ile mozna kto mi powie?
-
Reasumując, uważam że Fryta to jeden z niewielu
samochodów o tak niskich kosztach utrzymania - przy
zachowaniu takich cech jak gabaryty, spalanie czy
komfort( tak, tak - komfort ) jazdy.To fakt, autko jest całkiem spore, ale nie jest wielkie co się przydaje w mieście. 5 drzwiowy hatchback jest bardzo uniwersalny. Do tyłu się wygodnie wsiada. Można załadować duże przedmioty do bagażnika, w razie czego złożyć lub wymontować siedzenia i jest prawie jak auto dostawcze, a jak ktoś ma kombi to już wogóle. Posta konstrukcja ma duże zalety, oprócz tego że części tanie, to łatwo naprawić, a jak się otworzy maskę to jest dobry dostęp do różnych elementów, gdzie w nowych autach jest tak napakowane, że jest nawet problem z wymianą żarówki a co dopiero żeby coś naprawić. Wymieniałem tarcze i klocki na lucasa i nie były wcale drogie, nie ma sensu nadmiernie oszczędzać i montować jakiś szajs, to samo z nowymi oponami. Do zachodnich wszystko dużo droższe, większe opony i ludzie są zmuszeni do kupowania podróbek lub np. bieżnikowanych czy też używanych opon. Mamy łańcuch rozrządu a nie paski które lubią pękać jak się nie pilnuje wymiany. W zasadzie jest niewiele elementów które się psują i są one niedrogie, pozatym dość łatwo zdiagnozować najczęstsze problemy.
Mojej rodzinie też się to auto bardzo podoba. Zresztą nic dziwnego, ma ładną linię zrobioną przez studio Bertone, i nie jest takie samo jak wszystkie inne obecnie sprzedawane auta. Teraz ciężko znaleźć coś nowego i ładnego. Albo wszystkie robione na jedno kopyto, albo jakieś mutanty typu citroen C1 co wygląda jak żaba, czy też Peugeot 1007 - beznadziejne proporcje auta i niepasujące do tego wszystkiego drzwi. Jeszcze trochę pojeździmy, i będziemy mieli youngtimery <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Sporo jest zaniedbanych egzemplarzy które niedługo trafią na złom i te zadbane co zostaną będą rzadko widziane na ulicach. -
Ja bym malucha za darmo nie chciał. Takie autko to chyba tylko dla krasnali dobre. Jak wsiadam
do malucha ojca to nie wiem jak on może takim badziewiem jeździć 26 lat. Jak się drzwi
zamyka to się uderzam nimi w ramię, a przy wsiadaniu muszę się nieźle nagimnastykować żeby
się dostać do środka, do tego kierownica zahacza o nogi a na plecach czuć obramowanie
siedzenia bo jest mniejsze od pleców. A przecież jestem dość niski, więc co dopiero jakby
ktoś większy chciał tym jeździć. Straszny szajs.Co do części to nawet ojciec się dziwił że oryginalny rozrząd jest niewiele droższy od jakiegoś
badziewia do malucha.Nie przesadzaj z tym maluchem nie jest az tak źleno chyba ze masz z 190cm wzrostu jestes fes szeroki w barach, ja juz od miesiaca jezdze maluchem (favoritka w garażu sie naprawia) i nie narzekam jest ciasno to fakt, a co do siedzeń to jak ktos ma zwykłe to faktycznie są do dupy ale jak ktos ma w malanie tzw lotnicze tak jak ja to siedzi sie elegancko i nic niegdniecie.
I ciekawe czy zrobisz favoritką (bez gazowni oczywiście) 90 kilometrów tankując za 20 złotych tak jak maluchem -
I ciekawe czy zrobisz favoritką (bez gazowni oczywiście)
90 kilometrów tankując za 20 złotych tak jak
maluchemale co mi z tego że maluchem jest taniej jeśli jest strasznie niewygodnie. Mam 167 cm, więc nie jestem wysoki, ale jak wsiadam do malucha to się dziwię jak tym można jeździć, zwłaszcza na większe odległości.
To motorynką pojadę jeszcze taniej, a rowerem to nawet za darmo. Ale jakieś minimum wygody musi być, i właśnie to mam w favoritce, a że trzeba zapłacić więcej no to zrozumiałe w końcu jest duże auto i wygodne, bagażu też dużo spakuję. Oczywiście jeśli kogoś zupełnie nie stać na paliwo to nie ma wyjścia, ale wolę zapłacić więcej niż cierpieć całą drogę. Zresztą favoritka znów nie pali tyle żeby to był aż tak duży problem, a ci co jeżdżą bardzo dużo i tak mają gaz.Pamiętam jak jeździliśmy z ojcem na wakacje w góry, jak trzeba się było ściskać żeby weszły 4 osoby i bagaże, plus do tego był zapakowany bagażnik na dachu. A najbardziej mnie śmieszyły teksty ojca, jaki to straszny wiatr jest jak wystawi rękę przez okno i przez to tak ciężko się jedzie <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> Na szczycie największej góry na trasie był obowiązkowy postój na rozprostowanie nóg, oraz trzeba było czekać aż silnik ostygnie <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> Na miejscach z tyłu nogi były zgniatane przez fotel osoby z przodu, która narzekała że się jej wciska kolana w plecy. Siedzenie z przodu nie było dużo lepsze bo się dostawało jakieś torby które trzeba było trzymać przy nogach, bo przecież było wolne miejsce <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
ale co mi z tego że maluchem jest taniej jeśli jest strasznie niewygodnie. Mam 167 cm, więc nie
jestem wysoki, ale jak wsiadam do malucha to się dziwię jak tym można jeździć, zwłaszcza na
większe odległości.
