wyrządzona szkoda - naprawa na własną rękę.
-
kulturalnie chcialem zadzwonic kilka razy. brak odp. sprawe olewam, niech rb co chce.
Oczywiście - chce - niech zgłasza z OC - skoro sprytnie auto naprawił - i tak grosza nie dostanie. W zabawy "daj pan 5 stówek" się nie baw - nie ma to sensu ekonomicznego.
-
Umówiłeś się, że naprawisz wyrządzoną szkodę i pytasz nas, czy zrobić sobie z gęby cholewę. Czy coś pominąłem?
Chcę się upewnić, że dobrze zrozumiałem pierwszy post.
-
umówiłem się z człowiekiem, że w ciągu tygodnia on DOWIE SIĘ ile by naprawa kosztowała i wtedy wspolnie podejmiemy decyzję czy OC czy ja daje mu do ręki i sobie naprawi sam... i mu miało to być na rękę i mi bo on nie miał czasu latać i załatwiać nic. a po pół roku się teraz odzywa ze on sobie naprawił i chce kasę.
zatem zle zrozumiales
-
Jak chciałeś umowy ze szczegółami, trzeba było ją spisać, najlepiej w formalnym języku prawnym.
Moje sumienie jest droższe niż dwa tankowania do pełna, jak Twoje nie, to olej gościa i po sprawie.
-
Jak chciałeś umowy
ze szczegółami, trzeba było ją spisać, najlepiej w formalnym języku prawnym.
Moje sumienie jest
droższe niż dwa tankowania do pełna, jak Twoje nie, to olej gościa i po sprawie.Za bardzo drążysz i moim zdaniem "naciągasz" temat/pojęcie sumienia... Ja początkowo też źle zinterpetowałem/odczytałem całą sytuację, lecz teraz uważam, że sumienie nie ma tu nic do rzeczy... Kolega przyznał się do winy, ba nawet oświadczenie napisał... Ty byś czekał nawet rok, aż poszkodowany się odezwie w sprawie szkody???
-
Kolego chyba starasz się być bardziej święty od papieża. Skoro była umowa spisana szkody oraz oświadczenie poszkodowanego, że da znać w ciągu tygodnia jakie są koszty naprawy to tego trzeba się trzymać. A nie, że po pół roku żąda sobie 500zł bo sam naprawił bez uzgodnienia nawet z ubezpieczycielem. Teraz to nawet ubezpieczyciel mu odrzuci żądanie naprawy z OC bo z jakiego powodu teraz mu ma wierzyć jakie szkody poniósł.
Koledze sprawcy można tylko to zarzucić, że nie upraszał się by poszkodowany sam raczył dotrzymac słowa które dał.... -
Koledze sprawcy
można tylko to zarzucić, że nie upraszał się by poszkodowany sam raczył dotrzymac
słowa które dał....Przecież napisał, że próbował się skontaktować ale nie było to możliwe, więc dlaczego miałby pilnować czyichś spraw, tak jak napisałem na początku to nie przedszkole tylko dorosłe życie i każdy powinien dbać o swoje interesy.
-
Przeciąganie sprawy to przejaw braku szacunku, bezmyślności, złego wychowania.
W niczym jednak nie zmniejsza, ani nie niweluje zaistniałej sytuacji, gdzie jest szkoda, winny i poszkodowany.
Jedyna różnica, że teraz winny ma możliwość zgodnie z prawem pokazać poślady poszkodowanemu. Czy to zrobi, nie mój interes.
Forum dyskusyjne, to się wypowiedziałem
-
jak ktoś ma przysłowiowe jaja to załatwia sprawę jak należy i do końca. Dałeś facetowi słowo że szkodę pokryjesz więc płać i płacz. Przecież gdyby chciał zadzwonił by na policje i ty dostał byś z miejsca około 250-300 plnów samego mandatu dodatkowo zwyżka OC itp.
Zrobisz jak chcesz ale albo postąpisz jak facet i dogadasz się z gościem albo będziesz się chować jak ciota. -
Zrobisz jak chcesz
ale albo postąpisz jak facet i dogadasz się z gościem albo będziesz się chować jak
ciota.A jak typ się przez tyle czasu przed nim jak ciota chował to było dobrze? Powtarzam drugi raz to nie jest przedszkole, że mamusia z tatusiem przypilnują Twoich spraw, None próbował się z gościem skontaktować, gościu go olał teraz się nagle obudził, niewiadomo czy jeszcze sobie czegoś nie uszkodził i nie wpadł na gienialny pomysł, że zrobi teraz wszystko na raz nie na swój rachunek.