pimp mmy funkel nowka okazje
-
Czyli można iść drogą "dwóch szkół":
1. Kupić autko gorszej klasy lecz nowe
2. Szukać do upadłego jakiegoś sensownego egzemplarza od osoby prywatnej.
-
Czyli można iść drogą "dwóch szkół":
no tak jak napisales
1. Kupić autko gorszej klasy lecz nowe
co wcale nie oznacza ze auto bedzie idealem,
ponadto ceny aut malych sa z kosmosu wziete
patrz test vw polo2. Szukać do upadłego jakiegoś sensownego egzemplarza od osoby prywatnej.
i wydac na to duuuuuuuuuuuuzzzzzzzzzooooo pieniedzy
nie ma aut dobrych w niskiej cenie
-
co wcale nie oznacza ze auto bedzie idealem,
Na pewno nie... Tylko trzeba sobie zadać pytanie: Czy wydajemy XX.XXX zł, bo nie mamy więcej i chcemy mieć autko, którym pojeździmy, ot taki środek lokomocji..., czy może chcemy mieć super prestiż cynę, a że klepiemy biedę kupujemy używkę po X Niemcach..
ponadto ceny aut malych sa z kosmosu wziete
patrz test vw poloDokładnie tak, lecz miałem na myśli autka w stylu Dacia Sandero, Astra II (cena 35.900zł za autko z klimą wg mnie ma sens) oraz "objeżdżana" przez wszystkich dziennikarzy Tata Indica (26.900zł)... Celowo nie będę pisał o Pandzie i innych wozidełkach, bo dużo by tego było.
i wydac na to duuuuuuuuuuuuzzzzzzzzzooooo pieniedzy
nie ma aut dobrych w niskiej cenieNiestety... Pieniądze wydane na przejazdy, często po kilkaset km, wizyta w serwisie i zdziwienie na temat tego, co nam mówiono, w konfrontacji ze stanem faktycznym...
Ja po kilku złych doświadczeniach (poza tico )zdecyduję się raczej, na coś "gorszego" acz nowego...
-
ponadto ceny aut malych sa z kosmosu wziete
A no bo i są....Audi czy VW. Nie mówie tu o Phenonie czy S8 bo na nówkę to stać tylko posłów czy prezesów. Przeciętny Kowalski to by chciał mieć VW Polo czy Audi A3. A tu jednak cena 50tys nie zachęca do kupna. W końcu to prawie niemiecka cena auta. Tylko najgorzej ze wypłaty mamy polskie ...No i rodzi sie pytanie czy brać szpachlowóz z zachodu czy nówke auta i dopłacać za tylna wycieraczkę (pewnego czasu w Cinquacento to była opcja).
Ja jestem oczywiscie za nowymi autkami. Wiadomo co nowe to nowe mamy pewność ze nikt go nie katował, że nie było bite i w ogóle. Dacia Sandero, Astra II czy nawet te TATA MAMA Indica no ładne autka ale....cena 35tys potwierdzenie ??? Nadal dużo. Pamietacie ile kosztowało nowe Tico (22tys z elektryka w drzwiach)
po złomowaniu poprzedniego auta (19tys) płaciliśmy i tez fajne auto było.
A maluch (12tys), poldek (22tys). Moze ktoś powie ze były inne czasy i pensje były mniejsze ale warunki kredytowe były lepsze i spłacalność była łatwiejsza. Następna sprawa zakładam ze kupiliśmy nowe auto wpakowaliśmy 35tys autko jest nowe wiec mozemy sie cieszyć radościa z jazdy ale...przeglądy i wymiany materiałów ekspoatacyjnych w czasie gwarancji niestety nie sa za darmo, płacimy jednak podwójnie bo wiadomo u dielera musimy wszystko robić(zamienniki tańsze odpadają), bo jak nie to nici z gwarancji. I kolejna kasę ładujemy w nowy sprzęt. A poza tym te tańsze auta są niestety wykonane z gorszych materiałów...Na swoim przykładzie od nowości w rodzinie Daewoo Tico (2000r.) wymieniane na bieżąco materiały eksploatacyjne auto w miarę dobrze sie zachowywalo ale po tych paru latach zaczęly trzeszczeć wszystkie plastiki i mimo zabezpieczenia antykorozyjnego i dbania o auto rdza wyłazi wszedzie mimo ze auto bite nie było. Dla porównania sasiad ma polo od nowości (1998r) i u niego rdzy nie ma ani grama.
