Niebezpieczne sytuacje drogowe
-
następnym razem będę 10 razy patrzył w lusterko jak wykonam jakiś manewr :), to tak jest jak człowiek jeździ na pamięć tico można powiedzieć nadawało się do kasacji, wgięty próg razem ze słupkiem do środka i oczywiście drzwi zdeformowane, udało się wypchać od środka windą hydrauliczną i w miarę możliwości po prostować drzwi, półki co tak będę jeździł a na wiosnę wezmę się za to. Przyjdzie cyfrówka to porobię foto
-
Bez urazy kolego...Nic osobistego...
Z tego ci piszesz nie wiem czy coś z niego będzie.
Na upartego niby da się odbudować wszystko w tym aucie tylko i wyłącznie jak uderzenie nie miało wpływu na podłogę a dokładniej na geometrie auta.
Ale śmie twierdzić znając giętkość tego auta że to się nie zachowało.
Drzwi,słupki,przy takich deformacjach jak piszesz zawsze się wycinało na warsztacie i wstawiało gotowy element,pod warunkiem że płyta trzymała swoje wymiary na długości od kołą do koła. -
A mi nie szkoda...
A co ja mam powiedzieć?
Ograniczenie do 40km/h, jadę 50km/h, około 40m od skrzyżowania zacząłem zwalniać (puściłem gaz), kierunkowskaz w lewo wrzuciłem 30m od skrzyżowania.
Niecałe 10 metrów od skrzyżowania, które pokonuję z prędkością 30km/h zauważam kątem oka peugeota, któremu się baaardzo spieszyło, bo mnie na przejściu dla pieszych i na skrzyżowaniu musiał wyprzedzić.Lusterka mam dokupione asferyczne żeby więcej widzieć, ale i tak jest to mizerna widoczność. I co? Też moja wina, bo zachciało mi się skręcać? Jakby to był motor, a nie samochód to by jechał 100km/h więc bym go nie zdążył zauważyć, a motocyklista rozłupałby kask o latarnię za skrzyżowaniem.
-
hmm auto jedzie prosto, kierownica jest na wprost jak była, cofając do tyłu koła przednie idą idealnie po śladach tylnych na śniegu, dach, szyby itd nie ruszone, próg był w kształcie banana ale dało się go wypchać jak pisałem wcześniej, na dzień dzisiejszy przydałoby się wymienić poszycie progu, drzwi kierowcy i tylne, możliwe że cały słupek ale to dopiero można by było ocenić jakbym założył nowe drzwi . Jak coś się przestawiło to może minimalnie, wyjdzie na stacji diagnostycznej, półki co nie będę inwestował w auto a złomować też nie będę bo się nie opłaca
-
mariuz z twojej wypowiedzi wnioskuje że albo jakieś auto cie wystraszyło albo w ciebie uderzyło.Ale nie wiem co ja mam do tego,ja w tamtym aucie nie siedziałem.Nie moja sytuacja nie widziałem,nie oceniam
-
mariuz z twojej
wypowiedzi wnioskuje że albo jakieś auto cie wystraszyło albo w ciebie uderzyło.Nie tyle wystraszyło, co zdenerwowało.
Ale nie wiem co ja mam do tego,ja w tamtym aucie nie siedziałem.
Twoja wypowiedź sugerująca, że winny wjechania w bok jest ten, kto skręca ("A mi nie szkoda...").
Tak samo nie znasz sytuacji marcina, jak i mojej. Za to mając tico powinieneś wiedzieć, że pole widzenia w lusterkach cudowne nie jest.Nie moja sytuacja nie widziałem,nie oceniam,nie mam nawet zdania co do twojego opisu bo do końca nie jestem w stanie go zrozumieć co tam się stało.
Ja chcę skręcać w lewo na skrzyżowaniu, a palant mnie wyprzedza.
