Typowy NOWY samochód Polaka
-
MB (przynajmniej te
starsze ) mają takowe rozwiązanie tylko bez kluczyka, zamek klapki zintegrowany z
centralnym drzwi i klapy bagażnika...W Cordobie tak samo.
Kiedyś przy zamkniętym aucie siłowałem się z klapką mówiąc sobie w myślach, że przecież zawsze tak łatwo się otwierało klapkę jednym palcem...Ale sam korek już niestety nie jest niczym przyczepiony i łatwo go przez to zostawić na stacji... (zresztą o "nakrętce" do LPG już nie wspomnę, z którą zrobiłem już tak kilka razy)
-
Jeśli uważacie, że korek z kluczykiem jest przeszkodą do jego zgubienia, to coś co zobaczyłem w okolicach Tarnowa, przeczy prawom fizyki/ zdrowego rozsądku i nie wiem czego jeszcze. Fotka strzelona w czasie wyprzedzania jadącego pojazdu sygnowanego znakiem zielonej kury. To coś w zamku od strony kierowcy to.... kluczyki z brelokiem a może pilotem do autoalarmu.... kierowca jechał około 40km/h
-
Nie powinno być problemu - w cytrynie mam coś pomiędzy meganką a fordem - taki gumowy dzwonek jak w megance i wewnętrzną klapkę na wlewie z forda - otwierane z wewnątrz: klapa wlewu na karoserii odskakuje (chyba wypycha ją delikatne ciśnienie ze zbiornika po zwolnieniu blokady - nie widziałem magnesów jak w megance).
W Lianie miałem plastikowy przewód między korkiem, a karoserią, który nie wytrzymał trudów tankowania i się przetarł, a blaszka powodująca odskakiwanie klapki wypadła i zaginęła przez co problematyczne stało się tankowanie (trzeba było paluchem otwierać klapkę)... Także rozwiązanie z cytryny wydaje się nawet prostsze - mniej części mechanicznych i mniej podatne na zepsucie, a znacznie wygodniejsze: wychodząc z auta już mam wlew gotowy do tankowania i nie tracę czasu na odkręcanie korka. Jak tankuję matiza żony, to dla pewności korek trzymam w lewej ręce i nie zostawiam na dachu - nie jest na kluczyk, więc też nie zostawię kluczyka).
-
W Cordobie tak
samo.
Kiedyś przy
zamkniętym aucie siłowałem się z klapką mówiąc sobie w myślach, że przecież zawsze
tak łatwo się otwierało klapkę jednym palcem...
Ale sam korek już
niestety nie jest niczym przyczepiony i łatwo go przez to zostawić na stacji...
(zresztą o "nakrętce" do LPG już nie wspomnę, z którą zrobiłem już tak kilka razy)Opel Agila ma klapkę zintegrowaną z centralnym zamkiem, dodatkowo zaopatrzoną w kieszonkę na korek, który jest zamykany na kluczyk, a zaczepiony na takim "łańcuszku"... nie do zgubienia...
-
nadmiar (powtarzam: nadmiar) elektroniki lub udogodnień takich "na siłę" to okazja
do powstawania usterek.Spotkałem się nawet ze zdaniem fachowca od motoryzacji, że elektronika i ekologia zabija motoryzację.
Ekologia jest potrzebna, ale po co ta elektronika?
Miałem kiedyś kilka lat Syrenę, Trabanta, i zawsze dojechałem na miejsce.
Jak się przegub urwał w czasie jazdy, to go wymieniłem na poboczu w pół godziny, i jechałem dalej. Nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak pomoc drogowa, bo mi ta pomoc , przy prostych samochodach była niepotrzebna do niczego.
Teraz niekiedy przy głupim Lanosie jestem bezradny, bo (na przykład) nie mogę dostać kabla do sterownika silnika.
Takie czasy. -
Takie czasy - ceną za przyjemną, stosunkowo oszczędną jazdę i szybką jazdę jest stopień skomplikowania. Chociaż z drugiej strony we wczesnych latach osiemdziesiątych przejechaliśmy z ojcem malaczem przejechaliśmy ponad 500km nad morze (za DNIA!) ze średnią prędkością 70km/h. Obecnie średnia wychodzi w granicach 40-50km/h (z czego raz turlałem się ostatnie 100km przez ponad cztery godziny - od tego czasu jeżdżę po Polsce takie trasy tylko w nocy - szkoda nerwów)...
-
Dzwine, mi nigdy nie wychodzi mniejsza srednia niz 65km/h, a zawsze w zabudowanym jezdze 50 i bez zadnego cb. 50km/h to maja PKSy.
-
Ekologia bez elektroniki nie może dzisiaj istnieć - EGR, katalizatory, fapy etc...