Wniosek...materiały z których wykonane zostało auto są lepsze.Tak wiec jak i z tico podobnie moze być z tymi Daciami i Tata...
Tego poprostu nie da sie przewidzieć czy bedzie wszystko ok czy też samochód bedzie skarbonką bo czego wymagać od auta za parę groszy...Dziwi mnie ze zalewają nasz rynek takie NOWE ZŁOMY stare technologicznie z trzeszczącymi plastikami i strefa zgniotu koncząca sie na haku. Lepiej by było aby Kowalski dostal spory upust i kupił nówkę VW, Honde czy Audi w rozliczeniu za starego gruchota niż wydawać krocie na nowe auto ktorego wyposazenie i bezpieczeństwo jest równe 0.
Podsumowując moja wypowiedz przytocze tutaj kawał:
CZAS: XVIIIwiek
Przychodzi młodzieniec (około 20 lat) do wiejskiego mędrca i pyta.
-Co mam uczynić aby w życiu dobrze mieć? Żenić sie czy nie żenić?
Na to mędrzec.- Co byś nie zrobił i tak źle postąpisz.
Tak wiec moze nam sie trafić pojazd używany który był bity i dobrze zrobiony którym pojeżdzimy parę ładnych lat jak i moze tak być ze dorwiemy złoma po 8krotnym dachowaniu. Badz kupimy nówkę auto i bedziemy z niego bardzo zadowoleni jak i moze byc tak że auto przestoi całe swoje życie w serwisach..
W życiu jak w pokerze....
-
Z większością się zgadzam, lecz artykuł, który przytoczyłeś jest mocno nieaktualny.... Obecna cena Taty z silnikiem diesla to około 31.900 -> po rabacie 5000zł, gdzieś nawet znalazłem informację o 7000zł. Wersja beznynowa kosztuje 26.900zł. Wiadomo, iż za lakier metalik trzeba dopłacić, poza tym wg mnie mamy już wtedy kompletnie wyposażone autko ( jak na moje potrzeby).
-
Ja jestem oczywiscie za nowymi autkami. Wiadomo co nowe to nowe mamy pewność ze nikt go nie katował, że nie było bite i w ogóle.
Pewny jesteś? Nieraz się zdarza, że "nowe auta z fabryki" były malowane drugi raz (z jakiego powodu domyśl się sam), bądź miały inne ciekawe historie...
-
Pewny jesteś? Nieraz się zdarza, że "nowe auta z fabryki" były malowane drugi raz (z jakiego powodu domyśl się sam), bądź miały inne ciekawe historie...
Znam taki przydadek z mojego miasta, jednak nie oznacza to, że każde nowe auto jest "bite". Po udowodnieniu procederu z tego co wiem, Skoda wymieniła użytkownikom auta na "nowe-nowe" i sprawa przycichła...
-
Czy auto było malowane to łatwo sprawdzić. Różnice w odcieniu...
A poza tym jesli nawet samochód był caly malowany to czujniki grubości lakieru jeszcze istnieją. Inną grubość ma lakier auta które nie było bite a inną grubość ma lakier bitego auta którego pan Heniek pomalował po 3 piwach. -
Czy auto było malowane to łatwo sprawdzić. Różnice w odcieniu...
Nie zawsze-sam widziałem parę samochodów, gdzie jakby mi ktoś nie powiedział, że było malowane to czy owo to bym nie zauważył (a ślepoty ani daltonizmu nie posiadam).
-
bym nie zauważy
to czujnik w rękę i jazda...
