Co czeka kierowców w 2015 roku?
-
Rok 2015 będzie dla zmotoryzowanych przełomowy. W życie ma wejść wiele zapowiadanych wcześniej zmian w przepisach, a na ulicach pojawi się nowa broń skierowana przeciwko łamiącym przepisy.
Jak co roku wraz ze zmianą kalendarza czeka nas podwyżka kar za przerwę w ubezpieczeniu OC. Jej wartość obliczana jest na podstawie wysokości minimalnej krajowej pensji. Dla właściciela samochodu, który zapomniał o obowiązkowej polisie, maksymalny wymiar kary w 2015 roku ma wynosić 3,5 tys. zł. W 2014 roku było to 3360 zł. Jeśli przerwa w ubezpieczeniu wyniesie od 3 do 14 dni, trzeba będzie zapłacić 1750 zł, a jeśli okres ten nie przekroczy dwóch dni, z naszego portfela zniknie 700 zł. Dla motocykli i motorowerów stawki wynoszą odpowiednio 580, 290 i 120 zł. Nie ma przy tym co liczyć na to, że nikt nie zorientuje się, że nieużywany pojazd nie ma polisy. Przypadki jej braku wykrywają nie tylko policjanci kontrolujący kierowców, ale też Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, który posługuje się w tym celu coraz doskonalszą bazą danych.
Egzaminy z ekojazdą, kursy bez teorii
Od początku 2015 roku egzaminowani podczas części praktycznej będą oceniani pod kątem ekonomii jazdy. Czego należy się spodziewać? Egzaminator będzie zwracał uwagę na to, przy jakich obrotach zmieniamy bieg na wyższy. Zgodnie z zasadami ekonomicznego prowadzenia samochodu podczas poruszania się po równym terenie powinno to nastąpić przy ok 2,2-2,5 tys. obrotów w przypadku benzynowych silników wolnossących i przy ok. 2 tys. obr./min przy jednostkach napędowych z doładowaniem. W przypadku diesli wartości te są niższe o ok. 200-400 obr./min. Błędem będzie również dojeżdżanie do czerwonego światła na luzie, zamiast na biegu. Starający się o prawo jazdy obawiają się, że nowy przepis będzie wykorzystywany przez egzaminatorów do przedwczesnego kończenia egzaminu, gdy adepta jazdy nie uda się przyłapać na żadnym poważnym błędzie.
Są jednak i korzystne zmiany. Do teoretycznej części egzaminu mogą podejść kandydaci, którzy uczyli się teorii we własnym zakresie. Ci, którzy uważają, że przepisy mogą opanować sami, będą więc mogli zaoszczędzić i wybrać tańszy kurs bez teorii.Odcinkowy pomiar prędkości i nie tylko
Drugi kwartał roku 2015 będzie początkiem końca bezkarności na polskich drogach. Inspekcja Transportu Drogowego na ten właśnie okres zapowiada uruchomienie odcinkowego pomiaru prędkości.
Drugą nowością mają być zestawy do fotografowania pojazdów wjeżdżających na skrzyżowania na czerwonym świetle. Takie urządzenie zsynchronizowane jest z ulicznymi światłami i składa się z czujników oraz dwóch kamer. Są one zamontowane przed skrzyżowaniem i za nim. Jeśli kierowca wjedzie za sygnalizację mimo zapalenia się czerwonego światła, jedna z kamer wykonuje mu zdjęcie z tyłu, a druga z przodu. W ten sposób ITD uzyska materiał dowodowy nie pozostawiający wątpliwości. Pozostaje jednak pytanie: czy zawsze będzie to wina kierowcy?
