz myslec powoli o wymianie membram w parowniku
-
-----------ciach------------
jezeli chodzi o opisana sytuacje to , odpaliles doslawnie na 2 minutki samochod na gazie i
zgasiles go (zapewne byla minusowa temp)poprostu zaszybko zgasiles silnik i parownik zamarzl i gaz w nim tez ztad brak mozliwsci
odpalenia na gazietemat sprawdzony w moim polonezie
jak na mrozie palisz na gazie staraj sie niegasic zaszybko samochodu , niebedzie wiecej takich
klopotoww tico niemialem takiego przypadku ale w polonezie i toyocie camry pomagalo
1. przelaczenie na benzyne gaz dodechy i krecimy rozrusznikiem dopuki niezalapie . jak juz
zalapie trzymamy gaz dopuki niewejdzie na swoje obroty (prawdopodobnie przepala sie w tym
czasie ten zamrozony gaz)2. czekamy 30 min az parownik powruci do temp otoczenia...... ale to juz masz opatentowane (i
raczej niecpykamy benzyna gaz, zeby niemieszac paliw bo wtedy tez problemy sa z
uruchomieniem)3.idziemy do domu gotujemy duzy czajnik wody i powoli lejemy na parownik coby go podgrzac ,i
palimy z gazikupowyzsze metody sa sprawdzone na polonezie
metoda nr 1 dodatkowo na toyocie camry
pozdrawiam
ps to ze nieodpalil w takich okolicznosciach to normalna sprawa
jezeli masz juz dlugo gaz tak z 4 lata i jezdzisz non top na gazie mozesz myslec powoli o
wymianie membram w parownikuAle problem polega na tym, że na benzynie też nie chciał zapalić.
-
Jutro się tym zajmę. A jaki klucz tam pasuje? 7? Bo śrobokrętem nie da się tego odkręcić, bo się
zapiekło.Dalej nie mogę odkręcić kopułki, ale z zewnątrz wygląda przyzwoicie. Uszczelka też w bardzo dobrym stanie. Jeśli chodzi o świece i kable to odkręciłem i sprawdziłem - na świecach trochę nagaru, ale w normie, odstępy między elektrodami na oko też w normie (świece zmieniane jakieś 20 tyś temu). Koncówki kabli czyste, ale nie wiem jak sprawdzić czy nie ma przebić. I co ważne po dwóch nocach w garażu (nieogrzewanym oczywiście) zapalił dziś od razu i bez problemu. A po kilku godzinach na dworzu nie mogłem go odpalić.
<img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> -
Ale problem polega na tym, że na benzynie też nie chciał zapalić.
Zacytowałeś 35 wierszy poprzedniego postu, aby odpowiedzieć tylko tym co wyżej <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" />
Prośba - dla łatwiejszego czytania proponuję zostawić tylko najważniejszy fragment i do niego dać odpowiedź <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
Dalej nie mogę odkręcić kopułki, ale z zewnątrz wygląda przyzwoicie.
W tym przypadku najważniejsze jest jej wnętrze.
Uszczelka też w bardzo dobrym stanie. Jeśli
chodzi o świece i kable to odkręciłem i sprawdziłem - na świecach trochę nagaru, ale w normie, odstępy między
elektrodami na oko też w normie (świece zmieniane jakieś 20 tyś temu).Tu nie ma co patrzeć na oko, bo różnica między 1.1mm, a 1.3mm jest niewielka, a istotna dla poprawnej pracy świec. Proponuję zaopatrzyć się w szczelinomierz dostępny za parę złotych nawet w hipermarketach.
Koncówki kabli czyste, ale nie wiem jak
sprawdzić czy nie ma przebić.Pisano wielokrotnie - w zupełnych ciemnościach popsikać podczas pracy silnika wodą z atomizera. Widoczne przeskoki iskry świadczą o uszkodzeniu kabli.
I co ważne po dwóch nocach w garażu (nieogrzewanym oczywiście) zapalił dziś od
razu i bez problemu. A po kilku godzinach na dworzu nie mogłem go odpalić.Objawy charakterystyczne dla wilgotnej kopułki, jednak bez jej demontarzu nie można tego jednoznacznie stwierdzić.
-
Objawy charakterystyczne dla wilgotnej kopułki, jednak bez jej demontarzu nie można tego
jednoznacznie stwierdzić.