Są książeczki które jasno podają grubość lakieru w aucie. Automaty malarskie w fabryce cechują się dużą powtarzalnością i warstwa jaką kładą jest łatwa do zmierzenia. Poza tym w wiekszości koncernów element jest malowany cyklem jednego przejazdu przedmitu tzn. ze jedno pryśniecie pistoletu pokrywa cały element toteż malowanie jest bardziej dokładne. A przytoczony pan Henio musi cztery razy ręką machnąć aby pokryć cały element. Następna rzecz podkład. Im jaśniejszy to wiecej razy trzeba kryć aby go nie było widać. Takie pan Henio nie patrzy czy maluje czarnego merca czy niebieskiego fiata toteż przy czarnym musi wiecej warstw nałożyć aby nie było widać prześwitów. Bo jak patrze to przy ciemniejszych kolorach to wszyscy lakiernicy ten sam podkład stosują. No i jak wiecej farby nałozy to juz czujnik powie ze jest wiecej niż ustawa przewiduje i coś na elemencie było robione....
A jesli chodzi o zakup auta to najlepiej jest kupic auto rozbity (2..3 letnie) nie bedzie nas to dużo kosztować i zaprowadzić do dobrego warsztatu blacharsko- lakierniczego aby nam to auto zrobiono. Wiem ze części są drogie ale...wtedy kupując młodego rozbitka widzimy jak był bity i wiemy ze zaprowadziliśmy do zakładu który nam to auto dobrze zrobi. Tak zrobił mój były szef który to kupił tłuczone volvo XC90 i auto wyniosło go ze wszystkim 40tys. Zapłacił spora kasę za zrobienie owego sprzęta ale juz 3 rok jeździ i jest zadowolony z tego posunięcia.
-
bym nie zauważy
to czujnik w rękę i jazda...A na zderzakach to jak sprawdzisz?
-
A na zderzakach to jak sprawdzisz?
Plastikowe zderzaki nie zerdzewieją. A głównie chodzi o to że auto bite szybciej korozja zrzera( o geometrii juz nie bede wspominał bo to inna broszka . Poza tym zderzak zawsze mozna kupic w kolorze auta na szrocie. U mnie na pobliskim szrocie elementy karoseryjne są przetrzymywane w takim stanie ze ich malowac nie trzeba... -
Poza tym zderzak zawsze mozna kupic w kolorze auta na szrocie.
W zbliżonym kolorze co najwyżej -
A jesli chodzi o zakup auta to najlepiej jest kupic auto >rozbity (2..3 letnie)
Mój znajomy zrobił majątek na doprowadzaniu takich aut do jako takiej używalności. Wiecznie coś się w nich sypie, elektronika niedomaga, psują się rzeczy pozornie kompletnie nie związane z wypadkiem. Kupno takiego auta to zawsze loteria, ktoś kto nie ma pojęcia może wtopić kupę pieniędzy a i tak będzie miał kupę złomu. O geometrii nadwozia nie wspominam, bo pozornie niewielkie uderzenie potrafi przesunąć podłużnice. Poza tym koszt doprowadzenia takiego samochodu stanu jak przed wypadkiem jest olbrzymi. Naoglądałem się mnóstwo takich aut, powypadkowych, anglików itp., kupionych i robionych dla siebie a po pół roku szły na sprzedaż, bo wiecznie coś się z nimi działo.
-
Kupno takiego auta to zawsze loteria.
No wiem ze loteria. Akurat ten gość co kupił te Volvo dobrze trafił i teraz śmiga nim non stop. Nie mówie tu o tym by kupywać auto "bez przodu" czy też sedana z którego zrobił sie hatchback. Najlepiej jest kupić lekko bite auto, młody rocznik, wtedy to mozna w niego inwestować. Ja mialem przypadek że też stalem sie posiadaczem bezwypadkowego golfa no i na początku wkład finansowy w te auto był duży, teraz samochód powoli zaczyna sie zwracać. A było też typem auta "funkiel nówka nie śmigany" a że nie ma zbyt dużo elektroniki to jeździ dobrze. Dziwi mnie tylko dlaczego tacy fachowcy w ogóle nie ponoszą kary, nie bity, pierwszy właściciel, mały przebieg...Co za głupota. Ostatnio widziałem ogłoszenie gościa który na allegro wystawił opla vectre B(1999r) i w tym ogłoszeniu było napisane że auto ma 205 tys przebiegu, było bite i specjalne nie jest wypachnione czy umyte. Ale jesli chodzi o zainteresowanie tym ogłoszeniem to było znaczne..