Żółte światło oznacza, że „za chwilę” zapali się światło czerwone. Czasu jego emisji prawo nie określa, może to być więc zarówno pięć sekund jak i dwie. W tym drugim przypadku dla niektórych kierowców mogłoby okazać się to czasem zbyt krótkim. Należy przecież wziąć pod uwagę, że od zapalenia się żółtego sygnału do reakcji kierowcy upływa sekunda. Dodatkowo kierujący musi jeszcze oszacować, czy jest w stanie zatrzymać się przed skrzyżowaniem i czy będzie to manewr bezpieczny. Jeśli bezpośrednio za nami jedzie rozpędzona ciężarówka, wielu kierowców wybierze możliwe wjechanie na czerwonym świetle niż całkiem realne ryzyko zostania staranowanym przez wielotonowy pojazd.Koniec z „łańcuszkami” fotoradarowymi
Jeszcze w styczniu pod rozwagę Sejmu ma trafić projekt ustawy o fotoradarach, która zmieni zasady karania za wykroczenia rejestrowane przez te ustawiane przy drogach urządzenia. W myśl nowych przepisów Inspekcja Transportu Drogowego na podstawie zdjęć z fotoradarów będzie nakładała na właściciela pojazdu karę administracyjną. Posiadacz uwiecznionego przez fotoradar samochodu uniknie jej tylko wtedy, gdy rzeczywisty sprawca wykroczenia przyzna się i zapłaci. Jeśli kary nie uda się od niego ściągnąć, obciąży ona portfel właściciela pojazdu. Obecny system nie pozwala na karanie niewinnych, ale jest mało wydolny. Sprawcy wykroczeń często stosują metodę tzw. łańcuszka. Właściciel auta jako sprawcę wskazuje inną osobę, a ta kolejną - i tak aż do przedawnienia. Inny sposób to wskazywanie sprawcy mieszkającego poza Unią Europejską, który przyznaje się do winy, ale nie reaguje na dalszą korespondencję. Po zmianach nikt nie umknie machinie mandatowej ITD. Plus będzie jednak taki, że za wykroczenia będą musieli zapłacić również posłowie, senatorowie czy sędziowie, gdyż kary administracyjne nie podlegają pod ustawę o immunitecie.
Koniec opłaty recyklingowej
W połowie 2015 roku wejdą w życie nowe przepisy, które zdejmą z importerów indywidualnych i właścicieli komisów obowiązek uiszczenia opłaty recyklingowej. Dla osób, które samodzielnie zamierzają sprowadzić auto z zagranicy, oznacza to oszczędności. W kieszeni świeżo upieczonego właściciela auta zostanie 500 zł. Ministerstwo Środowiska wprowadziło opłatę recyklingową w 2005 r. w związku z nasilonym importem samochodów z zachodu. Pieniądze przekazywane na konto resortu miały pozwolić na stworzenie systemu przetwarzania pojazdów wycofanych z użytku. Jednak od początku wprowadzone w Polsce przepisy budziły kontrowersje. Krajowe ustawodawstwo powstało w związku z unijną dyrektywą, mającą zapewnić odciążenie środowiska naturalnego. Opłaty na poczet przyszłego złomowania wymaga się jednak u nas także od indywidualnych osób sprowadzających pojazdy z zagranicy, podczas gdy dyrektywa stwierdza, że tylko producenci samochodów oraz profesjonalni importerzy powinni ponosić takie koszty. Emocje budziła również sama kwota. Komisja Europejska jest zdania, że opłata na fundusz środowiskowy w wysokości 500 zł została ustalona przy urzędniczym biurku i nie jest ona związana z realnym kosztem złomowania samochodu.
Angliki w Polsce bez przekładki
Pod naciskiem Unii Europejskiej zmieniono w Polsce prawo i od 2015 roku będzie można w naszym kraju rejestrować samochody z kierownicą z prawej strony. Pojazdy tego typu będą tańsze niż te sprowadzane np. z Niemiec. Z drugiej strony będą wymagały wymiany kilku elementów, co może kosztować nawet kilka tysięcy zł w przypadku modeli bardziej renomowanych producentów. Przede wszystkim wymienić będzie trzeba przednie światła, które zawsze ustawione są tak, aby doświetlać pobocze, a przy tym nie oślepiać kierowców zbliżających z naprzeciwka. Koszt najtańszych zamienników razem z pracą mechanika to wydatek około 400 zł, ale w przypadku bardziej zaawansowanych rozwiązań będą to już tysiące złotych. Drugą różnicą są lusterka, które nawet w przypadku, gdy nie dokonujemy przekładki, wymagają wymiany. Wiąże się to z konstrukcją samych „szkiełek”, które należy dostosować do ruchu prawostronnego. W najtańszych przypadkach będzie to oznaczać wydatek 50 zł od sztuki, jednak w najnowszych i najdroższych samochodach może to być nawet 1000 zł za oryginalną część. Ostatnim elementem, który może wymagać wymiany to zegary, które pokazują prędkość w milach na godzinę.