Lecz myślę że
napisałeś do mnie bo coś wspomniałem o motorach,a po przejrzeniu wszystkich twoich
postów myślę że ich zbytnio nie lubisz.I tu błąd. Motory kocham, chciałbym mieć jakiegoś turystyka w przyszłości.
Nie lubię ludzi-idiotów, którzy jak muchy kumulują się wokół Golfa III, BMW E30, BMW E36, Yamah, Kawasaki i podobnych...Moje osobiste
zdanie jest takie {ciach}jest mi łatwiej podjąć słuszną decyzje aby uniknąć stłuczki
Odcinek drogi między ostatnim łukiem a skrzyżowaniem w które skręcałem ma około 75 metrów.
O ile osobówka jadąca 80km/h będzie widoczna w lusterku przez jakieś 4 sekundy, to motocyklista jadący 130km/h ("bo przecie ja ścigacza mam!") będzie widoczny ( a także będzie widział i pokonywał odcinek między łukiem i skrzyżowaniem) przez 2 sekundy z ogonkiem. A jeśli w ciągu tych dwóch sekund akurat ktoś nie spojrzy w lusterko, a taki mistrz kierownicy zapragnie wyprzedzić?Dla jednych wypadki
się biorą z nadmiernej prędkości,dla mnie to jest mega bzdura.Przykład powyżej nie wystarczy?
E=(m/2)VV - zaprzeczysz?
V=s/t => t=s/V - im szybciej jedziesz tym krócej Cię widać.
Wypadki się biorą z
braku doświadczenia kierowcy który powoduje wypadek a poszkodowany pojawia się
ponieważ nie przewidział ani nigdy w głowie nie pomyślał ani nie rozpatrywał swoich
zachowańAlbo nie miał okazji zauważyć wyłaniającego się zza łuku pocisku.
nie,tylko ty decyduje,choć sytuacja cie zaskoczyła daje ci i tak szanse
decyzji,http://youtu.be/71THjvsxK6Y?t=1m22s
Jaką decyzję byś podjął? Zdążyłbyś podjąć jakąkolwiek?P.S.
Lubię szybką jazdę, ale nie tam, gdzie nie ma do tego warunków.
Do tego zrobiłem w życiu dopiero około 100kkm i uważam, że jeżdżę kiepsko jak barszcz.
I uwierz mi, że co najmniej kilkanaście razy skórę uratowało mi tylko to, że na ograniczeniu do 50km/h (np. Puławska w Warszawie) jechałem 70km/h a nie 100km/h. -
http://youtu.be/71THjvsxK6Y?t=1m22s
Jaką decyzję byś
podjął? Zdążyłbyś podjąć jakąkolwiek?zapodałem w sumie jeszcze świeży filmik,chłopak z busa miał szanse,ocalić swoją kabine gdyby od razu uciekł z drogi,ale tutaj chłopak nie wiem czy miał 0,7 sekundy na reakcje,którą spartał na wstępie,widać jak zapala się czerwone światło u niego na tylnich lampach
http://www.liveleak.com/view?i=af6_1357746212pierw to:
Szczerze mogę ci odpowiedzieć z miejsca.
Nie muszę się zastanawiać tak naprawdę ponieważ od wielu lat oglądam praktycznie większość wrzucanych video o tematyce Dash Cam i już oglądałem to zdarzenie parę godzin jak weszło na http://russia.prochan.com/odpowiadam uczciwie wobec siebie,ciebie i reszty klubowiczów
Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ,DAŁBYM SOBIE W TEJ OKOLICZNOŚCI 100%.
UNIKNĄŁ BYM TEGO PRZETARCIA. - dlaczego dałem sobie tak wysoką ocenę,oczywiście uzasadnię z moich oczu siedząc w tamtym aucie.Parę elementów z filmu.
Szersza ulica niż Polski standard,dostateczna nawierzchnia,dobra widoczność.
Czarne auto 135-140km/h gdy wyprzedza tira ,w chwili kontaktu z jasnym autem 100-105km/h -
170km/h po zabudowanym? Bezpieczniej?