Wyjąłem akumulator i zrobiło się więcej miejsca - kopułka wreszcie się poddała. Ale wilgoci w środku nie ma - tylko trochę brudu, który usunąłem szmatką ze spirutusem. -
Zacytowałeś 35 wierszy poprzedniego postu, aby odpowiedzieć tylko tym co wyżej
Prośba - dla łatwiejszego czytania proponuję zostawić tylko najważniejszy fragment i do niego
dać odpowiedźMasz rację - będę pamiętać. Zwykłe niechlujstwo, które wynikało z tego, że właśnie musiałem już wychodzć z domu. <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Ale problem polega na tym, że na benzynie też nie chciał zapalić.
nienapisalem ze natychmiast zapali na bezynie przeciwnie gaz do dechy i krecimy do skutku z przerwami malymi oczywiscie
troche to trwa zanim zalapie i na poczatku sie dusi dlatego trzeba duzo gazu i czekac az wejdzie na obroty
pozdrawiam -
nienapisalem ze natychmiast zapali na bezynie przeciwnie gaz do dechy i krecimy do skutku z
przerwami malymi oczywiscie
troche to trwa zanim zalapie i na poczatku sie dusi dlatego trzeba duzo gazu i czekac az
wejdzie na obroty
pozdrawiamJa wiem, że nie odrazu zapali na benzynie. Ale u mnie problem polega na tym, że jak zapalił już po wielu próbach na benzynie, to następnego dnia problem się powtórzył, choć tego błędu z gazem nie powtórzyłem - stąd przypuszczenie, że to nie to oczym piszesz, czy raczej nie tylko to. Dziś przeczyściłem świece i kopułkę - może jutro rano problem już się nie powtórzy - oby <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Wyjąłem akumulator i zrobiło się więcej miejsca - kopułka wreszcie się poddała. Ale wilgoci w środku nie ma - tylko
trochę brudu, który usunąłem szmatką ze spirutusem.Nagromadzonej wilgoci często nie widać, jednak dokładne oczyszczenie i osuszenie wnętrza kopułki na pewno nie zaszkodzi <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Nagromadzonej wilgoci często nie widać, jednak dokładne oczyszczenie i osuszenie wnętrza kopułki
na pewno nie zaszkodziTak zrobiłem i dzisiaj zapalił po nocy na dworzu, a mróz był chyba rekordowy jeśli chodzi o tę zimę. <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Może to świece, a może kopułka - w każdym razie mam nadzieję, że problem się nie powtórzy.
-
Tak zrobiłem i dzisiaj zapalił po nocy na dworzu, a mróz był chyba rekordowy jeśli chodzi o tę
zimę. Może to świece, a może kopułka - w każdym razie mam nadzieję, że problem się nie
powtórzy.Problem się powtórzył i to w podobnych okolicznościach. Po nocy pali dobrze. Jeżdżę nim sporo i zostawiam przed domem na kilka godzin. Gdy wracam odpala od razu, ale zaraz gaśnie i potem odpalić już go nie mogę. Dziś odpalałem go po tych kilku godzinach na gazie, ale i na benzynie nie chce zapalić. Robi to po wielokrotnym i długim kręceniu rozrusznika i intensywnym operowaniu gazem, bo sam na początku na obrotach by się nie utrzymał. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Zmienię dziś wieczorem świece, bo ostatnio tylko je oczyściłem i wyregulowałem odstęp na elektrodach. Ale obawiam się, że to jakiś poważniejszy problem. Bo dlaczego zapala po nocy, a po kilkugodzinach postoju i jednokrotnym zapaleniu traci moc do pracy: gaśnie, a potem nie mogę go odpalić. -
Może macie pomysł, co to może być skoro zapala od razu po nocy, a po kilku godzinach od zgaszenia silnika też zapala, ale zaraz gaśnie i potem przez dłuższy czas nie mogę go odpalić?
Tak mi przyszło do głowy, że może świadczy to o kiepskim paliwie, że gaźnik miesza za dużo powietrza do mieszanki lub kiepskie kupiłem na stacji przy dużych mrozach silnik nie może odpalić - wtedy może dolanie kieliszka denaturatu do benzyny było by jakimś pomysłem. Ale wątpliwość jest taka, że na gazię po tym kilkugodzinny postoku też nie mogę go odpalić. Proszę o jakieś rady, bo sam nie mam pomysłu. Przypomnę, że wymieniłem świece na nowe, sprawdziłem kable (i są O.K.) i przeczyściłem spirytusem kopułkę. Z góry dziękuję.