Zmiana zasad wypłacania odszkodowań
Osoby, które likwidowały szkody z polisy sprawcy, często spotykają się z nieuzasadnionym zaniżaniem wartości wyceny strat, a nawet z niezgodnymi z prawem praktykami ubezpieczycieli. W 2015 roku czeka nas jednak rewolucja. Za patologie w postępowaniach związanych z polisami OC wzięła się Komisja Nadzoru Finansowego, która nakreśliła standardy, jakich mają trzymać się towarzystwa.
Zaproponowane regulacje zmuszą firmy ubezpieczeniowe do dokonywania kalkulacji szkody na podstawie cen nowych i obecnych na rynku części. Dziś zdarza się, że ubezpieczalnie argumentują wyliczoną, nierealnie niską wartość części faktem, że tańsze elementy można kupić w internecie. Towarzystwo będzie mogło zaniżyć wartość odszkodowania tylko wówczas, gdy w wyniku naprawy dojdzie do podwyższenia wartości samochodu, a to niezwykle rzadkie przypadki. Dodatkowo towarzystwa ubezpieczeniowe zostaną zobligowane do wypłacania odszkodowań za utratę wartości rynkowej samochodu. W końcu auta z powypadkowymi naprawami nie sprzedamy za taką kwotę, jaką uzyskać można za pojazd bezwypadkowy.
Te zmiany są dobrą wiadomością dla pokrzywdzonych. Za wysokie standardy obsługi trzeba będzie jednak zapłacić. Z rynku znikną podejrzanie tanie oferty. Szacuje się, że polisa OC od 2015 roku może kosztować nawet o 50 proc. więcej, niż do tej pory.Nowe zasady traktowania pijanych kierowców
Do finiszu zbliżają się prace nad zmianą prawa dotyczącego pijanych kierowców. Należy spodziewać się, że wejdzie ono w życie w 2015 roku. W myśl nowych przepisów, razem z karą i zatrzymaniem prawa jazdy, sąd orzekałby też od sprawców nawiązki i inne świadczenia pieniężne na rzecz poszkodowanych. Za jazdę po pijanemu byłoby to co najmniej 5000 zł na fundusz pomocy pokrzywdzonym. Dla recydywistów oraz pozostałych odpowiadających na podstawie zaostrzonych kryteriów nawiązka wynosiłaby co najmniej 10 000 zł. Dla osób skazanych już za jazdę po pijanemu i odzyskujących prawo jazdy po upływie kary, projekt zakłada obowiązek wyposażenia ich aut w blokadę alkoholową (tzw. alcolock). Blokada uniemożliwiałaby uruchomienie samochodu w przypadku, gdy poziom alkoholu w wydychanym przez kierującego powietrzu przekraczałby 0,1 mg alkoholu w 1 litrze powietrza. W przepisach jest to próg, od którego rozpoczyna się "stan po spożyciu alkoholu".
Nowe przepisy mają dotyczyć także kierowców, którzy popełniają rażące wykroczenia, nie będąc pod wpływem alkoholu. Projekt przewiduje zatrzymywanie prawa jazdy za przekroczenie dopuszczalnej prędkości w obszarze zabudowanym o więcej niż 50 km/h i za przewożenie nadmiernej liczby pasażerów w pojeździe.(źródło: http://moto.wp.pl/kat,1035799,title,Co-czeka-kierowcow-w-2015-roku,wid,17146023,wiadomosc.html )
-
Mimo to, słowo się rzekło i robię w tym roku kolejne prawko (kolejną kategorię ma się rozumieć). Dam znać, czy to takie trudne
-
Mam podobnie, jednak jestem dziwnie spokojny. W każdym razie... jeśli nie pójdzie za pierwszym, to za drugim razem - głupi błąd może przytrafić się każdemu.
-
Mam podobnie,
jednak jestem dziwnie spokojny. W każdym razie... jeśli nie pójdzie za pierwszym, to
za drugim razem - głupi błąd może przytrafić się każdemu.Dokładnie, damy radę, nie ma co się stresować