To motorynką pojadę jeszcze taniej, a rowerem to nawet za darmo. Ale jakieś minimum wygody musi
być, i właśnie to mam w favoritce, a że trzeba zapłacić więcej no to zrozumiałe w końcu
jest duże auto i wygodne, bagażu też dużo spakuję. Oczywiście jeśli kogoś zupełnie nie stać
na paliwo to nie ma wyjścia, ale wolę zapłacić więcej niż cierpieć całą drogę. Zresztą
favoritka znów nie pali tyle żeby to był aż tak duży problem, a ci co jeżdżą bardzo dużo i
tak mają gaz.
Pamiętam jak jeździliśmy z ojcem na wakacje w góry, jak trzeba się było ściskać żeby weszły 4
osoby i bagaże, plus do tego był zapakowany bagażnik na dachu. A najbardziej mnie śmieszyły
teksty ojca, jaki to straszny wiatr jest jak wystawi rękę przez okno i przez to tak ciężko
się jedzie Na szczycie największej góry na trasie był obowiązkowy postój na
rozprostowanie nóg, oraz trzeba było czekać aż silnik ostygnie Na miejscach z tyłu nogi
były zgniatane przez fotel osoby z przodu, która narzekała że się jej wciska kolana w
plecy. Siedzenie z przodu nie było dużo lepsze bo się dostawało jakieś torby które trzeba
było trzymać przy nogach, bo przecież było wolne miejsceOsiem lat jeździłem Maluchami <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" /> i nigdy więcej. Nie dalej jak dwie godziny temu wrył się przede mnie facet Malaczem, a że było pod górkę, miał problem z rozpędzeniem się. I tak jadąc za nim, wspominałem czasy kiedy czymś takim powoziłem i zastanawiałem się, jak mogłem tyle czasu jeździć takim toczydełkiem. Ale tak to już jest, że do lepszego człowiek się szybko przyzwyczaja...
-
No i niby masz rację - ja też się zapatruję na Astrę - Felki za drogie jak na taką klasę aut.
Ale z tymi częściami to różnie bywa... Mam przykład z autopsji: qmpel jeździł Astrą
zgazowaną, niby wszy stko OK itd. Ale pewnego razu coś mu "strzeliło" w silniku a
konkretnie to pekł zawór, rozpieprzyło mu tłok i pokaleczyło cylindry. No i gościu 4000 w
serwisie zostawił...W takim przypadku wiadomo co sie robi - jedzie do handlarza i bierze cały silnik za 500. We frytce tak samo by każdy zrobił. Bo za 4000 to można astre całą kupić. To był akurat ekstremalny przypadek, ale w takiej astrze jak Ci sie sypnie jakiś osprzęt silnika, to za części zapłacisz praktycznie tyle co do frytki. Te cewki, alternatory, aparaty zapłonowe naprawde nie kosztują dużo, groszowe sprawy. A w astrze przynajmniej nie trza wiecznie regulować wszystkiego jak we frytce.
-
No z tym że maluch na długie trasy jest nie wygodny to sie z tobą zgodze ale jak dla mnie na codzienny dojazd do i z pracy jest w zypełności wystarczający i tańszy, a jak musze jechac gdzies z rodziną w dalszą trase to biore skode.
Każde auto ma swoje plusy i minusy, maluch jest tani w eksploataccji i mało pali, a jedynym sensownym plusem jaki widze po paru latach eksploatowania favoritki są tanie części nie mowie teraz o porównaniu malucha i skody tylko tak jak by z perspektywy
-
No z tym że maluch na długie trasy jest nie wygodny to sie z tobą zgodze ale jak dla mnie na
codzienny dojazd do i z pracy jest w zypełności wystarczający i tańszy, a jak musze jechac
gdzies z rodziną w dalszą trase to biore skode.