Teraz niekiedy przy
głupim Lanosie jestem bezradny, bo (na przykład) nie mogę dostać kabla do sterownika
silnika.
Takie czasy.w lanosie najlepsze są kostki pod siedzeniem kierowcy - przerabiałem temat w ubiegłe wakacje gdy znikło oświetlenie wnętrza , buzer od włączonych świateł, p/m z tyłu etc
-
Szczęściarz. Średnia we Wrocławiu za dnia to ok. 20km/h. W ścisłym centrum tak ok. prędkości pieszego (6-10km/h). Trasa Wrocław-Warszawa jest teraz w przebudowie na wielu odcinkach i średnia na niej na poziomie 65km/h to byłoby marzenie...
-
Ja tylko dodam, że od półtora tygodnia w Szczecinie kompletnie NIE MA korków, zarówno w godzinach 7-9 jak i 15-18, czyli w tzw. szczycie komunikacyjnym.
I nie z racji tego, że ludzie wyjechali na ferie zimowe, ale rodzice nie odwożą (i przywożą) swoje pociechy ze szkół, itd.Normalnie szok...
-
Szczęściarz.
Średnia we Wrocławiu za dnia to ok. 20km/h. W ścisłym centrum tak ok. prędkości
pieszego (6-10km/h). Trasa Wrocław-Warszawa jest teraz w przebudowie na wielu
odcinkach i średnia na niej na poziomie 65km/h to byłoby marzenie...od kiedy to , albo w jaki sposób Breslau ma połączenie z 100lycą
-
od
kiedy to , albo w jaki sposób Breslau ma połączenie z 100lycąHmm Czyżby trasa krajowa nr 8?
-
Ja tylko dodam, że
od półtora tygodnia w Szczecinie kompletnie NIE MA korków,W Wawie autobusy na przystankach stoją żeby za szybko nie odjeżdżać
-
Hmm Czyżby
trasa krajowa nr 8?jeśli tą trasę uznajemy jako łącznik tych dwóch miast to 65 km/h to się tam raczej nie prędko osiągnie
-
jeśli tą trasę
uznajemy jako łącznik tych dwóch miast to 65 km/h to się tam raczej nie
prędko osiągnieA coś się zmieniło na gorsze przez ostatnie 3 lata? Ja całkiem miło wspominam ta trasę mimo opadów śniegu gdy nią jechałem.
-
A coś się zmieniło
na gorsze przez ostatnie 3 lata? Ja całkiem miło wspominam ta trasę mimo
opadów śniegu gdy nią jechałem.ja niemiło wspominam podróże do Poznania DK11 Na Wrocław mam A4 na Łódź/pośrednio Stolice DK 1
Osobiście nie cierpię dwukierunkowych dróg
-
Normalnie szok...
Tez mam takie samo wrazenie, kompletny brak korkow, moze niewielkie zatory w scislym centrum i przy newralgicznych skrzyzowaniach. W sumie nawet przy drozszym paliwie koszt wychodzi podobny, bo mi spalanie spadlo o dobre 1.5l/100km. Z 12.9 zrobilo sie 11 z malym hakiem.
-
No, od zeszłego roku remont gierkówki (a na DK jeszcze roboty na obwodnicy Sycowa) - po jednym pasie i ograniczenia do 50km/h. Ale i tak wystarczy, że jeden pojazd jedzie 40 i reszta musi tak samo, bo nie można wyprzedzać - horror... Kilka lat temu udało mi się przejechać trasę Oleśnica-Wawa (310km) w czasie 3:40 bez zbytniego łamania przepisów (ale trochę "bokiem", bo odbijałem na Łódź, żeby wrócić na 8 za Bełchatowem - 2km dalej, ale znacznie szybciej, bo mniej zatłoczona droga). Teraz ta sama trasa, to ok. 7 godzin wleczenia się - w sumie pociągi też jeżdżą dwa razy wolniej niż 20 lat temu - to się nazywa "postęp"...
-
Nie bardzo rozumiem problem o trasę z Wrocławia w kierunku Warszawy. Mieszkałem we Wrocku przez 5 lat i przez 5 lat jeździłem tą trasą średnio 2 razy w miesiącu. ( do piotrkowa, później odbijałem do siebie na Radom - ale umówmy się - to jest najbardziej newralgiczny kawałek). Owszem, obecnie gierkówka jest w przebudowie i jest to masakra ( do wawy też swojego czasu jeździłem dosyć często z Wro), ale prócz tego nie było tragedii. Radom - Wrocław to dokładnie 330 km. Najszybciej pokonałem ta trasę w 3h15min. Średnio schodziło mi ok 4h 15-20 min. to daje średnią ok. 70 km/h więc chyba jeszcze nie tak źle. Dodam, że przez większość mojego pobytu we Wrocku miałem Tico.