Zagadka
-
-
Uwielbiam oznakowanie naszych dróg. W cywilizowanym kraju uczestnik ruchu jest prowadzony za rączkę, by nie musiał się zastanawiać, kto ma pierwszeństwo na skrzyżowaniu, i czy to w ogóle jest skrzyżowanie (często nie jest, ale to wie zwykle tylko osoba, która tam mieszka, bo obejrzała "skrzyżowanie" ze wszystkich stron i pomierzyła odległości...)
Zjazdy z drogi publicznej powinny być zrobione zgodnie z rozporządzeniem (to raptem ze 2 strony wytycznych), ale nie, bo po co ułatwiać życie podatnikom?
Odpowiedź: to nie jest skrzyżowanie, a zwykły zjazd, więc jedyne co jest pewne to:
- pojazd B włącza się do ruchu, więc powinien ustąpić innym,
- ale "spieszeni" rowerzyści (bo jeśli jadą, to... też włączają się do ruchu), powinni ustąpić pojazdom w ruchu znajdującym się na jezdni,
- ale pojazd A, się właśnie wyłączył z ruchu...
Kolejny przykład na "szarą strefę" między drogą publiczną, a drogą wewnętrzną
-
Uwielbiam
oznakowanie naszych dróg. W cywilizowanym kraju uczestnik ruchu jest prowadzony za
rączkę, by nie musiał się zastanawiać, kto ma pierwszeństwo na skrzyżowaniu, i czy
to w ogóle jest skrzyżowanie (często nie jest, ale to wie zwykle tylko osoba, która
tam mieszka, bo obejrzała "skrzyżowanie" ze wszystkich stron i pomierzyła
odległości...)HAHA rozbawiłem się
POPIERAM -
no jak to. teoretycznie rowerzyści zamieniają się w pieszych. nie zostały przytoczone zatem przepisy dotyczące przejścia dla pieszych.
zatem C i D to pieszy w miejscy przecinania drogi przyporządkowanej. zatem pojazdy jadą pierwsze a potem idą piesi wg mnie.
-
no jak to.
teoretycznie rowerzyści zamieniają się w pieszych. nie zostały przytoczone zatem
przepisy dotyczące przejścia dla pieszych.
zatem C i D to
pieszy w miejscy przecinania drogi przyporządkowanej. zatem pojazdy jadą pierwsze a
potem idą piesi wg mnie.Ok, to masz przepis dotyczący pieszych: Art. 26 p. 2: "Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pieszemu przechodzącemu na skrzyżowaniu przez jezdnię drogi, na którą wjeżdża.".
-
tylko ze w rozumieniu tego przepisu mowimy o piszym ktory wtargnął na drogę czy jeszcze tego nie zrobił ?
bo jak to od malenkiego uczono. spojrz w lewo, potem w prawo, i jeszcze raz w lewo. i jeżeli nic nie jedzie to mozesz przejść
-
tylko ze w
rozumieniu tego przepisu mowimy o piszym ktory wtargnął na drogę czy jeszcze tego
nie zrobił ?Podejrzewasz, że przepis ten należy rozumieć "nie rozjeżdżaj bliźniego swego który już idzie jezdnią i znalazł się przed Twoją maską"? Analogicznie znak "ustąp" przed skrzyżowaniem znaczy że masz nie wjechać w samochód który jest na głównej bezpośrednio przed Tobą, czy że masz przepuścić tego który właśnie wjeżdża? Ustąpienie pierwszeństwa oznacza, że w wyniku Twojego zachowania ten który ma pierwszeństwo ma nie być zmuszony do zmiany prędkości czy kierunku ruchu, ma przejechać (przejść) tak jakby Ciebie w ogóle tam nie było.
bo jak to od
malenkiego uczono. spojrz w lewo, potem w prawo, i jeszcze raz w lewo. i jeżeli nic
nie jedzie to mozesz przejśćW wyniku bliskiego spotkania z samochodem to pieszy bardziej ucierpi, więc niestety musi myśleć za siebie i innych.
-
pieszy z rowerem jest uznawany jako rowerzysta , tak samo jak pieszy z wózkiem ze złomem ,tzn. jak pieszy ma ze sobą pojazd którym nadal steruje jest uznany jako (kierujący pojazdem).Sam kiedyś prawie prawko straciłem prowadząc rower w stanie wskazującym , więc czy idzie z rowerem czy jedzie to bez różnicy ,jedynie ma obowiązek zejść z roweru jak chce przejechać przez pasy , a wyłączeniem czerwonego pasa czyli drogi rowerowej-tam rowerzyści mają pierwszeństwo
-
przepisy przepisami -rzeczywistość mijamy na co dzień .
I nikt nam nie wmówi że białe jest białe a czarne jest czarne ! ma to teraz sens -
przepisy przepisami
-rzeczywistość mijamy na co dzień .
I nikt nam nie
wmówi że białe jest białe a czarne jest czarne ! ma to teraz sensSą kraje gdzie jeżdżąc "jak w Polsce" można błyskawicznie stracić prawko, są też takie gdzie pierwszeństwo ma ten który ma głośniejszy klakson. I w jednych i drugich ludzie jeżdżą i zazwyczaj unikają wypadków, bo wszyscy oprócz prawa znają lokalne zwyczaje.
-
Nie ma takiej możliwości: gość poruszający się pieszo prowadzący rower obok (a więc nie jest "kierującym rowerem") JEST PIESZYM (dałeś się wrobić?) - dzięki temu może (a nawet powinien) poruszać się chodnikiem (co w przypadku jazdy rowerem jest wykroczeniem w większości wypadków). Co prawda udowodnienie faktu, że pchało się rower, a nie nim jechało należy do oskarżonego (sąd przyjmuje, że policjanci/strażnicy miejscy nie byliby na tyle głupi, by oskarżać o jazdę po pijanemu kogoś, kto pchał rower), a tu przydają się np. zeznania świadków, czy nagrania z monitoringu.
P.S.
Tu było jakieś przejście dla pieszych, bo nie zauważyłem oznaczeń (ani poziomych, ani pionowych)? Jeśli nie ma przejścia, to pierwszeństwo (poza strefą zamieszkania) ma zawsze pojazd poruszający się jezdnią.P.P.S.
Tutaj interpretacja "prowadzenia roweru". -
Policjant tłumaczył mi to tak . Jak wysiądziesz z auta i bedziesz go pchał,to nadal jesteś kierowcą , tak samo z rowerem .W dalszym ciągu nadajesz kierunek pojazdowi ,czy pieszo czy pedałujesz
-
Co do rowerzysty to nieprawda:
PoRD Art. 2. 18) "pieszy" - osobę znajdującą się poza pojazdem na drodze i niewykonującą na niej robót lub czynności przewidzianych odrębnymi przepisami; za pieszego uważa się również osobę prowadzącą, ciągnącą lub pchającą rower, motorower, motocykl, wózek dziecięcy, podręczny lub inwalidzki, osobę poruszającą się w wózku inwalidzkim, a także osobę w wieku do 10 lat kierującą rowerem pod opieką osoby dorosłej;
Zwracam uwagę na zdanie:
"...za pieszego uważa się również osobę prowadzącą, ciągnącą lub pchającą rower, motorower, motocykl..." (nie ma tu nic o samochodzie, ale rower jest).PoRD jest ustawą, więc ma pierwszeństwo przed wieloma innymi aktami prawnymi.
-
Cóż, mogę napisać tylko, że:
- artykuł ten nie ma zastosowania, bo nie jest to skrzyżowanie,
- stoi w sprzeczności z poniższymi artykułami:
Art. 11. 1. Pieszy jest obowiązany korzystać z chodnika lub drogi dla pieszych, a w razie ich braku — z pobocza. Jeżeli nie ma pobocza lub czasowo nie można z niego korzystać, pieszy może korzystać z jezdni, pod warunkiem zajmowania miejsca jak najbliżej jej krawędzi i ustępowania miejsca nadjeżdżającemu pojazdowi.
ORAZ
Art. 13. 1. Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem.
2. Przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych jest dozwolone, gdy odległość od przejścia przekracza 100 m. Jeżeli jednak skrzyżowanie znajduje się w odległości mniejszej niż 100 m od wyznaczonego przejścia, przechodzenie jest dozwolone również na tym skrzyżowaniu.
3. Przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych, o którym mowa w ust. 2, jest dozwolone tylko pod warunkiem, że nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub utrudnienia ruchu pojazdów. Pieszy jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdom i do przeciwległej krawędzi jezdni iść drogą najkrótszą, prostopadle do osi jezdni.
Osobiście ustąpiłbym pieszemu, tak jak ustępuję rowerzystom, którzy wbrew przepisom przejeżdżają przez PRZEJŚCIE dla pieszych (inaczej z AC bym musiał co tydzień remontować auto, bo ciężko ściągnąć odszkodowanie z trupa).
Tutaj jest ewidentny problem ze zjazdem, bo nie jest to skrzyżowanie (co by wiele uprościło), bo kawałek jezdni między drogą publiczną a strefą zamieszkania jest za krótki (wymagane 20 metrów?) i tym, że jakiś debil nie wymalował tam drogi dla rowerów, która jest sensowna i ułatwiłaby życie zarówno rowerzystom (po co zsiadać z roweru?) jak i kierowcom (wiadomo, kto ma pierwszeństwo).
Co do ruchu pieszych, to w Polsce jest nieco popieprzony:
- z jednej strony pieszy ma pierwszeństwo na przejściu, o ile się na nim znajduje,
- jednocześnie nie wolno mu wejść na przejście bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd.