Każde auto ma swoje plusy i minusy, maluch jest tani w eksploataccji i mało pali, a jedynym
sensownym plusem jaki widze po paru latach eksploatowania favoritki są tanie części nie
mowie teraz o porównaniu malucha i skody tylko tak jak by z perspektywyNo to jeszcze ja słówko o "bobku" dorzucę <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Miałem 2 malacze, pierwszy - turkusowa ruina, coś co chwila się sypało - ale nauczyłem się na nim wszystkiego (mechanika i blacharka). Drugi - biała torpeda - zamykałem licznik na nim bez problemu ! Coś niesamowitego, nikt nie mógł w to uwierzyć <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> Cholera, nie było przypadku żeby w to auto coś się nie zmieściło! <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> No , ale fakt - niewygodne toto było strasznie - mimo lotniczych foteli (a ja mam 186 cm). No, ale byłbym niesprawiedliwy, gdybym Fryty nie pochwalił: mam teraz remont i Skodzinka robi jako dostawczak - WSZYSTKO można prezwieżć - nawet płyty g/k wewnątrz auta <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> nie mówiąc o glazurze, profilach, zaprawach itp. itd.
-
No i niby masz rację - ja też się zapatruję na Astrę - Felki za drogie jak na taką klasę aut.
Fakt trzymają cene na giełdach. Ale to właśnie dlatego, że to dobre auta (jak na swój segment). Dopracowane przez Niemców i tanie w utrzymaniu. Pamiętacie jak pojawiły się Felicje w sprzedaży w Polsce? Popyt był taki, że powróciły zapisy, listy społeczne itp. W ekstremalnych przypadkach na to auto trzeba było czekać (o ile dobrze pamiętam) z 10 miesięcy !!!
-
No, ale byłbym niesprawiedliwy, gdybym
Fryty nie pochwalił: mam teraz remont i Skodzinka
robi jako dostawczak - WSZYSTKO można prezwieżć -
nawet płyty g/k wewnątrz auta nie mówiąc o
glazurze, profilach, zaprawach itp. itd.hehehe <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
mój ojciec też wszystko wozi swoim maluchem, nawet worki z cementem <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> tyle że ładowność nie ta co w skodzie.
Wyciąga fotel pasażera i już ma ciężarówkę <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
A deski czy inne długie rzeczy przewozi na bagażniku dachowym. -
skodzina stoi juz w warsztacie zakupilem nowa belke w b.dobrym stanie kupilem bebny,szczeki przewody hamulcowe te metalowe, silentboki i cylinderki. To teraz zawieszenie i uklad hamulcowy bedzie w super stanie <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />napisze jutro jak wsyztsko chodzi mam nadzieje ze hamulce beda zylety bo dotychczs tak niebylo
-
skodzina stoi juz w warsztacie zakupilem nowa belke w b.dobrym stanie kupilem bebny,szczeki
przewody hamulcowe te metalowe, silentboki i cylinderki. To teraz zawieszenie i uklad
hamulcowy bedzie w super stanie napisze jutro jak wsyztsko chodzi mam nadzieje ze hamulce
beda zylety bo dotychczs tak niebyloTo znaczy, że udało się nam Ciebie zmotywować? <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
-
skodzina stoi juz w warsztacie zakupilem nowa belke w b.dobrym stanie kupilem bebny,szczeki
przewody hamulcowe te metalowe, silentboki i cylinderki. To teraz zawieszenie i uklad
hamulcowy bedzie w super stanie napisze jutro jak wsyztsko chodzi mam nadzieje ze hamulce
beda zylety bo dotychczs tak niebyloPodziwiam Kolegę - ja tez wolę kupować nowe rzeczy do auta, ale patrząc na poprzednie Twoje posty ile to musiałeś nakupować - toż to na drugą Fav by się uzbierało !!!!! <img src="/images/graemlins/szok.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />
Teraz to będzie wypas furka <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
niestety skodzinke odbieram dopiero w poniedzialek wiec relacji niezdam jak narazie <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> . Ogladałem wlasnie alu felgi byly zalozone w felicji rozstaw 4x98 14" o rozmarach opony 195/60 r14 . Czy ona by weszla do favoritki aby nieocierala?
-
No z tym że maluch na długie trasy jest nie wygodny to sie z tobą zgodze ale jak dla mnie na
codzienny dojazd do i z pracy jest w zypełności wystarczający i tańszy, a jak musze jechac
gdzies z rodziną w dalszą trase to biore skode.Po 300 km w maluchu czuję się jak skacowany. W głowie huczy, dupa i plecy bolą...ech, ale jedzie, nawet 100 da się lecieć na lepszych kawałkach dróg. Troche adrenaliny jest przy okazji, gdy wyprzedzam tira. Pewnie, że jak w międzyczasie jeździłem skodą, to na początku nie wiedziałem co zrobić z tak wielką ilością miejsca. Maluszek ma też swoje słabe cenowo strony. Np kupiłem czujnik paliwa za 60 zł, podczas gdy bak za 45. Wszystko rozbija się o dostępność tanich części lub znajomość z kimś, kto takie ściąga, sprzedaje, produkuje...itp, itd.
Każde auto ma swoje plusy i minusy, maluch jest tani w eksploataccji i mało pali, a jedynym
sensownym plusem jaki widze po paru latach eksploatowania favoritki są tanie części nie
mowie teraz o porównaniu malucha i skody tylko tak jak by z perspektywy