Nawet nie chce mi się komentować
A niech Tobie strzeli opona, najedź na belkę, butelkę, na cokolwiek. Wszystkiego nie przewidzisz, no ale "ty jeździsz bezpieczniej".
Jadąc 170km/h robiłeś prawie 50m/s. Powiedz mi, czy w 1.5s jesteś w stanie zareagowac na stojący w poprzek drogi samochód i wyhamować do zera?http://goo.gl/maps/l1O7e
Białe auto jest 80m od samochodu robiącego zdjęcie. Jadąc 170km/h będzie musiało uciekać się do opisanych przez Ciebie sytuacji, jeśli ktoś mu drogę zajedzie. Jadąc 70km/h ledwie ziewnie. -
To nie był zabudowany....
-
Dosłownie garska zdążeń.
-
Wybacz Kolego, ale z tego, co piszesz - jesteś jednym z tych, którzy myślą, że ich nie dotyczą zasady, bo oni są ponad to. Mają super refleks, idealne opanowanie i mogą popylać 170 między domami, bo i tak na luzaku opanują sytuację a to babcia skręcająca do domu jest winna całej sytuacji. Na szczęście trafiła na mistrza kierownicy, który darował jej życie
Miałem kilka sytuacji, z których trudno było uciec - bo tacy mistrzowie opanowania postanowili pokazać, jacy są super i opanowani. Jednego (najbardziej drastyczny przypadek) wycinali z samochodu strażacy i z drogi zabierał go śmigłowiec LPR (po co jechać w kolumnie... pas awaryjny i kawałek prawego jest wolny, na luzaku mogę 2 paczki śmignąć i frajerów wyprzedzić - przecież mam idealny refleks i nikt się ze mną równać nie może). Ponoć przeżył
Pozostaje życzyć, żebyś w tym swoim przekonaniu nie zabił w końcu kogoś postronnego i ewentualnie siebie przy okazji.
-
jest to dosyć agresywne i ciężkie do zrozumienia bo zdaje sobie z tego sprawę że w waszych oczach to co opisałem jest hardcorowe.
Nie jest hardcorowe. Jest oznaką skrajnej nieodpowiedzialności i głupoty.
Śmiem twierdzić że los przyszykował dla mnie bardziej skomplikowany scenariusz niż zakończenie go za kierownicą.
Uważam osobiście i jestem o tym przekonany że można przejść przez życie trzymając śmierć za rękę,ale jak zadecyduje że twoja kolej to i tak się zginie w najgłupszy sposób jak udławienie się kroplą wody.Może popróbuj skakania na bungee bez liny, czy czegoś w tym stylu a nie wciągaj w swoją grę ze śmiercią osób postronnych
Ze swojej strony - liczę, że Twoje "dokonania" za kierownicą zostaną zauważone przez odpowiednie służby i zostaniesz po kilku takich numerach "spieszony".
-
Dlatego najwięcej wypadków śmiertelnych jest nie zimą i na krętych drogach a latem, przy idealnych warunkach i na prostych odcinakach. Tam ludzie grzeją bo mają porządne fury w testach zderzeniowych najlepsze ale wystarczy betonowy przepust czy drzewo by pokazało co są one warte. Wielu uważa się za mistrzów kierownicy, tylko to nie są rajdy gdzie ma się klatki itp i jakoś gwarancję na przeżycie przy uderzeniu. Z drugiej strony u nas uczą jazdy na kursie by zdać egzamin na mieście i tyle. Do tego drogi jakie są każdy widzi ale też warto sprawdzić samemu ile samochód hamuje z 170km/h wtedy się zrozumie to i owo.
