Nagły atak Check Engine`a.
-
Jadę sobie i jadę... a tu bach! świeci sie ta wstrętna lampka <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" /> No to wyłączam radio, nasłuchuje, no klekocze jak zawsze - wszystko w normie. Temperatura cieczy ok, ciśnienie oleju się nie pali <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> No nic uznałem że jakiś błąd lambdy, EGR-u czy innego cuda techniki w moim trabancie <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" /> Popołudniu postanowiłem zgłębić tajemnicę żółtej lampki <img src="/images/graemlins/cool.gif" alt="" /> Na stronie klubowej zapoznałem się z manualem Filozofa nt. diagnozowania kodów błyskowych tej małej brzydkiej lampeczki. Poszedłem na dół. Pod maską nie znalazłem nic niekawego. Przełącznika w mk5 nie ma. Pamiętałem jednak że w jego miejscu w ASO wyciągneli kiedyś kabel ze złączem diagnostycznym a`la com. Grzebię, grzebię nic. Magicznego kabla nie ma. Więc rozebrałem pół deski rozdzielczej, wsadziłem tam łeb, kręciłem w prawo, lewo... nie ma. Minęło mi tak z 45min. Wyjąłem radio, zegarek - nie ma <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" /> Już miałem wyjmować silnik i odcinać dach <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> gdy stwierdziłem że czara goryczy się przelała. Postanowiłem go zabić. Odłączyłem akumulator i swift zapadł w śmierć kliniczną. Potrzymałem go tak 10min, gdy skręcałem wszystko do kupy i przeprowadziłem reanimację przykręcając masę spowrotem do akumulatora <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" /> Odpaliłem silnik check engine znikł. Wstrętna mała lampka odeszła równie tajemniczo jak się pojawiła i pozostawiła po sobie niepewność. Czy aby nie powróci? <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />
-
Powróci dzień przed zlotem i nikogo Twój trabant nie skilluje na ćwiartce <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
-
Powróci dzień przed zlotem i nikogo Twój trabant nie skilluje na ćwiartce
przeszła mi dziś taka myśl <img src="/images/graemlins/tongue.gif" alt="" />
-
Zaczyna tyłkiem trząść przed zlotem <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
-
mi sie zapalała zawsze po tym jak odłączałem liczniki..
potem był resecik i spokój...
mam nadzieje.. -
Powróci dzień przed zlotem i nikogo Twój trabant nie skilluje na ćwiartce
Broń Boże nie życzę, ale wiem jakie życie potrafi być zlosliwe. Jak dłużę pojeżdżę na trasie przy 2000rpm też mi zamryga, potem przez 2-3 miesiące spokój. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Ja sie już dawno tym nie przejmuje. Lukne tylko czy to kod 13 czy 32 i olewam to
-
Powróci dzień przed zlotem i nikogo Twój trabant nie
skilluje na ćwiartceTo ja "podłożę" swojego paskuda <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
-
Nie znacie dnia ani godziny kiedy ta lamka zaświeci na zawsze <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
PS: Ty masz rzeczywiście talent pisarski, szczególnie do opowiadań grozy <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
ja usiebei wsadzilem bezpiecznik w ta magiczna dziurke i mi check cos tam mryga, przynajmnie wiem ze sie pali z mojego powodu
ale ona tak maja czesto sie zapalaja a potem sie zastanawiam co to moalo znaczyc
-
Zaczyna tyłkiem trząść przed zlotem
jak dojedziesz i sie zapoali to my mu juz pomozemy
-
Ja sie już dawno tym nie przejmuje. Lukne tylko czy to kod 13 czy 32 i olewam to
A ja w tym przeklętym mk5 nawet nei wiem jak luknąć <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />
-
jak dojedziesz i sie zapoali to my mu juz pomozemy
jak mi pomożecie to już nigdy nikogo nie skilluje <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" />
-
masz złącze OBD II mniejwięcej pod kolumną kierownicy ,rozkładu pinów możesz poszukać w necie ,ale ja bym nie ryzykował zwierania tam czegokolwiek (choć powinno to działać)
Jak złożę swój interfejs (i samochód) to dam znać czy działa -
Jadę sobie i jadę... a tu bach! świeci sie ta wstrętna lampka No to wyłączam radio,
nasłuchuje, no klekocze jak zawsze - wszystko w normie. Temperatura cieczy ok, ciśnienie
oleju się nie pali No nic uznałem że jakiś błąd lambdy, EGR-u czy innego cuda techniki w
moim trabancie Popołudniu postanowiłem zgłębić tajemnicę żółtej lampki Na stronie
klubowej zapoznałem się z manualem Filozofa nt. diagnozowania kodów błyskowych tej małej
brzydkiej lampeczki. Poszedłem na dół. Pod maską nie znalazłem nic niekawego. Przełącznika
w mk5 nie ma. Pamiętałem jednak że w jego miejscu w ASO wyciągneli kiedyś kabel ze złączem
diagnostycznym a`la com. Grzebię, grzebię nic. Magicznego kabla nie ma. Więc rozebrałem pół
deski rozdzielczej, wsadziłem tam łeb, kręciłem w prawo, lewo... nie ma. Minęło mi tak z
45min. Wyjąłem radio, zegarek - nie ma Już miałem wyjmować silnik i odcinać dach gdy
stwierdziłem że czara goryczy się przelała. Postanowiłem go zabić. Odłączyłem akumulator i
swift zapadł w śmierć kliniczną. Potrzymałem go tak 10min, gdy skręcałem wszystko do kupy i
przeprowadziłem reanimację przykręcając masę spowrotem do akumulatora Odpaliłem silnik
check engine znikł. Wstrętna mała lampka odeszła równie tajemniczo jak się pojawiła i
pozostawiła po sobie niepewność. Czy aby nie powróci?U rodziców w Swifcie się świeci chyba od miesiąca. Powiem im, aby sobie aku odłaczyli. <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
-
U rodziców w Swifcie się świeci chyba od miesiąca. Powiem im, aby sobie aku odłaczyli.
Tylko powiedz, żeby z powrotem podłączyli, bo inaczej NIC nie będzie świecić <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />