Jestem zrozpaczony- lewy wahacz - POMOCY!
-
Wiadomość skasowana przez m@rek
-
a jak się zabezpieczyć przed takim nieszczęściem? Z zewnątrz nie ma z tym problemów, ale rdza zjada mocowanie wahacza od środka, za kazdym razem jak wymieniam wahacz to śruby są zaredzewiałe. Moze w otwory po śrubach wpuścić jakiś specyfik? Jeśli tak to jaki?
-
Wiadomość skasowana przez m@rek
-
Wiadomość skasowana przez m@rek
-
Wiadomość skasowana przez m@rek
-
Wszystko do zrobienia ale czy się opłaca??
Ja miałem trochę podobny problem z mocowaniem wahacza w grudniu... rozwarstwiły się chyba 2 warstwy podłogi przy ścianie grodziowej czy jakoś tak.. zostały obie warstwy wymienione praktycznie aż do miejsca gdzie pasażer trzyma nogi była to prawa strona). Samochód został potem pomierzony we wszystkie wymagane strony i wiem, że na 100% jest równo to zrobione.
Faktycznie jest idealnie prosto - nic nie znosi, żadnego rzucania - nic... zostało to naprawdę profesjonalnie zrobione ale niestety kosztowało aż 1800zł pod Warszawą...Tak więc zrobić się na pewno da - ale czy się opłaca...
-
Nie wiem, jak gdzie indziej - ale w KK i okolicach nigdzie nie "załatwisz" sobie przeglądu
Trzeba uczciwie porobić auto, by dostać pieczątkę.
Pozdr.Miałem luzy w kierownicy, Pojechałem na stacje kontroli pojazdów zeby "fachowiec" mi sprawdził zawieszenie na szarpakach. wzią 20zl i powiedział ze wszystko jest ok. to pojechałem na inną stację gdzie za 20zl powiedzial mi ze jest walnięta guma na wahaczu. jak wymontowałem wahacz to sie okazało ze to końcówka a nie guma. I teraz mam na zbyciu gumą do wahacza jak się komuś przyda to mogę odstąpić.
-
jeszcze pytanko.... na przegladzie nie bylo tego widac ?? ;/
Kiedyś u mnie w Polonezie też podłużnica przednia wyglądała z zewnątrz nienajgorzej, a wystarczyło mocniejsze przyhamowanie na kiepskiej drodze... Było małe chrupnięcie i auto poszło na żyletki, bo nie oplacało się tego naprawiać... <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
-
Pomozcie wyrazcie sie fachowo prosze, bo jest mi bardzo przykro i nie moge uwierzyc, ze Suzuki
jest tak wspanialym autem o tak bezsensownej wadzie...
Pozdrawiam,
BULEEKKolega Zurex miał identyczny przypadek i nawet jakiś magik obspawał mu to mocowanie wahacza, dorobił nawet taka prowizoryczną rozpórkę wzmacniającą (moim zdaniem na przeglądzie auto zostałoby odrzucone). Tyle, że wspomniany wyżej kolega szybko pozbył się tego auta, więc chyba nie pozostaje Ci nic innego jak oddać auto na żyletki... Strach jeździć z taką usterką, nawet jakby ktoś to jakoś połatał.
-
a jak się zabezpieczyć przed takim nieszczęściem? Z zewnątrz nie ma z tym problemów, ale rdza
zjada mocowanie wahacza od środka, za kazdym razem jak wymieniam wahacz to śruby są
zaredzewiałe. Moze w otwory po śrubach wpuścić jakiś specyfik? Jeśli tak to jaki?Bo nieco powyżej jest otwór (poniżej nadkola). I tam woda sobie we wnętrzu siedzi a odpływu brak.
Ja tam kiedyś wstrzyknąłem strzykawą przepalonego kupę oleju silnikowego. Olej konserwuje od srodka.
-
wzią 20zl
teraz sie przyczepie <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
Co zrobił ? <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
-
Witam,
Od kilku dni moje auto zmieniajac biegi na wyzsze, przy DOBRYCH_SUZUKOWYCH obrotach nosi na
lewo i prawo, ze trzeba kierownice trzymac mocno, dodatkowo, kierownica od pozycji
normalnej , by jechac prosto, musi byc odchylona o okolo 1/4 albo nawet wiecej obrotu....
Skrecilem kola, zajrzalem i ...
www.bulekaleka.w.interia.pl/sz1.jpg
www.bulekaleka.w.interia.pl/sz2.jpg
www.bulekaleka.w.interia.pl/sz3.jpg
www.bulekaleka.w.interia.pl/sz4.jpg
Pytanie: CZY DA SIE TO NAPRAWIC!? wahacz trzyma sie teraz praktycznie na niczym Tak sie
sklada, ze mialem akurat zlecac konserwacje podlogi... I tu pytanie, czy WARTO, czy naprawa
wahacza, ktory urwal sie od podwozia ma jeszcze sens i spowoduje ze przez ponad poltora
roku bede mogl jezdzic bezproblemowo?
Pomozcie wyrazcie sie fachowo prosze, bo jest mi bardzo przykro i nie moge uwierzyc, ze Suzuki
jest tak wspanialym autem o tak bezsensownej wadzie...
Pozdrawiam,
BULEEKKażde auto które nie ma ocynku na blachach i nie jest zakonserwowane może tak zgnić. To co Ci się prztrafiło niech będzie przestroga dla innych żeby zaglądać pod auto nie tylko wtedy gdy prawie już koło odpada ale trochę wcześniej też..W twoim konkretnym przypadku polecałbym Ci zmianę budy, jako dobrze pokombinujesz to wydasz mniej niż 2 tyś i będziesz miał jeszcze masę częsci do opchnięcia i dla siebie..
-
Potrzebny jest Ci kumaty blacharz, bo to nie jest jeszcze takie straszne. W moim MK1 swego czasu było więcej rudej niż lakieru. Do tego stopnia ze nawet wyrwało kiedyś wahacz z kawałkiem podłogi podczas drogi powrotnej ze Słowacji do domu <img src="/images/graemlins/oslabiony.gif" alt="" />
Trochę spawania i trzyma sie do dziś czyli już około 4 lat.
Głowa do góry <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> -
Potrzebny jest Ci kumaty blacharz
To prawda i musi miec dużo więcej czasu wskazany taki co lubi maluchy i polonezy i wie ile blachy od spodu wstawić i jakiej grubości. Jak zrobi konserwować 3 razy aby tlen tam się nie dostał - on robi rudą nie woda. -
Jutro jak sie uda wrzuce foty, chwilowo wspawany katownik, po swietach konkretne wspawanie rozporki od spodu co powinno spowodowac ze najblizszy rok - poltorej przejade spokojnie. Cena naprawy 300-400 wzwyz jesli wiecej do roboty bedzie, ale jestem na to gotowy. Dzieki za opinie!
PS> przyznam szczerze ze wczesniej mialem golfa 2 z 1989 i jak byl w podobnym stadium, ale innym- w sensie jemu sie sypala skrzynia, sprzeglo, silnik... to go sprzedalem. A Suzuki jakos tak ma te kilka punktow wiecej w mym mozgu i zamiast sprzedawac go i kupowac co innego stwierdzilem, ze warto inwestowac, bo to jest naprawde fajne auto <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> a jezdze nim juz ponad poltorej roku...
POzdrawiam forumowiczow! <img src="/images/graemlins/pub2.gif" alt="" />