-
Osobiście powiem Ci
że parę dni temu,jadąc dwu letnim yarisem którego używam do długich tras.10km od
Kielc tak mnie sparaliżowało za kółkiem gdy było już po wszystkich że wdechu nie
mogłem złapać,udało mi się wyjść mając na zegarze 135km/h z sytuacji takiej że jak
się to wydarzyło byłem praktycznie pewien że nie uda mi się wyjść tym razem i zginę
na drzewie które mnie otaczały.Kto wie, czy to nie było ostatnie ostrzeżenie
Już kiedyś pisałem, cieszę się, że nasze drogi poruszania się po drogach publicznych nie krzyżują się wzajemnie.Jeżeli nie dbasz o swoje życie, pomyśl o innych których możesz uśmiercić
-
Sorry za to że moje wcześniejsze wypowiedzi doprowadziły Cie do błędnego twierdzenia.
-
W tej sytuacji brałem udział tylko ja,była by samozagłada na zakręcie który znam doskonale od 10 lat,który uśmiercił rekordową liczbę ludzi d polowy lat 90tych. potem go spoziomowano bo wyrzucał ludzi na zewnątrz gdzie cała masa drzew na niego już czekała.
Zima co roku daje mi popalić. -
Skoro kolega Tomasz jest takim świetnym kierowcą, dlaczego nie startujesz w rajdach tylko urządzasz sobie rajdy na drogach publicznych?
-
Wartości prędkości jakie kolega Tomasz podaje... lekko mnie zatrważają... cóż wypadków trochę się już naoglądałem... ale ja się nie znam...
-
Kolego - nie chodzi o to, że Ci się udaje wyjść z opresji i niebezpiecznych sytuacji, tylko o to, że tak naprawdę to Ty je tworzysz lub przynajmniej współtworzysz. Jest rzeczą oczywistą, że kilkadziesiąt procent kierujących nie ma nawet zamiaru być mistrzami kierownicy, jeździć slalomem, ścigać się w ruchu miejskim itp. Oni po prostu chcą użyć samochodu do przemieszczenia się z punktu A do punktu B. Niektórzy nie mają dobrego refleksu, niektórzy są zmęczeni, zamyśleni, przeziębieni, starzy itp. itd. Niektórzy są nawet niepełnosprawni. Jeżdżąc z o wiele zbyt wysoką prędkością (170 km/h nie jest dozwolone nigdzie na terenie Polski, jestem w stanie przyjąć taką prędkość za bezpieczną na autostradach i niektórych ekspresówkach dwujezdniowych, ale nie na wąskich drogach, przy których są zabudowania), czy lawirując między innymi pojazdami i skacząc z pasa na pas powodujesz o wiele większe zagrożenie, niż osoba, która przy prędkości 30 czy 40 km/h skręci (po wcześniejszym sygnalizowaniu manewru kierunkowskazem) bez spojrzenia w lusterko, czy oglądnięcia się. Omijanie stojącej ciężarówki "na pałę", bez upewnienia się DLACZEGO ONA STOI przy prędkości +/- dwukrotnie wyższej, niż dozwolona to szaleństwo. Możesz rozpisywać swoje genialne manewry, podawać wartości kątowe skrętu kierownicy i średnie opóźnienia przy hamowaniu albo pisać jak długo potrafisz nie mrugać oczami (naprawdę nieźle się ubawiłem...) - nie ma to żadnego znaczenia. To, co robisz i czym się chwalisz na tym forum to TOTALNA GŁUPOTA.
-
Kto wie, czy to nie było ostatnie ostrzeżenie
Na pewno nie - przecież Kolega ma wyższe cele do zrealizowania i śmierć go nie dotyczy
Już kiedyś pisałem, cieszę się, że nasze drogi poruszania się po drogach publicznych nie krzyżują się wzajemnie.
Ja również. Przerażające jest to ilu takich mistrzów, przy których Kubica, Vettel czy Loeb to cieniasy jeździ po drogach.
Jeżeli nie dbasz o swoje życie, pomyśl o innych których możesz uśmiercić
Po co? Śmierć nie dosięga tych, którzy mają ważniejsze cele do zrealizowania