Z jednej strony chroni to kierowców przed pieszymi-kamikaze, a z drugiej kierowcy nadużywają tego przepisu zakładając: "a niech pieszy czeka", a kierowców, którzy zatrzymują się przed przejściem (bez gwałtownych manewrów: spokojne hamowanie) wyzywa się od "morderców, którzy podpuszczają do polowania z nagonką"). Bo nadal w Polsce nie ma świadomości, czym są podstawowe manewry typu: omijanie, czy wyprzedzanie i dlaczego nie wolno ich wykonywać przed przejściem dla pieszych (mam kilka nagrań, gdzie pieszy stoi już jedną nogą na przejściu i czujnie bada, czy się ktoś zatrzyma, więc się zatrzymuję, a jestem w trakcie tego manewru wyprzedzony przez jeden pojazd i ominięty przez kolejne dwa - i to na ograniczeniu prędkości do 40km/h)...
Jak dla mnie rozwiązanie jest proste:
- albo przenieść oznakowanie: koniec strefy zamieszkania bezpośrednio do drogi głównej i sprawa z pierwszeństwem pieszych się rozwiąże (bo tam będą mieli pierwszeństwo bezwzględne),
- albo oznaczyć ten kikut zjazdu jako SKRZYŻOWANIE, domalować brakujące pasy i już.
To pierwsze wydaje się sensowniejsze i w zasadzie wymaga przeniesienia dwóch znaków (koniec i początek strefy zamieszkania).
-
zatem pojazdy jadą pierwsze a potem idą piesi wg mnie.
A no właśnie, jak było zauważone, B włacza się do ruchu - musi ustąpić wszystkiemu, co tylko się rusza.Jakby dali to skrzyżowanie w nowym teście na prawo jazdy to byłoby ciekawie
Kielecka Policja i MZD opowiedziały się za:
Cytat:
C i D (pieszo), potem A i B
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad opowiedziała się za:
Cytat:
A, potem C, potem B, potem D
albo
A i B, potem C i DOpinia GDDKiA:
Cytat:
Opisana sytuacja nie jest poprawna. Jest to sytuacja myląca, dyskryminująca rowerzystów i demoralizująca kierujących skręcających z drogi publicznej. Reasumując, należy wskazać, że zastosowanie takiej organizacji jest błędem w sztuce.
Opinia kieleckiego MZD:
Cytat:
Oznakowanie przedstawione na przykładach w piśmie SKI jest oczywiste i zgodne z Rozporządzeniem.
Przekleiłem na wypadek, gdyby wykop zniknął.
-
Cóż, mogę napisać
tylko, że:- artykuł ten nie
ma zastosowania, bo nie jest to skrzyżowanie,
To zależy ile tam jest metrów od znaku kończącego strefę zamieszkania do drogi, ale chyba faktycznie nie jest. Odnosiłem się raczej do Twojego stwierdzenia, że "Jeśli nie ma przejścia, to pierwszeństwo (poza strefą zamieszkania) ma zawsze pojazd poruszający się jezdnią." - zazwyczaj, ale nie zawsze.
- stoi w
sprzeczności z poniższymi artykułami:
Żeby tylko jedna sprzeczność w naszym prawie była...
kierowców, którzy zatrzymują się
przed przejściem (bez gwałtownych manewrów: spokojne hamowanie) wyzywa się od
"morderców, którzy podpuszczają do polowania z nagonką"). Bo nadal w Polsce nie ma
świadomości, czym są podstawowe manewry typu: omijanie, czy wyprzedzanie i dlaczego
nie wolno ich wykonywać przed przejściem dla pieszych (mam kilka nagrań, gdzie
pieszy stoi już jedną nogą na przejściu i czujnie bada, czy się ktoś zatrzyma, więc
się zatrzymuję, a jestem w trakcie tego manewru wyprzedzony przez jeden pojazd i
ominięty przez kolejne dwa - i to na ograniczeniu prędkości do 40km/h)...Codziennie w drodze z pracy przejeżdżam przez bardzo niebezpieczne przejście dla pieszych. Jest ono tak "inteligentnie" zaprojektowane, że wypada w miejscu gdzie jeden pas służy do skrętu w lewo tuż za (!) przejściem, drugi do jazdy na wprost. Pas do skrętu w lewo jest notorycznie zakorkowany i zza czekających samochodów nagle wychodzą wcześniej niewidoczni piesi prosto pod koła tych, którzy jadą na wprost. Chyba czekają aż ktoś tam zginie by przenieść przejście 20 m dalej, co rozwiązałoby problem.
- artykuł ten nie
-
Chyba czekają aż ktoś tam zginie by przenieść przejście 20 m dalej, co rozwiązałoby problem.
Może rzucić tam na chodnik martwego świniaka z tabliczką "on wyszedł zza auta" ?